Odłożyłam telefon do torby. Hazz wyszedł z Lily, owinęłam
ją ręcznikiem i posadziłam sobie na kolanach. Wytarłam kruszynkę, a ona
pokazała cztery jedynki. Dochodziła czternasta, postanowiliśmy wrócić do
hotelu, żeby coś zjeść. Harry złożył koce, a ja włożyłam wszystkie rzeczy Lily
do torby. Ruszyliśmy w stronę hotelu. Wjechaliśmy windą na górę. Otworzyłam
drzwi. Zayn siedział na fotelu i chyba rozmawiał z siostrą, Niall spał na
leżaku obok Liama, który pisał coś na telefonie, Cam i Lou jeszcze nie wrócili.
Posadziłam Lily na fotelu i poszłam przygotować jej jedzenie. Po chwili było
gotowe i nakarmiłam małą. Przebrałam ją. Zayn wziął ją na ręce, a mała zasnęła.
Harry poszedł wziąć szybki prysznic, a zaraz po nim miałam wejść ja. No, ale
weszłam, gdy on jeszcze był… Śpiewał piosenkę My Little Bird Ed’a Sheeran’a.
Dobrze ją znam, Hazz nie usłyszał, że weszłam. Starałam się być jak najciszej.
Otworzyłam zamazane drzwi od prysznica i nasze oczy się spotkały. Rozebrałam
się. Harry śpiewał dalej, a ja podśpiewywałam razem z nim. Nagle pocałował
mnie. Zaśmiałam się i śpiewałam z nim głośniej. Harry wyszedł, a zaraz za nim
ja. Wytarłam się i założyłam czystą koszulkę i spodenki. Wyszłam z łazienki.
Louis siedział z Lily na tarasie. A Cam dyskutowała z Eddie’m przez telefon.
Wydawało mi się, że mówi coś o nowej płycie. Usłyszałam dźwięk dzwonka telefonu
Harry’ego. Odebrałam.
-Halo?-
spytałam.
-Harry,
czy to ty?
-Nie
tu mówi Cara…
-A
to czy możesz przekazać, że Lisa dzwoniła?
-Jasne…
Tak…
-Dzięki.
Rozłączyła się. Harry wszedł do sypialni w ręczniku i
wycierał głowę.
-Jakaś Lisa do ciebie dzwoniła? Kto to?
-Scenarzystka naszego nowego filmu…
-Będziecie mieli film?
-Tak, dokumentalny o naszym zespole.
-Ale fajnie…
-Kiedy dzwoniła?
-Jakąś minutę temu…
-Aha. Jak się ubiorę to oddzwonię.
Musieliśmy się pakować, bo dziś wracamy do Londynu, na
dwa tygodnie, bo potem wracamy do NY, niekoniecznie ja i Cam, ale może… Tour
Bus zawiezie nas do Oakland skąd wylecimy do Londynu.
Spakowaliśmy się i oddaliśmy walizki obsłudze hotelu. Cała
nasza zgraja wyszła z apartamentu. Zjechaliśmy windą na dół, piski,
wykrzykiwane imiona chłopaków, moje, Camille, a nawet Lily. Wsiedliśmy. Camille
weszła do codziennego Tour Busa, a ja z Hazzą jak zwykle do tego
relaksacyjnego… Odłożyłam swoją torbę tam gdzie leżała zawsze. Oparłam głowę o
poduszkę na naszym łóżku. Trochę mnie bolała. Hazz podszedł do mnie, a
właściwie zaczął się skradać. Złożył mi na ustach pocałunek, ale miał takie
słodkie usta… więc ja objęłam dłońmi jego twarz i pogłębiłam niewinnego
całuska. Harry zaśmiał się i objął mnie rękoma w biodrach, mruczałam co
chwilkę, a to sprawiało, że chciał mnie posiąść na własność. Górował nade mną i
wpił się w moją szyję. Nie wiem czemu, ale poczułam się jak w zmierzchu… Bałam
się, że zaraz przejdzie do owego, więc gdy zaczął mi ściągać bluzkę, ubiegłam
go i to teraz ja górowałam nad nim. Siedziałam na nim okrakiem.
-I co, zamierzałeś mnie rozebrać?- spytałam.
-Tak, a co?
-Pytałeś mnie o zdanie?
-Nie…
-No to chyba powinieneś…
-Czemu?
-Bo może, ja nie chcę teraz…
-Chcesz…
Usiadł i przycisnął mnie do siebie, pożądanie w jego
oczach ciągle rosło. Oblizałam delikatnie usta, przejechałam palcem po nich, a
potem tym samym palcem po wargach Harry’ego. Przygryzł dolną wargę. Spojrzał na
moje obojczyki, a potem na piersi, uniosłam jego brodę i popatrzyłam pytająco.
Uśmiechnął się zawadiacko.
A ja po prostu wstałam z niego i usiadłam na kanapie.
Loczek był zdezorientowany tą sytuacją.
-Co jest?- spytał.
-Nic.
-Coś musi być…
-Nic. Nie ważne…
-Cara, jak nie ważne… ważne…
-Nie, głowa mnie boli…
-Dać ci jakieś tabletki.
-Wystarczy, że nie będziesz myślał o jednym…
Uśmiechnął się.
-Zrobię ci herbaty.
-Ok.
Za chwilkę trzymałam w ręku gorący płyn, który mocno
parował. Zamoczyłam wargi i upiłam łyk. Oczy Harry’ego cały czas patrzyły się
na mnie.
-Czemu mnie tak obserwujesz?- spytałam.
-Tak jakoś. Podobasz mi się…
Parsknęłam śmiechem.
-Przestań, jestem brzydka, gruba i w ogóle.
-Nie jesteś brzydka, jesteś najpiękniejszą dziewczyną na
ziemi… a co do twojej urojonej otyłości to, jeżeli usłyszę jeszcze raz, że
jesteś gruba, zabieram cię do lekarza, ale takiego od głowy.
-No weź mam fałdki i przytyłam ostatnio trzy kilo.
-Zaraz stąd wyjdę, słonko…
-Dobra siedź.
Za jakieś kilka minut odłożyłam pusty kubek na blat.
Harry siedział przez cały czas na kanapie naprzeciwko mnie. Wpatrywaliśmy się w
siebie. Podniosłam się i zrobiłam sobie kucyka. Loczek obserwował każdy mój
ruch.
-Harry, jak mocno mnie kochasz?- palnęłam bez namysłu.
To pytanie zbiło go z tropu.
-Najmocniej na świecie.
Zamyśliłam się. Moje samopoczucie wyraźnie się poprawiło,
ból zniknął, a ja miałam ochotę pobiegać i pokrzyczeć bez sensu do ludzi.
Jednym słowem: GŁUPAWKA…

Puściłam melodię na telefonie. Próbowałam tańczyć.
Zmieniłam refren i uśmiechnęłam się zawadiacko do loczka.
I’m
sexy and you know it…
-I know, i know…- westchnął.
Piosenka się skończyła, a ja opadłam bezwiednie na łóżko.
Byłam zmachana i oddychałam ciężko.
-Skończyłaś już?
-Tak.- odparłam.
-Przeszło?
-Przeszło.
-To dobrze, bo chyba dojeżdżamy do Oakland.
Przebrałam koszulkę i spodenki, było mi strasznie gorąco.
Nachyliłam się w stronę walizki i nieświadomie wypięłam tyłek. Harry uszczypnął
mnie, a ja aż podskoczyłam, wydałam z siebie pojedynczy pisk.
Zaśmiał się gardłowo.
-Ale
śmieszne…- zmarszczyłam lekko brwi- coś ci chodzi po głowie?- spytałam.
-Może, ale nie teraz.

-Chyba się działo…- powiedział cicho Niall, ale jak to
usłyszałam i spiorunowałam go wzrokiem.
Po chwili jednak zaczęłam się śmiać, miałam dziś zbyt
dobry humor.
Zabraliśmy
swoje torby i bagaże podróżne. Gdy weszliśmy na lotnisko, obsługa wzięła nasze
dokumenty, zanieśliśmy nasze bagaże do odpowiedniego punktu. Potem ja z Harrym
i Liamem poszliśmy coś zjeść do kafejki. Lot mieliśmy mieć za 40 minut. Reszta
albo siedziała na poczekalni, albo udała się do toalety. Zayn opiekował się
Lily. Gdy zjedliśmy głos wywoływał nas do skierowania się ku odprawie. Tam cała
nasza zgraja poszła. Chwilę później siedzieliśmy w samolocie. Oparłam głowę o
ramię Harry’ego. Tak jak wcześniej siedzieliśmy w samolocie klasy pierwszej,
Paul zajął swoje miejsce i zabrał się do czytania książki. Loczek pocałował mnie
w czoło. Samolot ruszył. Czekało nas 8 godzin lotu. Wreszcie w Londynie,
wreszcie w domu… Pierwsze 2-3 godziny przespałam, Harry cały czas twittował,
albo grał w Subway’a. Camille z Louisem i ich małą kruszynką siedzieli z tyłu.
Niall bawił się z małą, a Lou z Camille wyznawali sobie co chwilę miłość.
Podniosłam głowę i przetarłam oko. Cholera, zapomniałam, że jestem pomalowana.
Podskoczyłam na krześle z wrażenia, że mogłam rozmazać sobie na całym oku
liner.
-Rozmazałam się?- spytałam Harry’ego, a ten spojrzał na
mnie.
-Tutaj masz coś.- pokazał palcem na prawy kącik ust.
Wytarłam.
-Już?
-Nie, z drugiej strony też coś masz.
-Już?
-Czekaj.
Ujął moją twarz dłońmi i cmoknął mnie w usta.
-Już.- oznajmił.
-Ha, ha, ha.- powiedziałam.
Około 3 nad ranem byliśmy na Heathrow. Byłam
przeszczęśliwa, że jesteśmy w domu. Gdy usłyszałam piski i wykrzykiwane imiona
chłopaków, byłam cholernie zaskoczona.
-Czy one nigdy nie śpią?- powiedziałam głośniej.
-Chyba nie. – odparł Harry.
.jpg)
Rozebrałam się z odzieży wierzchniej, wzięłam torbę i
pognałam na górę. Napuściłam wody do wanny i wlałam olejek. Przyjemny zapach
wanilii i cynamonu unosił się w powietrzu. Biała piana pokryła całą wannę. Harry
wniósł do sypialni swoją torbę.
Uśmiechnął się, gdy zobaczył mnie w łazience, już w
samych spodniach i staniku. Już chciał wchodzić, gdy zamknęłam mu przed nosem
drzwi.
-Hej…- odezwał się niezadowolony.
-Chwila rozłąki nic ci nie zaszkodzi.
-Ale ja czuję się taki samotny… Caro Veronico Styles…
-… jeszcze nie Styles…
-Nie ważne, otwórz.
-Nie, idź na dół i zrób pranie.
-Ale ja nie umiem.
-Naucz
się, instrukcja jest przyklejona na drzwiczkach.
-Co ja się z nią mam…- westchnął Harry.
-I zrób to pranie…- dodałam.
Zamoczyłam prawą nogę w gorącej wodzie. Potem lewą, a
następnie zanurzyłam się sama. Wzięłam do ręki telefon i zrobiłam zdjęcie.
Wysłałam je Harry’emu.
-To nie jest miłe, wiesz?- usłyszałam krzyk z dołu po
jakiejś minucie.
-Też cię kocham.- napisałam mu w sms-ie.
-A ta pralka chyba się zepsuła…- odpisał.
-A włączyłeś ją w ogóle?
-A gdzie?
-Biały przycisk z napisem On/ Off…
-Aha. Dobra działa. Należy mi się nagroda…
-Marzysz.
Odłożyłam telefon i zanurzyłam głowę pod wodą, siedziałam
tak chwilkę. Nałożyłam sobie szamponu i zaczęłam go wmasowywać w skórę głowy.
Po chwili spłukałam i nałożyłam maseczkę na twarz. Boże, to jest życie… Bez
marudzenia, cisza, spokój, tylko ja i wanna.
Po jakichś dwóch godzinach wyszłam odprężona całkowicie z
łazienki. Okazało się, że Harry wziął prysznic na dole i śpi. Nałożyłam piżamy
i położyłam się koło loczka. Przykryłam się kołdrą i zasnęłam.
Miłego czytania, pamiętajcie, że możecie pytać mnie na Ask.fm i przede wszystkim w komentarzach :* !!!
Miłego czytania, pamiętajcie, że możecie pytać mnie na Ask.fm i przede wszystkim w komentarzach :* !!!
Ciekawy rozdział. Nie mam słów, żeby go opisać więc tylko powiem lofciam ;)
OdpowiedzUsuńGenialny :*
OdpowiedzUsuń