sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 83.



Nasze oczy zaszły łzami, jedna skapnęła mi na policzek.
-Cara, kiedy sobie przypomnę co kiedyś ci zrobiłem…
Uciszyłam go dotykając opuszkiem palca wskazującego jego miękkich malinowych ust.
-Nic nie mów… Zapomnij o tym, tak ja o tym zapomniałam… Ona cię uwiodła, najzwyczajniej w świecie mówiąc, a ty byłeś wtedy pijany i ja to rozumiem słonko…
Harry odsunął mojego palca z jego ust, ujął moją dłoń i złożył na niej pocałunek. Prawą ręką założył mi kosmyk włosów za ucho. Uniósł głowę. Spojrzał mi w oczy. Nasze czoła się dotykały, dotknęłam całą dłonią jego umięśnionej klatki piersiowej. Lekko zacisnęłam ją wbijając w jego skórę paznokcie, przymknął oczy, swoje dłonie położył mi na kości ogonowej, przybliżył mnie do siebie, stykaliśmy się każdym centymetrem naszych ciał. Dalej patrzyłam w jego zielone oczy, moje ciemne oczy wydawały się zupełnie  zwykłe i pospolite w porównaniu z szmaragdowym odcieniem jego tęczówek, gdy mrugnął zmieniły kolor na morską zieleń, zapatrzyłam się. Chłopak opuścił głowę i musnął mi szyję. Moja ręka przeniosła się z jego klatki piersiowej na jego puszyste, brązowe włosy. Przeszedł mnie miły dreszcz, Harry wyczuł to wyraźnie, poczułam lekki zimny podmuch jego oddechu na mojej szyi. Moje dłonie jeździły po jego plecach. Było to dla niego przyjemność, złapał mój pośladek i przeniósł usta na podbródek. Zaczęłam szybciej oddychać i przełknęłam cicho ślinę. Uniósł głowę, ściągnęłam mu koszulkę, ze mnie mógł ściągać tylko stanik i koronkowe majtki. Stanęłam na palcach, by dosięgać jego ust. Oblizałam swoje i wtedy chłopak wpił się w nie. Był bardzo zachłanny i sprawiał wrażenie niebezpiecznego, ale wiedziałam, że jestem z nim w pełni bezpieczna. Otworzyłam oczy lekko, by widzieć jego zmiany zachowania, jego z kolei były zamknięte i delektowały się smakiem moich. Poczułam jak przygryza mi dolną wargę, wiedział, że uwielbiam, jak tak robi. Nie pozostawałam mu dłużna, gdy tylko puścił, ja wsunęłam język do jego ust. Czułam jak lekko się uśmiecha, ale zaraz wróciło do skupienia, jak panowało chwilę temu. Zamruczałam cicho, a on jeszcze bardziej przybliżył mnie do siebie, oderwałam się, by wziąć oddech, popchnęłam Harry’ego na łóżko, na którym spaliśmy i nie tylko… Uśmiechnął się, a ja wzięłam włosy na jedną stronę i zaraz zaczęłam skradać się do niego. Moja ręka wbiła się w jego biodro, sprawiło mu to ból, ale podobało mu się. Usiadłam na nim okrakiem. Powoli odpięłam pasek od jego spodni, zeszłam z niego, by mógł je ściągnąć, raz, dwa i był w samych bokserkach. Położyłam się koło niego i za chwilę chłopak górował nade mną. Przybliżył usta do mojego obojczyka i powoli złapał zębami za ramiączko od nowego stanika. Podniósł mi głowę prawą dłonią i odpiął go. Ja patrzyłam cały czas w jego przepełnione pożądaniem oczy. Poczułam rozluźnienie na plecach, a za chwilkę czerwony stanik leżał na ramie łóżka. Usta Hazzy były takie gorące, że miałam wrażenie, że mnie parzą… Chłopak zrzucił z siebie ostatnie odzienie i pomógł mi się pozbyć mojego. Leżeliśmy zupełnie nadzy, delektując się smakiem swoich ust. A potem wiecie co zdarzyło się dalej…

31 października, ósma ileś
Otworzyłam oczy i lekko podniosłam głowę, spałam na Harrym. Chłopak trzymał rękę na moich plecach. Odgarnęłam włosy z jego czoła. Spał jak zabity. Mrugnęłam kilka razy powiekami. Ostrość obrazu była słaba, jak sądziłam moje soczewki rozpuściły się, w końcu minęło 12 godzin jak je założyłam. Położyłam głowę na miejscu, gdzie wcześniej leżała. Ucałowałam główki ptaszków wytatuowanych na jego klatce piersiowej. Potem musnęłam lekko usta, ale poczułam coś fantastycznego i pogłębiłam pocałunek, nawet jeśli nie był odwzajemniany… Ujęłam twarz Harry’ego w dłonie i spojrzałam na niego. To jest aż niemożliwe, że go mam… Uśmiechnęłam się i czułam lekki dreszcz na jego ciele. Wzdrygnął się, pocałowałam jego policzek, potem czoło, nos, każde oko, ucho, a na końcu usta. Otworzył lekko oczy i uśmiechnął. Usiadł, a wraz z nim usiadłam ja. Jego dłonie błądziły po moim nagim ciele. Oderwał się ode mnie.
-Codziennie możesz mnie tak budzić…- szepnął z lekką chrypką w głosie.
Uśmiechnęłam się i musnęłam jego usta. Położyłam głowę na jego obojczyku i objęłam go rękoma na poziomie żeber.
-Podobało ci się?- spytał po chwili.
Zamruczałam cicho i pocałowałam jego szyję, wygiął ją trochę do tyłu.
Dmuchnęłam zimnym powietrzem na jego szyi i zaraz pojawiła się gęsia skórka.
-Używasz moich sposobów przeciwko mnie? Nieładnie…
-Kocham cię.- powiedziałam.
Podniosłam się i nałożyłam czystą bieliznę.
-Idę wziąć prysznic? Chętny?
Podniósł kołdrę i wygramolił się spod niej. Nałożył czyste bokserki, wzięłam kosmetyczkę i podążyłam ku drzwiom. Otworzyłam je lekko, wszyscy spali jeszcze. Weszłam do łazienki, a Harry zamknął je, gdy wszedł do środka. Rozebraliśmy się i weszliśmy pod gorący strumień wody. Chłopak rozsmarował na mnie mleczko o zapachu pinacolady, zapachu, który Hazz uwielbia. Potem umył mi włosy szamponem o zapachu truskawki i kokosa. Spłukał mi je. Potem ja pomogłam mu się umyć, na początku ciało, a potem włosy. Gdy chłopak chciał wyjść złapałam go za biodra i przyciągnęłam do siebie. Pocałowałam go namiętnie, a gdy oderwałam się powiedziałam:
-Wiesz, o czym zawsze marzyłam?
-O czym?
-O pocałunku w deszczu.
Uśmiechnął się szeroko.
-Skądś to znam…- powiedział.
Wyszłam i owinęłam się ręcznikiem, gdy wytarłam się, nałożyłam czystą bieliznę, Harry zrobił tak samo. Usłyszałam śmiech Nialla i Liama. Potem ktoś wypowiedział moje imię i wydawało mi się, że to była Camille. Potem cichy pisk Lily. Wstali. Rozczesałam włosy, który opadły bezwiednie na moje ramię. Spojrzałam się w lustro. Było lekko zaparowane po bokach.
Harry położył swoją głowę koło mojej i pocałował mnie w policzek. Wyszłam z łazienki wcześniej nakładając na siebie cienki, satynowy, czarny szlafrok, który ledwo co zakrywał mi pośladki. Wzięłam kosmetyczkę i wyszłam z pomieszczenia, Harry objął mnie w biodrach i szliśmy wzdłuż salonu w apartamencie. Cam uśmiechnęła się szeroko i wzięła na rączki Lily. Puściła do mnie oko, a ja pokazałam zęby w uśmiechu. Louis pocałował ją w usta, więc odwróciła wzrok ode mnie. Liam z Niallem rozkładali talerze na tarasie, śniadanie przed chwilką przyszło. Weszliśmy do naszej sypialni, Hazz odsłonił roletę w pokoju. Od razu zrobiło się jasno. Wybrałam ciuchy z walizki. Hazz ubrał krótkie dżinsowe spodenki i białą koszulkę. Złapałam go za rękę i wyszliśmy z pokoju. Skierowaliśmy się na taras. Wszyscy siedzieli i zajadali. Usiadłam na fotelu, ale Harry wziął mnie na kolana i karmiliśmy się musli z jogurtem truskawkowym.
Cam cały czas była uśmiechnięta.
-Kotku, coś się stało, że się tak śmiejesz?- spytał Lou.
-Nie, coś mi się przypomniało, ze wczorajszego shoppingu…
Louis zwrócił się do Hazzy.
-Czy Cara też przymierzała wszystkie rzeczy jakie kupiła?
Cam uśmiechnęła się jeszcze mocniej, a po jej minie miałam wrażenie, że zaraz parsknie śmiechem.
-Tak, co do jednej, ale ostatni komplet był najładniej…
Nie dokończył, bo zapakowałam mu do buzi łyżkę z musli.
Cam popatrzyła się na mnie znacząco i wiedziałam co znaczy jej wzrok: Czyżby bielizna?
Ja kiwnęłam tylko lekko głową, blondynka musiała  przygryźć wargę, bo zaraz zaczęłaby się brechtać niepohamowanie.
Dopiłam do końca kubek z kawą i wstałam z kolan Hazzy. Lily bawiła się na kolanach Louisa. Wzięłam ją i usiadłam na leżaku. Śmiała się i co rusz dotykała moich włosów potrząsając nimi lekko. Harry rozłożył się na krześle, gdzie siedział. Zerkał co chwilkę na mnie, a ja uśmiechałam się lekko i próbowałam nie zwracać na niego uwagi, chciał mnie znowu zaciągnąć do łóżka… Camille wstała od stołu, wzięła Lily na ręce.
-Pomożesz mi?- spytała.
-Tak.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam wyzywająco na Hazzę. Uśmiechnął się zawadiacko. Weszłam do sypialni Cam. Zamknęłam drzwi.
-Ostatnim punktem zakańczającym długie przymierzanie ciuchów była koronkowa czerwona bielizna… - powiedziała.
-Boże, dobrze, że ją kupiłam.
-Kto ci doradzał, która ma być bardziej seksowna?
-Ty…
Cam zaczęła przewijać córeczkę.
-Jak było?
-No fajnie…
Cam spojrzała na mnie pytająco…
-Zarąbiście. Macie dziś jakieś plany?- spytałam.
-Chciałam iść z Louisem gdzieś, ale nie możemy.
-Ja z Hazzą planowaliśmy iść nad morze, więc weźmiemy ze sobą Lily, nie ma problemu, może się zajmie się kimś innym niż mną…
-Serio?
Kiwnęłam głową.
Harry zapukał cicho i wszedł do środka.
-Mogę?- spytał.
-Pewnie…- odpowiedziała Camille.
-Harry, idziemy dziś nad wodę… mam zamiar opalić się na murzynka…- oznajmiłam.
-Ok.
-A i bierzemy ze sobą Lily, masz okazję wykazać się jako kochany wujaszek…
Uśmiechnął się.
-To naprawdę nie będzie problem?- spytała Cam.
-Nie, my naprawdę chętnie się zajmiemy Lily…- powiedziałam.
-Dzięki.
Lily zsunęła się z łóżka i usiadła na podłodze, raczkując podeszła do Hazzy i wyciągnęła ku niemu rączki. Loczek wziął, a mała nachyliła się i dała mu całuska w policzek. Awww…
Oczami Camille
Cara wraz z Lily i Harrym wyszli z sypialni, ubrałam się i Louis wszedł do środka.
-Gdzieś idziesz?- spytał.
-Poprawka: idziemy.
-Aha.
Chłopak zmienił koszulkę. Naszykowałam Carze czystą pieluszkę dla Lily, chusteczki, ręcznik i inne pierdoły. Przyjaciółka spakowała wszystko do wózka i Hazz. Oni też przebrani byli w stroje. Mała pomachała nam i przytuliła się do wujka loczka.
-A gdzie idziemy?
-Na shake’a.
-Ok.
Sięgnęłam po torebkę i wyszliśmy. Liam leżał na leżaku na tarasie. Niall brzdąkał coś na gitarze, a Zayn spał. Zjechaliśmy w dół windą. Paul szedł za nami jakieś 4 metry. Poszliśmy na shake’a i usiedliśmy w kafejce.
Oczami Cary
Leżałam na leżaku i wylegiwałam się w słońcu. Harry szalał z Lily w wodzie, słyszałam tylko piski małej. Po jakimś czasie przyszedł trzymając małą na rękach. Ciepła woda spodobała się kruszynce. Otuliłam ją ręcznikiem, a Hazz położył się obok na leżaku.
-Trudno jest być dobrym wujkiem.
-Ona cię uwielbia.
Uśmiechnął się.
Ściągnęłam okulary przeciwsłoneczne i napiłam się wody. Hazz zamknął oczy i chyba przysnął. Usiadłam z Lily na piasku i pomagałam jej robić zamki z piasków. Podeszły do mnie trzy dziewczyny.
-Cara, czy możemy zrobić sobie zdjęcie z Tobą? Jesteśmy twoimi fankami, twoich projektów i stylu…
-Jasne.
Ustawiłam się i pstryknęłam zdjęcie z nimi. Podziękowały i poszły.
Lily zaczęła mieć ciężkie powieki. Położyłam ją na kocu. Nałożyłam na jej główkę kapelusz i mała zasnęła. Poszłam do wody i weszłam do pasa. Zauważyłam, że Harry obudził się i uśmiechał do mnie. Wyszłam z wody i poszłam na leżak. Położyłam się. Hazz kucnął obok i pocałował mnie w usta. Zauważyliśmy, że Lily otworzyła oczka. Chłopak wziął ją na ręce i znów poszli do wody. Wzięłam do ręki telefon, który zaczął dzwonić. W ciemnych okularach nie widziałam na wyświetlaczu kto się dobija. Byłam prawie pewna, że to Cam. No tak, ale prawie robi wielką różnicę….
-Halo?- spytałam.
-Cara, czy to ty?- spytał męski głos.
-Z kim mam przyjemność rozmawiać?
-Tu Justin.
Zatkało mnie. Od prawie dwóch lat nie mieliśmy ze sobą kontaktu, nie odzywał się, zresztą, wiedział, że nie zależy mi na jego znajomości, po tym co powiedział o Harrym. Potem przyszedł na moje 19 urodziny, ale Cam nie pozwoliła mu wejść. Do tej pory nie otworzyła pudełeczka od niego, cały czas leży w szafce w nieużywanym biurku.
-Halo? Cara? Jesteś tam?- czułam lekką nutę zawiedzenia w jego głosie, pewnie myślał, że się rozłączyłam.
-Jestem.
-Bałem się, że mnie wyłączysz…
-Nie, aż taka chamska nie jestem…
Zaśmiał się lekko.
-Chciałem się spytać, co u ciebie?
-Dzięki, nie jest źle, udzielam się jako projektantka…
-Widziałem twój ostatni pokaz w telewizji. Naprawdę świetny…
-Dziękuję, ja ostatnio przesłuchiwałam twoje nowe piosenki, też są dobre.
-Nie słyszałaś ich?
-Nie, miałam dwuletnią przerwę od Bieberomanii.
Zaśmiał się.
-A jak układa ci się z Harrym?
-Dziękuję, dobrze…
-To prawda, że jesteście zaręczeni?- spytał.
-Tak.
-Gratulacje Cara, szykujecie ślub?- nie wiem dlaczego, ale miałam wrażenie, że jest szczęśliwy, to było dziwne, bo przecież kochał się we mnie i teraz się cieszy, że będziemy brać ślub.
-Mamy plany.
-Mam nadzieję, że zostanę zaproszony…
-Tak… A ty Jus, masz jakąś dziewczynę, czy coś?
-Tak, pół roku temu zacząłem się umawiać z taką Roxanne, ma 19 lat i studiuje na wydziale muzycznym na uniwersytecie Columbia.
-Bardzo się cieszę…
Serio się cieszyłam, przynajmniej nie mam już zakochanego we mnie chłopaka. Jus znalazł miłość.
-Cara jesteś teraz w Londynie?
-Nie, aktualnie leżę na plaży w San Diego…
-Aha, dobrze wiedzieć… Sama jesteś, czy z kimś?
-Z Harrym i córką Camille, pamiętasz ją?
-Jasne, że pamiętam Camille, szczególnie ją zapamiętałem na twoich 19 urodzinach.
-Nie miej jej tego za złe, wtedy ja byłam na ciebie wściekła…
-Tsaaa… Nie wracajmy do tego…
-Też tak sądzę.
-Przyjedziesz z Harrym na nagrody VMA do NY za 2 tygodnie?
-Ta gala jest za dwa tygodnie?
-Tak i z tego co słyszałem One Direction mają występować…
-Na pewno pojadą… A ja nie wiem, może…
-Jeśli będziesz w NY, to zadzwoń spotkalibyśmy się na kawę, czy drinka…
-Ok.
-Cara?
-Tak?
-Czyli pomiędzy nami jest wszystko ok.?
-Tak Justin, jest ok. i dzięki, że zadzwoniłeś, wytłumaczyliśmy sobie wszystko…
-Nie ma sprawy, zbierałem się do tej rozmowy jakieś 9 miesięcy… Ale wreszcie Kenny namówił mnie.
-Pozdrów go i podziękuj.
-Ok.
-Na razie Jus.
-Do zobaczenia Cara.


No i jak? Miłego czytania, a i bym zapomniała... KOMENTUJCIE!!!!

3 komentarze:

  1. Awww... So sweet <3. Świetny , czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostry ^^ Ale nie no naprawdę fajny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale się ciesze, że Cara pogodziła się z Justin! Uuuu... w tym rozdziale było również gorąco! Dziękuje Ci, za to, że dodajesz rozdziały codziennie! Jednocześnie przepraszam, że tak rzadko komentuje!
    Pozdrawiam Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń