piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 103.



Gdy otworzyłam oczy było już ciemno, a za oknem deszcz mocno padał. Na kanapie spałam sama. Przetarłam oczy, w pokoju dalej panoszył się zapach pizzy.
Weszłam na górę, Lily spała w łóżku. Przebrałam się w piżamy i położyłam się koło niej.  Z rana obudził mnie dźwięk telefonu. Była to Danielle.
-Kochana, o której będziesz na próbie?
-A która jest?
-Za trzy dziesiąta.
-To będę na jedenastą, ale wezmę ze sobą Lily.
-Nie ma sprawy. Czekamy.
-Do zobaczenia.
Lily bawiła się kosmykiem moich włosów. Wstałam z łóżka i poszłam ją ubrać. Założyłam jej dżinsowe rurki, koszulę w czerwoną kratkę i czarne conversiki, zrobiłam jej kiteczkę na czubku głowy, mała bawiła się w kojcu, gdy ja brałam prysznic. Nałożyłam tylko trochę pudru pod oczy, żeby nie było widać worów.
Zrobiłam małej kaszkę nakarmiłam ją, wlałam do butelki herbatkę i schowałam do torby. Ja założyłam luźną koszulkę i dresy. Włosy związałam w kitkę, a grzywkę zaczesałam opaską do tyłu. Zjadłam dwa tosty i wypiłam kawę, nie wyglądałam źle, tylko moje oczy wyglądały tragicznie. Żyłki zrobiły się czerwone. Szczypały mnie, gdy mrugałam. Ubrałam kurtkę, a małej płaszczyk. Wyszłyśmy z domu. Zapięłam małą w foteliku z tyłu. Siedziała grzecznie, wyjechałyśmy z garażu, położyłam torbę z ręcznikiem, piciem i bluzką na zmianę na przednim siedzeniu. Lily trzymała swoją ulubioną zabawkę od Zayna i Perrie. W radiu leciało OWOA, przełączyłam na płytę Little Mix. Po 30 minutach zaparkowałam na podjeździe do sali treningowej. Odpięłam Lily z fotelika i wzięłam ją na ręce, potem wzięłam torbę. Kilku fotografów, robiło nam zdjęcia.
Weszłyśmy do środka i od razu poszłam schodami na drugie piętro. Przeszłyśmy przez szklane drzwi. Mike, Ana, Danielle, Stephanie i Rob siedzieli na podłodze i śmiali się.
-A gdzie reszta?- spytałam.
-Za chwilkę przyjdą.- odezwał się Rob, a potem wszyscy wstali z miejsc i zaczęli się rozgrzewać.  Posadziłam Lily na wielką poduchę, bawiła się i oglądała nasze poczynania podczas treningu. Przećwiczyliśmy wszystkie układy, a po dwóch godzinach zakończyliśmy próbę. Wypiłam butelkę wody i dałam pić małej. Uśmiechała się co chwilkę. Pożegnałam się ze wszystkimi, ubrałam Lily w płaszczyk, przebrałam koszulkę i wyjechałyśmy spod sali treningowej. Pojechałyśmy po arenę O2. Tam jutro mam koncert otwierający moją trasę. Wyjęłam córcię z samochodu i tym razem chciała iść, więc złapałam ją za rączkę i szłyśmy. Ochroniarz przywitał mnie i szliśmy aż do sceny. Światła ustawione były i sprawdzany był dźwięk. Moja ekipa stała na scenie, Nathan wybijał rytm na perkusji, a Patty sprawdzała dźwięk na klawiszach. Lucas siedział i gadał coś do Jimmy’ego.
-Hej ludzie…- krzyknęłam.
-Cześć.- odkrzyknął Jimmy, a Lucas odwrócił się w moją stronę.
-Po próbie?- spytał Eddie.
-Tak, jestem wykończona.
Na hali było ciepło, rozebrałam kurtkę, a Lily ściągnęłam płaszczyk.
-Wszystko ok.?- spytała Raviva, która wyszła zza kulis- źle wyglądasz…
-Jest w porządku, stresuję się jutrzejszym występem.
-Dasz radę…
Posadziłam Lily na fotelu, poczułam jak w torbie wibruje mi telefon.
Na ekranie pokazało się…
Louis.
Moje serce znów zaczęło bić, a do oczu napłynęły łzy.
Moja dłoń, nie mogła przestać się trząść.
-Jimmy, zerkaj na Lily?- spytałam.
-Tak, a…
Nie zdążył dokończyć bo wyleciałam jak z procy z hali. Usiadłam na końcu korytarza.
Odebrałam.
-Cam?- spytał cicho- jesteś tam?
-Jestem.- szepnęłam.
-Mam do ciebie dwie sprawy.- jego głos był kojący, spokojny, tak jak kiedyś- pierwsza, to czy mogę jutro wziąć Lily, a druga to chciałem ci powiedzieć, że życzę ci powodzenia na jutrzejszym koncercie, chyba nie powinien się na nim pojawić, po tym co wczoraj…
-Przyjedź jutro po nią o 12:00.- przerwałam i powiedziałam bardziej stanowczym głosem.
-Ok. Będę.
-Jeszcze coś?- spytałam.
-Nie, już nic, do zobaczenia.
Połączenie zakończone.

20 kwietnia, 16:40
Mamy koniec kwietnia, piękną pogodę, Włochy= ciepło i opalanie.
Tak właśnie, od miesiąca podróżuję po świecie, Lily jest u mojej mamy, jesteśmy w hotelu koło pola golfowego, więc moi chłopcy(instrumentaliści i wypięty Eddie :)) postanowili zrobić plażing na trawie.

Zrobiłam im zdjęcie i wstawiłam na Instagrama.
 Tak jak codziennie zadzwoniłam do mojej mamy zapytać się jak Lily.
-Louis wczoraj jakąś godzinę po twoim telefonie przyjechał i powiedział, że zabiera na kilka dni do Doncaster…- usłyszałam w słuchawce.
-Mówił coś jeszcze?
-Nie, powiedział, że przywiezie ją z powrotem w niedzielę, bo w poniedziałek wraca do koncertowania.
-Ok., to pa mamo.
-Na razie.
Mogłeś mi chociaż powiedzieć, że po nią przyjeżdżasz…
Napisałam w wiadomości.
Przepraszam, ale miałem dużo spraw i moja mama powiedziała, żebym przyjechał z Lily do niej…
Odpisał, a ja wysłałam kolejną wiadomość.
Następnym razem napisz choć sms-a.
Ok., kocham cię…
Ja na tak zakończone rozmowy nie odpisuję nic. Od jakichś dwóch tygodni Lou każdą naszą rozmowę sms-ową kończy Kocham cię
-Camille…- krzyknął Jimmy.
-Co?- spytałam, a ci wybuchnęli śmiechem.


-No nic, ale informuje cię, że Eddie chce zająć twoje miejsce.
-Po moim trupie.
Skoczyłam na koc i położyłam się koło Jimmy’ego i Nathana.
Położyłam się, tak, aby opalać plecy, przerzuciłam warkocza na prawy bok i poprawiłam okulary na nosie. Przewijałam palcami nowe powiadomienia z Twittera. Johanna napisała taki tweet: Moja słodziutka mała poznała tatę :)
Z kolei Lottie dodała zdjęcie małej w wannie.
Uśmiechnęłam się na ten widok.
Louis wstawił tweeta o treści: Jutro w mecz charytatywny Rovers grają z Glasgow Rangers, cały dochód z biletów przeznaczony jest na dzieci z domów dziecka.
Harry, Liam, Niall i Zayn podali dalej ten tweet, czyli prawdopodobnie będą tam. Może będą kręcić sceny do filmu?
Wstałam z koca i zasłoniłam chłopakom słońce.
-Dobra, który jedzie ze mną na shopping?- spytałam.
-W takim razie jadę sama…- powiedziałam, gdy przez 10 sekund była cisza.
-Ja jadę z Tobą.- powiedziała Raviva.
-To ja się tylko przebiorę.
-Ok., czekam tu.
Założyłam to. Włosy rozczesałam i nałożyłam lekki makijaż.
-Na razie chłopaki.- powiedziałyśmy.
Wsiadłyśmy do podstawionego samochodu i ten nas zawiózł do centrum Rzymu. Odwiedziłyśmy sklep Versace i Gucci, gdzie Raviva kupiła sobie sukienkę projektu Cary. Potem ogarnęłyśmy centrum handlowe. Kupiłam sobie kombinezon w Mango i buty w Topshopie. Potem poszłyśmy do Koloseum, na którego tle zrobiłam Ravivie zdjęcie. Potem poszłyśmy coś zjeść, około godziny 20:00 wróciłyśmy do hotelu. 


Kolejny rozdział, miłego czytania i do jutra!
PS. W zakładkach jest już podany link do mojego NOWEGO bloga!!! 

2 komentarze:

  1. SUPER ! Zresztą jak zawsze, co tu dużo mówić ! Wiem twój NOWY blog jest the best !! Nie mogę się doczekać kiedy dodasz kolejny ! Bo tu dodasz jutro, dobrze o tym wiem ! Love , xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Strasznie mi szkoda Cam! Po co oni zaczeli tą przeklentą wojnę! Boje się, że się rozwiedzą! Ja nie chce! Co będzie z Lily!? To wszystko stało się takie skąplikowane! Czekam z ogromną niecierpliwością na następny!
    Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń