Pocałował mnie i ułożył, tak, abym wyprostowała nogi. Od
razu lepiej.
Kolejne
godziny minęły nadzwyczaj szybko. Nim się obejrzałam wylądowaliśmy na lotnisku.
Odebraliśmy bagaże i taksówka zawiozła nas do małego, ale ślicznego hoteliku.
Mieliśmy widok z balkonu na morze, dwa pokoje, jeden z wielkim małżeńskim
łóżkiem, a drugi także z dwuosobowym łóżkiem, ale mniejszym. Łazienka, choć
skromna, to była ślicznie wykończona. Dalej czułam się źle. Świat kołował, ale
nie chciałam pokazać Harry’emu, że coś jest nie tak. Gdy zakwaterowaliśmy się,
po rozpakowaniu i wzięciu prysznica od razu położyłam się spać. A wiecie ile
spałam? Odkąd przyjechaliśmy około 12:00 w południe to spałam do 4:00 nad
ranem. Harry nie budził mnie w ogóle. Odżyłam następnego poranka. Zjadłam
ogromną porcję gofrów zamówionych przez chłopaka, wypiłam kawę i czułam się o niebo
lepiej. Około godziny 14:30 poszliśmy na miasto, zamówiliśmy sobie po shake’u,
zauważyłam po drodze, że ktoś robi nam zdjęcia, a właściwie grupa fotografów
uzbrojonych w aparaty.
Gdy godzinę później postanowiliśmy pójść do maka,
zabrałam Harry’emu kremowy kapelusz i nałożyłam go na głowę. Zawibrował mi
telefon w kieszeni, Harry poszedł zamówić jedzenie. Sms od Camille:
Zaskoczyłaś
mnie tym zdjęciem…
Ta
twoja okładka jest naprawdę świetna
Och,
dziękuję, widziałam wasze zdjęcia na Internecie z Bahamów
Nie
ma to jak niezawodni paparazzi.
Racja.
A
jak u was Cam?
Nie
najgorzej, jutro wracam z promocji płyty, Lou pojechał z Lily do Doncaster.
A
jak między wami?
Nie
najgorzej
A prawdą
jest, że…
Nie
najgorzej :)
Pogodziliście
się…
Nie
do końca… ale jest nie najgorzej…
Jak
wrócę to was pogodzę…
:) A
kiedy wracacie?
Bo
ja wiem… Jak na razie, opanowujemy Bahamy…
A co
teraz robicie?
Jesteśmy
w maku.
Jak
romantycznie…
:)
Harry przyniósł mi zgodnie z zamówieniem 2 cheeseburgery
z powiększonymi frytkami i pepsi, do tego 9 nuggetsów, duży shake czekoladowy.
Harry wziął trzy kurczak burgery, dwie porcje powiększonych frytek, przyniósł
sobie drugi napój. Usiedliśmy przy stoliku zaraz przy szybie.
Napisałam Camille:
Do zobaczenia :)
Wypoczywajcie
:)
Zjedliśmy wszystko.
Po pół godzinie wróciliśmy do hotelu. Walnęłam się na
łóżko i jęknęłam cicho.
-No i po co tyle jadłaś?- spytał Harry.
-Bo byłam głodna…- odpowiedziałam.
-Oj, ty, ty…
Położył się obok mnie i położył nogi na moich, potem
zaczął mnie łaskotać, a ja poryczałam się ze śmiechu i zachrypłam od darcia
się, gdy wreszcie uwolniłam się od niezbyt miłych łaskotek, usiadłam okrakiem
na Harrym. Poprawiłam rozkudłane włosy i zrobiłam sobie kitkę. Harry położył
swoje dłonie na moich biodrach, przy czym unosił lekko moją koszulkę do góry i
czekał na dalsze moje posunięcia…
-Co zamierzasz?
-Nie wiem, może…
Nachyliłam się lekko do przodu i oblizałam usta. Hazz
uniósł zawadiacko brew, uśmiechnął się. Podniosłam się i ściągnęłam koszulkę.
Harry trzymając swoje dłonie na moich biodrach zacisnął je lekko. Znów się
nachyliłam i opuszkiem palca przejechałam po malinowych ustach chłopaka.
Następnie lekko je musnęłam, a chłopak przeistoczył to w drapieżny pocałunek,
jego dłonie zjechały na pośladki i lekko je ściskały. Potem Harry podniósł się
i ściągnął szybko koszulkę i spodnie, ja pozbyłam się spodenek… No i tak dalej…
Kilka
godzin później…
-Wiesz co?- spytał Harry półgłosem głaszcząc mnie po włosach.
-Co?
-Tak sobie myślę…
-Że…
-Że…
-Że…
-Że kocham cię najbardziej na świecie…
-Awww…- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w klatkę
piersiową.
Chłopak
wstał z łóżka, a ja osunęłam się na swoją stronę.
