wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 93.



Wjechałyśmy windą i już na korytarzu usłyszałyśmy głośną muzykę. Camille miała ze sobą telefon i zaczęła mi robić zdjęcia. Cała siedemdziesiątka weszła do „klubu”.
DJ powitał nas wszystkie i od razu zaczęła się zabawa leciały kolejne piosenki, do których tańczyłyśmy śpiewając głośno, usiadłam przy barze, by chwilkę odpocząć poprosiłam o mojito, barman podał mi szklankę i upiłam dwa łyki, potem Gemma i Perrie porwały mnie na parkiet. Dochodziła północ. Cam zamówiła dla mnie piosenkę.
Zaczęłyśmy śpiewać i wyginać się, gdy pięciu policjantów wparowało do środka. Jeden krzyknął wyłączyć muzykę, momentalnie zapaliły się światła.
-Co się stało?- spytałam zdezorientowana.
-Zakłócacie panie ciszę nocną turystom w tym hotelu.
-Ale ja mam tu wieczór panieński…
-Wieczór panieński?- spytał mulat.
-To może my moglibyśmy się dołączyć…- spytał blondyn.
Aha… Już rozumiem…
-Która ich zamówiła?- spytałam z uśmiechem na ustach.
Perrie, Danielle, Camille, Gemma i Lou zaczęły się śmiać.
-To wasza sprawka.
Strzeliły sobie piątkę.
Mężczyźni weszli na podest, zgasili światła, a reflektory rzuciły się na umięśnionych przystojniaków, wszystkie usiadłyśmy. Ściągnęli najpierw czapki, potem krawaty, koszule… Tańczyli super seksownie, jeden z nich ten najładniejszy podszedł do mnie i wziął na ręce i na scenę. Dziewczyny zaczęły krzyczeć i piszczeć, cała piątka zaczęła dla mnie tańczyć, potem dobierali kolejne dziewczyny, aż na scenie było nas około 20, tańczyłyśmy w rytm muzyki, a potem wróciłyśmy na parkiet, kolejna partia alkoholu została spożyta, około 2:00 weszło jedzenie, a dziewczyny rzuciły się na nie jak wariatki. Po spożyciu i wypiciu następnej partii drinków zaczęłyśmy się bawić jak nigdy, procenty buzowały w nas, a ja miałam tyle energii, że to się w głowie nie mieści.
Wszystkie dosłownie wariowałyśmy na parkiecie, czas minął bardzo szybko, bo wkrótce zaczęło świtać. Bolały mnie nogi i czułam że zaraz zasnę. Zaczęłyśmy się zbierać, dopiero, gdy słońce zaczęło wychodzić zauważyłam co działo się w sali. Porozrzucane szklanki, wszędzie był makaron. Zdjęłam buty, podziękowałam ochroniarzom, barmanowi i Dj- owi za świetną noc.
Zauważyłam, że na mojej głowie nie ma kapelusika.  W każdym razie, wszystkie zebrałyśmy się i wróciłyśmy do dworku, gdy weszłam do pokoju Harry spał. Poszłam wziąć prysznic, umyłam zęby, przebrałam się i położyłam koło loczka.
Około 9:00 poczułam zapach gofrów, Harry siedział na balkonie i jadł. Wstałam lekko chwiejąc się na nogach, ale czułam się o niebo lepiej niż 5 godzin wcześniej.
-Jak udała się zabawa?- spytał.
-Było fajnie.- wzięłam łyka kawy i usadowiłam się na fotelu naprzeciwko Harry’ego.
-Miałaś striptizerów?
Uśmiechnęłam się i powiedziałam: Może…
Zaśmiał się.
-A ty jak się bawiłeś?
-Było fajnie.
-Miałeś striptizerki…
Uśmiechnął się i powiedział: Może…
Zaczęliśmy się śmiać.
-Lou cię uczesze?
-Tak… A ciebie?
-Camille, pomaluje mnie Gemma, paznokcie zrobi Danielle, a Perrie wyprasuje nam wszystkim suknie.
Zjedliśmy, dziewczyny wparowały do pokoju i powiedziały, że mam się iść porządnie wykąpać… Camille zabrała garnitur Harry’ego i zaniosła go do pokoju Louisa, wszelkie inne rzeczy też.
-Tam się ubierzesz…- poinstruowała Cam, a Harry wręcz się wyautował.
Podszedł tylko do mnie i powiedział: Będę na ciebie czekał przy ołtarzu…
Dałam mu całusa i dziewczyny wpędziły mnie do łazienki, po godzinie leżenia wyszłam ubrana tylko w biały stanik i majtki. Cam wysuszyła mi włosy i wyprostowała je, potem zakręciła zgrabnie końcówki, poprawiła wszystko lakierem. Potem Gemma przystąpiła do pomalowania mnie, po 30 minutach byłam gotowa, w tym czasie Dani pomalowała mi paznokcie na beżowo, a Perrie trajkotała cos prasując suknię. Dochodziła 11:10. Chodziłam po pokoju, gdy dziewczyny poszły się przebrać w swoje sukienki, czekałam na nie 15 minut, potem przyszły i pomogły mi założyć suknię. Nałożyłam buty i spojrzałam się w lustrze.
-Goście są już w ogrodach?- spytałam.
-Tak, wszyscy są zwarci i gotowi, by usiąść na miejscach.
Ktoś zapukał do drzwi.
Dziewczyny zaczęły piszczeć, że to Harry… Dani i Perrie zasłoniły mnie w miarę, a Cam otworzyła. Anne weszła do środka, a dziewczyny odetchnęły i odsunęły się.
Kobieta zamarła, gdy mnie zobaczyła.
-Cara, ty wyglądasz przecudownie…- wydukała.
-Dziękuję.
Gemma poprawiła mi jeszcze makijaż.
-Jesteś gotowa.- oświadczyła Camille.
Dochodziła 12:00. Godzina „W”.
Louis wraz z chłopakami zabrali Harry’ego do ogrodu. Zeszłam na dół. Wyszłam na dwór i oślepiło mnie słońce, dziewczyny pomogły mi zejść ze schodów i ruszyliśmy wzdłuż ogrodzenia. Camille pokazała Louisowi, żeby wziął Harry’ego na bok. Wszyscy goście usiedli na miejscach.
Byłam schowana za płotem. Camille powiedziała, że wszyscy czekają na moje wejście, Harry stoi już gotowy, ksiądz także.
Zaczęła grać muzyka i wszyscy powstali. Przełknęłam nerwowo ślinę.
-Dasz radę?
Kiwnęłam głową.
Weszłam na biały dywan i momentalnie wszystkie twarze spojrzały na mnie. Czułam się zbyt w centrum uwagi, czułam jak na mojej skórze pojawia się gęsia skórka. Moje dłonie się trzęsły. Podniosłam lekko głowę, by spojrzeć na zgromadzonych. Zauważyłam reżyserkę moich wszystkich pokazów, babcię Harry’ego, Justina ze swoją dziewczyną, uśmiechnął się do mnie ślicznie i zachęcił do pójścia dalej. Szłam powoli, a muzyka przez cały czas donośnie grała. Zobaczyłam jak Camille przechodzi bokiem i staje na miejscu druhnej. Louis stał 1,5 metra za Harrym trzymał obrączki. Niall z Zaynem uśmiechnęli się do mnie. Byłam już niedaleko Harry’ego, dzieliły nas jakieś 4 metry. Patrzyłam w jego zielone oczy. Pomógł mi wejść schodkami na podest. Zgromadzeni usiedli, Camille wzięła ode mnie bukiecik białych róż.
Ksiądz zaczął: 
Kochani zebraliśmy się dziś tu, by połączyć węzłem małżeńskim, dwa zakochane w sobie serca, Carę Veronicę Galderman i Harolda Edwarda Stylesa…
Potem zaczął coś gadać, o tym jak ważne jest małżeństwo i co się z nim wiąże…
… podajcie sobie prawe dłonie…
Złapałam Harry’ego, a ten uśmiechnął się promiennie. Ksiądz owinął je stułą.
Panna młoda powtórzy pierwsza…
Wzięłam głęboki oddech.
Ja, Cara Veronica Galderman biorę ciebie Haroldzie Edwardzie Styles’ie za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuszczę cię aż do śmierci.
A teraz pan młody…

Ja, Harold Edward Styles biorę ciebie Caro Veronico Galderman za żonę ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuszczę cię aż do śmierci.
Ksiądz odwinął stułę.
Proszę o obrączki.
Louis podszedł i podał na czerwonej poduszeczce srebrne obrączki. Harry założył mi na palec, chociaż miał w tym trudności, moja ręka strasznie się trzęsła. Potem ja Harry’emu.
Ogłaszam was mężem i żoną, możecie się pocałować.
Harry ujął moją twarz w dłonie i pocałował, byłam taka szczęśliwa, wszyscy zaczęli bić brawo, oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam na mamę Harry’ego, która wycierała oczy chusteczką. Moje dziewczyny też płakały, Niall chyba też…
Złapałam Harry’ego za ręce i zeszliśmy z podestu, ustawiła się kolejka do gratulacji, podziękowanie wszystkim zajęło nam około godziny. Dostaliśmy masę kwiatów. Zaprosiliśmy wszystkich gości na wesele, które miało się odbyć kawałek dalej w sąsiednich ogrodach. Zaczęła grać muzyka. Ja z Harrym zostaliśmy z tyłu.
Dotykaliśmy się nosami i bezustannie uśmiechaliśmy do siebie.
-Muszę ci coś powiedzieć…- powiedział jakby lekko zestresowany.
-Co się stało?
-Wyglądasz zabójczo w tej sukni, dobrze, że wcześniej mi jej nie pokazałaś…
Zamruczał mi do ucha, a ja pocałowałam go namiętnie. Złapał mnie za tyłek.
-Ej, to dopiero w nocy… Chodź…- złapałam go za rękę.
 



Wszyscy siedzieli na wyznaczonych miejscach, usiedliśmy obok siebie, podano nam posiłek, a potem na salę wjechał czteropiętrowy tort. Pokroiliśmy go wspólnie, zaczęła grać muzyka. Zespół Seven Us grał nowe taneczne utwory, jednak pierwszy taniec przetańczyłam z Robinem, a Harry z Anne. Potem wszyscy wkroczyli na parkiet i zaczęło się prawdziwe wesele. Po jakiejś godzinie wokalista zespołu powiedział, że czas na ściąganie podwiązki. Harry uśmiechnął się zawadiacko, a chłopaki zaczęli wykrzykiwać jego imię. Harry zanurkował pod moją sukienką. Poczułam jego ciepły oddech na nodze. Czułam jak musnął mi udo, chłopaki przyglądali się uważnie poczynaniom Hazzy, który od dobrych trzech minut  nie wychodził.
-Za dobrze się tam czuje…- powiedział Niall, a wszyscy wybuchli śmiechem.
W końcu Harry wyszedł z czerwoną koronkową podwiązką w ustach.
Czerwona…
-Jak było?- spytał Louis.
Harry uśmiechnął się i powiedział: Interesująco…
Dał mi buziaka i szepnął: Czerwony… mam nadzieję, że na noc coś przygotowałaś…
Potem zatańczyłam z całym One Direction. Około 18:00 postanowiłam pójść się przebrać. Założyłam sukienkę, a Cam podpięła mi włosy, gdy weszłam znów na parkiet Harry uśmiechnął się i podszedł do mnie. W krwi panów z One D powoli zaczęły panować procenty. Zaczęli tańcować i sprawili, że każdy ruszył z nimi na parkiet. Potem chłopaki zaśpiewali kilka piosenek… Było świetnie. Około 20:00 przyszedł czas na rzucanie bukietem, okazało się że złapała Perrie. Część gości szczególnie tych starszych już siedziała na krzesłach, ale cały czas około 30 osób wirowało po parkiecie. Chłopcy upili się już naprawdę grubo, już dawno się tak nie naśmiałam. Niall tańczył ze mną najwięcej zaraz po Harrym. Usiadłam by chwilkę odetchnąć. Napiłam się soku i wróciłam do Harry’ego. Kolejne godziny mijały równie zabawnie… Chłopcy byli już zmęczeni, zatańczyłam z Justinem do kilku piosenek.

2:00
Postanowiłam pójść do pokoju na chwilkę, żeby załatwić potrzeby. Szłam korytarzem i weszłam do pokoju, a potem do łazienki, poprawiłam makijaż i wyszłam z pomieszczenia. Harry właśnie zamykał drzwi od pokoju na klucz.
-Co ty robisz?- spytałam z uśmiechem na twarzy.
-Zamykam drzwi, żeby nikt nam nie przeszkadzał.
Po czym podszedł do mnie szybko i zaczęliśmy się namiętnie całować, Hazz wyciągnął klamrę z moich włosów, a te opadły na moje plecy, Harry przycisnął mnie do ściany, a ja wydałam jęk bólu, był taki nieprzewidywalny. Pozbyłam się koszuli chłopaka rozpinając zręcznie guziki, a on zaczął dobierać się do zamka od mojej sukienki, odpiął go i pomógł mi ją ściągnąć. Stałam przed nim w bieliźnie, a on miał na sobie tylko spodnie i buty. Nie przestawaliśmy się całować, chłopak złapał moje pośladki, a ja wbiłam bardziej paznokcie w jego skórę na plecach. Przygryzł mi lekko wargę i zaczął się śmiać. Jego oczy były pełne pożądania, zaczęliśmy się kierować ku łożu. Pchnęłam go na nie i zręcznie ściągnęłam mu spodnie, rzucając je byle gdzie. Moje nogi były oplecione wokół pasa chłopaka. Nasze usta toczyły walkę ze sobą o coraz bardziej zaciekłe pocałunki. Jego prawa dłoń jeździła po moim uczepionym udzie. Harry pozbył się mojego stanika i majtek, ja też się pozbyłam jego dolnej bielizny, wkrótce przeszliśmy do przyjemności…


No cóż, na ten wspaniały rozdział musiał przyjść wreszcie czas... Mam nadzieję, że się wam spodoba. Do jutra, kochane! KOMENTUJCIE!

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział kochana! Normalnie padłam przy fragmencie gdy Harry ściągał tę podwiąske ponad 3 minuty, a potem pytanie Nialla i odpowiedż pana młodego! Myślała, że nie wytrzymam ze śmiechu! Dziękuje Ci za ten rozdział, oraz za to, że dodajesz rodziały tak często! Podziwiam się, że się wyrabiasz! Przepraszam, że nie komentuje każdego rodziału. Każdy jest cudowny i mogłabym to pisać dokładnie 83 razy teraz i mam nadzieje, że jeszcze długo, długo w preszłości!
    Pozdrawiam Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki szybki Bill z tego Harry'ego :D Tego rozdziału.. No nie ma słów, żeby wyrazić jaki on jest. shbddxhweg *______*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mrrr... mój Hazuś.. Rozdział niesamowity. Z resztą następny też jest super. Ach.. po prostu ach.. Nie mam słów. Mój ślub mógłby też tak wyglądać w przyszłości... Ale ty dobrze wiesz z jakiego względu <3.

    OdpowiedzUsuń