niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 84.



Odłożyłam telefon do torby. Hazz wyszedł z Lily, owinęłam ją ręcznikiem i posadziłam sobie na kolanach. Wytarłam kruszynkę, a ona pokazała cztery jedynki. Dochodziła czternasta, postanowiliśmy wrócić do hotelu, żeby coś zjeść. Harry złożył koce, a ja włożyłam wszystkie rzeczy Lily do torby. Ruszyliśmy w stronę hotelu. Wjechaliśmy windą na górę. Otworzyłam drzwi. Zayn siedział na fotelu i chyba rozmawiał z siostrą, Niall spał na leżaku obok Liama, który pisał coś na telefonie, Cam i Lou jeszcze nie wrócili. Posadziłam Lily na fotelu i poszłam przygotować jej jedzenie. Po chwili było gotowe i nakarmiłam małą. Przebrałam ją. Zayn wziął ją na ręce, a mała zasnęła. Harry poszedł wziąć szybki prysznic, a zaraz po nim miałam wejść ja. No, ale weszłam, gdy on jeszcze był… Śpiewał piosenkę My Little Bird Ed’a Sheeran’a. Dobrze ją znam, Hazz nie usłyszał, że weszłam. Starałam się być jak najciszej. Otworzyłam zamazane drzwi od prysznica i nasze oczy się spotkały. Rozebrałam się. Harry śpiewał dalej, a ja podśpiewywałam razem z nim. Nagle pocałował mnie. Zaśmiałam się i śpiewałam z nim głośniej. Harry wyszedł, a zaraz za nim ja. Wytarłam się i założyłam czystą koszulkę i spodenki. Wyszłam z łazienki. Louis siedział z Lily na tarasie. A Cam dyskutowała z Eddie’m przez telefon. Wydawało mi się, że mówi coś o nowej płycie. Usłyszałam dźwięk dzwonka telefonu Harry’ego. Odebrałam.
-Halo?- spytałam.
-Harry, czy to ty?
-Nie tu mówi Cara…
-A to czy możesz przekazać, że Lisa dzwoniła?
-Jasne… Tak…
-Dzięki.
Rozłączyła się. Harry wszedł do sypialni w ręczniku i wycierał głowę.
-Jakaś Lisa do ciebie dzwoniła? Kto to?
-Scenarzystka naszego nowego filmu…
-Będziecie mieli film?
-Tak, dokumentalny o naszym zespole.
-Ale fajnie…
-Kiedy dzwoniła?
-Jakąś minutę temu…
-Aha. Jak się ubiorę to oddzwonię.
Musieliśmy się pakować, bo dziś wracamy do Londynu, na dwa tygodnie, bo potem wracamy do NY, niekoniecznie ja i Cam, ale może… Tour Bus zawiezie nas do Oakland skąd wylecimy do Londynu.
Spakowaliśmy się i oddaliśmy walizki obsłudze hotelu. Cała nasza zgraja wyszła z apartamentu. Zjechaliśmy windą na dół, piski, wykrzykiwane imiona chłopaków, moje, Camille, a nawet Lily. Wsiedliśmy. Camille weszła do codziennego Tour Busa, a ja z Hazzą jak zwykle do tego relaksacyjnego… Odłożyłam swoją torbę tam gdzie leżała zawsze. Oparłam głowę o poduszkę na naszym łóżku. Trochę mnie bolała. Hazz podszedł do mnie, a właściwie zaczął się skradać. Złożył mi na ustach pocałunek, ale miał takie słodkie usta… więc ja objęłam dłońmi jego twarz i pogłębiłam niewinnego całuska. Harry zaśmiał się i objął mnie rękoma w biodrach, mruczałam co chwilkę, a to sprawiało, że chciał mnie posiąść na własność. Górował nade mną i wpił się w moją szyję. Nie wiem czemu, ale poczułam się jak w zmierzchu… Bałam się, że zaraz przejdzie do owego, więc gdy zaczął mi ściągać bluzkę, ubiegłam go i to teraz ja górowałam nad nim. Siedziałam na nim okrakiem.
-I co, zamierzałeś mnie rozebrać?- spytałam.
-Tak, a co?
-Pytałeś mnie o zdanie?
-Nie…
-No to chyba powinieneś…
-Czemu?
-Bo może, ja nie chcę teraz…
-Chcesz…
Usiadł i przycisnął mnie do siebie, pożądanie w jego oczach ciągle rosło. Oblizałam delikatnie usta, przejechałam palcem po nich, a potem tym samym palcem po wargach Harry’ego. Przygryzł dolną wargę. Spojrzał na moje obojczyki, a potem na piersi, uniosłam jego brodę i popatrzyłam pytająco. Uśmiechnął się zawadiacko.
A ja po prostu wstałam z niego i usiadłam na kanapie. Loczek był zdezorientowany tą sytuacją.
-Co jest?- spytał.
-Nic.
-Coś musi być…
-Nic. Nie ważne…
-Cara, jak nie ważne… ważne…
-Nie, głowa mnie boli…
-Dać ci jakieś tabletki.
-Wystarczy, że nie będziesz myślał o jednym…
Uśmiechnął się.
-Zrobię ci herbaty.
-Ok.
Za chwilkę trzymałam w ręku gorący płyn, który mocno parował. Zamoczyłam wargi i upiłam łyk. Oczy Harry’ego cały czas patrzyły się na mnie.
-Czemu mnie tak obserwujesz?- spytałam.
-Tak jakoś. Podobasz mi się…
Parsknęłam śmiechem.
-Przestań, jestem brzydka, gruba i w ogóle.
-Nie jesteś brzydka, jesteś najpiękniejszą dziewczyną na ziemi… a co do twojej urojonej otyłości to, jeżeli usłyszę jeszcze raz, że jesteś gruba, zabieram cię do lekarza, ale takiego od głowy.
-No weź mam fałdki i przytyłam ostatnio trzy kilo.
-Zaraz stąd wyjdę, słonko…
-Dobra siedź.
Za jakieś kilka minut odłożyłam pusty kubek na blat. Harry siedział przez cały czas na kanapie naprzeciwko mnie. Wpatrywaliśmy się w siebie. Podniosłam się i zrobiłam sobie kucyka. Loczek obserwował każdy mój ruch.
-Harry, jak mocno mnie kochasz?- palnęłam bez namysłu.
To pytanie zbiło go z tropu.
-Najmocniej na świecie.
Zamyśliłam się. Moje samopoczucie wyraźnie się poprawiło, ból zniknął, a ja miałam ochotę pobiegać i pokrzyczeć bez sensu do ludzi. Jednym słowem: GŁUPAWKA…
Harry była bardzo spokojny i tylko mi się przyglądał. Skakałam po kanapach i śpiewałam wszystkie piosenki Justina Biebera, próbowałam tańczyć, ale trochę za mocno trzęsło i już ze trzy razy spadłabym na podłogę, Harry, gdy widział, że lecę, wstawał i mnie łapał, a ja wracałam do poprzednich czynności. Potem zaczęłam mieć fazę na Michaela Jacksona. Zademonstrowałam loczkowi historyczny moon walk, który wg mnie wyglądał jak zwykły chód. Harry wyciągnął telefon i zaczął mnie nagrywać. A ja skakałam po wnętrzu Tour Busa i śpiewałam głośno. Potem naszła mnie piosenka: Sexy and I know it, tsaaa… ulubiona piosenka Camille…
Puściłam melodię na telefonie. Próbowałam tańczyć.
Zmieniłam refren i uśmiechnęłam się zawadiacko do loczka.
I’m sexy and you know it…
-I know, i know…- westchnął.
Piosenka się skończyła, a ja opadłam bezwiednie na łóżko. Byłam zmachana i oddychałam ciężko.
-Skończyłaś już?
-Tak.- odparłam.
-Przeszło?
-Przeszło.
-To dobrze, bo chyba dojeżdżamy do Oakland.
Przebrałam koszulkę i spodenki, było mi strasznie gorąco. Nachyliłam się w stronę walizki i nieświadomie wypięłam tyłek. Harry uszczypnął mnie, a ja aż podskoczyłam, wydałam z siebie pojedynczy pisk.
Zaśmiał się gardłowo.
-Ale śmieszne…- zmarszczyłam lekko brwi- coś ci chodzi po głowie?- spytałam.
-Może, ale nie teraz.
Podśpiewywałam sobie piosenkę. Znowu zaczęłam tańczyć, ale Tour Bus zaparkował na tyłach lotniska. Hazz wziął moją torbę i wszelkie inne rzeczy, wszyscy byli już na zewnątrz. Jak myślicie, co mogli pomyśleć, gdy zobaczyli mnie czerwoną na twarzy i zmachaną do granic możliwości…
-Chyba się działo…- powiedział cicho Niall, ale jak to usłyszałam i spiorunowałam go wzrokiem.
Po chwili jednak zaczęłam się śmiać, miałam dziś zbyt dobry humor.
Zabraliśmy swoje torby i bagaże podróżne. Gdy weszliśmy na lotnisko, obsługa wzięła nasze dokumenty, zanieśliśmy nasze bagaże do odpowiedniego punktu. Potem ja z Harrym i Liamem poszliśmy coś zjeść do kafejki. Lot mieliśmy mieć za 40 minut. Reszta albo siedziała na poczekalni, albo udała się do toalety. Zayn opiekował się Lily. Gdy zjedliśmy głos wywoływał nas do skierowania się ku odprawie. Tam cała nasza zgraja poszła. Chwilę później siedzieliśmy w samolocie. Oparłam głowę o ramię Harry’ego. Tak jak wcześniej siedzieliśmy w samolocie klasy pierwszej, Paul zajął swoje miejsce i zabrał się do czytania książki. Loczek pocałował mnie w czoło. Samolot ruszył. Czekało nas 8 godzin lotu. Wreszcie w Londynie, wreszcie w domu… Pierwsze 2-3 godziny przespałam, Harry cały czas twittował, albo grał w Subway’a. Camille z Louisem i ich małą kruszynką siedzieli z tyłu. Niall bawił się z małą, a Lou z Camille wyznawali sobie co chwilę miłość. Podniosłam głowę i przetarłam oko. Cholera, zapomniałam, że jestem pomalowana. Podskoczyłam na krześle z wrażenia, że mogłam rozmazać sobie na całym oku liner.
-Rozmazałam się?- spytałam Harry’ego, a ten spojrzał na mnie.
-Tutaj masz coś.- pokazał palcem na prawy kącik ust.
Wytarłam.
-Już?
-Nie, z drugiej strony też coś masz.
-Już?
-Czekaj.
Ujął moją twarz dłońmi i cmoknął mnie w usta.
-Już.- oznajmił.
-Ha, ha, ha.- powiedziałam.
Około 3 nad ranem byliśmy na Heathrow. Byłam przeszczęśliwa, że jesteśmy w domu. Gdy usłyszałam piski i wykrzykiwane imiona chłopaków, byłam cholernie zaskoczona.
-Czy one nigdy nie śpią?- powiedziałam głośniej.
-Chyba nie. – odparł Harry.
Nałożyłam kaptur i złapał Harry’ego za tył jego kremowej kurtki. Ochroniarz szedł obok nas. Przeszliśmy sto metrów i dopiero wtedy był koniec fanek. Obsługa lotniska odebrała nam bagaże i stały one przy taksówkach. Ochroniarz włożył nasze torby do taksówki, pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Ruszyliśmy. Za jakieś 20 minut stanęliśmy pod naszym domem. Pragnęłam dziś tylko napuścić sobie wody do naszej wielkiej wanny wykąpać się i pójść spać. Taksówkarz wyciągnął mi torbę, a Harry wziął swoją. Hazz otworzył drzwi i westchnął: Witamy w domu.
Rozebrałam się z odzieży wierzchniej, wzięłam torbę i pognałam na górę. Napuściłam wody do wanny i wlałam olejek. Przyjemny zapach wanilii i cynamonu unosił się w powietrzu. Biała piana pokryła całą wannę. Harry wniósł do sypialni swoją torbę.
Uśmiechnął się, gdy zobaczył mnie w łazience, już w samych spodniach i staniku. Już chciał wchodzić, gdy zamknęłam mu przed nosem drzwi.
-Hej…- odezwał się niezadowolony.
-Chwila rozłąki nic ci nie zaszkodzi.
-Ale ja czuję się taki samotny… Caro Veronico Styles…
-… jeszcze nie Styles…
-Nie ważne, otwórz.
-Nie, idź na dół i zrób pranie.
-Ale ja nie umiem.
-Naucz się, instrukcja jest przyklejona na drzwiczkach.
-Co ja się z nią mam…- westchnął Harry.
-I zrób to pranie…- dodałam.
Zamoczyłam prawą nogę w gorącej wodzie. Potem lewą, a następnie zanurzyłam się sama. Wzięłam do ręki telefon i zrobiłam zdjęcie. Wysłałam je Harry’emu.

-To nie jest miłe, wiesz?- usłyszałam krzyk z dołu po jakiejś minucie.
-Też cię kocham.- napisałam mu w sms-ie.
-A ta pralka chyba się zepsuła…- odpisał.
-A włączyłeś ją w ogóle?
-A gdzie?
-Biały przycisk z napisem On/ Off…
-Aha. Dobra działa. Należy mi się nagroda…
-Marzysz.
Odłożyłam telefon i zanurzyłam głowę pod wodą, siedziałam tak chwilkę. Nałożyłam sobie szamponu i zaczęłam go wmasowywać w skórę głowy. Po chwili spłukałam i nałożyłam maseczkę na twarz. Boże, to jest życie… Bez marudzenia, cisza, spokój, tylko ja i wanna.
Po jakichś dwóch godzinach wyszłam odprężona całkowicie z łazienki. Okazało się, że Harry wziął prysznic na dole i śpi. Nałożyłam piżamy i położyłam się koło loczka. Przykryłam się kołdrą i zasnęłam.

Miłego czytania, pamiętajcie, że możecie pytać mnie na Ask.fm i przede wszystkim w komentarzach :* !!!

2 komentarze:

  1. Ciekawy rozdział. Nie mam słów, żeby go opisać więc tylko powiem lofciam ;)

    OdpowiedzUsuń