Poszedł do toalety, a potem założył czyste bokserki, ja
też wstałam i ubrałam swój biały materiałowy szlafrok, usiadłam na parapecie i
patrzyłam się na powoli zachodzące słońce. Harry podał mi kieliszek z białym
winem.
Usiadł na pufie naprzeciwko mnie i zrobił zdjęcie, wstawił je na
swojego instagrama.
Za kilka minut dostałam sms-a od Nialla o treści:
No
widzę, że jest grubo…
Racja…- odpisałam
blondynowi.
Harry wstał z miejsca i odłożył mój kieliszek na bok.
Złapał za zawiązaną kokardkę i lekko opuścił mój szlafrok. Złapałam za jego
dłonie i nałożyłam odzienie z powrotem tak jak było.
Około 22:00 położyłam się spać, Harry wówczas rozmawiał z
Zaynem przez telefon. Potem loczek dołączył do mnie i wtulił głowę w moją
klatkę piersiową…
2 tygodnie na Bahamach minęły bardzo szybko… Chodziliśmy
właściwie codziennie na plażę, korzystaliśmy z pięknej pogody, a także
zaliczyliśmy wszystkie kluby na wyspie. Będąc któregoś dnia na plaży wpadłam na
pomysł zrobienia zdjęcia, które teraz jest moim ulubionym, odbiliśmy nasze
dłonie w piasku i włożyliśmy obrączki. Awww…
Spakowałam wszystkie rzeczy, ubrałam się w sweter, jeansy
i emu, co bardzo dziwnie wyglądało tu biorąc pod uwagę, że było tutaj 27
stopni. Na szczęście razem z bagażami doczłapaliśmy się na lotnisko skąd około
22:30 wylecieliśmy. Siedzieliśmy w pierwszej klasie.
Oparłam głowę o ramię chłopaka.
-Jak ci się podobało?
-To były najcudowniejsze chwile mojego życia, Harry,
dziękuję ci za to…
Pocałowałam go, a loczek objął mnie ramieniem. Tak
przesiedzieliśmy około 10 godzin lotu, spojrzałam na ziemię z góry.
Gdzieniegdzie było widać śnieg, ale że mamy połowę marca pojawiała się trawa,
choć zmarznięta, to była zielona. Wyszliśmy z samolotu, ochrona podstawiona
wcześniej przez menadżera One D odebrała nasze bagaże i włożyła je do
wynajętego samochodu. Żebyście widziały co działo się na lotnisku, tam byli
chyba reporterzy z całego świata, zauważyłam włoską TV, irlandzką, rosyjską,
japońską(!!!)
Masakra, odzwyczaiłam się od takiego świata, ten miesiąc
był najlepszym miesiącem z mojego życia, ślub, wesele, podróż poślubna marzeń…
Po włożeniu naszych bagaży do samochodu, pojazd ruszył.
Fanki ustawione na lotnisku, wybiegły na parking i prawie wszystkie włosy
wyrwały mi z głowy. Po 20 minutach staliśmy pod naszym domem, który
pozostawiliśmy na cały miesiąc i jeszcze trochę. Gdy wjechaliśmy na podjazd
brama zamknęła się automatycznie i mogliśmy spokojnie wysiąść z auta. Harry
podziękował ochronie, która pomogła nam wnieść walizki i odjechała wynajętym
samochodem. Harry zaniósł walizki na górę i zaczęłam robić pranie, a góra
ciuchów była większa ode mnie. W końcu kupiłam też trochę rzeczy będąc na
wakacjach…
-Jesteś głodna?- spytał Harry z kuchni.
-Trochę.- odkrzyknęłam- ale przecież nic nie ma w
lodówce.
-Ktoś zrobił nam zakupy i zostawił różową karteczkę na
stole z podpisem: Nie ma za co :)
-To Cam, przecież wciąż ma klucze.
-Racja.
Włożyłam pierwszą partię ciuchów do urządzenia i wzięłam
szybki prysznic. Nałożyłam moje ukochane dresy i luźną bluzę. Nałożyłam puszyste
skarpety i związałam włosy w warkocza na boku. Piękny zapach roznosił się po
całym domu.
Nagle telefon Harry’ego zaczął dzwonić. Chłopak z ustami
pełnymi jajecznicy pobiegł do salonu, by odebrać telefon.
Słyszałam tylko jego odpowiedzi.
Tak?
No cześć Andy, jak tam… ale dzisiaj… jestem trochę zmęczony… o której… do
chłopaków już dzwoniłeś?... w takim razie o 15:00 w BBC Radio… Cześć…
-Masz dziś wywiad?
-Tak, muszę być.
-Przecież nie mam ci tego za złe.
-Jak chcesz to jedź ze mną…
-Nie, ja tam będę przeszkadzała…
-Przestań, usiądziesz sobie na kanapie nie będziesz
nikomu przeszkadzała…
-Ale może chłopaki nie chcą…
-Cara… Nie gadaj głupot tylko jedz i idź się przygotować.
-Oki.
