niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 25



Obudziłam się przed 8:00, zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się.
Liz nie spała, leżała sobie, ubrałam ją, zebrałam nasze rzeczy i wróciłyśmy do Novotelu. Chłopaki spali na łóżku w bieliźnie, cała czwórka.
-Pobudka!- zawołałam.
-Camille, daj nam spokój.
-Chociaż, wiecie co, właściwie to możecie spać, ale będę musiała się tu przebrać…
Logan, Carlos i Kendall usiedli wlepiając we mnie oczy.
-Już nie śpicie?
-Rozbudziłaś nas.
-Zapomniałam, że się już przebrałam.
-No wiesz co…
-Ha.
Liz złapała mnie za rękę i szepnęła, że chce jej się jeść. Wyszłyśmy z pokoju i zjadłyśmy śniadanie. Za 30 minut wróciłam do pokoju, gdzie chłopcy zwarci i gotowi byli do wyjścia. Pożegnałam się z nimi i poszli,  przebrałam Lizzie w granatowe spodnie, białą bluzeczkę z krótkim rękawem i różowe conversy, które dostała ode mnie na urodziny. Następnie zamknęłam pokój i wsiadłyśmy z Lizzie do taksówki, która zawiozła nas na plan. 10 minut później byłyśmy na miejscu, przywitałam się z Sam, która stała przed wejściem i czekała na nas. Jeszcze gdy jechałyśmy taksówką powiedziałam siostrze, że ona będzie się bawić moja koleżanką. Pokiwała tylko głową.
-Lizzie, to jest właśnie moja koleżanka, z którą będziesz się bawić.- mała podała Sam rękę na powitanie.
Poszły gdzieś razem, a ja wparowałam do garderoby, gdzie była moja ekipa z Londynu: Lolly, Marie i Phil. Lolita porwała mnie i przygotowała strój, potem Marie upięła mi włosy w niechlujnego koka, a Phil pociągnął mi oczy eye-linerem, czerwona szminka i gotowe. Reżyser wszedł do garderoby.
-Zaczynamy za 3 minuty.
Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się ku wyjściu.  W dzisiejszym odcinku miałam pomóc dziewczynom w zwiewnej sesji. Prowadząca program zaczęła mówić do dziewczyn w domu modelek.
-Słuchajcie, dzisiaj przed wami trudne zadanie, czeka was sesja w wielkich, zwiewnych sukniach, sesja, od której będzie zależeć wasze być albo nie być w programie, następnie będziecie miały zrobione portrety, zdjęcia te wykona Huggy, a przygotować pomoże wam doświadczona, ale równie młoda jak wy top modelka, przed wami Camille Montrose. Wyszłam uśmiechnięta zza drzwi.
-Cześć dziewczyny, tak jak powiedziała Lisa, pomogę wam dzisiaj wypaść jak najlepiej na zdjęciach. No to do roboty!- Powędrowałyśmy do studia pierwsza dziewczyna stanęła na planie. Poszło jej dobrze, druga z kolei była już sztywna. Krzyczałam do niej: Tą rękę weź tak, podnieś wyżej tą sukienkę. Wkurzyłam się trochę i pociągnęłam za rękę za kulisy.
-Co się stało?
-Źle się czuję.
-To znaczy?
-Boli mnie brzuch…
-Brałaś jakieś leki?
-Tak, ale nic nie pomagają.
-Posłuchaj, wytrzymaj jeszcze trochę, postaraj się najbardziej jak możesz, zaciśnij zęby, dasz radę, wierzę w ciebie…
Wyszłyśmy zza kulis i Natalie znów weszła na plan, zdjęcia wyszły nie najgorzej.
Kolejne dziewczyny i kolejne sesje… Potem spotkałam się z jury, na obradach. Wybraliśmy dziewczynę, która ma odpaść, podziękowałam wszystkim i zadzwoniłam po Sam.
-No gdzie jesteście?
-Na dworze.
-Zaraz do was przyjdę.
-Czekamy.
Przebrałam się, odebrałam Liz i wróciłyśmy do hotelu. Tam poszłyśmy zjeść coś i powrót do pokoju, umyłam Lizzie, sama wzięłam prysznic, mała zasnęła, a ja razem z nią.
***Następny dzień***
Obudziłam się koło 10:30, Liz nie spała tylko bawiła się kosmykami moich włosów. Uśmiechnęłam się do niej. O 14:00 miałyśmy samolot do Londynu. Ubrałam się i poszłyśmy na dół na śniadanie i spakowałyśmy się i około godziny 12:30 byłyśmy gotowe, wymeldowałam się i skierowałam do taksówki. Na lotnisko. Około 15:20 byłyśmy na miejscu, spokojnie taksówką do domu. Zadzwoniłam do drzwi, ale nikt nie otwierał. Zaczęłam szukać kluczy weszłam do domu. Cary nie było. Zaniosłam walizki na górę, reszta dnia, przebiegła spokojnie. Jutro Louis wraca z USA, pojadę po niego na lotnisko.
***Kolejny dzień***
O 11:20 Lou miał razem z chłopakami przyjechać do Londynu. Wstałam, ubrałam się, a Liz założyła czerwoną bluzeczkę i spodnie. Zjadłyśmy śniadanie i wyszłyśmy z domu, Cara akurat zeszła na dół na śniadanie. Na lotnisku byłyśmy około 11:00 siedziałyśmy i czekałyśmy, nagle ktoś zasłonił mi oczy.
-Zgadnij kto to?
Lizzie krzyknęła: Lou!

-Lou?- zapytałam. Odsłonił mi oczy, tak strasznie tęskniłam. Wstałam z miejsca i wpiłam się w jego usta, rozpływałam się, Louis musiał się ode mnie oderwać, bo Liz, ciągała go za rękaw. Wziął ją na ręce, a mała dała mu całusa w policzek, wyglądało to przesłodko. Przywitałam się z innymi, Lou odłożył małą na ziemię i wziął walizki i we czwórkę, bo Hazza jechał z nami podążyliśmy do samochodu. Cara wybiegła nam na powitanie, sorry, ona wybiegła Harry’emu na powitanie.  Moi rodzice około 13:00 przyjadą po Liz. Więc od razu po wejściu do domu poszłam pakować siostrę, była wówczas 12:30. Lou przyniósł walizkę do mojego pokoju, rzucił się na łóżko, ja oparłam się o framugę w moim pokoju.
-Zmęczony ?
-Trochę… Mieliśmy dużo roboty, wiesz, wywiady, koncerty.
-Chcesz coś do jedzenia?
-Nie, dziękuję…
-To ja idę…
-Gdzie idziesz?
-Pakować Lizzie.
-Ale wrócisz do mnie?
-Co to za pytanie.
20 minut później rodzice przyjechali po małą, nie zostali ani chwili, bo było im spieszno do domu. Weszłam na górę. Louis leżał, położyłam się obok niego.
-Mała pojechała?
-Tak.
-Nie pytałem się, jak poszło ci nagranie?
-Normalnie, nic specjalnego.
-A ty się długo znasz z tym Jamesem?- zapytał ni stąd ni zowąd.
-Od wakacji, a co?- odpowiedziałam.
-Tak się pytam.- odpowiedział, a ja spojrzałam na niego.
-Nie musisz być zazdrosny…
-Nie jestem.
-Tak, na pewno. Kocham tylko ciebie, rozumiesz?
-Tak.
Pocałował mnie w usta, a ja odwzajemniłam. Było coraz namiętniej i namiętniej, przypomniało mi się, że drzwi są otwarte, więc wyskoczyłam z łóżka, Louis patrzył na mnie zdezorientowany. Zamknęłam drzwi na klucz, żeby nikt nam nie przeszkadzał. Usiadłam okrakiem na moim chłopaku.
-To co?- złapałam się za ramiączko stanika i powoli zaczęłam je zsuwać- