niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 98.



Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy, by przyzwyczaiły się mocnego światła słońca. Usłyszałam jak Harry mruczy coś pod nosem, ale spał dalej. Wstałam z łóżka i poszłam wziąć prysznic, założyłam czystą bieliznę i poszłam zrobić śniadanie. Kanapki były gotowe za 10 minut. Dwa kubki kawy powoli stygły.
Harry wyszedł z pokoju nago, a ja odwróciłam wzrok i krzyknęłam.
-WEŹ SIĘ UBIERZ!!!
Zaśmiał się gardłowo i wrócił się ubrać bokserki. Po chwili wyszedł.
-Tak lepiej.
-Co robisz?
-Śniadanie.
Wziął łyka kawy i pocałował mnie namiętnie.
-Plaża?- spytał.
-Yhym.
Zjedliśmy i przebraliśmy się. Założyłam swój ulubiony czarny strój. Wzięliśmy koc, parawan, coś do picia, po jednym batonie, olejki i ręczniki. Spakowałam to wszystko do torby. Po jakimś czasie byliśmy już w naszym starym miejscu, od razu położyłam się i leżałam. Harry obok mnie. Posmarowałam go olejkiem, a on mnie. Znudziło mi się leżenie, więc wstałam i założyłam kapelusz, Harry wziął mój telefon i zrobił zdjęcie. Wstawił na mojego instagrama. Potem poszliśmy się wykąpać. Około godziny 17:00 wróciliśmy do domu, by coś zjeść, następnie 2 godziny przeleżeliśmy w wannie i około 19:30 zaczęliśmy się szykować na imprezę do klubu.
-No i w co ja mam się ubrać?- spytał Harry.
Po chwili zastanowienia, wybrałam Hazzie strój, ja sama ubrałam to. Około 20:15 wyszliśmy z domku i wsiedliśmy do zamówionej taksówki. Ta zawiozła nas do najlepszego klubu w okolicy, grała bardzo skoczna muzyka. Usiedliśmy przy barze i zamówiliśmy sobie po drinku. Harry wziął sobie whisky, a moje ulubione Malibu pojawiło się na blacie, gdy zaczęło się…
Wzięłam łyczka i wstałam z miejsca.
-Harry, chodź.
-Słonko, ja nie umiem tańczyć…
-Proszę cię, ja wielbię tę piosenkę…
-Cara…
-No proszę…- poskoczyłam w miejscu.
Uniósł brew.
-Ok., ale po jednym warunkiem.
-Jakim?
-Najpierw zatańczysz tylko dla mnie.
Piosenka już się zaczęła, tak więc weszłam w tłum, ale stanęłam tak, aby Harry mnie widział. Moje biodra poruszały się rytmicznie, opuściłam włosy na prawy bok. Poruszałam się zmysłowo, a moje dłonie wędrowały od karku przez piersi i włosy. Podrygałam w miejscu, ale chciałam by mój taniec dla chłopaka wyglądał jak najbardziej seksownie. Wplatałam palce w swoje włosy, cały czas moje oczy skierowane były ku niemu, flirtowałam z nim, coraz bardziej mu się to podobało, w końcu chłopak po chwili dopił swoje whisky i wszedł na parkiet.
Jego oczy były rozpalone do granic możliwości… Oplotłam go rękoma wokół szyi. Uśmiechnęłam się i przybliżyłam jeszcze bardziej do Harry’ego, spodobało mu się to. Odchyliłam lekko głowę do tyłu, a ten pocałował mnie w szyję, czułam jak lekko dotknął ją językiem. Tańczyliśmy dalej… Jego dłonie zsunęły się do tylnich kieszeni na moim kombinezonie, rozluźniły się i poczułam jak Harry lekko uścisnął moje pośladki. Zamruczałam mu do ucha i pocałowałam je lekko. Wzięłam swoje ręce z jego szyi  i wsunęłam je do kieszeni, gdzie Harry miał swoje dłonie. Splotłam lekko nasze palce i pocałowałam Harry’ego namiętnie. Nasze języki toczyły bezwzględną walkę, jeżeli tak to można nazwać. Po chwili w ustach poczułam gumę do żucia Hazzy, zrobiłam balona i znowu go namiętnie pocałowałam. Uśmiechnął się pięknie. Harry zatopił swoją twarz w zagłębieniu przy szyi, pocałował moje włosy. Tańczyliśmy, nie odrywaliśmy się od siebie w ogóle, chciałam czuć Harry’ego tylko i wyłącznie przy sobie. Czułam jego wzrok na sobie na każdym skrawku mojego ciała, podczas gdy ja go obserwowałam. Moje ulubione rytmy podgrzewały tylko atmosferę między nami.
Piosenka się skończyła. Usiedliśmy przy barze. Potem przetańczyliśmy kilka piosenek. Po którejś z rzędu, poszłam do toalety, załatwiłam swoje potrzeby i poprawiłam usta szminką. Wyszłam. Harry popijał drinka, a wokół niego usiadły nie jedna, nie dwie, ale gdzieś z dziewięć dziewczyn.
Głaskały go, a on czuł się tym coraz bardziej rozdrażniony. Powiedział, że mają się od niego odwalić, ale on zaczęły podwalać się na serio.
Podeszłam i spojrzałam na nie. Harry stanął obok mnie.
-Co się gapisz gruba cioto?- spytała blondynka.
-Nie siadaj więcej koło mojego faceta, stara s*ko.
-O jasne…- odezwała się jej koleżanka.
-Ta, on jest ze mną…
Złapałam go ręką za biodro.
-Ehm, jasne…
-Coś ci nie pasuje?- spytał.
-Pewnie w łóżku jesteś beznadziejny…- zlustrowała go od góry do dołu.
-Cara, chodź…
-Poczekaj.
-Jest genialny…- rzuciłam.
Ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych od klubu.
-Jaki pedał…- powiedziała melodyjnie blondie.
-Że co?!- krzyknęłam i odwróciłam się do niej, zasadziłam jej pięścią w nos.
Dziewczyna pod wpływem mojej siły, aż skrzywiła kark do tyłu. Krew poleciała jej, a Harry złapał mnie za ręce i wyszliśmy z klubu.
-Cara, co to miało być?
-Obraziła cię, a ty jesteś gentelmanem, więc nie uderzyłbyś jej…
-Nie miałem zamiaru tknąć jej…
-A ja miałam…
Wsiedliśmy do taksówki i ta zawiozła nas do domku. 
 JEŻELI WCZEŚNIEJSZA PIOSENKA GRA JESZCZE TO JĄ WYŁĄCZ !
Weszliśmy do środka i nalałam sobie do szklanki trochę whisky. Harry popatrzył na mnie i uśmiechnął się zdziwiony.
-To, że whisky, jest alkoholem dla mężczyzn, to nie znaczy, że kobiety mają go nie pić…
-Na zdrowie.- powiedział i zaśmiał się.
-Nie wiem, jak ty, ale ja mam ochotę popływać.
Przebrałam się szybko w strój i weszłam do basenu, Harry usiadł na brzegu i zrobił mi zdjęcie.
Włączył na telefonie piosenkę Ariany Grande i Nathana Sykes’a- Almost Never Enough.
Spokojne tony i pstrykania rozbrzmiewały. Podpłynęłam do Harry’ego, ten ściągnął koszulkę i położył telefon na stoliku. Nachylił się, by mnie pocałować i wtedy ja wciągnęłam go do basenu. Wynurzył się i uśmiechnął.
-Zrobiło się nastrojowo, nie uważasz?
-O to mi chodziło…
Wplótł palce w moje włosy, a objęłam jego szyję, dzieliły nas milimetry, już dotykaliśmy się nosami, gdy zatopiłam swoje usta w ustach Harry’ego. Chłopak tak ułożył moje nogi bym, objęła go nimi wokół pasa, przycisnął mnie lekko do ścianki basenu i przeniósł usta na szyję. Przymknęłam oczy. Słyszałam tylko śpiew Ariany, odgłosy pocałunków Harry’ego i mój spokojny oddech. Chłopak oderwał się moje dłonie objęły jego twarz i zaczęłam ją studiować po każdym milimetrze, dotknęłam opuszkiem palca maleńkiej blizny, od zderzenia Harry’ego z drzwiami, gdy przez jakiś czas nie byliśmy parą, potem mój kciuk przejechał po brwiach chłopaka, a następnie spojrzałam się w jego oczy, te piękne zielone oczy, niebieskie światło basenu, sprawiło, że ich barwa przybrała kolor szmaragdowy. Zamknął oczy i pocałowałam każde z nich, potem nos i musnęłam lekko usta. Położyłam dłoń na jednym z wytatuowanych ptaków i przytuliłam się do Harry’ego. Uśmiechnął się i westchnął.
Wtedy do mojej głowy powrócił obraz, gdy Harry przyjechał do NY, gdy miałam mieć pierwszy pokaz. Jadłam spaghetti i akurat wtedy Harry przyszedł, zjadł ze mną i okłamał, że jestem brudna, by mnie pocałować… To było takie romantyczne…
Piosenka dalej trwała…
Gdy po jakichś 5 minutach oderwałam się od niego i wyszliśmy z basenu. Czułam na sobie chlor z basenu, więc nalałam wody do wanny i dolałam specjalnych olejków, by zrobiła się piana. Obydwoje weszliśmy do niej, leżałam pomiędzy nogami chłopaka, nasze dłonie były splecione i oglądaliśmy nasze piękne obrączki.
-Together?- spytał.
-Forever…- dokończyłam.
-I Love you.
-I Love you too.
Pocałował mnie w czoło.
Nie wiem ile tak leżeliśmy, ale byliśmy pogrążeni w ciszy, od czasu do czasu, któreś z nas się poprawiało w wannie. Wkrótce woda zrobiła się zimna, więc ubraliśmy się w pidżamy i wyszliśmy z wanny. Przekąsiłam tylko kanapkę z masłem i położyłam się koło chłopaka, który leżał w łóżku i uśmiechał się do mnie, jakby zachęcał do położenia się obok. Poprawiłam moje spodenki i bluzkę, zgasiłam światło w salonie i kuchni i weszłam do łóżka. Harry położył moją nogę pomiędzy swoje, dłonią złapał za biodro i przyciągnął do siebie. Wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową i zasnęłam.
Obudziłam się koło 3 nad ranem, Harry spał mocno, czułam, że umieram z głodu. Wstałam powoli, ale jak na złość podłoga zaskrzypiała, gdy postawiłam na niej stopę.
Zamknęłam drzwi do sypialni i zaczęłam penetrować lodówkę. Wyobrażacie sobie robić naleśniki o dokładnie drugiej siedemnaście? Trzeba być niezłym pokrętem… No, ale to w końcu ja, Cara Galder… nie… przepraszam… Cara Styles… tak właśnie mam nazwisko męża, bo jestem dumna z tego, że wybrał mnie…
Harry otworzył drzwi i popatrzył na mnie przymrużonymi oczami.
-Co ty robisz?- spytał półgłosem.
-Naleśniki…- uśmiechnęłam się.
-Nie masz kiedy ich robić, wracaj do łóżka…
-Tylko dojem i zaraz przyjdę.
-Zachciało jej się jeść naleśników…- powiedział do siebie i zamknął drzwi od sypialni.
Dopiłam herbatę i zjadłam ostatnia połówkę. Weszłam do naszego pokoju, Harry cicho pochrapywał, umyłam zęby i położyłam się koło loczka, o dziwo, nie chciało mi się już spać. Podłączyłam słuchawki do telefonu i puściłam sobie jakąś piosenkę Justina, to było chyba Never Let You Go. Po chwili zasnęłam.

Niedziela się kończy, ach... Jak na złość jutro do szkoły. -.-
Pamiętajcie, że możecie mi zadawać pytania na Ask.fm. Do jutra, miłego czytania i końca weekendu!
PS. Rozdział jutro około 19-20 i tak będzie do środy włącznie. 
:)

4 komentarze:

  1. Rozdział The Best. !!! Jeden z moich ulubionych <3. Czekam na kolejny, chociaż i tak wiem co dalej było ;P. I ty dobrze wiesz dla czego ;*. Love ~ A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedługo koniec tego zajebistego opowiadania ;( . To takie smutne. No ale trzeba żyć chwilą, więc stwierdzam że to zajebisty rozdział ever 4ever. Mam tez nadzieję że nawiążesz do problemu Cam i Louisa.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń