sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 80.



12 września, 9:55
Poczułam jak coś dotyka mój nos. A właściwie, czyjaś mała rączka. Otworzyłam oko, a gdy Lily to zauważyła uśmiechnęła się, położyłam dłoń na jej brzuszku. Louis spał po drugiej stronie Lily, był lekko odkryty pewnie dlatego, że było gorąco, ale czułam, że działa klima, więc nie było źle. Podniosłam się lekko i wstałam cicho, żeby nie obudzić Louisa. Lily usiadła i wyciągnęła ku mnie rączki. Wzięłam ją na ręce i poszłam zrobić kaszkę. Wszyscy spali, ale mieli pozamykane drzwi. Nakarmiłam Lily i poszłam po czystą pieluchę oraz czyste ciuszki. Zamknęłam drzwi do naszego pokoju i przewinęłam małą i ubrałam ją. Potem usiadłam z nią na kanapie i oglądałyśmy jakieś bajki. Około 11:00 wstał Liam, a zaraz potem wstała Lou. Chłopak zajął łazienkę, a dziewczyna weszła na taras. Słońce grzało grubo, ale wiał miły wiaterek. Gdy Liam wyszedł doprowadzony do stanu używalności usiadł obok mnie na kanapie. Lou zajęła łazienkę. Li bawił się z Lily i powiedział, że jak chcę to mogę iść się ubrać, albo położyć, on się małą zajmie. Podziękowałam mu i poszłam do sypialni. Lou nie spał już, leżał tylko, gdy zobaczył, że wchodzę uniósł głowę i uśmiechnął się. Położyłam się koło niego.
-Gdzie zgubiłaś potworka?
-Z wujkiem Liasiem.
Uśmiechnął się.
-Ktoś jeszcze śpi?
-Hazza, Niall i Zayn. Lou wstała, ale bierze prysznic.
Już chciałam wstać, gdy Lou zagrodził mi drogę.
-Gdzie się wybierasz?- spytał.
-Chciałam się ubrać.
-Nie musisz, w mojej koszulce wyglądasz super.
-W końcu to twoja koszulka, nie?
Przybliżył się do mnie i lekko musnął usta. Oplotłam jego kark rękoma, a mojej dłonie błądziły po jego nagich plecach. Zaburczało mi w brzuchu.
-Dlaczego on zawsze musi się odzywać w takich momentach…- powiedziałam do siebie.
-Ja też jestem głodny…
Chłopak oderwał się ode mnie i zaczął się ubierać. Nałożył krótkie dżinsowe spodenki i białą koszulkę. Ja ubrałam się i wyszliśmy z pokoju. Na kanapie siedział zaspany Niall. Harry i Zayn najwyraźniej spali. Lou siedziała z Lily i Liamem na tarasie i gdy spytałam, czy mogę im ją zostawić, wręcz wygonili nas. Zeszliśmy na dół i zjedliśmy śniadanie. Potem wypiliśmy po kubku czarnej mocnej kawy. Za jakąś godzinę wróciliśmy do pokoju. Wszyscy byli już na nogach. Po jakichś 20 minutach wyszli na śniadanie, a właściwie na lunch. Chłopaki o 14:30 mieli być na arenie. Zgraja wróciła z posiłku i zaczęli zabierać telefony i inne rzeczy. Pojechałam z nimi, ale powiedziałam, że pójdę z Lily na spacer po parku, który był niedaleko. Oświadczyłam, że przyjdę na koncert. Szłam wioząc ją w wózku, bardzo jej się podobało. Poszłam kupić loda, dałam jej do buzi, ale wzdrygnęła się i nie chciała więcej. Zjadłam i za około 2 godziny wróciłam na arenę. Chłopcy mieli próbę dźwiękową. Usiadłam koło Lou na fotelu na widowni. Lily chichrała się co chwilę. Słuchała jak śpiewają wujkowie i tata. Ja podśpiewywałam jej do ucha. Około 17:00 skończyli próbę i Lou wzięła się za przygotowanie ich do występu. Zrobiła fryzury i chłopaki przebrali się w rzeczy. O 18:30 byli gotowi i technicy zaczęli montować im mikroporty. Siedziałam w garderobie chłopaków.
Lily siedziała u Paula na kolanach, bardzo polubiła łysego mięśniaka, podszedł do niej Josh i zaczął coś mówić.
Punktualnie o 19:00 rozpoczęło się show. Usiadłam z Lou koło sceny, ale było tam trochę głośno dla małej, więc wróciłyśmy do garderoby. Tam Lily przysnęła na chwilkę, ale po jakichś 15 minutach obudziła się. Lou przyniosła mi herbatę z automatu, swój kubek postawiła na stoliku. Wypiłam słodkawy płyn. Po jakichś 2 godzinach chłopaki weszli zziajani do garderoby. Przebrali się i wróciliśmy do hotelu. Łazienkę najpierw zajął Zayn, potem Niall, Louis, Liam i Harry. Gdy wszyscy byli czyści, postanowili, że zamówią pizzę. Ja zrobiłam Lily jeść, nakarmiłam ją i przebrałam w piżamki. Zasnęła grzecznie. Położyłam ją do łóżka i poukładałam dookoła poduszki, żeby się nie sturlała na ziemię. Gdy pizza przyszła zjedliśmy ją w mig i chłopaki postanowili trochę pograć w bilarda. Ja siedziałam na tarasie z Lou. Louis zaglądał do małej, więc byłam spokojna o nią. Około 2:00 wzięłam prysznic i położyłam się koło córeczki.
13 września, 17:55
Siedzę właśnie na murku na tyłach areny. Lily siedzi mi na kolanach i gaworzy coś do mnie. A ja uśmiecham się do niej i przytakuję. Wygrzewam twarz w słońcu. Nagle zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz: James is calling…
-Halo?
-Cam?
-Hej, Jay…
-Kobieto ile my się nie widzieliśmy.
-Z rok, jeszcze wtedy z brzuchem chodziłam.
-Ta, gruba byłaś….
-Ej…
-Wiesz, że żartuję…
-Tak…
-Gdzie jesteś?
-W Meksyku.
Chwila ciszy.
-A co ty do jasnej Anielki robisz w Meksyku?
-Jestem w trasie z One Direction.
-Na ile czasu?
-Około dwóch miesięcy.
-Mają trasę po Stanach?
-Tak.
-Ja nagrywam teraz teledysk do 24/7.
-Słyszałam ją, zarąbista…
-Dzięki, słuchaj muszę kończyć, bo wołają mnie.
-Ok.
-A Cam zadzwoń do mnie jak będziesz w L.A spotkamy się czy coś…
-Ok., Jay, na razie.
-Cześć.
Rozłączyłam się. Zeszłam z murka i wzięłam Lily na ręce, schowałam telefon do kieszeni. Weszłam przez potężne metalowe drzwi, które otworzył mi Ed. Lou mnie szukał. Był już podłączony do mikroportu.
-Gdzie byłaś?
-Siedziałam na tyłach, a co?
-Nic, martwiłem się po prostu.
-Lou nie jestem małą dziewczynką…
-Wiem.
Louis wchodzicie na scenę za minutę…
-Musisz iść.
-Wiem.
Pocałowałam go i kopnęłam w tyłek na szczęście. Uśmiechnął się i pobiegł. Lou wyszła zmachana z garderoby.
-Pójdziemy na kawę mrożoną?
-Czemu nie.
Wzięłyśmy torebki. Wsadziłam Lily do wózka i zapięłam szelki. Usiadłyśmy w kafejce naprzeciwko areny, była taka duchota, że oddychać po prostu nie było można. Zamówiłyśmy sobie po mocce karmelowej, a Lily kupiłam sok w szklanej butelce. Przelałam jej do butelki ze smoczkiem. Spróbowałam kawy, którą nam przynieśli. Około 20:30 wyszłyśmy z kafejki płacąc za napoje. Wróciłyśmy spacerkiem do garderoby na tyłach areny. Chłopcy siedzieli zdenerwowani, a my uśmiane weszłyśmy do pomieszczenia.
-Boże nareszcie, gdzie byłyście?- spytał zdenerwowany Louis.
-Poszłyśmy na kawę, coś się stało?- powiedziała Lou.
-Nic, martwiłem się. Skończyliśmy jakieś pół godziny temu.
-Tak jakoś wyszło, nie chciało nam się tu siedzieć, a była taka ładna pogoda, więc poszłyśmy do kafejki po drugiej stronie ulicy.
-Ok., my już jesteśmy gotowi, możemy jechać do hotelu, żeby wziąć bagaże i pakujemy się do Tour Busa.- powiedział Liam.
-To chodźcie.- powiedziałam.
Kierowca busa, który jak zwykle po nas przyjechał złożył wózek i włożył go do bagażnika. Niall trzymał małą, która powoli miała na dziś dosyć. Gdy dojechaliśmy pod hotel, wyjął mi go i podziękowałam mu. Wjechaliśmy w ósemkę na górę i zaczęliśmy zamykać walizki i chować wszelkie bagaże do nich. Zapięłam ją i podałam facetowi od obsługi hotelu, zapakował ją na złotawy wózek i razem z innymi walizkami skierował się ku windzie. Wzięłam Lily na ręce, bo wcześniej leżała na łóżku. Rozejrzałam się po wszystkich pokojach, czy nic nie pozostało. Ale było pusto. Wzięłam telefon z komody i włożyłam go do tylniej kieszeni. Zamknęłam drzwi od apartamentu i skierowałam się ku windzie. Wszyscy byli na dole, prócz mnie i Lily. Autokar podstawiony był z tyłu hotelu. Kierowca pomógł chłopakom włożyć walizki do środka. Gdy już wszystko było popakowane weszłam do środka. Drewniana boazeria na ścianach, kawałek dalej były 3 wąskie blaty, a pod jednym z nich mieściła się mała lodówka, kuchenka gazowa z dwoma palnikami i 3 szafki z talerzami i innymi naczynami. Potem było wąskie przejście i tak jakby salonik, dwie długie kanapy wzdłuż ściany, a zaraz za jedną z nich mała szafka. Dalej były dwa trzypiętrowe łóżka. Niall położył telefon na tym, na średniej wysokości. To musiało być jego łóżko. Dosłownie przy tych łóżkach były drzwi drewniane i jak się domyśliłam była to łazienka. Jeszcze dalej znajdowały się kolejne drzwi i tam właśnie miałam spać z Lily. Normalne łóżko na nóżkach o ciemnym kolorze, było dwuosobowe, trzyosobowe przy ścisku. Zauważyłam, że pod łóżkiem leży walizka i złożony wózek. Kierowca wsiadł na swoje miejsce i tour bus ruszył. Harry po włożeniu torby do schowka, gdzie trzymali bagaże usiadł na kanapie rozluźniony. Lily chciała spać, więc przebrałam ją i położyłam. Zasnęła momentalnie. Chłopaki i Lou usiedli na kanapie, a Niall położył się w swoim łóżku. Około 1 nad ranem położyłam się koło mojej córki i choć Louis chciał z nami spać, to mu nie pozwoliłam, zresztą z wielkim żalem...

Miłego czytania!!!

3 komentarze: