wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 26



4 października
Obudziłam się około 10:00, ból minął, na szczęście. O 14:00 miałam sesję do Vogue, więc zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie, mianowicie jajecznicę. 10 minut później była gotowa. Zjadłam i ubrałam się. Louis obudził się, zjadł i musiał coś załatwić. Cara wraz z Hazzą zeszli na dół, gdy wychodziłam.
-Cam, gdzie idziesz?
-Mam sesję.
-O której wrócisz?
-Nie wiem. Pa.
Wsiadłam do samochodu i pojechałam, sesja odbywała się w siedzibie agencji. Jechałam koło nowego osiedla domów jednorodzinnych, tarabanili o nich w TV i Internecie.
***Kilka godzin później***
Uff, koniec, ale uważam że poszło mi świetnie, na planie musiałam się śmiać, wygłupiać. Było całkiem fajnie, poza tym zdjęcia robił mi polak Marcin Tyszka, mówił mi, że w jego kraju, także jest Top Model, pochwalił moją pracę i gadał różne inne pierdoły…
Około 19:00 byłam w domu, Cara siedziała u siebie w pracowni i szyła, chłopaków nie było, mieli próbę. Przyjaciółka zrobiła mi obiad, ale musiałam go sobie odgrzać w mikrofali.
Poszłam do niej z talerzem.
-Jak poszło?- spytała.
-Nie mogę się doczekać wydania tego numeru Vogue. A ty co robisz?



-Szyję sukienkę dla Heidi. Co będziesz teraz robić?
-Pójdę zadzwonić do Kristen, dawno z nią nie gadałam…
-Ok.
Znowu z talerzem poszłam do salonu, usiadłam po turecku i zadzwoniłam.
-Halo?
-Kris?
-Tak. A kto mówi?
-Camille.
-O cześć, co słychać?
-Dziękuję dobrze, a u was?
-Nawet bardzo.
-A co się stało?
-Pierwsza rzecz Eric dostał pracę w korporacji.
-Naprawdę? To pogratuluj mu ode mnie. A ta druga rzecz?
-Jestem w ciąży.
-CO?!
-To co słyszysz.
-Ja pierdykam, ale Zarąbiście.
Byłam taka szczęśliwa, że zaczęłam krzyczeć, Cara przyleciała do pokoju i popatrzyła na mnie, jak na wariatkę.
-Dzwoniłaś już do rodziców?
-Moi wiedzą, a Eric dzwonił, żeby im powiedzieć.
-Kiedy dzwonił?
-Wczoraj wieczorem.
-Świeża sprawa.
-Jak najbardziej.
-A ty? Co ze studiami, pracą?
-Ostatnie egzaminy mam w lutym, więc spokojnie.  Mamy oszczędności, a poza tym Eric dostał pracę i też będzie trochę zarabiać, ja jak urodzę to zacznę szukać pracy, damy radę.
-Matko, jak się cieszę, będę ciocią. Myślałaś nad imionami?
-Nie, jeszcze nie, nie ważne czy będzie chłopiec czy dziewczynka, ważne, żeby dziecko było zdrowe.
-Racja.
-A tobie jak się układa z Louisem?
-Bardzo dobrze, ostatnio byliśmy trochę zabiegani, ale jest ok.,
-Może ja też zostanę ciocią…
-Ej, ja na razie nie chcę mieć dzieci…
-No weź, to jest fajne.
-Jestem ciekawa, co powiesz jak maleństwo nie będzie chciało spać w nocy.
-Oj tam, oj tam, to dopiero za 9 miesięcy, przepraszam Cam, ale Eric wrócił z pracy, muszę robić obiad, to jest twój numer?
-Tak, możesz na niego dzwonić.
-No to pa.
-Pa.
Lou wszedł z Hazzą do domu.
-Wróciliśmy.
-Widzę.-powiedziałam pisząc sms-a do Cary D., Natomiast moja Cara krzyknęła: Słyszę.
-Jest coś do jedzenia?- spytał Lou.
-W lodówce.- krzyknęła brunetka.
-Chłopaki?
-No?
-A wiecie co?
-No co?
-Będę ciocią.
-CARA JESTEŚ W CIĄŻY?!- krzyknął Hazza z przerażeniem.
-Tak, Hazzuś, będziemy mieć pięcioraczki.- starała się odpowiedzieć jak najbardziej poważnie nie wytrzymała i zaczęła się głośno rechotać- ale miałeś minę.
-Ale śmieszne, przestraszyłem się.
-Nie Cara, Kristen.
-Dziewczyna Erica?- spytała Cara.
-Nie, moja wiesz, tak, Erica.
-Fajnie, który miesiąc?
-Pierwszy.
Louis włączył TV i oglądaliśmy  mecz, Hazza nudził się, więc poszedł do pracowni Cary. Chwilę później poszłam na górę do siebie.
***Oczami Cary***
-Co robisz?- spytał mnie loczek, obejmując moje biodra od tyłu.
-Szyję.
-Nie chcesz iść na górę? Trochę się stęskniłem.- zamruczał mi do ucha i zaczął całować po szyi.
-Przestań, mam łaskotki.
-No chodź, proszę.- odsłonił ramię, opuścił ramiączko i zaczął delikatnie dmuchać- wiem, że to lubisz.
-Wcale nie.- odezwałam się jak najbardziej obojętnie, prawda była taka, że aż zaschło mi w gardle.
-Oj tak…- obrócił mnie i zaczął namiętnie całować, posadził mnie na stole ściągnął mi bluzkę, zabierał się za spodenki, gdy Louis go zawołał.
-HARRY! Telefon ci dzwoni.
-Wycisz go!
-Ale to Simon!
-To odbierz i powiedz, że jestem zajęty!
-Halo? Simon? Nie, nie ma go. Mam go znaleźć? Ale on... on... on bierze prysznic. Mam mu zanieść do łazienki? Nie będę mu wchodził do łazienki. Powiem, żeby oddzwonił. Nie? Nie będę mu wchodził do łazienki, mam swoją godność. Dobra, już nie krzycz. Czekaj, wyszedł, dam ci go.
-Halo? Przepraszam brałem prysznic. – powiedział Harry.
Gadał z nim prawie godzinę, ostatnie poprawki i sukienka gotowa. Zadzwoniłam do menadżera Heidi, ten powiedział, że przyjedzie po nią jutro około 13:00. Dobra, koniec. Postanowiłam pójść po coś do jedzenia, bo lodówka ZNOWU pusta. Poszłam się przebrać, nie założyłam bluzki i w samym staniku weszłam na górę, Styles, śledził każdy mój ruch, przełknął ślinę i dostał wypieków na twarzy.Hurra ja!  Przebrałam się i wyszłam na dwór. Hazza był w kuchni i gorąco debatował. Kupiłam pieczywo, jakąś szynkę, trochę sera, owoce, warzywa i ryż. Za 15 minut byłam z powrotem w domu, odłożyłam zakupy, włączyłam komputer, przez przypadek, zamiast na skrzynkę mailową, weszłam na portal plotkarski. Na stronie głównej, zdjęcie Cam wchodzącej do domu, potem zdjęcie Hazzy i Louisa, a na koniec moje. Nie powinnam chodzić w kaloszach…
Zaraz będą zwalać się fanki i paparazzi. Super. Pokazałam zdjęcia Louisowi, który nie był tym pocieszony, Harry dalej gadał. Ile można…
Sprawdziłam komentarze, było ich około 50.

@Lily_Styles: Więc to tu mieszka ta s**a, dorwę ją, Harry jest mój…

@Boom_Shaka_Laka: do Lily_Styles, weź daj spokój nie obrażaj jej, to jest wschodząca gwiazda projektowania, moja ciotka pracuje z nią i mówi, że jest fajna, a poza tym powinnaś się cieszyć, że Harry jest z nią szczęśliwy.

@Charlotte: Montrose jest śliczna, ale  uważam, że nie powinna chodzić z Louisem, nie pasują do siebie…

@Kristen_NY: Dlaczego obrażacie te dziewczyny? Przecież każda z was mogła z nimi być, ale to im się przyfarciło.  Poza tym uważam, że Cara z Harrym to świetna para, tak samo, Cam i Louis, powinniście się cieszyć ich szczęściem.
Zadzwonił mój telefon, odebrałam go. Dzwoniła szefowa. Zamknęłam się w łazience, żeby było ciszej.
-Tak słucham?
-Witam cię Caro.
-Dzień dobry pani.
-Posłuchaj, jutro musisz się koniecznie zjawić u mnie w gabinecie, mam do ciebie ważną sprawę, a właściwie propozycję, która może zaważyć na twojej karierze. Bądź proszę o 10:00, dobrze?
-Tak, oczywiście, będę.
-Dobrze, to wszystko, co chciałam ci przekazać.
-Dziękuję za informację, miłego dnia.
-Dziękuję i do zobaczenia.
-Do widzenia.
Wyszłam z łazienki. Harry ubierał buty.
-A ty gdzie idziesz?- zapytałam.
-Muszę coś załatwić, a i dzisiaj nie wrócę na noc.- sięgnął po kurtkę i wyszedł.
-Ale…
Louis patrzył w stronę drzwi równie jak ja zdziwiony. Spytałam Louisa, dlaczego tak wybiegł, ten zaczął się jąkać i powiedział, że nie wie. Ale wiedział. Poszłam na górę do Cam. Siedziała na łóżku i oglądała zdjęcia z San Diego. Oj, jak ja chciałabym pojechać tam jeszcze raz, cieplutka woda, piasek, leżaki i słońce, nic więcej nie potrzeba. A tu w Londynie pada deszcz, tylko od czasu do czasu świeci słońce, jest zimno, nie zdziwię się jak za tydzień spadnie śnieg…
Oglądałyśmy zdjęcia, do nocy, potem Louis darł się bo Chelsea Londyn strzeliła gola. Potem Cam poszła na chwilę do toalety, a ja na cały regulator włączyłam „Boyfriend” – JB. Gdy weszła do pokoju załamała się, bo śpiewałam na cały głos leżąc plackiem na dywanie, jednym słowem, dostałam głupawki, a na moje objawy to potrzebny jest szpital. Nikt prócz Cam, nigdy nie widział mnie w takim stanie J. Usiadła na łóżku, wzięła telefon i zaczęła mnie nagrywać, a ja tylko darłam się na całe gardło, kolejna piosenka, All Around the World, po 2 godzinach zmęczyłam  i wyłączyłam muzykę, Cam przysypiała, a ja postanowiłam iść spać.

Rozdział dodałam specjalnie na błagania mojej BFF. 
Alice mam nadzieję, że ci się spodoba!!!

 A i jeszcze...

 UWAGA, UWAGA!!!
Słuchajcie, doszłam do wniosku, że w moim opowiadaniu nie wystąpi Eleanor. Na koniec opowiadania jednak będzie o niej krótka wzmianka, która nic nie wniesie. 
Miłego czytania!

 

3 komentarze: