poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 38



9 Listopada 11:33
(…)
Nie dokończyłam, bo Louis podszedł do mnie i pocałował. Właściwie nie wiem co wtedy czułam, może szczęście, może ulgę, a może pożądanie. Zatraciłam się w nim, brakowało mi tego, ta cała sytuacja z pozostaniem przyjaciółmi to była jedna wielka głupota. Oderwał się ode mnie, wziął kurtkę i wyszedł. Powiem tak, zatkało mnie, ale w takim stopniu, że oparłam się o ścianę. Stałam patrząc się przed siebie. Ocknęłam się, gdy do kuchni weszła Cara.
-Co ty mu zrobiłaś, że tak wybiegł z domu?
-W którą stronę pobiegł?
-Nie wiem.
Ominęłam Carę, założyłam buty i kurtkę, wyszłam z domu rozglądając się w prawo i w lewo. Poszłam w prawo. Przeszłam jakiś kilometr, koło parku, na środku było małe jeziorko, do którego dzieci rzucały kaczkom chleb. Dookoła były ławki. Szłam alejką rozglądając się wszędzie w cieniu pod drzewem stała ławka. Siedział tam, podeszłam i usiadłam obok niego. Spojrzał na mnie.
-Loui?- chłopak przerwał mi gdy tylko zaczęłam mówić.
-Camille, ja muszę ci coś powiedzieć, wtedy, gdy ze mną zerwałaś chciałem popełnić samobójstwo, nie mogłem tego przeżyć, Camille... ja cię tak bardzo kocham, proszę daj mi jeszcze jedną szansę... Ja... nie mogę bez ciebie żyć... Camille proszę ja cię kocham...

Uśmiechnęłam się do niego najładniej jak potrafiłam, on odwzajemnił mi. Usiadłam mu na kolanie i zaczęliśmy się całować, miałam w czterech literach czy ktoś nam robi zdjęcia, czy filmuje… Miałam to gdzieś, kocham go, a on kocha mnie… I jest dobrze.
Wróciliśmy do domu, trzymaliśmy się za ręce, nie obchodziło mnie nic. Wszyscy siedzieli w salonie i widocznie czekali na nasz powrót. Zerwali się z miejsc, gdy usłyszeli otwierające się drzwi.
-Wiedziałam, że tak będzie.- westchnęła zrezygnowana Cara, machnęła ręką i poszła na górę. Ja zrobiłam tak samo. Spakowałam się. Była  14:30, wszyscy byli już gotowi do wyjścia. Zamówiliśmy trzy taksówki. Harry zamówił nam miejsca w 1. Klasie obok siebie. Miałam siedzieć obok Nialla, ale ten zamienił się z Louisem. W samolocie były miejsca dwuosobowe: Niall z Zaynem, Harry z Carą, ja z Lou, a Liam siedział obok bardzo ładnej dziewczyny, z którą przez cały czas gadał. Hazza wyszedł do toalety, a Louis zasnął, więc przesiadłam się na chwilę do Cary.
-Ej?
-No?
-Gadałaś ostatnio z Danielle?
-Nie, a co?
-Nie wydaje ci się, że pomiędzy nią a Liamem coś się zepsuło?
-Ty też to zauważyłaś?
-No.
-Spytam się Harry’ego.
Wróciłam na swoje miejsce. Mieliśmy jeszcze trzy godziny lotu. Co ciekawe Liam wziął od pięknej nieznajomej numer telefonu. Oooo…
Wylądowaliśmy, odebraliśmy bagaże i pojechaliśmy do swoich domów. Około północy byłyśmy z Carą w domu.
-Gadałaś z Harrym?
-No.
-I?
-Strasznie się kłócą, koniec ich związki to kwestia czasu.
-Grubo.
-Idę spać.
-Ja też.
-Cara?
-Co?
-Jedziemy jutro na zakupy?
-Tak.
-To dobrze.
Położyłyśmy się i zasnęłyśmy.
***Następny dzień***
10 Listopada, 11:47, czwartek
Dzisiaj wstałam pierwsza, zrobiłam naleśniki sobie i Carze, usiadłam przed telewizorem, oglądałam wiadomości. Mianowicie na E! leciała transmisja z pokazu Cary, mało się nie zakrztusiłam. Po nim wypowiadały się gwiazdy. Jada Pinkett- Smith oceniła sukienki jako ciekawe, nowoczesne i oryginalne. Z kolei Jessica Alba pochwaliła się, że złożyła już zamówienie, Drew Barrymore pochwaliła spojrzenie Cary na swoje projekty, powiedziała, że w przyszłości na pewno zamówi u niej sukienkę. Wiele sławnych osób wypowiadało się na ten temat. Gdy moja przyjaciółka wstała i powiedziałam jej o tym, bardzo się cieszyła. Około 15:00 pojechałyśmy na zakupy, ubrałam się. Kupiłyśmy jakieś duperele. Potem przyszli do nas chłopcy, posiedzieli trochę i poszli. My natomiast zrobiłyśmy sobie babski wieczór, malowałyśmy sobie paznokcie, oglądałyśmy jakieś meksykańskie telenowele. Spojrzałam na ekran komputera, w prawym dolnym rogu pojawiła się informacja, że Danielle Peazer jest dostępna na Skypie. Cara popatrzyła, na mnie i na ekran i rzuciła tylko: Dzwoń.
Kliknęłam na klawisz. Na ekranie pojawiła się uśmiechnięta mulatka.
-Hej dziewczyny!- powiedziała.
-Hej Dan.
-Co tam u was dawno się nie widziałyśmy…
-Trochę minęło.- powiedziałam.
-Jak się wam układa z chłopakami?
-Były wzloty i upadki.- westchnęła i popatrzyła na mnie- a Tobie?
Uśmiech zszedł jej z twarzy, stała się smutna.
-Dan?- zachęciłam ją do dalszej rozmowy.
-Między mną, a Liamem, coś się zepsuło, kłócimy się codziennie o byle błahostki, nie wiem, czy to z braku czasu. Może po prostu te 2 lata to była pomyłka…
-Czyli wy już nie jesteście ze sobą?
-Oficjalnie jesteśmy parą, ale w życiu tak naprawdę to nie. Wyprowadziłam się, mieszkam teraz w moim starym mieszkaniu, bardzo to przeżywam, ale praca pomaga mi choć trochę zapomnieć w ciągu dnia…
-Przykro nam.- powiedziałyśmy.
Rozmawiałyśmy jeszcze trochę, umówiłyśmy się, że w trójkę pójdziemy na jakąś imprezę, około 1 nad ranem poszłyśmy spać.


 ***Kolejny dzień***

11 Listopada, 10:00.
Obudził mnie telefon. Jessica powiedziała mi, żebym przyjechała do niej na 12:00 do biura. Ubrałam się, zrobiłam sobie płatki owsiane. Cara zeszła na dół. Zrobiła sobie kawy i usiadła przed telewizorem. Włączyła E!. Leciała tam relacja ze wczorajszego rozdania nagród. Pokazano zdjęcia z czerwonego dywanu. Cara rozmarzyła się, gdy stał tam uśmiechnięty JB.
Był ubrany w czarny garnitur. W pewnym momencie zatrzymała obraz i zaczęła do siebie gadać.
-Podszycia wewnętrzne, szkocka satyna, ręcznie szyta chusteczka- spojrzała na mnie i na TV. Wariatka.
Nagle dziewczyna zaczęła piszczeć, skakała po sofie, Harry wszedł do domu i popatrzył na Carę trochę zdziwiony. Cara usiadła i zaczęła płakać. Harry podbiegł do niej.
-Co się stało?- spytał Hazza, ale brunetka dalej płakała.
-No zrób coś.- powiedziałam do loczka.
-Ale co?
-Nie wiem.
-Caruś, co się stało?
Brunetka wstała i poszła do łazienki, wydmuchała nos i wróciła do salonu, podczas gdy dziewczyna opróżniała nos, Harry zapytał mnie, czy ona często ma takie zmiany nastroju, ja zaprzeczyłam. Wróciła. Gdy popatrzyła w TV znowu zaczęła płakać.
Usiedliśmy obok niej na podłodze. Ja zaczęłam.
-Cara, boli cię coś? Powiedz coś…
Dziewczyna otarła łzy rękawem od bluzy, którą miała na sobie. Wstała, a ja z Harrym popatrzyliśmy na siebie. Wzięła oddech i zaczęła mówić.
-Wiecie, że projektuje dla Gucci ubrania wieczorowe dla mężczyzn i kobiet…
-Wiemy.- powiedziałam z loczkiem równocześnie.
-Jakieś 3 miesiące temu pracowałam nad projektem z edycji limitowanej.
-No i?
-To, że Justin Bieber ma na sobie garnitur, który ja zaprojektowałam…- usiadła na fotelu i zaczęła się głośno śmiać. Harry był nieco zdezorientowany.
-I dlatego płakałaś?- zapytałam zdziwiona.
-To ze szczęścia…- spojrzała na TV i chwyciła za telefon, znalazła na Internecie zdjęcie Justina w tym garniturze i napisała posta na Twitterze, wrzuciła także zdjęcie. Spojrzałam na zegarek, była 11:30, ubrałam się i wyszłam.
***Oczami Cary***
Siedziałam obok Harry’ego i wpatrywałam się w niego, wcześniej wyłączyłam TV, żeby mi znowu szajba nie odbiła…
-Kogo bardziej kochasz, mnie, czy jego?- zapytał znienacka.
-Co to za pytanie kotku?
-Więc?
-Harry, osobą, którą najbardziej kocham, jesteś ty…
-…ale nie cieszysz się tak, jak przyjeżdżam po długiej przerwie…
-…bo byś ogłuchł, ale uwierz mi, że to ty jesteś dla mnie najważniejszy, Bieber jest moim idolem i cieszę się, że dostrzegł mój projekt spośród tysięcy.- pocałowałam loczka w podbródek, a potem w czoło. Harry złapał mnie za biodra i posadził mnie sobie na kolanach, po czym wpił się zachłannie w moje usta. Ściągnęłam mu sweter, a on zdjął ze mnie bluzę, zaczął się dobierać do moich spodni. COŚ sobie przypomniałam.
-Nie mogę.- szeptałam pomiędzy pocałunkami.
-Możesz, tyle czasu minęło od ostatniego razu.-odpowiadał mi pomiędzy pocałunkami.
-Ale ja nie mogę.- oderwałam się od niego, założyłam bluzkę i poszłam do łazienki.
Nie był pocieszony moim zachowaniem, ale zrozumiał dlaczego nie mogę… Ogarnęłam włosy i poszłam do kuchni zaparzyć wodę na herbatę.
-Ile czasu jeszcze?
-Calutki tydzień…
-Cholera jasna. Mnie tu już nie będzie…
-To ja przyjadę do ciebie.- zamruczałam.
Chłopakowi zapłonęły oczy. Ale ja dałam mu tylko całuska w policzek i poszłam do pracowni. Usłyszałam tylko westchnięcie chłopaka.

 Chłopak zalał wodę do kubków, a ja wybierałam materiał na sukienkę. Harry przyszedł do mnie, siedział i pomagał mi wybrać projekt i materiał.
***Oczami Camille***
Siedzę w gabinecie Jessici i czekam aż przyjdzie. Po kilku minutach weszła,  włosy ma upięte w koka, ma na sobie obcisłą sukienkę do kolan i czarny żakiet.
-Wiesz, po co cię tu zaprosiłam?- zapytała mnie.
-Niestety nie.
-Camille posłuchaj, za miesiąc twój kontrakt z naszą agencją modelingowa się kończy.
-Pamiętam.
-Wczoraj prezes zwołał posiedzenie rady w twojej sprawie…
Zdziwiłam się.
-Dlaczego?
-Rada uważa, że przez te 2 lata zarobiłaś tylko 3,5 mln funtów, a to w porównaniu z innymi modelkami jest mała suma…
-Co sugerujesz?
-Rada uznała, że współpraca z Tobą jest nieopłacalna. Dlatego też od 20 grudnia, twoja współpraca z Elite London- NYC kończy się.
Zrobiło mi się przykro.
-Jednak, przed tym nakręcisz jeszcze reklamę nowych perfum Burberry Body.- dodała
-Kiedy zaczynają się zdjęcia?
-W przyszłym tygodniu w czwartek. Będę się z Tobą kontaktować.
-Dobrze. Dziękuję.
Wyszłam stamtąd. Byłam zła, zawiedziona, smutna. Moja praca z modelingiem się kończy… Pojechałam do centrum handlowego po nowy portfel, bo w tym rozwalił się zamek. Zakupiłam nowy, duży, czarny, skórzany.
Wróciłam do domu, zdjęłam buty i weszłam do kuchni napić się wody. Harry siedział z Carą u niej w pracowni. Louis napisał, że będzie za 30 minut u nas. Postanowiłam w tym czasie przenieść karty i dokumenty do mojego nowego nabytku. Wyjęłam wizytówkę, którą dał mi podczas pobytu w San Diego, prezes Columbia Records… Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie usłyszałam, kiedy Cara weszła do salonu. Usiadła obok mnie i spojrzała na karteczkę, którą trzymałam w dłoni.
-Co to?- spytała.
-Wizytówka Columbia Records.
-Po co ci?
-Dostałam ją od prezesa tej wytwórni…
-Serio? Zamierzasz śpiewać?
-Co? Nie… Ale mam problem…
-Jaki?
-Agencja nie chce podpisać ze mną drugiego kontraktu…
-Dlaczego?
-Po uważają, że nie jestem opłacalna.
-Jakie durnie!
-Masz rację…
-Cam?
-A nie myślałaś żeby zadzwonić do faceta, który dał ci tą wizytówkę?
-Wcześniej nie, ale nie, nie wiem…- machnęłam ręką.
-Ej, dlaczego? Ładnie śpiewasz, ktoś cię zauważył, dlaczego miałabyś nie korzystać z okazji…
-Ja nie umiem śpiewać…
Do salonu wszedł Hazza.
-Proszę cię, śpiewasz lepiej ode mnie…- powiedział loczek.
-Nie rozśmieszaj mnie…- powiedziałam.
-Nie żartuję.
-Ta jasne.
-Kurde Camille…- powiedziała Cara.
-No co? Nie lubię sceny…
-Ale scena to jak wybieg, a na wybiegu czujesz się jak ryba w wodzie.- powiedziała brunetka.
-Nieprawda.
-Prawda… I nie kłóć się ze mną…- powiedział zirytowany Hazza.
-Zadzwoń do nich.
-Nie.
-Ja do nich zadzwonię…- westchnęła Cara.
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo mam na razie kontrakt z Elite i koniec.
-Matko, ciebie do czegoś namówić…
Do domu wszedł Louis, odłożył kurtkę na wieszak.
-Cześć.- powiedział.
-Hej.
Podbiegłam do chłopaka i pociągnęłam go na górę do sypialni.
-Coraz bardziej mi się to podoba… -powiedział.
-Masz brudne myśli, muszę z Tobą pogadać.
-O czym?
Opowiedziałam mu wszystko, Lou stanął po stronie Cary i Hazzy. Zdecydowałam, że zadzwonię tam po nowym roku, ale muszę to jeszcze przemyśleć. Przebrałam się.
Około 16:00 zaczęłam robić obiad, na który miał jeszcze wpaść Nialler. Wkrótce blondynek przyjechał. Podałam zapiekankę.



Ten rozdział dedykuję moim BARDZO ZNIECIERPLIWIONYM CZYTELNICZKOM znad jeziora. Kocham Was!!!

5 komentarzy:

  1. Jak zawsze BOSKI!!!!! My tez cie kochamy <3
    ~ Nicole

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle wspaniały chcę nexta nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny , czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ~ Olivia :)

    OdpowiedzUsuń