piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 110.



5 listopada
Usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Zbiegłam na dół i uchyliłam je. Za nimi stał Nialler, miał bukiecik kwiatów, torebkę z prezentem.
-Wejdź do środka.
Chłopak ściągnął kurtkę i przytulił się do mnie.
-Jesteś głodny?- spytałam.
-Nie, nie, chyba cię obudziłem.
-Nie już nie spałam.
-To dla ciebie, a to dla małego…
Wręczył mi bukiecik kwiatów i torebkę.
-Dziękuję, napijesz się czegoś?
-Może herbaty…
Poszliśmy do kuchni wstawiłam wodę na gaz i włożyłam kwiaty do wazonu.
-Daj mi chwilkę, pójdę się ubrać…
-Jasne…
Ubrałam szarą bluzę, czarne luźne spodnie i ciepłe skarpety. Na korytarzu spotkałam Justina w dresach bez koszulki.
-Ktoś dzwonił?
-Niall przyjechał…
-Serio?!- spytał z uśmiechem.
-Tak, siedzi w kuchni…
-Zaraz do was zejdę…
Zajrzałam do małego, który ślicznie spał.
Zalałam wodę na herbatę i zrobiłam gofry dla naszej trójki. Niall opowiadał o trasie, spytałam go, czy Harry zrobił coś z gardłem, odpowiedział mi, że zażywał przez kilka dni sterydy i już jest okej. Justin zszedł, zjedliśmy i postanowiliśmy pójść we trójkę na spacer, bo była nawet ładna pogoda, jak na listopad w Londynie. Ubrałam Nathana w gruby kombinezon, chłopaki śmiali się, że wygląda jak Eskimos. Okrążyliśmy Trafalgar Square dookoła i na czternastą wróciliśmy do domu, nakarmiłam małego, przewinęłam i zeszłam z nim na dół. Oglądnęliśmy jakiś durny serial i około 17:00 chłopcy zabrali się za robienie kolacji, nie pozwolili mi wejść do kuchni. Zrobiłam im zdjęcie i wstawiłam na Instagrama z podpisem: Moje marzenia się spełniły, mam własnych kucharzy :)
Chłopcy zrobili lasagnę palce lizać, jadłam aż mi się uszy trzęsły. Niall około 23:00 pojechał do domu, a ja zmęczona położyłam nakarmionego syna i sama zaraz zasnęłam.

