środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 101.



Otworzyłam lekko oczy i oślepiły mnie jarzeniowe światła na białej sali. Harry siedział przy mnie i kurczowo trzymał mnie za rękę. Zamrugałam kilka razy.
-Cara, Cara, słonko, jak się czujesz?
-Dobrze, Harry co ja tu robię?
-Zemdlałaś kotku, zawołaliśmy karetkę i teraz jesteś w szpitalu, chłopaki są na korytarzu.
-Co mi jest?
-Lekarze podejrzewają, że dostałaś udaru słonecznego…
Rzeczywiście, trochę mnie bolała ostatnio głowa. 
-Kiedy będę mogła wrócić do domu?
-Zostajesz dwa dni na obserwacji, pojadę do domu przynieść ci kilka potrzebnych rzeczy.
-Ok.
Musnął moje usta, chłopaki przywitali się, zapytali o stan zdrowia i oświadczyli, że przyjdą jutro, pożegnałam ich. Przewróciłam się na bok i zamknęłam oczy.
Ktoś wszedł do środka. Kobieta koło czterdziestki w czarnych włosach upiętych w koka, miała na sobie biały kitel, a na jej szyi przewieszony był stetoskop.
-Dobry wieczór pani Styles, jak się pani czuje?
-Dziękuję, nie najgorzej.
-Mam dwa pytania do pani.
-Tak?- poprawiłam się na łóżku, a ona wyciągnęła długopis i mały notatnik.
-Pierwsze to, czy w ostatnim czasie miała pani jakiekolwiek nudności, albo po prostu, źle się pani czuła?
-Nudności żadnych, ale jak leciałam samolotem z mężem na Bahamy to zrobiło mi się bardzo duszno, potem jednak przeszło.
-Dobrze…- zanotowała- a proszę mi powiedzieć kiedy ostatnio miała pani miesiączkę?
-A który jest dziś?
-Dziś mamy 25 marca.
Zamarłam.
-25 marca?!- wykrztusiłam.
-Tak, a czy coś się nie zgadza?
Zerknęłam do telefonu.
Ostatnia smutna buźka ustawiona była na 20 stycznia.
-Nie dostałam okresu 20 lutego, ani 20 marca, a mam bardzo regularny, właściwie co do dnia…- powiedziałam półgłosem.
-Chciałabym wziąć panią na usg.
Kiwnęłam głową.
Usiadłam na przywiezionym przez pielęgniarkę wózku inwalidzkim i ta zawiozła mnie na oddział z usg. Na korytarzu zastałam siedzącą Camille.
-Cam!- krzyknęłam.
Przyjaciółka zerwała się z miejsca, miała nałożony mocny makijaż, jej krótka sukienka była obcisła i kończyła się w połowie ud.
-Cara jak się czujesz?- ukucnęła przy wózku, a pielęgniarka się zatrzymała.
-Dobrze, ale się za Tobą stęskniłam…- przytuliła mnie mocno.
-Proszę panią musimy jechać na usg…
-USG?!- powiedziała Camille.
-Tak, lekarka zaleciła. Pogadamy jak wrócę.
-Czekam.
Pielęgniarka ruszyła. Kobieta w krótkich czarnych włosach z grzywką na boku uśmiechnęła się szeroko.
-Witam Pani Styles.- podała mi rękę i pomogła położyć się na kozetce.
-Proszę podnieść koszulkę. – powiedziała, a ja posłusznie wykonałam polecenie.
Nałożyła żel i zaczęła szukać coś w moim brzuchu. Zmarszczyłam brwi i wpatrywałam się w ekran.
-Hmmm… Nic tu nie widz… A nie, przepraszam, coś tu jest.- powiedziała z entuzjazmem.
Aż podskoczyłam.
Powiększyła obraz. Mała kropeczka pokazała się na ekranie.
-Widzi pani?- wskazała palcem.
-Co to jest?
-Raczej kto…- uśmiechnęła się.
-Kto?
-Gratulacje, jest pani w ciąży…
Popatrzyłam na kobietę, jak na jakąś totalnie walniętą.  
-Ale ja nie mogę być w ciąży… ja jestem projektantką… mój mąż piosenkarzem, my nie damy rady… Nie to są jakieś brednie, robi sobie pani ze mnie jaja…- wykrzykiwałam.
-Proszę się uspokoić…- mówiła do mnie spokojnym tonem.
-Jak ja… ja nie… nie…
Rozpłakałam się, kobieta złapała mnie za rękę.
-Proszę pani, to nie koniec świata… Powinna się pani cieszyć, że jest pani w ciąży…- mówiła powoli i spokojnie.
-Ja nie chcę mieć teraz dzieci, do jasnej cholery… Przecież uważaliśmy…
-Czasami zdarzają się wpadki… Niech mnie pani posłucha, sądzę, że powinna pani porozmawiać z mężem.
Podała mi chusteczkę i wytarłam oczy. Potem wzięłam kilka płatów ręcznika papierowego i wytarłam brzuch. Spojrzałam do małego lusterka, mój makijaż była cały rozmazany.
-Jeśli sobie pani tego życzy mogę prowadzić pani ciążę…
-Tak. Ale, ja nie wiem jak to się stało…
-Nie wie pani, jak się robi dzieci?- spytała ironicznie z uśmiechem na twarzy.
Zaśmiałam się.
-Wiem, wiem, ale my uważaliśmy i dalej nie mogę w to uwierzyć.
-Przyjdę do pani jutro z rana, zrobimy badania krwi i inne potrzebne wyniki.
-Dobrze.
Pielęgniarka wjechała z wózkiem, usiadłam, a kobieta pomachała mi.
Uśmiechnęłam się i oparłam. Jechałyśmy przez trzy korytarze. Camille chodziła w jedną i drugą stronę.
-Jak badanie?- spytała.
-Chodź, powiem ci wszystko.
Położyłam się do łóżka. Pielęgniarka wyszła i Camille usiadła na krzesełku przy moim łóżku.
-I?
-Co i?- spytałam lekko uśmiechnięta.
-Jak badanie?
-Jak sesja?
-Zapytałam pierwsza…
-A ja druga…
-Cara…
-Dobra, dobra…
-No więc?- spytała z niecierpliwiona.
Westchnęłam.
-Byłam na badaniu…
-I?
-Lekarka nałożyła mi żel na brzuch…
-Wkurzasz mnie powoli…
-I tak mnie kochasz, ale wiesz, teraz kochasz nie tylko mnie…
-Jak? Nie rozumiem.
Odchyliłam kołdrę i podniosłam lekko koszulkę, by pokazać brzuch.
-Widzisz ten brzuch?
-No widzę…- powiedziała zdezorientowana.
-W tym brzuchu zamieszkał przyszły potomek Harolda i Cary Styles’ów.
-Kurna mać jaja sobie ze mnie robisz?!- powiedziała wkurzona.
-Nie Camille, jestem w ciąży…- powiedziałam i momentalnie popłynęły mi łzy z oczu.
-Co… ty jesteś w ciąży… ale… o boże…
Zaczęła płakać. Obydwie ryczałyśmy wniebogłosy. Przytuliłam ją.
-Boże jak się cieszę…- łkała.
-Ja też… Jestem ciekawa, jak zareaguje Harry…- powiedziałam.
Loczek wszedł do środka i śmiertelnie się wystraszył, gdy zobaczył nas zapłakane.
-Cara co się stało?
-Ja was zostawię…- powiedziała Cam i wytarła oczy chusteczką- przyjdę jutro rano…
-Do zobaczenia.- odpowiedziałam.
Poklepałam krzesełko, na którym Hazz usiadł. Złapał moją rękę.
-Cara, proszę nic przede mną nie ukrywaj…- był bliski płaczu, jego oczy były pełne łez.
-Harry, byłam, jak pojechałeś do domu, pojechałam na badania.
-I?
-I… podczas tego badania wyszło, że jestem…
-… tylko mnie okłamuj…
-…nie mam zamiaru…
-…więc…
-…podczas tego badania wyszło, że jestem w ciąży…
Chłopak popatrzył na mnie badawczo, nie odzywał się przez pięć minut.
-Harry?
-Ale jak to możliwe, przecież uważaliśmy…
-Cytuję lekarkę: „Czasami zdarzają się wpadki…”
-Czyli za jakieś 9 miesięcy będziemy mieć dziecko?- spytał z uwagą, powoli wypowiadając każde słowo, kładąc nacisk na ostatnie.
Kiwnęłam głową.
-Będziesz tatą…
Zatopił swoją twarz w dłoniach i zaczął płakać, podniosłam jego twarz pokrytą łzami i ucałowałam każdy policzek, a następnie musnęłam delikatnie jego usta.
Poprawiłam kosmyk jednego z jego loczków.
-Jestem taki szczęśliwy…
Pocałował mnie namiętnie i przytuliłam się do niego.


