Obudziłam się koło dziesiątej, moja głowa leżała na
miękkiej poduszce, podniosłam głowę i musiałam odgarnąć burzę włosów, żeby móc
cokolwiek dojrzeć. Harry spał spokojnie, oddychał miarowo. Przetarłam oczy i
cicho ziewnęłam. Zeszłam na dół i weszłam do mojej pracowni, dawno nic w niej
nie robiłam. Spojrzałam na projekty i wyszłam z pomieszczenia. Weszłam do
kuchni i sięgnęłam po dzbanek wody, nalałam odrobinę do szklanki i wypiłam
ciecz do dna. Zerknęłam do lodówki i postanowiłam zrobić jajecznicę.
Rozbełtałam jajka, dodałam soli, mleka i trochę masła na patelnię.
Za 10 minut było gotowe, nałożyłam sobie porcję na talerz
i szybko zjadłam. Harry’emu schowałam, żeby mu nie wystygło. Razem z kubkiem herbaty
poszłam znów do pracowni i usiadłam na swoim ulubionym fotelu, wzięłam do ręki
pierwszy katalog z nową kolekcją, której pokaz powinien być w maju, powinien,
ale czy będzie?
Nie wiem. Wzięłam do ręki ołówek i otworzyłam katalog na
ostatniej stronie. Myślałam o wszystkim co mnie otacza i kreśliłam kolejne
linie na papierze, powstał z nich porter Harry’ego. Zacieniowałam mu dołeczki w
policzkach. Odłożyłam ołówek i uśmiechnęłam się do siebie. Loczek zszedł na dół
zaspany, zajrzał do kuchni, ale mnie tam nie było, spojrzał do pracowni i
uśmiechnął się lekko.
-Masz śniadanie na stole…
-Yhym.
Miał przymknięte oczy, był strasznie zaspany, zjadł i
wypił kawę. Trochę go orzeźwiła.
-Jedziemy zobaczyć garnitury?- spytał.
A ja pobiegłam na górę się ubierać i krzyknęłam: tak.
Ubrałam się i zeszłam na dół, czekałam aż Hazz
będzie gotowy, wzięłam torebkę i założyłam buty. Gdy chłopak był gotowy
wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Zatrzymaliśmy się przed Vistulą i weszliśmy do środka. Zza lady wstała mocno opalona blondynka z
cyckami na wierzchu, jej kusa sukienka ledwo co zakrywała jej tyłek, oblekała
harry’ego od góry do dołu i z powrotem.
-W czym mogę państwu służyć?- spytała piskliwym głosem.
-Szukamy garnituru ślubnego.
-Tak też myślałam, proszę za mną. Obcasy wystukiwały
kolejne kroki kobiety.
Pokazała nam chyba dwadzieścia garniturów, które były
okropne. Zero prostoty tylko jakieś chore wymysły. Kobieta próbowała flirtować
z Harrym, ale on ją ignorował co całkowicie jej się nie podobało. Wyszliśmy ze
sklepu i obejrzeliśmy chyba ze sto garniturów w 5 różnych sklepach. Harry i ja
byliśmy wykończeni, więc podjęłam stosowną decyzję.
-Ja ci uszyję garnitur, będzie taki, jaki będzie ci się
podobał…
Harry odetchnął.
Wróciliśmy do domu i chłopak zabrał się za przyrządzanie
obiadu, ja usiadłam w pracowni i przygotowywałam kolejne projekty… Po jakichś
dwóch godzinach i zjedzeniu posiłku, Harry miał już upatrzony. Z czarnego
materiału, bardzo prostolinijny, schludny. Taki jak chciał. Zabrałam się za
szycie. Harry doglądał moje poczynania, ale wyprosiłam go z pracowni, bo mnie
rozpraszał…
-Zadzwoń do któregoś z chłopaków, czy coś…
-Wolę być z Tobą…- zamruczał mi do ucha i bardziej mnie
do siebie przyciągnął.
-Harry, boże, proszę cię, muszę się skupić…
-Dobra, pojadę naprawić zegarek.
-Ok.
Dałam mu całusa i chłopak wyszedł. Zaczęłam przyszywać
ostrożnie kolejne podszywki pod kieszenie itd. Około 24:00 byłam już tak
zmęczona, że oczy mi się same zamykały. Hazz oglądał film w TV, ale zasnął, bo
z salonu było słychać donośne chrapanie. Szturchnęłam go, przebudził się i
poszliśmy na górę. Od razu zasnęłam.
3
tygodnie później…
11
lutego, 8:40
Spakowałam rzeczy, Harry swoje i byłam gotowa. Gotowa
polecieć do Denver wziąć ślub z loczkiem. Wszystko jest już właściwie gotowe,
dworek przygotowany na przyjazd 150 osób, klub na wieczór panieński i klub na
wieczór kawalerski (wolę nie wiedzieć, co się tam będzie działo…). Zapakowałam
wszystkie letnie rzeczy, jakie miałam, a także trzy sukienki: na wesele, na
poprawiny i na wieczór panieński, w rezultacie byłam obładowana dwiema
gigantycznymi walizkami, nie wiem, czy przypadkiem ochrona nie będzie chciała
przejrzeć rzeczy… Wyjechaliśmy z domu taksówką. Do Londynu z tego co mówił
Harry wrócimy za dwa miesiące, bo tyle będzie trwała nasza podróż poślubna. Wsiedliśmy
do samolotu, który chwilkę później wystartował. Usiedliśmy w pierwszej klasie,
a dwóch ochroniarzy dwa rzędy dalej.
-Wierzysz, że już za trzy dni będziemy mieć ślub…
-Nie…
Harry objął mnie ramieniem, czułam silną woń jego
ulubionych perfum i pomarańczy. Pocałował mnie w czoło i zamknęłam oczy.
Zasnęłam. Za jakiś czas obudziło mnie szturchanie. Loczek zamówił jedzenie.
Zerknęłam na jego zegarek, dochodziła 13:00, czyli już 5 godzin lecimy, a
pozostały jeszcze 3,5. Zjedliśmy posiłek i włożyłam słuchawki do uszu, Harry
patrzył coś na telefonie, chyba zdjęcia, zamknęłam oczy, ale nie spałam,
wsłuchiwałam się w cichą melodię Power&Control- Marina and The Diamonds,
moje usta poruszały się szepcząc słowa piosenki. Kolejne godziny leciały
szybko, a wkrótce wylądowaliśmy w Denver.
Odebraliśmy bagaże i obsługa dworku, gdzie miał się odbyć
ślub przyjechała po nas samochodem. Zapakowali bagaże do auta i pojechaliśmy,
Harry cały czas mnie obejmował. Za 30 minut stanęliśmy przed białym wielkim
domem, był pięknie odnowiony wysoki na dwa piętra. Auto zatoczył koło dookoła
fontanny na środku. Mężczyzna w garniturze i starannie zapiętej koszuli
otworzył mi drzwi i pomógł wyjść. Zakochałam się w tym miejscu, było tak
zielono, jako ogrodzenie służyły wysokie na 5 metrów żywopłoty, a do tego
umocnione były żelaznym wysokim płotem.
-Zaprowadzę państwa do pokoju, tam będziecie mogli
odpocząć po podróży, a potem oprowadzę państwa po dworku.
Harry podziękował i poszliśmy za łysym mężczyzną.
Weszliśmy krętymi schodami na drugie piętro, facet skręcił w prawo i szliśmy
jakieś 30 metrów wzdłuż korytarza. Na końcu znajdowały się podwójne drzwi,
mężczyzna otworzył je i weszliśmy do środka. Ogromne łóżko znajdowały się przy
ścianie, do ramy miało przywiązane baldachim, biała pościel rozpościerała się
na łóżku, a wielkie poduszki były ułożone w rzędzie. Po drugiej stronie
znajdowała się ręcznie zdobiona biało- złota toaletka z miękkim taborecikiem, weszłam
do łazienki, było tam ogromne jacuzzi, dwie umywalki, w rogu stał prysznic.
Kocham to miejsce, a szczególnie łóżko… Mężczyzna powiedział, że w razie czego
mamy dzwonić, po posiłki, w razie jakichkolwiek problemów… Za chwilkę wszedł
inny z kropelkami na czole, wniósł jedną z moich walizek, Harry wziął ją od
niego i podziękował. Ściągnęłam buty i położyłam się na łóżku. Loczek pocałował
mnie w czoło. Za chwilkę nasze walizki były już w pokoju. Byłam strasznie
zmęczona, więc poszłam włączyć wodę do wanny. Harry rozpakował się i
powiedział, że za chwilkę do mnie dołączy.
Jutro będę załatwiała wszelkie formalności z wieczorem
panieńskim. Weszłam do wody i otuliłam się jej ciepłem. Zamknęłam oczy i
słyszałam tylko szum i swoje oddechy. Harry wszedł po cichu do łazienki,
rozebrał się i wszedł do wanny. Przytuliłam się do niego, położył swoje dłonie
na moich plecach. Objęłam rękoma jego szyję i chłopak musnął moje usta,
pogłębiłam pocałunek. Moje dłonie błądziły po jego nagich plecach, prawa dłoń
wplotła się w jego gęste włosy i lekko ciągnęła. Harry dał mi jeszcze całusa,
po czym umył mi plecy, a ja jemu, potem zmoczyłam mu głowę i nałożyłam szampon.
Spłukałam je i chłopak wyszedł z wody, owinął pas ręcznikiem i zaczął wycierać
głowę. Wyszedł z łazienki i poszedł założyć czyste bokserki. Ja wyszłam za
chwilkę i wypuściłam wodę z wanny. Ubrałam się. Harry był także ubrany. Złapał
mnie w biodrach i wyszliśmy z pokoju. Kobieta, chyba recepcjonistka zaczęła nas
oprowadzać po kolejnych sypialniach dla gości, potem pokazała miejsce, gdzie
będziemy składać przysięgę, ławeczki były już ułożone, ale nic poza tym. Kobieta
obiecała, że wszystko będzie gotowe. Chyba po obejrzeniu całkowicie tego
miejsca zaczęłam się stresować, jak wypadnę, czy się nie przewrócę (jeśli by
się tak stało, pocięłabym się twarogiem…). Wróciliśmy do pokoju, wyjęłam z
walizki garnitur Harry’ego. Wyszedł mi perfekcyjnie, w końcu zadbałam o to
samodzielnie. Przebrałam się w koszulkę na ramiączkach i ściągnęłam spodnie
pozostając w majtkach. Położyłam się do łóżka. Zaczęła mnie boleć głowa, Harry
popatrzył lekko przestraszony. Patrzyłam się w jeden punkt, bałam się, ale
chciałam tego ślubu najbardziej na świecie. Zamknęłam oczy.
-Słonko, źle się czujesz?
-Nie…- odpowiedziałam.
-Coś się stało?
Zaprzeczyłam.
-Cieszysz się na ten ślub?
-Cholernie…
-To co cie trapi?
-Stres.
Uśmiechnął się szeroko, jakby odetchnął.
-Stresujesz się?
Kiwnęłam głową.
-Czemu?
-Bo ja wiem…
-Ja też mam lekkiego stresa…
-Czemu?
-Bo boję się, że przekręcę przysięgę, czy coś…
-Dasz radę, wierzę w ciebie…
Harry położył się obok i złapał moją dłoń.
-Obydwoje damy radę, tak?
-Tak.
-I się nie martwimy...
-Yhym.
-Dobrze.
Pocałował moje usta i zasnęłam.
Następnego dnia obudziło mnie słońce, które mocno
świeciło. Była 11:00. Wstałam i wyszłam na balkon. Było cieplutko. Po tym co
wczoraj powiedział mi Hazz, miałam ochotę skakać z radości. Zamówiłam jedzenie.
Założyłam beżową spódniczkę, czarną koszulę i czarne przepasane szpilki. Ktoś
zapukał do drzwi, stał tam ten łysy facet z wózeczkiem z jedzeniem, wzięłam
wózeczek i wjechałam do środka. Podziękowałam mu, a na jego twarzy pojawił się
miły uśmiech.
Rozłożyłam talerze, Harry zaraz wstał. Zjedliśmy, a potem
każde z nas pojechało by dopatrzyć przygotowania do wieczorków.
Dziś wieczorem mają przyjechać wszyscy goście. Tak około
21:00, prócz Justina, który ma przybyć około godziny 19:30, przyjedzie ze swoją
dziewczyną. Wsiadłam w taksówkę, a Harry w drugą. Poprosiłam do hotelu Santa
Erica. Menadżerka przywitała się ze mną i pojechałyśmy na ostatnie piętro
windą. Tam właściwie wszystko było na swoich miejscach. Bar był udekorowany,
skórzane kanapy i stoliki były gotowe i porozkładane po całych pomieszczeniach.
Wielki parkiet i stanowisko DJ. Tak właśnie sobie to wyobrażałam. Usiadłam z kobietą
przy ladzie. Ona wyciągnęła notatnik i zaczęłyśmy wybierać alkohole, jakie
drinki mają być przygotowane, potem ilu ochroniarzy ma być obecnych na sali,
czy jakieś posiłki, przewertowałam chyba z 20 ofert firm cateringowych i
wybrałam tę z włoskim jedzeniem.
Impreza ma się rozpocząć o 22:00, a o 1:00 ma wkroczyć
jedzenie, drinki i alkohole mają być cały czas dostępne.
O 19:00 wróciłam do dworku, Harry rozmawiał z kimś przez
telefon, odłożyłam torebkę na fotel, Hazz uśmiechnął się, a mój telefon zadzwonił.
-Cześć Justin!
-Cara, my już wylądowaliśmy…
-Na parkingu czeka na was samochód.
-Ok. Do zobaczenia.
Potem rozległ się kolejny. Camille.
-Dzwonisz z samolotu?
-Nie, my już wylądowaliśmy.
-O cholera… Ja już dzwonię po autokary… Zaraz będą.
-Ok.
Harry skończył gadać, ja zadzwoniłam po autokary, a Cam
zadzwoniła do mnie za 10 minut, że już są, więc zaraz wszyscy się zjawią.
Za 30 minut przyjechał pierwszy autokar. Wysiadła z niego
Cam, Louis, Zayn, Perrie, Liam, Niall, Danielle, część moich koleżanek z
mężami, czy narzeczonymi. Potem rodzina Harry’ego, było tam z 75 osób w drugim
autokarze. Oczywiście przywitałam się ze wszystkimi, potem pojawiły się
najważniejsze osoby mangamentu, cała ekipa przygotowawcza Harry’ego, która
jeździ z nim w trasy, Lou z Tomem, siostra Lou, Samantha, a także osoby z
mojego domu mody i wiele innych. Obsługa hotelu zajęła się gośćmi i pokazała
wszystkim pokoje. Gdy każdy dostał posiłek na kolację i każdy był w swoim
pokoju, usiadłam na jednej z ławeczek w wielkim ogrodzie, gdzie za dwa dni miał
być ślub. Ktoś usiadł obok, ale było ciemno, więc nie widziałam kto to.
-Martwisz się czymś?- spytała Camille.
-Nie, ale trochę się stresuję…
-Ale czym?
-Nie wiem, że się przewrócę, czy coś.
-Żona Harry’ego Stylesa się nie przewraca.- zaczęłam się
śmiać.
Posiedziałyśmy chwilkę, ale zrobiło się zimno, chłopaki
siedzieli u Harry’ego w pokoju, więc ja poszłam do Cam.
-Wyjmij ją…- powiedziałam.
Cam wyjęła duży ochraniacz i wyciągnęłyśmy suknię. Dalej
była przepiękna.
Następny
dzień, 19:00…
Siedziałam już drugą godzinę w łazience i przygotowywałam
się na wieczór panieński.
-Cara, ile można prostować włosy…- westchnęła Camille.
-Ty nie masz tak podatnych na skręcenie…
-No dobra, ale ty je spalisz…
-Dają radę… Właściwie to już jestem gotowa.
Wyszłam. Cam miała na sobie skórzaną sukienkę, na głowie
miała opaskę z uszami kota, mocny makijaż i lekko pomalowane usta. Ja nałożyłam
swoją sukienkę i przyczepiłam na głowę mały kapelusik. Przejrzałyśmy się w
lustrze. Ready… steady… go!
Założyłam buty, wzięłam małą torebkę, szłyśmy korytarzem,
Perrie wyszła w czerwonej sukience i opasce na głowie, doszła do nas, potem
Gemma, Danielle i wiele innych kobiet w rezultacie na moim wieczorze miało być
około 70 dziewczyn. Szykuje się gruba impra. Wsiadłyśmy do 7 podstawionych
busów, chłopaki pomachali nam i pojechali w drugą stronę. Harry uśmiechnął się
zawadiacko, gdy mnie zobaczył. Ruszyłyśmy. Za chwilę stanęłyśmy przed hotelem,
na którego ostatnim piętrze miał się odbyć mój wieczór panieński.
Wiecie co jest w następnym, prawda? :P
Wiecie co jest w następnym, prawda? :P
Jeju no nareszcie.. Nie mogłam się już go doczekać.. Zaczynają się moje ulubione rozdziały .. AAAAAAA !!! To będzie coś wspaniałego.. Bo wiem też kim jest Cara i jak postała. Bardzo ci dziękuje i nie moge się już doczekać ! <333
OdpowiedzUsuńO nareszcie się doczekałam.. Świetny.. :* :*
OdpowiedzUsuń