Budzik obudził mnie o 10:00, słońce świeciło mocno,
dziwne, jak na koniec września w Londynie, wstałam i ubrałam się. Weszłam do pokoju Liz, która siedziała po turecku na
łóżku i bawiła się.
-Chyba trzeba już wstawać, no nie?- powiedziałam.
-A gdzie jedziemy?
-Będziemy lecieć samolotem do innego miasta.
-A po co?
-Bo mam tam nagranie do programu.
Zeskoczyła z łóżka poprawiając kołderkę, ubrałam ją i
zeszłyśmy na dół robić śniadanie. Zjadłyśmy płatki, była 11:00. Poszłam się
pomalować i uczesać, mała w tym czasie oglądała bajki. Spakowałam do torebki
telefon, który niedawno kupiłam i mojego notebooka. Kosmetyczka wylądowała w
walizce, byłam już na 100% gotowa. Razem z Liz wyszłyśmy z domu około 11:30 i
pojechałyśmy taksówką na Heathrow. Do odprawy i chwilę później siedziałyśmy w
samolocie. Lot minął bardzo przyjemnie, a równo o 15:00, byłyśmy już na
lotnisku w Birmingham, przy punkcie odbioru bagaży stali chłopcy z BTR. James
pomachał do mnie, a pozostali uśmiechnęli się lustrując mnie od góry do dołu.
-Camille! Ale cię dawno nie widziałem.
-Ja ciebie też.
-A co to za mała księżniczka?- zwrócił się do Liz, James.
Mała schowała się za mną. Ale na słowo księżniczka podała
Jamesowi dłoń, na przywitanie. Każdy z chłopaków przedstawił mi się, wzięli
nasze walizki i powędrowaliśmy do dużego busa. Logan prowadził.
-W jakim hotelu jesteście?
-W Radisson Blu.- powiedział mulat, chyba miał na imię
Carlos. Tak, Carlos.
-Ja niedaleko was, bo w Novotelu.
-Cam?- powiedział James
-Tak?
-Może pójdziemy gdzieś wieczorem… na spacer…
-Bardzo chętnie, ale nie mam nikogo, kto by został z
Lizzie.
-Ja bardzo chętnie.- odezwał się Kendall, który bawił się
z Liz. Mała śmiała się wniebogłosy.
-Ja też pomogę.- powiedział Logan.
-Zgłaszam się.- powiedział Carlos- bardzo lubię dzieci.
-O której po mnie przyjdziesz?- zwróciłam się do Jay'a.
-Koło 19:00?
-Pasuje mi.
-A Twój chłopak nie będzie zazdrosny?- zapytał Carlos.
-Jaki chłopak?
-No weź, przestań, przecież wiem, że chodzisz z Louisem…
-Ja? Nie….
-Zdjęcia mówią same za siebie, a ja rozpoznałem cię od
razu.- powiedział James.
-No dobra jestem z nim… Ale jak może być zazdrosny, jeśli
ty jesteś moim przyjacielem, mam prawo się z Tobą spotkać…
-Racja. Dobra jesteśmy.
Wysiadłyśmy z Liz z busa, obsługa hotelu wzięła nasze
walizki. Pożegnałam się z chłopakami, bo spieszyli się na sesję zdjęciową.
Zameldowałam się i podążyłyśmy do apartamentu, który mieścił się na samej
górze. Piękny widok. Dałam napiwek facetowi, który przyniósł nam walizki, mała
szybko ściągnęła buty i wskoczyła na łóżko, skakała i skakała. Nagle usiadła i
powiedziała, że jest głodna, pojechałyśmy windą na dół na obiad, podali nam
spaghetti, Lizzie, była tak strasznie brudna na twarzy. Potem zadzwoniła do
mnie Sam z informacjami co do nagrania. Jutro o 11:00 mam przyjechać z Liz na plan
Top Model, ona się nią zajmie, a ja w tym czasie będę kręcić program.
Wróciłyśmy z małą do pokoju, poszłam wziąć prysznic. Mała w tym czasie gadała z
mamą przez telefon. Spojrzałam na zegarek była 18:00, przebrałam się.
O 18:50 do drzwi zapukali chłopcy. Wpuściłam ich do
pokoju, założyłam buty i razem z Jamesem wyszłam. Poszliśmy na shake’a. Idąc po
parku zauważyłam budkę, gdzie się robi zdjęcia. Pociągnęłam Jamesa za rękaw, on
nie był chętny.
-No chodź.
-Nie chcę…
-No weź, dla mnie.
-Ale ja jestem nie fotogeniczny…
-Nie rozśmieszaj mnie… Chodź i nie stawiaj się….
-No
dobra…

3,2,1. Pstryk. Dwa zdjęcia wyleciały, każde z nas wzięło po jednym. Zachciało mi się jeść, więc poszliśmy do Nandos. Spojrzałam na zegarek była 20:30, postanowiłam wrócić do hotelu, żeby Liz nie siedziała tak długo z chłopakami. Zadzwonił mój telefon, przeprosiłam Jamesa na moment i odeszłam na bok.
-Halo?
-Cześć Kochanie!
-Hej
Louis, jak tam?
-Nudzę
się…
-A
gdzie masz chłopaków?
-Na
imprezie.
-I
CIEBIE TAM NIE MA?!
-To
takie dziwne?
-Trochę.
-Co
rb?
-Rozmawiam
z Tobą.
-Wiesz,
o co mi chodzi.
-Wiem,
wracam z Nandos no i ze spaceru.
-Sama
byłaś?
-Nie,
z kolegą.
-Znam
go?
-Znasz.
-A
kto to?
-James
z BTR.
-To
wy się znacie?!
-No
tak, był na wakacjach w San Diego, jak byłam z Carą, tam się poznaliśmy.
-Fajnie.
-Cieszę
się, Camille tęsknię za Tobą…
-Ja
za tobą też misiaczku.
-Uwielbiam
jak tak na mnie mówisz…
-Kocham
cię.
-Ja
cię bardziej. Pa.
-Pa.
Wróciłam do Jamesa.
-Przepraszam.
-Louis?
-Tak.

-CHŁOPAKI!!!
-O patrzcie Camille przyszła.- powiedział spokojnie
Kendall.
-To my się zmywamy.- powiedział Logan.
-Chyba śnicie, że ja to będę sprzątać… Ja z Liz idę spać
do waszego pokoju i rano przyjdę zobaczyć jak posprzątaliście…
-Cam… ale my nie możemy.- powiedział Carlos.
-Bo mnie to obchodzi.- odpowiedziałam z irytacją- Macie
czas do jutra. Wzięłam potrzebne rzeczy do torby podróżnej, czyste ubrania,
miśka Liz i wyszłyśmy z pokoju. Ze względu na to, że hotel chłopaków był
niedaleko, poszłyśmy na piechotę. Weszłam do ich pokoju, lekko się załamałam,
ciuchy rozwalone. Zebrałam je w jedną górę i poszłam umyć Liz, opowiedziała mi
wszystko. Położyłam ją spać, a sama poszłam wziąć prysznic. Umyłam twarz. Po
chwili ukazała mi się wiadomość w telefonie od Jamesa.
Wejdź
na mojego IG.
Znalazłam i na stronie głównej ukazało się moje zdjęcie z
nim, jak robimy dzióbek.
Kolejne zdjęcie z
podpisem: Kobiecy krzyk dobrze robi na
chłopaków… :)
Zdjęcie zrobione przez Jamesa, który siedzi w fotelu z
założonymi nogami, a Kendall zmiata, Logan chowa do worków jedzenie, a Carlosa
nie ma.
Położyłam się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz