sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 90.



14 stycznia, 9:44
Narracja Cary
Otworzyłam oczy i wstałam z łóżka. Weszłam do łazienki i umyłam twarz. Nałożyłam trochę makijażu i ubrałam się w czarne luźne spodnie i obcisłą białą bluzkę, Cam też nie spała, przyszła wraz Gemmą do mojego pokoju, gdzie zjadłyśmy wspólne śniadanie wcześniej zamówione przez Gemmę. Po połknięciu ostatniego kęsa tostów i wypiciu kawy, zaczęłyśmy się zbierać. Było kilka minut przed jedenastą. Wyszłyśmy z holu hotelu, przed którym stało około 200 dziewczyn, szklane drzwi były zamknięte, a ochroniarze stali wzdłuż szyb i gadali coś do przez Walkie-Talkie. Gdy tylko dziewczyny zauważyły nas za szybą, zaczęły pchać szklane drzwi, a ochroniarze musieli stanąć, by nie otworzyć drzwi. Podeszła do mnie kobieta, która wcześniej także mówiła przez walkie- talkie.
-Bardzo przepraszam, ale one stały tu już od godziny 6:00, policja już jedzie…
-Dlaczego one się tu zebrały?
-Prawdopodobnie dlatego, że panie tu są…
Spojrzałyśmy na siebie.
-Takie tłoku nie było nawet, gdy Justin Bieber był w tym hotelu…- powiedziała kobieta- jeśli chcą panie wyjść z hotelu, to proszę za mną.
Poszła przodem i weszłyśmy do kuchni. Szłyśmy prosto i prosto, aż wyszłyśmy na dwór, tam stał czarny samochód, a wokół niego trzech ochroniarzy.
-Rozmawiałam z pani managerem i kazał przydzielić nam paniom ochronę.- zwróciła się do Cam.
Wsiadłyśmy do pojazdu i kierowca ruszył. Ochroniarze wsiedli do środka i każdy z nas się nam przedstawił. Okrążyliśmy nic nie świadomy tłum i pojechaliśmy w stronę centrum. Wysiedliśmy i weszliśmy do domu mody Donny Karan. Przywitała mnie jedna z projektantek Andrea Bertone. Przedstawiłam jej dziewczyny.
-No Cara słyszałam, że wychodzisz za mąż.- mówiła swoim genialnym włoskim akcentem.
-Tak.
-Harry Styles? One Direction?
-Tak…
-I szukasz sukni…
Kiwnęłam głową.
-Mam coś specjalnie na twoją figurę. Połóżcie płaszcze na stoliku, mam wrażenie, że trochę tu posiedzicie.
Camille szepnęła coś ochroniarzom i ci wyszli, uprzednio jeden z nich podał jej numer telefonu.
-No… Tak… Tylko gdzie jest ta suknia… Holly?- zawołała krawcową.
-Tak?- weszła co najwyżej 25- letnia brunetka, o krótko ściętych włosach i ciemnej karnacji.
-Gdzie jest ślubny projekt Donny?
-Pewnie jest u mnie…
-To przynieś…
Dziewczyna wróciła za chwilkę niosąc bielusieńką suknię. Andrea powiesiła ją na wieszaku, tak, aby nie dotykała ziemi i żebyśmy mogły dobrze ją obejrzeć.
Andrea zaproponowała, żebym ją przymierzyła. Była bardzo podobna do tej, którą przymierzałam w San Diego, tylko że tamta miała z przodu mocne wycięcie na nogi. Dziewczyny były zachwycone moim wyglądem. Andrea podała mi buty także projektu Donny, proste białe szpilki na 9- centymetrowym obcasie. Oniemiałam. Nałożyłam ją na siebie i odwidziała mi się.
-Nie… A masz jakieś inne?- spytałam.
Andrea kiwnęła głową i Holly przyniosła kolejną sukienkę. Ściągnęłam tę i przymierzyłam kolejną.

Suknia była naprawdę ładna, tyle, że jedna rzecz cholernie mi się w niej nie podobała, to, że do tej sukienki trzeba mieć cycki miseczki D albo większe. Ściągnęłam ją i przymierzyłam jeszcze kilka innych, ale moja suknia musi być perfekcyjna na TIP-TOP. Pożegnałam się Andreą i powiedziała, że jak się zdecyduję na jakąś to mam dzwonić. Cam zadzwoniła po ochroniarzy, którzy w ciągu dwóch minut zjawili się. Kierowca zawiózł nas do domu mody Anne Sui.  Moja koleżanka, która pracowała niegdyś w domu Gucci, zaczęła projektować właśnie dla tego domu mody. Berenica wyszła mi na powitanie.
-Jezu, Cara, jak ja ciebie dawno nie widziałam… Ze trzy lata…
-Tak, strasznie się za tobą stęskniłam…
Przytuliłam ją i przedstawiłam jej Gemmę i Camille.
-To co, zaczynamy poszukiwania…
-Tak.
Zaprowadziła nas do studia, gdzie było dużo miejsca, żeby się przejść. Tam kazała nam się rozebrać z kurtek, Gemma i Cam usiadły na czarnych skórzanych fotelach, ja stałam i przyglądałam się wykończeniom sukienek wieczorowych.  Berenica weszła so studia z metalowym wieszakiem na kółkach, wisiało tam co najmniej 40 sukni. Wybrałyśmy we cztery 10 z nich i zaczęłam przymierzać, założyłam białe buty na obcasie i pierwszą sukienkę z wieszaka.
Po jakichś trzech godzinach byłam już zmęczona, dziewczyny piły już trzecią filiżankę kawy i trochę chodziły po domu mody oglądać sukienki. Dzwonił mi telefon, więc poprosiłam Camille, żeby odebrała. Był to Harry, Cam ucięła rozmowę i powiedziała, że zadzwonię później, bo jestem zajęta. Berenica wyciągała coraz to kolejne suknie, gdy zauważyłam, że na samym końcu jest suknia była trochę schowana.
-Mogę zobaczyć tę?
-Wiesz, ona jest niedopracowana, zaprojektowałam ją dwa miesiące temu i uważam, że to mój najgorszy projekt.
-Przecież wiesz, że nie będę się śmiała, proszę pokaż mi ją.
Berenica westchnęła i wyjęła ją z przezroczystego ochraniacza. Powiesiła na wieszaku i przejechała dłonią po materiale, żeby nie był pognieciony. Poczułam dziwne uczucie ulgi i rozpierające mnie szczęście.
-Muszę ją przymierzyć.- oznajmiłam pewnie.
Dziewczyny zauważyły błysk w moim oku i od razu zaczęły bacznie oglądać moje poczynania. Nałożyłam ją, a Berenica pomogła mi zapiąć zamek z boku. Była cała w kryształkach, bez ramiączek, obcisła na górze, a mniej więcej od kolan robiła się taka szeroka, nie umiem wam tego wytłumaczyć, zobaczycie jak pięknie wyglądałam na ślubie…
Przeniosłam moje wyprostowane włosy do przodu i uśmiechnęłam się do lustra. Wyobraziłam sobie biały bukiecik kwiatów. Gdy wyszłam zza zasłony Cam, Gemma i Berenica otworzyły szeroko usta.
-Biorę ją…
-Jesteś pewna, wg mnie mogłabyś mieć lepszą, ładniejszą.- powiedziała Berenica.
-To jest najpiękniejsza suknia, jaką w życiu widziałam.
-Wyglądasz w niej przepięknie…- wyszeptała Gemma.
-Ale jesteś pewna?- spytała.
-Tak, na 100%.
-Ok.
Przebrałam się w swoje ciuchy i podałam Berenice suknię. Sprawdziła, czy zamek dobrze chodzi, czy nie jest nigdzie pourywana, czy kryształki są dobrze poprzyszywane itd. Zapłaciłam za suknię i pożegnałam się z Berenicą. Ochroniarze siedzieli w samochodzie, a po drugiej stronie zauważyłam pięciu fotografów, którzy robili nam zdjęcia, schowałyśmy torbę szybko do samochodu i wsiadłyśmy. Byłam zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. Kierowca zawiózł nas do hotelu, dziewczyn już nie było, stało tam jakieś 3-4. Wyszłyśmy szybko do hotelu i pojechałyśmy na górę windą. Rozebrałyśmy się z odzieży wierzchniej. Cam i Gemma przyszły do mojego pokoju, kazały mi się znów ubrać w suknię. Założyłam ją i wyciągnęłam z walizki białe buciki, które specjalnie wzięłam do przymierzania sukni ślubnej.  Dziewczyny tylko wpatrywały się i mówiły kolejne komplementy.
-Camille, weźmiesz tę suknię do siebie?
-Czemu?
-Harry jest podstępny, a nie chcę żeby widział tej sukni. Zobaczy ją dopiero wtedy, jak będę szła do ołtarza.
-Nie ma problemu.- powiedziała.
Przebrałam się w to, co miałam wcześniej i zamówiłyśmy sobie jedzenie. Potem zadzwoniłam do Harry’ego, pogadałam z nim chwilkę i postanowiłyśmy iść około 20:00 na spacer po Brooklynie. Około 24:00 wróciłyśmy do hotelu i położyłyśmy się spać.
Kolejny dzień zaczął się identycznie jak poprzedni. Ubrałam czarne rurki i kozaki na obcasie, a do tego beżowy sweter. Zjadłyśmy śniadanie i pojechałyśmy do domu Chanel, gdzie czekały na mnie dwie sukienki, na wieczór panieński i na poprawiny. Dziewczyny powiedziały, że zaczekają w samochodzie, bo miałam tylko zapłacić i odebrać je. Przywitałam z George’m Hulley’em, który projektował mi te sukienki. Na poprawiny miała być beżowa na grubych ramiączkach do połowy ud z gładkiego materiału, a na wieczór panieński, prosta czarna do kostek z wycięciem na nogę. Szykuje się gruba impreza. Tak sobie teraz myślę, jak ja będę funkcjonować… Dam radę, wypiję dużo kawy.
Potem pojechałyśmy do Jilla Sandera, gdzie Cam upatrzyła sobie sukienkę jako druhna. Była to obcisła biała sukienka przed kolana, bardzo prosta, zapłaciła za nią, chociaż długo się z nią kłóciłam, żebym to ja zapłaciła. Nie ważne… Gdy sukienka była kupiona zostawiłyśmy torbę w samochodzie i wraz z naszą ochroną ruszyłyśmy do centrum handlowego na przedmieściach NY. Tam zaliczyłyśmy wszelkie sieciówki. Kupiłam sobie bluzkę i spódniczkę w Topshopie, a także torebkę i dżinsową sukienkę w Zarze. Gemma kupiła sobie śliczną czarną bardzo elegancką sukienkę, którą orzekłyśmy z Cam, że powinna ubrać na ślub. Camille kupiła sobie także sukienkę na poprawiny i super-sexi sukienkę na wieczór panieński. Była cała czarna na grubych ramiączkach skórzana… Gemma powiedziała, że strój na wieczór panieński ma już, więc nawet nie szukała. Zeszły nam ze trzy godziny, poszłyśmy do Nando’s, a potem wróciłyśmy do hotelu. Przebrałyśmy się w luźniejsze stroje i ja razem z Gemmą pojechałyśmy na siłownię. Camille prowadziła godzinną już rozmowę z Eddiem i sądziłam, że szybko nie skończy, a poza tym nie chciała… Wzięłyśmy ręczniki, wodę i inne potrzebne rzeczy. Każda z nas kupiła sobie dwugodzinny karnet. Ja zaczęłam od brzuszków, a Gemma od bieżni, gdy postanowiłam zrobić sobie przerwę, podszedł do mnie 20- 22 letni chłopak.
-Może ja ci pomogę w ćwiczeniach, jestem świetnym trenerem, zobacz jakie mam mięśnie.
Otarłam pot ręcznikiem i spojrzałam na niego.
-Mój narzeczony ma lepsze.
Od razu odszedł.
Gemma zaczęła się śmiać.
Weszłam na bieżnię obok i zaczęłam biegać. Potem poszłyśmy na skakankę. Zaliczyłyśmy basen i około 23:00 wróciłyśmy do hotelu.
Zapukałam do Camille. Gemma była zmęczona, więc poszła spać.
Otworzyła mi drzwi, była w pidżamach, ja w dresach, ale nie wyglądałyśmy jakoś inaczej, wręcz podobnie.
-Co oglądasz?- spytałam.
Na stoliku leżała szklanka z mrożonym malibu.
-A nic, tak jakoś włączyłam…
Cam wzięła łyka i podała mi szklankę, żebym wzięła łyka. Wzięłam od niej naczynie i zamoczyłam usta. Dawno tego nie piłam… Ale dobre…
Leciała Uprowadzona i obydwie zaciekawiłyśmy się, Cam za chwilkę zasnęła, a ja dopiłam malibu, za piętnaście minut także leżałam nieprzytomna.
16 stycznia, 10:45
Otworzyłam oczy i jęknęłam. Szyja mnie tak rwała, że nie mogłam ruszyć głową. Cam spała twardo obok. Wstałam z łóżka prostując swoje ciało. Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam gorący prysznic, dzięki czemu moja szyja odetchnęła. Umyłam włosy, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Spojrzałam na telefon. Sms do Harry’ego.
Kiedy wracasz, bardzo tęsknię :)
Na co ja mu odpisałam.
Ja też bardzo tęsknię… Ale warto było tu przyjechać, kupiłam to co chciałam.
Odłożyłam telefon i zamówiłam śniadanie. Ubrałam ciemnoniebieskie spodnie i bluzę z misiem pandą. Śniadanie przyjechało, a ja zadzwoniłam do Gemmy i Cam, żeby przyszły. Bruschetta stygła, przykryłam pokrywą posiłek i zaczęłam sobie robić sobie makijaż. Nalałam sobie kawy z dzbanka i popijałam gorący płyn. Camille weszła do środka, była już ubrana, Gemma przyszła za 10 minut. Zjadłyśmy i postanowiłyśmy dziś pochodzić po NY, tak bez celu. Zamierzałyśmy odwiedzić muzeum historii naturalnej, a także muzeum figur woskowych. Potem wjechać na statuę wolności itd.
Gdy wszystkie byłyśmy gotowe nasza ochrona czekała przy samochodzie. Wsiadłyśmy do niego i zawieźli nas pod same muzeum historii naturalnej. Obeszłyśmy wszystkie wystawy od starożytności po czasy II wojny światowej i czasy nowożytne, no i byłyśmy w planetarium. Po 3,5 godzinie poszłyśmy do Mc Donalda, żeby coś przegryźć. Potem zawieziono nas pod muzeum figur woskowych. Ochroniarze załatwili nam bilety, więc nie musiałyśmy stać ze 4 godziny w kolejce. Widziałyśmy figury Dalai Lamy, Obamy, Beatelsów, Rolling Stones, Justina Biebera, Michaela Jacksona, Freddiego Mercury’ego, Lady Gagę,  no i kogo. One Direction. Poprosiłyśmy Rossa (jednego z ochroniarzy), żeby zrobił nam zdjęcie, a potem ja zrobiłam zdjęcie Gemmie. Dałam całuska Harry’emu w policzek, a Camille pstryknęła zdjęcie, ona tak samo zrobiła z Louisem. Pomachałyśmy im i poszłyśmy dalej. Po dwóch godzinach wyszłyśmy z muzeum. Wysłałam Harry’emu zdjęcie, jak go „całuję”, a on mi odpisał.
A czemu nie w usta?
Bo prawdziwy Harry może dostać całuska w usta…
Czekam, aż wrócisz, jak suknia?
Wiedziałam, że o to zapyta.
Ładna, będzie ci się podobać…
Zobaczę ją przed ślubem?
Nie XX. Kocham cię.
Ja też cię kocham, jak wrócisz to wybierzemy garnitur…
Ok.
Ross z Nick’iem kupili nam po kawie w Starbucksie. Kazałyśmy im jechać do domów, nie byli przekonani, ale Cam powiedziała, że nic Eddie’emu nie powie, więc pożegnali się i poszli. Usiadłyśmy sobie na ławce w Central Parku, było zimno, ale kawa rozgrzewała nas od środka. Przesiedziałyśmy w ciszy sącząc kawę przez pół godziny. Potem postanowiłyśmy wracać do hotelu, bo dochodziła 20:00. Postanowiłyśmy zrobić sobie babski wieczorek, włączymy jakiś dramat romantyczny, niedaleko hotelu był sklep spożywczy, więc kupiłyśmy dwie paczki popcornu i po paczkę żelków dla każdej. Gdy wróciłyśmy do hotelu dochodziła 21:00. Przebrałyśmy się w dresy i postanowiłyśmy oglądać u Gemmy, bo miała największy telewizor, włączyłyśmy na dekoderze wypożyczalnię i padło na Szkołę Uczuć. Zamówiłyśmy sobie po drinku i dwa dzbanki bezalkoholowego Mojito. Po godzinie i czterdziestu minutach zapłakana wstałam i zaczęłam mówić.
-Zobaczcie- łkałam- on ją tak kochał, zrobił dla niej wszystko o czym marzyła, a ona co umarła…
Poszłam do łazienki i obmyłam twarz zimną wodą, potem włączyłyśmy sobie jakąś komedię, ja po 20 minutach zasnęłam, a Gemma i Cam oglądały.
Obudziłam się około 2 i byłam cała zmarznięta, spałam na kołdrze, zamiast pod nią. Wsunęłam się pod białą pierzynkę i znów zasnęłam.
Otworzyłam oczy i zamrugałam nimi miałam rozmazany obraz, no jasne brak soczewek. Zerknęłam na telefon, była 11:01. Podniosłam telefon i zrobiłam zdjęcie. Wstawiłam je na Instagrama z podpisem: Good Morning New York :)Zaraz dostałam sms-a od Harry'ego. 
Bez tej bluzeczki byłoby fajnie…
Jesteś niemożliwy.
Tęsknota mnie wykańcza :(
Jak ty to przeżyjesz…
Tęsknię…
Zadzwoń do Niall’a.
Po co?
Doda ci otuchy
Ha, ha, ha, ale śmieszne…
Kocham cię.
Ja cb też.
Wstałam z łóżka i wzięłam prysznic, zrobiłam sobie wysokiego kucyka i nałożyłam okulary, założyłam luźną czarną koszulkę i ciemne jeansy. Przyjechało śniadanie, a dziewczyny przyszły do mnie i spałaszowałyśmy je. Potem pojechałyśmy taksówką pod Statuę Wolności, gdzie zrobiłyśmy sobie masę zdjęć. Potem pojechałyśmy zobaczyć małą wieżę Eiffla, a następnie przeszłyśmy Most Brookliński wzdłuż i wszerz. Podeszły do nas trzy dziewczyny i zrobiłyśmy sobie z nimi zdjęcie, Camille poprosiła, żeby nie pisały na Twitterze, że nas tu widziały. Kiwnęły głową i zaczęły się ekscytować, że nas spotkały. Taksówka zawiozła nas na lotnisko, tam zarezerwowałyśmy bilety na jutro o 13:00. Zadzwonił do mnie Justin i zapytał, czy bym się z nim nie spotkała, dziewczyny zachęciły mnie, żebym się zgodziła. Powiedział, że prześle mi sms-em adres studia, bo ma sesję nagraniową, a potem pojedziemy na drinka. Camille z Gemmą postanowiły pójść na koncert Lany Del Ray, Cam zarezerwowała bilety. Koncert rozpoczynał się o 17:00. Wróciłyśmy do hotelu, przebrałyśmy się i dwiema różnymi taksówkami pojechałyśmy. Cam i Gemma na koncert, a ja spotkać się z Justinem. Kierowca zaparkował pod gmachem studia, zapłaciłam mu i wyszłam z pojazdu. Ktoś zaczął mi robić zdjęcia niedaleko. Zasłoniła się ręką i weszłam. Usłyszałam śmiech jak podejrzewałam jednego z jego kolegów, Ryan’a.  

Bilety kupione no i... Miłego czytania!

2 komentarze:

  1. Świetne naprawdę. Już nie mogą doczekać się ślubu Carry :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite. Czekam na ten ślub. Cały czas o nim gadają. No ale inaczej byloby nudno, nie?

    OdpowiedzUsuń