2 grudnia, 10:45
Minął  miesiąc, mój kochany wrócił na 3 tygodnie do domu. Camille skończyła trasę koncertową.
Z kolei mój mały Nathan uwielbia słuchać, gdy powtarzam po nim Oooo…, eeee… Yyyy… Jest bardzo ciekawy świata, gdy mnie nie ma dostaje kolki i zaczyna płakać i Harry jest tym bardzo niepocieszony… Taki przykład, kiedy loczek wrócił 4 dni temu do domu, poszliśmy razem na pokaz mody Burberry, no i zatrudniliśmy na wieczór nianię. Kobieta zadzwoniła na szczęście pod koniec pokazu i powiedziała, że mały ma gorączkę. No więc my do domu, przyniosłam termometr, okazało się, że dziecko zdrowe i na mój widok przestał płakać i zaczął się śmiać. Harry jak chce mi dogryźć mówi na niego maminsynek, ale ja nie lubię tego określenia.
Dzisiejszego dnia otworzyłam oczy. Jak zwykle spałam na klatce piersiowej Harry’ego, strasznie mnie do niej ciągnie… Chłopak nie spał, przeglądał coś na telefonie. Podniosłam głowę i przetarłam oczy.
-Która jest godzina?- spytałam.
-Za piętnaście jedenasta.
-Boże, jak późno… Mały nie płakał?
-Nakarmiłem go, przewinąłem i teraz śpi.
-Oooo… dziękuję, że mnie wyręczyłeś, kotku…
-Należy mi się nagroda…- powiedział i odłożył telefon.
-Jaka?- spytałam z udawanym zdziwieniem.
-Już ty dobrze wiesz jaka…- zaczął mnie łaskotać.
Po chwili.
-Przestań już...- mówiłam przewracając się na łóżku.
Chłopak górował teraz nade mną. Schylił się, by musnąć moje usta, odwróciłam głowę. Droczyłam się z nim. Teraz on przekręcił głowę, tak, żeby mnie pocałować, ale ja odwróciłam w drugą.
-Cara…- zamruczał- proszę cię… przestań…
-A bo co…- spytałam przygryzając wargę.
-Denerwuje mnie to…
-Mrrrau…
Zaśmiałam się. Oplotłam rękoma jego szyję i podniosłam się lekko pocałowałam go namiętnie. Harry uśmiechał się co chwilkę, ja z resztą też. Jego ręce wędrowały pod moją koszulkę i jeździły cały czas po plecach. Nagle rozległ się płacz małego. Harry nie przestawał mnie całować, ale ja powoli się od niego odrywałam. W końcu wyszłam spod kołdry i poszłam do jego pokoiku. Zmieniłam mu pieluchę i poszłam na dół zrobić mu mleko w butelce. Nakarmiłam go i położyłam do łóżeczka. Postanowiłam wziąć prysznic. Zabrałam czystą bieliznę z pokoju i spojrzałam się w lustro.
-Co jak co, ale jestem gruba…- westchnęłam.
-Nie przesadzaj kotku…
Wstał z łóżka i stanął za mną obejmując mnie w biodrach i kładąc głowę na ramieniu. Spojrzałam się na nasze odbicie w lustrze.
-Wiesz, bardzo ładnie razem wyglądamy…- powiedziałam, uśmiechnęliśmy się obydwoje i Hazz pocałował mnie w policzek. Gdy wchodziłam do łazienki, chłopak miał na sobie dresy, a na rączkach trzymał uśmiechniętego Nathana.
Weszłam pod gorący strumień prysznica, nalałam na siebie płyn o zapachu pinacolady. Śpiewałam sobie piosenkę Dear Darlin’. PO jakichś 20 minutach wyszłam z kabiny i ubrałam czystą bieliznę. Na to nałożyłam ulubione czarne dresy i białą koszulkę. Zeszłam na dół. Mały siedział na kolanach Harry’ego, a ten gadał coś do niego.

Weszłam do środka i zalałam kubki z herbatą. Świeże grzanki z miodem lub czekoladą leżały na talerzu, porwałam jedną i wpakowałam do buzi. Harry zaśmiał się i mały wyciągnął ku mnie rączki. Pocałowałam go w policzek i wzięłam na ręce. Harry napił się herbaty z mojego kubka i zatopił zęby w gorącej grzance z czekoladą. Włączyłam radio i leciała akurat jedna z moich ulubionych piosenek Justina. As Long as You Love Me. Zaczęłam podrygiwać, a mały śmiał się do rozpuku. 


Miłego czytania!!! Jutro historyczny dzień THIS IS US W 3D!!! 

3 komentarze:

  1. Świetny <3. Kocham Nathanka i całą ta rodzinkę. Uwielbiam twój blog <3. Kocham, xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej:) Znów przepraszam, że tak późno komentuje, ale w piątek od razu po szkole poszłam z mamą do centrum handlowego, tak na zakupy, kupić prezenty dla osóby, którą wylosowałam na prezent w szkole, a tu taka niespodzianka! Moja mama, kochana kupiła mi nowy telefon! No i wiesz jak to bywa bawiłam się nim i no. Od razna sprzątam, no i dopiero teraz mogę skomentować ten rozdiał.
    Pięknie Ci wyszedł! Niall jest bardzo miły! Justin też! Biedni Cara i Harry stęskili się za soba, nie dziwie się im! Nathan jest po prostu przyzwyczajony do mamy i jest z nią związany bardzo mocno, jak każde małe dziecko! Rozdział na prawde świety, lecz wciaż ubolewam nad tym, że w krótce to opowiadanie się skończy! Nie ukrywam bardzo związałam się z jego bohaterami! Jest to jedno z trzech opowiadań, które czytam bardzo długo, ale niestety to co dobre zawsze musi się kiedyś skończyć!
    Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie mam komputer. Świetny rozdział, no boskie ! <3 Jestem ciekawa jak się zakończy opowiadanie. :*

    OdpowiedzUsuń