Pobiegłam na górę i ubrałam się. Harry poszedł wziąć
szybki prysznic i założył czarny sweter i te jego obcisłe rurki. Szczerze
mówiąc to normalnie zazdroszczę mu tych nóg…
Około 14:30 wyjechaliśmy Range Roverem z domu, sytuacja
pod naszą bramą lekko się uspokoiła. Zaparkowaliśmy przed BBC Radio. Weszliśmy
do gmachu i wjechaliśmy windą na 3 piętro. Na kanapie siedział Louis z Lily, a
obok niego Niall, który zabawiał wyrośniętą już kruszynkę. Liam stał oparty o
framugę drzwi i uśmiechnął się szeroko, gdy nas zobaczył.
-Harry, brachu, wróciłeś…- wykrzyknął.
Przytulił się do Hazzy, a potem do mnie. Każdy z
chłopaków tak zrobił. Pytali się jak było, mój mąż trzymał na rękach Lily,
która była super szczęśliwa, że widzi „wujka- brokuła”.
Potem przyszedł Zayn.
Zwróciłam się do Louisa.
-A gdzie Camille?
Uśmiech zszedł mu z twarzy.
-Ma sesję zdjęciową.- powiedział i pocałował w czółko
córeczkę.
-Aha.
Nie był z tego zadowolony. Lily mówiła tata, mama, Hally,
Nall- co znaczyło Niall.
W każdym razie, chłopcy zostali zaproszeni do środka na
audycję, którą ja słyszałam siedząc na korytarzu i bawiąc się z Lily.
-Proszę państwa moimi dzisiejszymi gośćmi są wokaliści z
zespołu One Direction, Harry Styles, Zayn Malik, Niall Horan, Liam Payne i
Louis Tomlinson, cześć chłopaki.
Każdy się przywitał.
-Jak przygotowania do kolejnej trasy koncertowej?- spytał
spiker.
-Wszystko idzie w dobrym kierunku.- odezwał się Niall.
-Więc kiedy zaczynacie?
-Jutro rozpoczynamy próby, a trasa prawdopodobnie
rozpocznie się dokładnie za miesiąc.- powiedział Liam.
-Bardzo się cieszę. Harry chciałem złożyć ci serdeczne gratulacje
z okazji ślubu…
-Dziękuję.- powiedział Harry.
-Jak podróż poślubna?- spytał spiker.
-Było bardzo przyjemnie, wypoczęliśmy.
-Dostaliśmy wiele maili z prośbą o zapytanie ciebie, czy
twoja żona, Cara, przyjęła twoje nazwisko.
-Tak.- powiedział krótko.
Potem pytał o różne rzeczy związane z koncertowaniem i
różnymi pierdołami.
Po 15 minutach chłopcy wyszli uśmiechnięci, brakowało im
tego. Lou wziął na ręce Lily i podziękował za opiekę. Ubraliśmy się w kurtki i
zjeżdżaliśmy windą, szłam ostatnia, w pewniej chwili poczułam się bardzo słabo
i poczułam, że tracę świadomość, ostatnie co pamiętam to, że opadałam na
ziemię…
Kiedyś musiał nadejść moment, gdy jest napisane Rozdział 100...
Gdy tak sobie pomyślę, ile czasu i weny poświęciłam tej historii, to długo bym liczyła...
Nie będę wam dziękować na razie za to, że wchodziłyście na mojego bloga, zostawmy to do Epilogu... Jutro kolejna część... Do jutra! :)
Kiedyś musiał nadejść moment, gdy jest napisane Rozdział 100...
Gdy tak sobie pomyślę, ile czasu i weny poświęciłam tej historii, to długo bym liczyła...
Nie będę wam dziękować na razie za to, że wchodziłyście na mojego bloga, zostawmy to do Epilogu... Jutro kolejna część... Do jutra! :)
Wow! Wow wow wow wow wow wow wow.
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział. Serio. Aż brak mi słów. Wow.
Wiem że dopiero zblirzamy się do końca, ale błagam, powiedz że potem będzie nowy blog z nowym opowiadaniem.
Please. Jestem pewna że wszystkie czytelniczki by tego chciały.
No to do jutra. Pozdrawiam i wiele weny 4 u
Na bank Cara jest w ciąży! Ale dlaczego tego nie zauważa, jasne odpoczywała, no ale dobra, czekam tylko na minę Harrego, kiedy się oficjalnie o tym dowie (bo Cara na 100% się będzie cieszyć, a on szok? A potem szczęście?, chyba tak.) A również nie moge uwierzyć, że to już 100 rozdział tego pięknego opowiadanie! Dziękuje Ci, że go piszesz i życze weny!
OdpowiedzUsuńMarzena ze Śląska
oj dzieje sie :d opowiadanie jest wspaniale :)
OdpowiedzUsuńczekam na jutroo ! :)
Ciekawe co z Carra ? ŚWIETNY <3
OdpowiedzUsuń