10
grudnia, 12:00
Leżałam przykryta po uszy kołdrą, wyciągnęłam dłoń i
przesunęłam ją, byłam pewna, że poczuje ciało Louisa, ale jego część łóżka była
pusta. Otworzyłam prawe oko. Nie było go, zapomniałam, że razem z Lily wyjechał
na kilka dni do Doncaster. Ja zostałam, bo mam próby, tak wczoraj zadzwoniłam
do Eddiego, który cholernie ucieszył się z mojego powrotu. Ustalają wszystkie
terminy nagrań teledysku, a także trasy. Dziś mam pierwsze spotkanie z moją
ekipą na śpiewanie. Ubrałam czarne luźne spodnie i bluzę. Nałożyłam emu i
kurtkę. Zrobiłam sobie szybko płatki na mleku i wyszłam z domu. Podjechałam
samochodem pod studio. Tam wszyscy siedzieli i czekali na moje przybycie.
Przytuliłam każdego z osobna. Po 20 minutach rozmów usiedliśmy do
przesłuchiwania płyty, na której podczas mojej ciążowej niedyspozycji zagościły
wszelkie poprawki. Płyta zaprezentowała się świetnie.
-Cam, musimy pogadać o twoim wizerunku… Tom przeraził
się, gdy zobaczył jak się teraz ubierasz…
-On ma zawsze jakieś problemy…- powiedziała Patty.
-Racja.- dodał Lucas.
-Ubierała się na luzie, bo urodziła dziecko.-
dopowiedział Nathan.
-Dzięki, ale ja też uważam, że warto coś tu zmienić.-
powiedziałam.
-Więc, Tom przyjedzie tu około 16:00 wraz z Mary i
Ravivą. Mary pokombinuje z włosami, a Tom z ciuchami.
-Ok.
Postanowiliśmy prześpiewać wszystkie piosenki, wyszły
niesamowicie, biorąc pod uwagę, że miałam długą przerwę. Cztery godziny minęły
jak z bicza strzelił. Do studia wszedł Tom, a za nim szło czterech mięśniaków i
ogromnymi walizkami pełnymi ciuchów. Za nimi szła Mary ze swoim stałym
ekwipunkiem, Raviva tak samo. Przywitałam się z całą czwórką. Tom podał mi pięć
kompletów ciuchów, które miały pójść na pierwszy ogień. Schowek na płyty był
moją przymierzalnią. Założyłam beżową luźną koszulkę, krótkie spodenki, 15-
centymetrowe szpilki z platformą i czarną skórzaną kurtkę.
-Już?- spytał.
-Tak.
Wyszłam i stanęłam przed całą moją 9-osobową ekipą.
-Jest ok, ale wiesz jak miało być…- powiedział Eddie.
-Załóż drugi komplet.
Nałożyłam.
Szkoda, że tu nie było czego nakładać. Różowe body z
zamkiem od pępka, no powiem tak, że Lou nie byłby zadowolony gdyby nie w tym
zobaczył, ale reszta chłopaków na pewno byłaby szczęśliwa.
Zapięłam body i nałożyłam obszarpaną kurtkę dżinsową, te
same buty.
-Już?
-Tak.
Wyszłam, a chłopakom otworzyły się oczy szeroko. Patty
umierała ze śmiechu, gdy widziała ich miny.
-No i?
-Właśnie tak miało być.- powiedział Eddie- tak jak chciał
mangament…
MODEST…
-Ja tak średnio się w tym dobrze czuję…
-Masz wyglądać elektryzująco, zabójczo seksownie i
fajnie… No i właśnie tak jest.- odezwał się Eddie
-Mogę ci przygotować strój mniej odkryty.- powiedział
Tom.
Skinęłam głową.
Podał mi krótką koszulkę, a właściwie to był to bralet,
wykrojone krótkie spodenki i sandałki. Ubrałam się i wyszłam ze schowka.
-Tak jest naprawdę fajnie…
-… a ja, nie czuję się taką, która daje się po kątach…
Zaśmiali się.
-Eddie, zauważ to, że słuchają mnie nastolatki, niektóre
uważają mnie za wzór do naśladowania i nie chcę paradować w wykrojonych
ciuchach, że dupę będzie mi widać. Nie chcę, żeby ich rodzice zabraniali im
słuchać mojej muzyki ze względu na moje stroje.
-Ok.
-A poza tym, ja też chcę się dobrze czuć na scenie.
-Ok.
-Dobra ludzie jest już późno, a ja musze ją ubrać w stos
ciuchów.
-Podał mi biały bralet z taką kremową spódniczką z przodu
krótką, a z tyłu do łydek. Do tego podał mi kremowe sandałki.
-Świetny set.- oznajmiła Mary.
-Kolejny.- Tom podał mi następną partię ciuchów.
Ogólnie rzecz biorąc siedziałam tam do godziny 1 w nocy,
dobrze, że chłopaki zamówili pizzę około 22:00.
Wyszliśmy wszyscy z gmachu budynku. Zgodziłam się
podwieźć Patty. Zaparkowałam pod śliczną kamieniczką, pożegnałam się z nią i
wróciłam do domu. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.
Kolejne dni, tygodnie
przebiegały równie podobnie tylko, że zamiast przymierzania stosu
ciuchów, o 10:00 miałam próby choreograficzne, potem na 18:00 przyjeżdżałam na
próbę śpiewania. Lou z Lily wrócili po tygodniu do domu. Chłopak zajmuje się
nią wzorowo, gdy ja pracuję.
Eddie ustalił, że po ślubie Cary, bo zapowiedziałam z
wyprzedzeniem, że tydzień przed Walentynkami i tydzień po mam mieć wolne,
zgodził się. Trasa zacznie się miesiąc
po wydaniu mojej płyty, pierwsza część będzie obejmowała UK i Irlandię, druga
Europę, a trzecia uwaga… uwaga… Amerykę i Kanadę… Mam dać jeszcze kilka
koncertów w Australii…
Przedwczoraj miały miejsce pierwsze urodziny mojej małej.
Zorganizowałam z Louisem takie mały party, kupiliśmy tort z jej podobizną,
dziwnie się patrzyła na zdjęcie. Zaprosiliśmy Carę, Harry’ego, Nialla, Zayna z
Perrie (która niestety nie mogła przyjść, bo miała trasę w Ameryce), Liama,
Danielle, Eddiego i kilka innych osób.
Przyjechali moi rodzice, rodzina Louisa, a także Eric z Kris i Willem.
Taki duży chłopczyk z niego. W domu było tyle ludzi, że nie mogłam tego ogarnąć.
Eric z Kris pojechali po urodzinach z moimi rodzicami do H.Ch. Louis z kolei ma
teraz cały czas wolne, aż do kwietnia, gdy rozpocznie promocję swojej kolejnej
już płyty. Dziś wraz z Carą i Gemmą wyjeżdżamy na kilka dni do NY, Lou jedzie z
Lily do Doncaster na cały czas mojej nieobecności. Ciocia Anne nie mogła
pojechać, bo pracuje. Jestem już spakowana i po prosty nie mogę się doczekać
wyjazdu. We trójkę mamy zamiar kupić
kilka sukienek: na wieczór panieński, na uroczystość zaślubin, na wesele, na
poprawiny… A i Cara powiedziała, że wszystkie musimy się rozerwać, więc
chociaż jeden klub w NY musimy zaliczyć.
-Spakowałaś już Lily?- usłyszałam z dołu.
-Prawie, nakarmiłeś ją?
-Prawie.
Zaśmiałam się.
Schowałam ostatnie rzeczy do małej walizeczki. Zniosłam
ją na dół i położyłam koło stolika w przed pokoju. Lou wycierał brudną buźkę
Lily. Wyciągnęła ku mnie rączki i zaczęła wierzgać nóżkami. Wyjęłam ją z
krzesełka i pocałowałam w policzek.
-Teraz ja pójdę spakować się.
-Oki.
Dał mi przelotnego buziaka w usta. Napiłam się kawy
Louisa, która stała na stole. Usiadłam z nią na kanapie i włączyłam telewizję
na bajkach. Gdy Lily wpatrzył się usłyszałam z jej ust ciche słówko: Hally.
-Co powiedziałaś?
Ale ona dalej oglądała bajkę, na ekranie pojawił się
animowany brokuł. Lily popatrzyła się na mnie i wskazała paluszkiem.
-Hally.
Boże, ona powiedziała, swoje pierwsze słowo.
-LOUIS!!!
-Co?
-Chodź tu.
-Po co?
-Mówię chodź…
-Boże…
-Co się stało?- spytał będąc już w salonie.
-Siadaj tu i wsłuchaj się.
Na ekranie pojawiła się truskawka i od teraz uwielbiany
przeze mnie brokuł.
Lily podskoczyła i pisnęła. Popatrzyła na Louisa i znów
wskazała paluszkiem.
-Hally.
-Czy ona powiedziała Harry?
-Hally…
-Ale to Harry…
-No Harry…
-Jezu muszę do niego zadzwonić…
Lou pobiegł po telefon na górę…
… Cześć… Sorry, że cię obudziłem, ale mam newsa… Lily
powiedziała pierwsze słowo, ale nie zgadniesz jakie… twoje imię… no wiem, że
fajnie… będę z nią… tak… dobra, to do zobaczenia.
-O której macie samolot?- spytał.
-O 14:20.
-Aha, to my jeszcze pojedziemy z Tobą, a z lotniska
prosto do Doncaster.
-Ok.
Dochodziła 13:30. Wzięłam Lily na górę i rozebrałam ją z
piżamek. Zmieniłam pieluszkę i ubrałam. Włożyła ją do kojca i poszłam do
sypialni. Rozebrałam się z dresów i zostałam w samej bieliźnie. Zaczęłam
oglądać kolejne rzeczy nie wiedziałam, w co mam się ubrać. Poczułam jak ktoś
łapię mnie w biodrach i lekko muska w szyję…
-Mam mało czasu…- powiedziałam.
-No chodź, wiem, że chcesz…
Chciałam, ale miałam mało czasu.
-Nie będę cię widział tydzień, stęsknię się, bardzo będę
tęsknił.- mruczał mi do ucha i lekko je podgryzał.
Przygryzłam lekko wargę i obróciłam się do niego.
Pocałowałam go i zabrałam się za dalsze wybieranie ciuchów. Westchnął i także
zaczął wybierać ciuchy. Zerkał od czasu do czasu na mnie, a ja na niego. Stałam
uśmiechnięta, Lou tak samo. Wreszcie zdecydowałam się na beżowy sweter, czarne
spodnie. Ubrałam się i poszłam do Lily,
która bawiła się. Wyjęłam ją z kojca i zaniosłam na dół. Louis zniósł moją
walizkę, a potem poszedł po swoją. Ubrałam kurtkę, czapkę i owinęłam się
szalikiem. Lily założyłam różową grubą kurteczkę z futerkiem na kapturze,
czarne krótkie emu zagościły na jej stopkach, czapeczka wylądowała na głowie, a
szalik został zawiązany wokół szyi. Lou zapakował do samochodu walizki z
ciuchami, a włożyłam do środka jeszcze małą torbę z zabawkami Lily. Sprawdziłam
stan mojej torebki, wszystko miałam. Wsiedliśmy do samochodu. Po 20 minutach
byliśmy na Heathrow. Stała tam Cara z Gemmą i Harrym. Lou wziął walizkę, a ja
trzymałam Lily na rękach. Uśmiechała się przez cały czas, a jak zobaczyła
Harry’ego zaczęła się wyrywać i wyciągnęła ku niemu rączki, wziął ją i
pocałował policzek.
-No jak nazwałaś wujka?
Patrzyła na niego zahipnotyzowanym wzrokiem.
Pokazałam małej zdjęcie brokułu z bajki.
-Hally.
-Fajnie, czyli jestem brokuł?
-Na razie tak.
-Ja jestem ciekawa skąd ona wzięła porównanie ciebie do
brokułu…
Spojrzeliśmy na jego włosy.
-Ej…- powiedział urażony.
Pasażerowie
lotu do NY proszeni są o udanie się do odprawy.
Zaniosłam bagaż.
Cara i Gemma pożegnały się z Harrym.
-Będziesz tęsknił?- spytałam.
-Bardzo.
Pocałowałam Louisa, a potem moją małą.
-Lily bądź grzeczna u babci…
Dałam jej buziaczka w usta i nałożyłam na ramię torebkę.
Pomachałam im. Wsiadłyśmy do samolotu, który za kilka minut
wystartował. Po 8 godzinach lotu wylądowałyśmy w NY, tam zameldowałyśmy się w
hotelu, każda miała osobny pokój. Potem poszłyśmy coś zjeść do uwielbianego
przeze mnie Nando’s i to wszystko wina Niall’a. Około 24:00 wróciłyśmy i
położyłyśmy się spać, żeby mieć siły na jutrzejszy ciężki dzień shoppingu.
Matko już nie mogę się doczekać jutra, idę z Alice i prawdopodobnie z Nicole po bilety na ONE DIRECTION THIS IS US w 3D... Ludzie, aż mną trzęsie... Trzeci raz na ten sam film!!! Miłego czytania !
Matko już nie mogę się doczekać jutra, idę z Alice i prawdopodobnie z Nicole po bilety na ONE DIRECTION THIS IS US w 3D... Ludzie, aż mną trzęsie... Trzeci raz na ten sam film!!! Miłego czytania !
Suuuuuuuuuuper !!!! Czekam na kolejny <3.
OdpowiedzUsuńŚwietny<3 Tylko... Szkoda, że nie mają dla siebie czasu :/
OdpowiedzUsuń