Otworzyłam oczy, leżałam w swoim łóżku, w mojej sypialni…
Cztery razy wstawałam by karmić Nathana. Ale wyspałam się. Harry nie spał już,
ale głaskał mnie po plecach pod koszulką, jego dłoń raz schodziła w dół, raz w
górę. Włożyłam nogę pomiędzy jego nogi i przysunęłam się bliżej. Musnęłam jego
usta.
-Jak samopoczucie?- spytał.
-Nieźle.- zamruczałam i jeszcze raz musnęłam jego
malinowe usta.
-Cara, co ci jest?- spytał zaniepokojony.
-Mi? Nic…
Usiadłam, ale Harry zrobił, tak, że znów leżałam na
łóżku, tym razem nie mogłam się ruszyć.
-Co chcesz zrobić?- spytałam unosząc brew.
-Pocałować cię…
Poczułam jego usta na moich, chwilkę później, to nasze
języki walczyły ze sobą.
-Wiesz co mi sprawia największą frajdę odkąd cię poznałem
i zacząłem się z tobą całować?
-Co?- spytałam między pocałunkami.
-Że pojękujesz podczas całowania.
Uśmiechnął się szeroko.
-CO?! Ja… nie… nie… ja… o jprdl.
-Nie przeklinaj.
-Przepraszam. Ale wiocha!
Oblałam się rumieńcem.
-Awww… Jak słodko teraz wyglądasz…
-Przestań się naśmiewać…
Muszę wstać zobaczyć co z małym…
-Moja mama i siostra się nim
zajmują, specjalnie przyjechały, żebyś odpoczęła.
Harry ułożył się tak, że
górował nade mną i oblukiwał moją górną część ciała, miałam różową koszulkę, do
tego nie miałam stanika…
-Nie patrz się…- zamknęłam
jego oczy i rzuciła mi się w oczy moja obrączka, która przepięknie wyglądała na
moim palcu.
-Podniecasz mnie…-
powiedział.
-Co ja poradzę…-
uśmiechnęłam się.
Oplotłam go nogami wokół
pasa. Z jego szyi zwisał wisiorek z krzyżem i gwiazdą Dawida. Złapałam za niego
palcami.
-Z nim wyglądasz ciekawiej.
-Cieszę się… Ale możesz mi
już odsłonić oczy?
-Nie, bo będziesz się
patrzył tam gdzie nie trzeba…
-Nie będę, jak podniesiesz
koszulkę…
-Marzysz…
-Jak nie to sam to zrobię…
-Nie zrobisz…
-Zakład?- uśmiechnął się.
Odsunął mi rękę z oczu, a
potem koszulkę do pępka, pocałował go, a potem szedł wyżej. Śmiałam się co nie
miara, bo dmuchał zimnym powietrzem w moją klatkę piersiową. Usłyszeliśmy
pukanie do drzwi, Harry położył się obok, a ja poprawiłam odzienie.
-Tak?- spytał.
-To ja.- odezwała się Gemma.
-Wejdź.- powiedziałam.
Dziewczyna otworzyła drzwi.
-Macie ochotę na coś
konkretnego na śniadanie?
-Ja zaraz zejdę i zrobię,
kochana…- powiedziałam.
-Nie, ty nigdzie się nie
ruszasz, zjedzcie z mamą śniadanie, my zjemy później. A jak mały?- spytał
Harry.
-Ok., Nathan śpi jak suseł.
-To dobrze, niech śpi.
Gemma wyszła z pokoju i
zamknęła drzwi.
-Na czym skończyliśmy?
-Harry powinniśmy im pomóc…
-Nie, moja mama i tak
zagoniła by cię do łóżka, więc póki nie jesteś wzywana, korzystaj z czasu
wolnego ze mną, bo niedługo to się skończy.
Przybliżyłam jego usta do
moich i musnęłam je uprzednio spoglądając w głębię szmaragdowych oczu.
-Kocham cię…- szepnął.
Objęłam go rękoma wokół szyi
i musnęłam jego usta. Spletliśmy palce u rąk.
-Żałowałeś czegoś w naszym
związku?- spytałam, gdy moja głowa leżała na klatce piersiowej Harry’ego, a
opuszkiem palca kreśliłam kształty wokół pępka.
-Tak.- powiedział po chwili.
-Czego?
-Mojej zdrady.
Zamknęłam oczy i wszystkie
wspomnienia wróciły. Jak usłyszałam rozmowę Harry’ego i Louisa, jak wpadłam pod
samochód, jak Camille zerwała z Louisem, jak chodziłam załamana, jak nie
chciało mi się żyć…
-A ty czy czegoś żałowałaś?-
spytał i przeczesał palcami moje włosy.
-Tak…
-Czego?
-Że gdy przyjechałam
projektować wam garnitury nie uszyłam ich później z popielatego materiału.
Harry wstrzymał oddech i
podniósł głowę.
-Serio?- spytał z uśmiechem
na twarzy.
Kiwnęłam głową i wybuchnęłam
śmiechem, chłopak także.
-Jesteś niepowtarzalna…-
powiedział i znów zaczął się śmiać.
Mój brzuch odezwał się.
-Przez 9 miesięcy miał
przerwę, więc musi nadrobić uprzykrzanie mi życia gadaniem.
Harry znów zaczął się śmiać.
Poprawiłam włosy i wstałam z łóżka. Ubrałam czystą bieliznę, materiałowe
spodenki, długą białą koszulkęi puchate skarpety.
Rozczesałam włosy.
-Wstaniesz jeszcze dziś?
-Tak…- przeciągnął się na
łóżku.
Wyszłam
z pokoju zajrzałam do małego. W jego niebieskim pokoiku panowała cisza, jedynie
pozytywka na komodzie wydawała dźwięki usypiające. Nathan spał spokojnie, od
czasu do czasu ruszył nóżką, albo rączką. Zeszłam na dół, Anne i Gemma kończyły
jedzenie grzanek, dopijały swoje herbaty.
-Wyspana?- spytała Anne.
Kiwnęłam głową i zajrzałam
do lodówki, powoli zaczynała świecić pustkami. Zrobiłam sobie kanapki z dżemem,
zjadłam je pospiesznie i wypiłam resztki soku pomarańczowego. Anne i Gemma
usiadły przed telewizorem i rozmawiały, ja poszłam na górę, by ubrać się w
rzeczy dobre na jesień. Założyłam białą bluzkę i czarne dżinsy. Harry brał
prysznic. Zeszłam na dół i oznajmiłam, że idę na zakupy. Gemma powiedziała, że
to ona może iść, ale sprzeciwiłam się. Wzięłam torebkę, nałożyłam botki na
obcasie i płaszcz. Wsiadłam do Range Rovera. Wyjechałam z podjazdu. Oczywiście
w Tesco zrobiłam furorę, bo pokazałam się pierwszy raz po porodzie. Kupiłam
potrzebne rzeczy i za jakieś 25 minut byłam z powrotem. Rozłożyłam zakupy do
lodówki i poszłam nakarmić Nathana. Potem mały zasnął, a ja usiadłam na kompie,
by pogadać z Justinem przez skype’a.
Za jakieś 1,5 tygodnia Anne
i Gemma wróciły do H.Ch, a Harry do koncertowania. Siedzę sama w domu, ale ktoś
zrobił mi Big Suprise i przyjechał do mnie, by mi pomagać. Mój wspaniały
przyjaciel Justin. Ma przerwę w
koncertowaniu. Spytał Harry’ego, czy może zostać u mnie na jakiś czas,
by mi pomagać. Mój mąż odetchnął, że ktoś będzie przy mnie.
Obudziłam się rano i
spojrzałam na zegarek. Była godzina 8:09. Wstałam i poszłam nakarmić Nathana,
Justin trzymał go za rączkę. Zdziwiłam się.
-No, nie podejrzewałam, że
wstaniesz tak wcześnie.
-Byłem w toalecie i
postanowiłem zajrzeć…- po chwili szepnął- pewnie chcesz go nakarmić, wyautuję
się.
-Dzięki.
Nakarmiłam małego i
trzymałam go pionowo przy moim ramieniu, na którym położyłam chustę. Nathan
beknął, a ja zaśmiałam się. Wzięłam go na dół, gdzie Jus robił grzanki. Napiłam
się soku i włożyłam małego do kołyski, która stała na dole. Zjedliśmy śniadanie.
-Mam pytanie…- powiedział.
-Jakie?
-Czy masz ochotę na
shopping?
-Idź się przebierz i leć
opanowywać sklepy…
-Ale
nie mogę cię zostawić samego z Nathanem…
-Wiesz, mam wrażenie, że
znam się na dzieciach lepiej od ciebie, moje rodzeństwo to perełki…
-Ta, tylko, że ty je widzisz
raz na jakiś czas i to twój tata je wychowuje…
Zaśmiał
się.
-Pokaż mi tylko gdzie leży
mleko w proszku, dam mu ja zgłodnieje. Jakby co umiem także zmienić pieluchę.
Pobiegłam na górę i
przebrałam się. Mały spał jak suseł. Wsiadłam do samochodu i stanęłam na
parkingu koło centrum handlowego. Podążyłam i weszłam przez wielkie szklane
drzwi zajrzałam do każdego sklepu i co pół godziny dzwoniłam. Justin mówił cały
czas, że jest ok. Kupiłam full ciuchów i zmęczona po czterogodzinnym wróciłam do domu. Justin zrobił obiad,
nakarmił Nathana, który leżał w kołysce w salonie i spał. Justin oglądał nowe
rozgrywki NBA. Odniosłam na górę ciuchy, oberwałam metki i schowałam ubrania do
szafy. Zeszłam na dół ubrana w dżinsy, szarą koszulkę i moje kapcie w pieski.
Mały obudził się i zaczął płakać, wzięłam go na górę i przebrałam pieluszkę.
Był taki uroczy. Położyłam go do łóżeczka i postanowiłam wykonać telefon do
Harry’ego.
-Halo?- spytał.
-Matko,
obudziłam cię…
-Nie,
słonko, zawsze mam ochotę z tobą rozmawiać…
-Harry,
ja zadzwonię później, teraz śpij.
-Cara,
co u ciebie?
-Ale
ja zadzw…
-Nie,
co u ciebie?
-Dobrze,
byłam dziś na pierwszym shoppingu…- powiedziałam ucieszona.
-I
kupiłaś coś fajnego?- usłyszałam nutkę zadziorności w jego głosie.
-A
co dokładnie masz na myśli?
-Coś
oczywiście czerwonego z koronki…
-A
nie może być czarne…- spytałam ze smutkiem.
-A
masz czarne?
-Tak…
-Ładne?
-Yhym.
-Tyle
dobrego…
-A
jak trasa?
-Nieźle…
Mam trochę problemów z gardłem…
-A
konsultowałeś się z lekarzem?
-Nie,
nie ma potrzeby.
-Harry…
-Co?
-Masz
się dziś zobaczyć z lekarzem, mogą to być guzki śpiewacze…
-Cara,
miałem to już i wiem jak się objawia…
-Proszę
cię, dla mnie…
Westchnął,
aż głośnik zaświstał.
-Dobra.
-Mówiłam
ci już kiedyś jak bardzo cię kocham?
-Nie…
-No
to bardzo cie kocham…
-Ja
ciebie też, a jak mały?
-Je
i śpi, je i śpi…
-Jest
bardzo grzeczny…
-Zuch
chłopak, nie uprzykrza mamie życia… A Justin?
-Bardzo
mi pomaga, jestem mu wdzięczna, że przyjechał i tobie, że się zgodziłeś…
-Oj
słonko, wszystko dla ciebie…
-Tęsknię…
-Ja
też…
-A
co u chłopaków?
-Jedzą,
śpiewają, śpią…
Zaśmiałam się.
-Niall
przyjedzie w przyszłym tygodniu do Londynu, bo mangament chce się z nim
spotkać…
-A
ty?
-Niestety
nie mogę, mamy masę wywiadów…
-Szkoda…
-Ale
Niall obiecał mi, że zajrzy do ciebie i małego…
-Miło
z jego strony… Kiedy macie kolejną przerwę?
-Za
jakieś trzy tygodnie mamy 6 dni przerwy wtedy przyjadę.
-Będę
odliczała dni…
-Ja
też…
-Dobrze
kotku, będę kończyła, śpij dobrze…
-Dziękuję,
pamiętaj, że was kocham najmocniej na świecie…
-Nigdy
o tym nie zapominam…
-Na
razie…
-Papa.
Odłożyłam telefon.
Wyszłam z pokoju. Justin
gadał przez telefon.
Całą przerwę… Sądzę, że dam
radę… A od kiedy?... Luzik… Dam radę, tylko niech wszystko będzie gotowe… Do
zobaczenia…
Zeszłam na dół, chłopak
siedział pod kocem w salonie.
-Będę miał koncert przed
rodziną królewską za 2 tygodnie…
-Ale fajnie…
Usiadłam obok niego i
weszłam pod koc. Oglądnęliśmy jakiś film, potem nakarmiłam i przewinęłam synka.
Około 17:00 zjedliśmy Obiado-kolację, byłam zmęczona, więc wzięłam szybką
kąpiel i poszłam spać.
Miłego czytania, pozdrawiam serdecznie Marzenę!!! Do jutra!
Miłego czytania, pozdrawiam serdecznie Marzenę!!! Do jutra!
Ej no to nie moja wina! To ta debilna klawiatura mi nawala, poprawiłam się przecież! Ale w sumie to ciesze się, że poznałaś się na moim poczuciu humoru i że sprawiłam, że się uśmiałaś!
OdpowiedzUsuńTeraz przejdę do rozdziału:
Dobrze, że mały Nathan nie jest rozrabiaką, na razie, bo pewnie, z czasem, gdy będzie rosnął, będzie rozrabiał, co chyba ma po tatusiu! Tatuś jaki nie grzeczny! I niewyżyty! Na pewno będą za sobą tęsknic podczas trasy 1D. Tego właśnie nie zazdroszczę chłopakom, dużo podróżują, co jest fajne, bo mogą zobaczyć dużo świata, spotkam się ze wszystkimi fankami, ale są daleko od rodziny, przyjaciół i narzeczonych/dziewczyn. Fajnie, że Justin przyjechał do Cary i, że Harry się na to zgodził!
Dziękuje Ci za kolejny piękny rozdział, ubolewam nad tym, że tak mało już ich zostało!
Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie
Marzena ze Śląska
:D
UsuńSuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper ! Kocham ! Kocham ! Love ! Love ! Love ! Czekam na następny ! Uwielbiam i kocham mojego małego Nathan'a <3. I ciebie tez Camille ;*
OdpowiedzUsuń<3
Usuńjezuuuuuu rozdział na prawdę cudowny!!!!
OdpowiedzUsuńale ja bym strasznie chciała żeby Lou też się oświadczył Camille oni są cudowni <3
nie wiem jakie masz plany ale proszę ,,poślub" ich ze sobą <33
to by było cudowne jakby się jej na koncercie oświadczył *,* <33
kocham Cięę <3