Nasze oczy zaszły łzami, jedna skapnęła mi na policzek.
-Cara, kiedy sobie przypomnę co kiedyś ci zrobiłem…
Uciszyłam go dotykając opuszkiem palca wskazującego jego
miękkich malinowych ust.
-Nic nie mów… Zapomnij o tym, tak ja o tym zapomniałam…
Ona cię uwiodła, najzwyczajniej w świecie mówiąc, a ty byłeś wtedy pijany i ja
to rozumiem słonko…
Harry odsunął mojego palca z jego ust, ujął moją dłoń i
złożył na niej pocałunek. Prawą ręką założył mi kosmyk włosów za ucho. Uniósł
głowę. Spojrzał mi w oczy. Nasze czoła się dotykały, dotknęłam całą dłonią jego
umięśnionej klatki piersiowej. Lekko zacisnęłam ją wbijając w jego skórę
paznokcie, przymknął oczy, swoje dłonie położył mi na kości ogonowej,
przybliżył mnie do siebie, stykaliśmy się każdym centymetrem naszych ciał.
Dalej patrzyłam w jego zielone oczy, moje ciemne oczy wydawały się zupełnie zwykłe i pospolite w porównaniu z szmaragdowym
odcieniem jego tęczówek, gdy mrugnął zmieniły kolor na morską zieleń,
zapatrzyłam się. Chłopak opuścił głowę i musnął mi szyję. Moja ręka przeniosła
się z jego klatki piersiowej na jego puszyste, brązowe włosy. Przeszedł mnie
miły dreszcz, Harry wyczuł to wyraźnie, poczułam lekki zimny podmuch jego
oddechu na mojej szyi. Moje dłonie jeździły po jego plecach. Było to dla niego
przyjemność, złapał mój pośladek i przeniósł usta na podbródek. Zaczęłam
szybciej oddychać i przełknęłam cicho ślinę. Uniósł głowę, ściągnęłam mu
koszulkę, ze mnie mógł ściągać tylko stanik i koronkowe majtki. Stanęłam na
palcach, by dosięgać jego ust. Oblizałam swoje i wtedy chłopak wpił się w nie.
Był bardzo zachłanny i sprawiał wrażenie niebezpiecznego, ale wiedziałam, że
jestem z nim w pełni bezpieczna. Otworzyłam oczy lekko, by widzieć jego zmiany
zachowania, jego z kolei były zamknięte i delektowały się smakiem moich.
Poczułam jak przygryza mi dolną wargę, wiedział, że uwielbiam, jak tak robi. Nie
pozostawałam mu dłużna, gdy tylko puścił, ja wsunęłam język do jego ust. Czułam
jak lekko się uśmiecha, ale zaraz wróciło do skupienia, jak panowało chwilę
temu. Zamruczałam cicho, a on jeszcze bardziej przybliżył mnie do siebie,
oderwałam się, by wziąć oddech, popchnęłam Harry’ego na łóżko, na którym
spaliśmy i nie tylko… Uśmiechnął się, a ja wzięłam włosy na jedną stronę i
zaraz zaczęłam skradać się do niego. Moja ręka wbiła się w jego biodro,
sprawiło mu to ból, ale podobało mu się. Usiadłam na nim okrakiem. Powoli
odpięłam pasek od jego spodni, zeszłam z niego, by mógł je ściągnąć, raz, dwa i
był w samych bokserkach. Położyłam się koło niego i za chwilę chłopak górował
nade mną. Przybliżył usta do mojego obojczyka i powoli złapał zębami za
ramiączko od nowego stanika. Podniósł mi głowę prawą dłonią i odpiął go. Ja
patrzyłam cały czas w jego przepełnione pożądaniem oczy. Poczułam rozluźnienie
na plecach, a za chwilkę czerwony stanik leżał na ramie łóżka. Usta Hazzy były
takie gorące, że miałam wrażenie, że mnie parzą… Chłopak zrzucił z siebie
ostatnie odzienie i pomógł mi się pozbyć mojego. Leżeliśmy zupełnie nadzy,
delektując się smakiem swoich ust. A potem wiecie co zdarzyło się dalej…
31 października, ósma ileś
Otworzyłam oczy i lekko podniosłam głowę, spałam na
Harrym. Chłopak trzymał rękę na moich plecach. Odgarnęłam włosy z jego czoła.
Spał jak zabity. Mrugnęłam kilka razy powiekami. Ostrość obrazu była słaba, jak
sądziłam moje soczewki rozpuściły się, w końcu minęło 12 godzin jak je
założyłam. Położyłam głowę na miejscu, gdzie wcześniej leżała. Ucałowałam
główki ptaszków wytatuowanych na jego klatce piersiowej. Potem musnęłam lekko
usta, ale poczułam coś fantastycznego i pogłębiłam pocałunek, nawet jeśli nie
był odwzajemniany… Ujęłam twarz Harry’ego w dłonie i spojrzałam na niego. To
jest aż niemożliwe, że go mam… Uśmiechnęłam się i czułam lekki dreszcz na jego
ciele. Wzdrygnął się, pocałowałam jego policzek, potem czoło, nos, każde oko,
ucho, a na końcu usta. Otworzył lekko oczy i uśmiechnął. Usiadł, a wraz z nim
usiadłam ja. Jego dłonie błądziły po moim nagim ciele. Oderwał się ode mnie.
-Codziennie możesz mnie tak budzić…- szepnął z lekką
chrypką w głosie.
Uśmiechnęłam się i musnęłam jego usta. Położyłam głowę na
jego obojczyku i objęłam go rękoma na poziomie żeber.
-Podobało ci się?- spytał po chwili.
Zamruczałam cicho i pocałowałam jego szyję, wygiął ją
trochę do tyłu.
Dmuchnęłam zimnym powietrzem na jego szyi i zaraz
pojawiła się gęsia skórka.
-Używasz moich sposobów przeciwko mnie? Nieładnie…
-Kocham cię.- powiedziałam.
Podniosłam się i nałożyłam czystą bieliznę.
-Idę wziąć prysznic? Chętny?
Podniósł kołdrę i wygramolił się spod niej. Nałożył
czyste bokserki, wzięłam kosmetyczkę i podążyłam ku drzwiom. Otworzyłam je
lekko, wszyscy spali jeszcze. Weszłam do łazienki, a Harry zamknął je, gdy
wszedł do środka. Rozebraliśmy się i weszliśmy pod gorący strumień wody.
Chłopak rozsmarował na mnie mleczko o zapachu pinacolady, zapachu, który Hazz
uwielbia. Potem umył mi włosy szamponem o zapachu truskawki i kokosa. Spłukał
mi je. Potem ja pomogłam mu się umyć, na początku ciało, a potem włosy. Gdy
chłopak chciał wyjść złapałam go za biodra i przyciągnęłam do siebie.
Pocałowałam go namiętnie, a gdy oderwałam się powiedziałam:
-Wiesz, o czym zawsze marzyłam?
-O czym?
-O pocałunku w deszczu.
Uśmiechnął się szeroko.
-Skądś to znam…- powiedział.
Wyszłam i owinęłam się ręcznikiem, gdy wytarłam się,
nałożyłam czystą bieliznę, Harry zrobił tak samo. Usłyszałam śmiech Nialla i
Liama. Potem ktoś wypowiedział moje imię i wydawało mi się, że to była Camille.
Potem cichy pisk Lily. Wstali. Rozczesałam włosy, który opadły bezwiednie na
moje ramię. Spojrzałam się w lustro. Było lekko zaparowane po bokach.
Harry położył swoją głowę koło mojej i pocałował mnie w
policzek. Wyszłam z łazienki wcześniej nakładając na siebie cienki, satynowy,
czarny szlafrok, który ledwo co zakrywał mi pośladki. Wzięłam kosmetyczkę i
wyszłam z pomieszczenia, Harry objął mnie w biodrach i szliśmy wzdłuż salonu w
apartamencie. Cam uśmiechnęła się szeroko i wzięła na rączki Lily. Puściła do
mnie oko, a ja pokazałam zęby w uśmiechu. Louis pocałował ją w usta, więc
odwróciła wzrok ode mnie. Liam z Niallem rozkładali talerze na tarasie,
śniadanie przed chwilką przyszło. Weszliśmy do naszej sypialni, Hazz odsłonił
roletę w pokoju. Od razu zrobiło się jasno. Wybrałam ciuchy z walizki. Hazz
ubrał krótkie dżinsowe spodenki i białą koszulkę. Złapałam go za rękę i
wyszliśmy z pokoju. Skierowaliśmy się na taras. Wszyscy siedzieli i zajadali.
Usiadłam na fotelu, ale Harry wziął mnie na kolana i karmiliśmy się musli z
jogurtem truskawkowym.
Cam cały czas była uśmiechnięta.
-Kotku, coś się stało, że się tak śmiejesz?- spytał Lou.
-Nie, coś mi się przypomniało, ze wczorajszego shoppingu…
Louis zwrócił się do Hazzy.
-Czy Cara też przymierzała wszystkie rzeczy jakie kupiła?
Cam uśmiechnęła się jeszcze mocniej, a po jej minie
miałam wrażenie, że zaraz parsknie śmiechem.
-Tak, co do jednej, ale ostatni komplet był najładniej…
Nie dokończył, bo zapakowałam mu do buzi łyżkę z musli.
Cam popatrzyła się na mnie znacząco i wiedziałam co
znaczy jej wzrok: Czyżby bielizna?
Ja kiwnęłam tylko lekko głową, blondynka musiała przygryźć wargę, bo zaraz zaczęłaby się
brechtać niepohamowanie.
Dopiłam do końca kubek z kawą i wstałam z kolan Hazzy.
Lily bawiła się na kolanach Louisa. Wzięłam ją i usiadłam na leżaku. Śmiała się
i co rusz dotykała moich włosów potrząsając nimi lekko. Harry rozłożył się na
krześle, gdzie siedział. Zerkał co chwilkę na mnie, a ja uśmiechałam się lekko
i próbowałam nie zwracać na niego uwagi, chciał mnie znowu zaciągnąć do łóżka…
Camille wstała od stołu, wzięła Lily na ręce.
-Pomożesz mi?- spytała.
-Tak.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam wyzywająco na Hazzę.
Uśmiechnął się zawadiacko. Weszłam do sypialni Cam. Zamknęłam drzwi.
-Ostatnim punktem zakańczającym długie przymierzanie
ciuchów była koronkowa czerwona bielizna… - powiedziała.
-Boże, dobrze, że ją kupiłam.
-Kto ci doradzał, która ma być bardziej seksowna?
-Ty…
Cam zaczęła przewijać córeczkę.
-Jak było?
-No fajnie…
Cam spojrzała na mnie pytająco…
-Zarąbiście. Macie dziś jakieś plany?- spytałam.
-Chciałam iść z Louisem gdzieś, ale nie możemy.
-Ja z Hazzą planowaliśmy iść nad morze, więc weźmiemy ze
sobą Lily, nie ma problemu, może się zajmie się kimś innym niż mną…
-Serio?
Kiwnęłam głową.
Harry zapukał cicho i wszedł do środka.
-Mogę?- spytał.
-Pewnie…- odpowiedziała Camille.
-Harry, idziemy dziś nad wodę… mam zamiar opalić się na
murzynka…- oznajmiłam.
-Ok.
-A i bierzemy ze sobą Lily, masz okazję wykazać się jako
kochany wujaszek…
Uśmiechnął się.
-To naprawdę nie będzie problem?- spytała Cam.
-Nie, my naprawdę chętnie się zajmiemy Lily…-
powiedziałam.
-Dzięki.
Lily
zsunęła się z łóżka i usiadła na podłodze, raczkując podeszła do Hazzy i
wyciągnęła ku niemu rączki. Loczek wziął, a mała nachyliła się i dała mu
całuska w policzek. Awww…
Oczami
Camille
-Gdzieś idziesz?- spytał.
-Poprawka: idziemy.
-Aha.
Chłopak zmienił koszulkę. Naszykowałam Carze czystą
pieluszkę dla Lily, chusteczki, ręcznik i inne pierdoły. Przyjaciółka spakowała
wszystko do wózka i Hazz. Oni też przebrani byli w stroje. Mała pomachała nam i
przytuliła się do wujka loczka.
-A gdzie idziemy?
-Na shake’a.
Sięgnęłam po torebkę i wyszliśmy. Liam leżał na leżaku na
tarasie. Niall brzdąkał coś na gitarze, a Zayn spał. Zjechaliśmy w dół windą.
Paul szedł za nami jakieś 4 metry.
Poszliśmy
na shake’a i usiedliśmy w kafejce.
Oczami
Cary
Leżałam na leżaku i wylegiwałam się w słońcu. Harry
szalał z Lily w wodzie, słyszałam tylko piski małej. Po jakimś czasie przyszedł
trzymając małą na rękach. Ciepła woda spodobała się kruszynce. Otuliłam ją
ręcznikiem, a Hazz położył się obok na leżaku.
-Trudno jest być dobrym wujkiem.
-Ona cię uwielbia.
Uśmiechnął się.
Ściągnęłam okulary przeciwsłoneczne i napiłam się wody.
Hazz zamknął oczy i chyba przysnął. Usiadłam z Lily na piasku i pomagałam jej
robić zamki z piasków. Podeszły do mnie trzy dziewczyny.
-Cara, czy możemy zrobić sobie zdjęcie z Tobą? Jesteśmy
twoimi fankami, twoich projektów i stylu…
-Jasne.
Ustawiłam się i pstryknęłam zdjęcie z nimi. Podziękowały
i poszły.
Lily zaczęła mieć ciężkie powieki. Położyłam ją na kocu.
Nałożyłam na jej główkę kapelusz i mała zasnęła. Poszłam do wody i weszłam do
pasa. Zauważyłam, że Harry obudził się i uśmiechał do mnie. Wyszłam z wody i
poszłam na leżak. Położyłam się. Hazz kucnął obok i pocałował mnie w usta.
Zauważyliśmy, że Lily otworzyła oczka. Chłopak wziął ją na ręce i znów poszli
do wody. Wzięłam do ręki telefon, który zaczął dzwonić. W ciemnych okularach
nie widziałam na wyświetlaczu kto się dobija. Byłam prawie pewna, że to Cam. No
tak, ale prawie robi wielką różnicę….
-Halo?- spytałam.
-Cara,
czy to ty?- spytał męski głos.
-Z
kim mam przyjemność rozmawiać?
-Tu
Justin.
Zatkało mnie. Od prawie dwóch lat nie mieliśmy ze sobą
kontaktu, nie odzywał się, zresztą, wiedział, że nie zależy mi na jego
znajomości, po tym co powiedział o Harrym. Potem przyszedł na moje 19 urodziny,
ale Cam nie pozwoliła mu wejść. Do tej pory nie otworzyła pudełeczka od niego,
cały czas leży w szafce w nieużywanym biurku.
-Halo? Cara? Jesteś
tam?- czułam lekką nutę zawiedzenia w jego głosie, pewnie myślał, że się rozłączyłam.
-Jestem.
-Bałem
się, że mnie wyłączysz…
-Nie,
aż taka chamska nie jestem…
Zaśmiał się lekko.
-Chciałem
się spytać, co u ciebie?
-Dzięki,
nie jest źle, udzielam się jako projektantka…
-Widziałem
twój ostatni pokaz w telewizji. Naprawdę świetny…
-Dziękuję,
ja ostatnio przesłuchiwałam twoje nowe piosenki, też są dobre.
-Nie
słyszałaś ich?
-Nie,
miałam dwuletnią przerwę od Bieberomanii.
Zaśmiał
się.
-A
jak układa ci się z Harrym?
-Dziękuję,
dobrze…
-To
prawda, że jesteście zaręczeni?- spytał.
-Tak.
-Gratulacje
Cara, szykujecie ślub?- nie wiem dlaczego, ale miałam
wrażenie, że jest szczęśliwy, to było dziwne, bo przecież kochał się we mnie i
teraz się cieszy, że będziemy brać ślub.
-Mamy
plany.
-Mam
nadzieję, że zostanę zaproszony…
-Tak…
A ty Jus, masz jakąś dziewczynę, czy coś?
-Tak,
pół roku temu zacząłem się umawiać z taką Roxanne, ma 19 lat i studiuje na
wydziale muzycznym na uniwersytecie Columbia.
-Bardzo
się cieszę…
Serio się cieszyłam, przynajmniej nie mam już zakochanego
we mnie chłopaka. Jus znalazł miłość.
-Cara
jesteś teraz w Londynie?
-Nie,
aktualnie leżę na plaży w San Diego…
-Aha,
dobrze wiedzieć… Sama jesteś, czy z kimś?
-Z
Harrym i córką Camille, pamiętasz ją?
-Jasne,
że pamiętam Camille, szczególnie ją zapamiętałem na twoich 19 urodzinach.
-Nie
miej jej tego za złe, wtedy ja byłam na ciebie wściekła…
-Tsaaa…
Nie wracajmy do tego…
-Też
tak sądzę.
-Przyjedziesz
z Harrym na nagrody VMA do NY za 2 tygodnie?
-Ta
gala jest za dwa tygodnie?
-Tak
i z tego co słyszałem One Direction mają występować…
-Na
pewno pojadą… A ja nie wiem, może…
-Jeśli
będziesz w NY, to zadzwoń spotkalibyśmy się na kawę, czy drinka…
-Ok.
-Cara?
-Tak?
-Czyli
pomiędzy nami jest wszystko ok.?
-Tak
Justin, jest ok. i dzięki, że zadzwoniłeś, wytłumaczyliśmy sobie wszystko…
-Nie
ma sprawy, zbierałem się do tej rozmowy jakieś 9 miesięcy… Ale wreszcie Kenny
namówił mnie.
-Pozdrów
go i podziękuj.
-Ok.
-Na
razie Jus.
-Do
zobaczenia Cara.
No i jak? Miłego czytania, a i bym zapomniała... KOMENTUJCIE!!!!
No i jak? Miłego czytania, a i bym zapomniała... KOMENTUJCIE!!!!
Awww... So sweet <3. Świetny , czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńOstry ^^ Ale nie no naprawdę fajny :*
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale się ciesze, że Cara pogodziła się z Justin! Uuuu... w tym rozdziale było również gorąco! Dziękuje Ci, za to, że dodajesz rozdziały codziennie! Jednocześnie przepraszam, że tak rzadko komentuje!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marzena ze Śląska