sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 111.



Rok i cztery miesiące później…
Co się działo, przez ten rok, nic nadzwyczajnego, moje życie wyglądało identycznie, trasa, Londyn, Lily, Louis… Kolejna płyta, kolejne wywiady, koncerty… Moja mała rośnie jak na drożdżach ma 3 lata i podczas mojej nieobecności zaczęła chodzić do przedszkola. Gada jak najęta, ma coraz nowe pomysły, by uprzykrzyć mi albo Louisowi życie.
Cara… Mały Nathan ma już 1,5 roku i Cara dwie kolejne kolekcje, Harry i One Direction kolejne płyty i coraz to nowe fanki, chociaż nie powiem, już nie są na topie tak jak kiedyś… Im, ani nam ich dziewczynom nie przeszkadza to… Po długiej rozłące Liam i Danielle wrócili do siebie, ja i Cara przyczyniłyśmy się do tego, Zayn zaręczył się z Perrie i planują ślub, a Niall od kilku miesięcy znalazł sobie wybrankę serca, asystentkę reżysera ich filmu This Is Us, niejaką Alison.
Jestem teraz w NY, mam tu koncert w Madison Square Garden.
Obudziłam się około 11:30 i wstałam, by przygotować się do koncertu. Ubrałam się i zamówiłam śniadanie do hotelowego pokoju, zjadłam je i ubrałam się w dżinsy, krótką koszulkę i sweterek. Sięgnęłam po torebkę, zapakowałam do niej tabletki wzmacniające, bo ostatnio jest ze mną słabo, jestem zmęczona trasą, która trwa już od czterech miesięcy, mam problemy z koncentracją, boli mnie często głowa, mam nudności, a co najgorsze mam problemy z tańcem, bo strasznie kręci mi się w głowie… Wyszłam z pokoju i zamknęłam go. Na korytarzu spotkałam Danielle i Stephanie.
-Cam, wszystko jest ok.?- spytała Dani.
Kiwnęłam głową.
-Jesteś strasznie blada…- powiedziała Steph.
-Nie nałożyłam podkładu, ale ja Raviva się do mnie dorwie będzie ok.
Zaśmiały się, a ja przymknęłam oczy. Zjechałyśmy windą na dół i wsiadłyśmy do podstawionego samochodu. Gdy dojechałyśmy na miejsce poszłam do garderoby, gdzie Raviva i Mary siedziały na kanapie i tweetowały.
-Cześć…- powiedziałam.
-Co się stało?- spytała badawczo Raviva.
-Nic…- usiadłam na krzesełku.
-Jesteś blada, musiałaś w ogóle nie spać.
-Spałam jak zabita całą noc…
-No to na solarium…- zaśmiała się Mary.
W duszy dziękowałam jej, że obróciła to w żart.
-Chodź, zaraz zrobię z ciebie bóstwo.- powiedziała Raviva, ale dalej mnie obserwowała.
Pomalowała mnie, a potem Mary ułożyła ładnie włosy, ubrałam się w przygotowane stroje. Dziewczyny poszły przygotować tancerki, a ja sięgnęłam do torebki i łyknęłam dwie tabletki. Popiłam je wodą i wyszłam z garderoby, usiadłam w pokoju tancerek i rozmawiałam z Georgią.
Około 19:00 zaczęło się show, ja na wielkim serduszku przeleciałam nad głowami fanów i wylądowałam na scenie, zaczęłam od starych hitów, zaśpiewałam 9 piosenek, gdy zaczęło się dziać coś dziwnego. Napiłam się wody i na jakieś 3 minuty miałam spokój, potem zaczęło mi się strasznie kręcić w głowie. Zaczęło się to podczas tańca. Wszystko wirowało, nie mogłam ustać na prostych nogach, uklęknęłam i złapałam się za skronie. Poczułam okropny ból w głowie i straciłam świadomość.

Perspektywa Danielle
Tańczyłyśmy uśmiechając się, gdy coś dziwnego stało się z Camille, uklęknęła i złapała się za skronie. Podeszłam do niej i złapałam jej głowę, ponieważ straciła przytomność, na scenę wbiegł Eddie i lekarze, przeniesiono ją za kulisy, tam sprawdzano jej tętno. Nie budziła się, zawołano karetkę, Eddie wyszedł na scenę powiedział jak wygląda sytuacja i przeprosił fanów. Szybko się przebrałam, wzięłam dokumenty Camille i jej torebkę. Ambulans przyjechał bardzo szybko, zapakowałam się do niego ja i Eddie. Na sygnale pojazd ruszył. Po 20 minutach byliśmy w szpitalu, wzięto ją na ostry dyżur zrobiono badania i podłączono do kroplówki. Lekarz powiedział, że zrobi badania specjalistyczne w razie czego. Usiedliśmy na korytarzu. Eddie poszedł po kawy dla nas. Za jakąś godzinę przyjechał Nathan i Jimmy i Patty ze Stephanie. Pozostali mieli zostać w hotelu.
Zanurzyłam wargi w kawie z automatu, która była obrzydliwa. Eddie aż się wzdrygnął, gdy ją spróbował. Przesiedziałam z nim całą noc pod salą, w której leżała. Około godziny 4:00 Eddie kazał mi jechać do hotelu, ale ja się nie zgodziłam. Chłopak poszedł do toalety, a moją uwagę przykuła wypukła kieszonka w torbie Camille. Otworzyłam ją i spojrzałam na paletkę, gdzie mogło się mieścić około 50-60 małych tabletek, z czego zostały tylko 3. Nic nie było napisane na niej. Lekarz wyszedł  z sali.
-Może pani wejść do Camille…
-Dziękuję…
Cam leżała i lekko otworzyła oczy, gdy mnie usłyszała, uśmiechnęła się. Usiadłam obok.
-Jak się czujesz?
-Lepiej, ale dalej mi pulsuje głowa.
-Camille, znalazłam coś.
Na widok podniesionych przeze mnie tabletek zamarła, nerwowo przełknęła ślinę.
-Skąd to masz?- spytała mnie.
-Nie ważne, co to jest?
-To są… tabletki wzmacniające…
-Po co ci one?
-Dani, nie daję rady, ból głowy mnie wykańcza i jeszcze te poranne nudności, coś okropnego, a po tych tabletkach jest lepiej.
-Cam, nie możesz się faszerować tabletkami…
Do środka wszedł Eddie.
-Hej…- powiedział, a ja dyskretnie schowałam tabletki.
-Cześć…- powiedziała.
-Jak tam?
-Ok.
-Kiedy cię wypiszą?
-Nie wiem, nic mi nie mówili…
Lekarz wszedł do środka z uśmiechem na twarzy…
-Już chyba wiem, co jest pani przyczyną nudności i bólów głowy?
-Tak?- spytała.
-Zabierzemy panią na USG…
-Ale w jakim celu?
-Sprawdzimy, czy nie jest pani w ciąży…
-Nie to niemożliwe…- powiedziała Camille.
-W każdym razie w ramach badań pielęgniarka zabierze panią do gabinetu.
Kobieta w różowym fartuchu weszła do środka pchając przed sobą wózek inwalidzki. Cam usiadła i popatrzyła na mnie błagająco.
Po jakichś 30 minutach wróciła z uśmiechem na twarzy…
-I?- spytałam.


Zaskoczone? Mam nadzieję, że tak... Miłego czytania i do jutra! 

A wyżej namiastka dzisiejszego TIU!!!

3 komentarze:

  1. O cholerkaa się porobiła, chyba jest w ciąży. Ale mnie ciekawość zżera. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No no... świetny ;D. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej:)
    Nawala u mnie z oraganizacją za co Cię ogromnie przepraszam.
    Rozdział jest świetny! Strasznie się martwie o Cam! Co jej dolega! Boje się! Nic więcej Ci tu nie napisze, bo za bardzo się boje o Cam! Prosze! Niech nic takieg poważnego jej się nie stanie!
    Mazena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń