wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 35



(ten sam dzień 16:02)
Nareszcie od tak długiego czasu, pocałował mnie, to uczucie, gdy poczuł, że mi się podoba... Nie zapomnę tego... Nigdy... te jego miękkie, malinowe usta, całowały moje z taką zawziętością jak nigdy, oderwałam się, żeby wziąć oddech, mogliśmy tak bez końca, ale zadzwonił mi telefon. Na początku nie zwracałam na to uwagi, ale lecące bez przerwy As Long As You Love Me, w takim momencie robiło się wkurzające... Harry oderwał się ode mnie.
-Odbierz to, może to coś ważnego.
-Ty jesteś najważniejszy...
Znowu zaczęliśmy się całować. A tu znowu Justin mi przerwał... Odebrałam.
-Halo?- spytałam jak najbardziej spokojnie, choć byłam wkurzona na maxa.
-Hejka.- zapytała bardzo uśmiana osoba.
-Eeee... Kto mówi?
-Tu Niall, chciałem się spytać, o której zaczyna się twój pokaz w piątek...-mówił, ale ja mu przerwałam.
-Słuchaj, właśnie się godzę z twoim przyjacielem z zespołu, więc o wszelkie informacje związane z pokazem pytaj się Camille.
-Aha. No to pa.
Harry się śmiał.
-Z czego się śmiejesz?
-Wiedziałem, że tak będzie.
-To znaczy?
-Jak tu jechałem to, powiedziałem, że jadę walczyć o ciebie, a chłopaki powiedzieli, że będą kontrolować sytuację. Tyle, że ja wyłączyłem telefon...
-Nienawidzę ich...- zaczęłam się śmiać.
-Cara?
-Tak?
-Czyli to co dzisiaj zaszło między nami mam rozumieć jako wybaczenie mi.
-Tak... ale...
-Ale?
-Przyrzeknij mi, że jeżeli coś takiego się kiedykolwiek stanie...
-...nie stanie się...
Znowu mnie pocałował, próbowałam się oderwać, ale Harry działa na mnie paraliżująco, dosłownie... Zakończył "mielenie" mi ust. A ja tylko westchnęłam.
-To dobrze.
Harry poszedł po Camille, ta zmarzła i zmokła siedząc na dworze. Była wkurzona, grubo wkurzona. Zdjęła buty i poszła na górę wziąć kąpiel. Harry musiał iść, miał coś do załatwienia. Powiedział mi jeszcze przed wyjściem, że chłopaki przylecą na pokaz we wtorek. Ucieszyłam się, bo mam zamiar zeswatać Louisa z Camille...
 Zrobiłam mojej przyjaciółce gorącą herbatę. Zeszła na dół już w lepszym humorze niż przed godziną. Pokazałam jej sukienkę, którą ja będę miała na pokazie. Postanowiłam, że nie ubiorę długiej sukni, ale krótką do ud. Nie ja ją zaprojektowałam lecz moja koleżanka z domu Gucci. Czarna, tak jak mówiłam, do połowy ud, bardzo klasyczna, bez ramiączek, do tego ubiorę czarne louboutiny i złotą kopertówkę.
-Cara?
-No?
-Nie myślałaś o tym, aby otworzyć własny dom mody w Londynie?
-Skąd taki pomysł?
-Nie wiem, tak jakoś...
-Nawet jeśli to ludzie muszą o mnie usłyszeć, a praca u Gucciego, to naprawdę niezła fucha. Powiem ci, że nawet nie wpadłabym na ten pomysł.
-Serio?
-Serio.
Zadzwonił telefon Cam. Odebrała go.  Okazało się, że to była Sam. Poinformowała ją, że ma sesję w Londynie jutro rano.
-...to chyba jest jakiś żart, wiesz przecież, że jestem w NY- mówiła- nie można jej jakoś przesunąć? Sam, przecież nie zdążę, musiałabym wylatywać stąd teraz.(...) Jak to za 2 godziny mam samolot, czyś ty oszalała?! Jak ja mam pracować z Tobą, jeżeli ty mnie informujesz dzień przed sesją. O takich rzeczach się  mówi tydzień przed, biorąc pod uwagę, że wiedziałaś, że wyjeżdżam na pokaz Cary. (...)Jak nie wiedziałaś, jak ci 100 razy przypominałam, żebyś mi żadnych sesji nie organizowała jak wyjeżdżam(...)Powiedz mi co mi po twoich przeprosinach, jeżeli nie mogę się z Tobą dogadać? (...)Zrób jedną pożyteczną rzecz i zarezerwuj mi miejsce w samolocie tak, żebym od razu po sesji wróciła do NY i niech fotograf trzyma się czasu. Cześć!
-Słyszałaś ją?!-krzyknęła wkurzona Camille.
-Słyszałam ciebie...
-I co sądzisz?
-Sądzę, że powinnaś skończyć z nią współpracę to już nie pierwszy raz, jak nie informuje cię o sesjach w porę.
-Masz rację, zadzwonię do Renee (dyrektor elite london-NY) i powiem jej o wszystkim. Idę się przebrać i wezmę jakieś rzeczy na przebranie ze sobą.
Miałam na szczęście małą torbę podróżną, więc pożyczyłam ją Camille. Około 20:00 miała samolot, więc wyjechała z mojego domu taksówką o 19:20.
Wszystkie sukienki na pokaz były na razie w moim domu, ale jutro planowałam je zawieźć do hali. Umówiłam się z Casandrą, że jutro o 11:00 wybierzemy buty i dodatki do sukienek. Zadzwoniłam także do kilku makijażystek i fryzjerek, które także miały się zjawić w hali. W końcu w środę jest pokaz...
Harry przyjechał do mnie późnym wieczorem. Oglądnęliśmy film. Potem chciał mnie zobaczyć w mojej sukience na pokaz. CHYBA ONIEMIAŁ... W każdym razie, potem poszliśmy spać. Harry nie naciskał mnie w sprawie wiecie czego, bo na razie nie chciałam...
***Następny dzień***
Obudziłam się o 8:00. Załatwiłam poranną toaletę, ubrałam się, zeszłam na dół. Harry kroił ogórka na kanapki, a chwilę później zalał kubki z kawą. Oparłam się o framugę drzwi, zauważył mnie dopiero po minucie, właściwie to się mnie wystraszył.
-Ej, aż tak źle wyglądam?
-Wyglądasz pięknie, ale nie rób tak nigdy więcej.
-Dobrze, kochanie.- dałam mu całusa w policzek. Usiadłam przy stole i pałaszowałam kanapki, które przygotował mój chłopak.
-Jakie masz dzisiaj plany?- zapytał.
-Jadę wybrać buty, dodatki, fryzury i makijaż na pokaz dla modelek... A potem nic.
-To może pójdziemy gdzieś na miasto?
-A paparazzi?
-Mam ich gdzieś, niech sobie robią zdjęcia.
-Harry co ci się stało?
-Nie rozumiem.
-Zawsze chciałeś chronić swoją prywatność.
-I dalej staram się chronić, ale świat powinien wiedzieć jaką mam wspaniałą dziewczynę, choć niedługo... mam nadzieję...
-Czy ja o czymś nie wiem?
-Dowiesz się w swoim czasie...
-Zaczynam się bać...
-Nie masz czego słoneczko- pocałował mnie w czoło- jadę teraz po chłopaków na lotnisko, przyjedziemy tutaj.
-Jasne.
-To pa.
-Pa.- wyszedł.
Dzisiaj znowu padał deszcz, czym byłam niepocieszona, nienawidzę deszczu. Była 10:40, więc ubrałam kurtkę i pojechałam taksówką pod halę. Casandra wraz z fryzjerkami już czekała, makijażystki za to doszły za jakieś 10 minut. Po wielu spornych rozmowach wybrałyśmy wszystko. Trwało to bardzo długo. Do domu wróciłam z powrotem około 20:00. Cam i chłopaki byli już w domu. Zamówili pizzę. Byłam bardzo zmęczona po dzisiejszym dniu, miałam ochotę tylko i wyłącznie na ciepłe łóżko. Jednak z tą bandą facetów, nie mam co liczyć na szybki i SPOKOJNY sen. Gdy weszłam do środka Zayn zawołał.
-Przyszła Mrs. Styles przyszła…
-Nareszcie.- Hazza przybiegł i mnie przytulił. Pomógł mi ściągnąć kurtkę. Złapał mnie za rękę i wprowadził do salonu.
-Hejka wszystkim.
Harry usiadł na fotelu, a mnie posadził sobie na kolanach.  Camille siedziała z Louisem w kącie o czymś gadali, a Cam uśmiechała się przez cały czas.
-Chcesz coś zjeść?- spytał Harry
-Nie, dzięki.
-A jadłaś coś od rana?
-Nie…
-No to musisz…
-Nie chcę…
-Cara…
-Harry, jestem zmęczona pójdę na górę spać.
-Dobrze.
Pocałowałam Harry’ego w usta i poszłam na górę. Wzięłam gorący prysznic i tak jak mówiłam, położyłam się spać. W nocy obudziłam się i zeszłam na dół napić się wody. W salonie na rozłożonej kanapie spał Zayn. Po cichu weszłam do kuchni. Upiłam dwa łyki płynu i wróciłam do łóżka. Harry był w toalecie sądząc po tym, że w łazience paliło się światło i nie było go w łóżku. Położyłam się i przykryłam kołdrą.
-Gdzie byłaś?- spytał się mnie kładąc się z powrotem do łóżka.
-Zaschło mi w gardle.
-Aha. Śpij dobrze.- pocałował mnie w czoło i przytulił mocno. Tak zasnęliśmy.

Patrzcie co znalazłam, normalnie podjarka na maxa:

 



Miłego czytania! :)

3 komentarze:

  1. Jak zawsze boski krotko ujmujac zajebisty +_+
    .Szkoda ze ja nie mam takiej veny i pomyslów :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega jak zawsze xD Ja chcę następny

    OdpowiedzUsuń
  3. reveal: Oj świetny :)

    OdpowiedzUsuń