piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 118.



Narracja trzecioosobowa
Lekarze walczyli o Camille, ale dziewczyna odeszła. Lekarka wyszła smutna z sali, wręcz płakała. Wszyscy zerwali się z miejsc.
-I jak?- spytał Harry.
-Bardzo mi przykro…
Cara spojrzała na kobietę i rzuciła się na nią…
-Jak!!! Ona musi żyć!- krzyczała.
-Naprawdę robiliśmy wszystko co w naszej mocy…

Harry odciągnął ją i zaczął uspokajać. Louis siedział w bezruchu. Tłumił w sobie krzyk. Przerażający krzyk. Mała Lily siedziała na kolanach Nialla i wpatrywała się w ojca.
-Co się stało?- przerwała ciszę.
Louis wstał z miejsca i skierował się do sali, ale lekarze stamtąd go wyprowadzili. Pielęgniarka dała mu dwie rzeczy, które Camille trzymała w dłoniach. Czuł jej zapach na pogniecionym zdjęciu i porcelanowym słoniku. Pocałował ciepłego jeszcze słonika i włożył go sobie do kieszeni. Chłopak nie wierzył, że jego narzeczona zniknęła. Lily zdenerwowała się i wstała z miejsca, krótkimi kroczkami skierowała się do ojca, ciągnąc go za marynarkę.
-Tatusiu, chodźmy stąd.
-Tak, chodźmy.
Matka Camille siedziała i łkała, Cara płakała wniebogłosy.
Louis wziął małą na ręce i pojechali taksówką do domu. Tam dziewczynka przesiedziała całą noc z ojcem na łóżku tuląc się. Louis nie dopuszczał do siebie myśli, że Cam nie żyje. A Lily? Czuła, że ktoś ważny w jej życiu odszedł. Gdy następnego dnia przyjechała matka Louisa zajęła się dziewczynką, a chłopak całymi dniami przesiadywał na ubraniami Camille, spał z nimi przytulał je. Czuł jej obecność. Wszyscy chcieli pomagać Louisowi, ale on się nie zgadzał, chciał wszystko robić sam. Pozwalał tylko matce chodzić po domu, nikomu innemu.
Drugiego dnia po śmierci Camille. Przepłakał cały dzień oglądając zdjęcia jej, nie jadł nic od śmierci dziewczyny i powoli zaczynało być z nim źle.
-Synku, ja rozumiem, że jesteś w głębokiej żałobie, ale nie możesz się zagłodzić…- powiedziała Johanna.
-Nie ja po prostu nie mam ochoty, na nic...  Nie mam dla kogo żyć...
Kobieta usiadła obok niego.
-A twoja córka?
Opuścił głowę.
-Kochasz ją tak samo mocno, ona cię będzie teraz potrzebować…
-Mamo ja nie umiem żyć bez niej…
Kobieta przytuliła Louisa, a ten wybuchł głośnym płaczem. Płakał przez kilka godzin i wrócił do oglądania zdjęć.
Z kolei tydzień później miał być zorganizowany pogrzeb. Trumna z Camille leżała w domu, bo tak sobie zażyczył Lou. Odczytał sms-a od Camille i zrobił tak jak chciała.
Na tablicy pojawił się napis: Camille Tomlinson zmarła 17 sierpnia i pozostanie na zawsze w naszych sercach.
Louis ubrał się w czarny garnitur, mała Lily miała nałożoną czarną sukienkę, włosy miała rozpuszczone i trzymała w rączce lalkę od matki. Konwój z trumną wyjechał z domu około 12:00. Wszyscy czekali na cmentarzu, a zebrało się tam około 0,5 miliona ludzi. Fani, rodzina, znajomi, przyjaciele… Cara stała z boku przytulona do Harry’ego. Miała okulary spod których wypływały łzy. Camille w szklanej trumnie wyglądała jak anioł. Miała długą białą sukienkę, białe szpilki, delikatny makijaż wykonany przez Carę. Gdy ksiądz odmówił modlitwę, fani zaczęli śpiewać jedną z najbardziej znanych piosenek Camille: Blind of Feelings. Rozległo się to jak hymn i szło echem daleko. Louis patrzył na trumnę, a mała Lily uczepiła się nogi ojca i spoglądała na matkę. Poleciała jej łezka, a Lou wziął ją na ręce.
Gdy piosenka się skończyła, trumna z Camille wylądowała w ziemnym dole i została zasypana ziemią. Postawiono krzyż i poukładano kwiaty, których uzbierała się cała góra. Poza tym większość cmentarza po zakończonej uroczystości była oświetlona zniczami. Odbyła się tzw. Stypa w jednej z eleganckich restauracji, Louis nie pojawił się na niej. Pojechał prosto do domu, nie miał ochoty rozmawiać o tym co ma być dalej… Wrócił do oglądania ubrań Camille i zdjęć. Lily siedziała razem z nim, a Louis opowiadał jej gdzie jakie zdjęcie zostało zrobione. Gdy skończyła się wielka góra fotografii. Córka przytuliła się do niego szepnęła.
-Tatusiu, jak teraz wygląda mama?
-Pamiętasz tego gołąbka z okna, jak siedziałaś u mamy?
-Tak.
-Mama jest takim gołąbkiem… Pamiętaj zawsze jak zobaczysz stado białych gołębi, to jednym z nich będzie mama.
Przytuliła się do piersi ojca i szepnęła.
-Tak bardzo cię kocham tatusiu…
-Ja ciebie też kocham córciu…


Ostatni rozdział, został tylko epilog... Miłego czytania!

7 komentarzy:

  1. Doprowadzasz mnie do szału.. Jak możesz mi to robić ? Przez ciebie znów się popłakałam.. Nie to dla mnie nie jest realne ... ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego!? Dlaczego ona musiała umrzeć?! Lou jest w rozsypce! Wszysc są w rozsypce! Ja też! Doprowadziłaś mnie do płaczu, krzyku, wewęcznego szału! Mam nadzieje, że wszyscy sobie poradzą, będzie im trudno bez niej teraz, szczegulnie małej Lily i Lou.
    Bardzo mi będzie brakować tego opowiadania!
    Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń
  3. nie to przecież to jest niemożliwe...
    brak słów....
    aż nie wiem co powiedzieć.......

    OdpowiedzUsuń
  4. Niee !
    Wszystko się rozpiepszyło.
    Opowiadanie naprawdę było genialne zaczęło się od jednej modelki, która zaszła tak daleko.
    Gdyby ktoś powiedziałby mi, że Camille umrze.. Wyśmiałabym go !
    A teraz ?
    Kilkadziesiąt łez teraz spływa po moich policzkach..

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz płacze na czytaniu jakiegoś opowiadania. Brawo !! To znak że to opowiadanie jest najlepsze na świecie
    . #Jednokierunkowa

    OdpowiedzUsuń
  6. Płacze ostro :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu Ty jej to zrobiłaś?? Caly czas miałam nadzieje ze przezyje teraz będę płakać cała noc ;((

    OdpowiedzUsuń