Chciałyście to macie!!! :)
Mam dla was dobrą wiadomość na temat mojego nowego bloga!!!
Będzie to historia z Harrym w roli głównej... Podam linka wieczorem, więc kontrolujcie.

3 komentarze:

  1. Oj tak.. Cieszę się, że jest szczęśliwy z tego powodu.. Myślałam, że zareaguje inaczej, ale jestem szczęśliwa, że on się cieszy, ja też <3. !! Kc <333.

    OdpowiedzUsuń
  2. I je, i je!! WIEDZIAŁAM! Moja intuicja mnie nie zawiodła! Cara jest w ciąży! Ciekawe, czy to chłopczyk, czy dziewczynka! Jakbyś nie wiedziała to właśnie odtańczyłam taniec szczęścia! Tak się ciesze! Razem Carą, Hazzą, Cam i pewnie wszystkimi chłopakami! Jest już 101 rozdział, a mi nadal nie nudzi się tak historia, jest świetna! Z chęcią zaglądnę i będę czytać twojego nowego bloga, czekam tylko gdy podasz link!
    Pozdrawiam Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń
  3. O.o ale zdziw.. :D Ale nie to było genialne <3 A to już ten blog po tym opowiadaniu będzie zamknięty ? Czy nadal na nim będziesz pisać ? A jak nie to dlaczego tyle wyświetleń ? ♥

    OdpowiedzUsuń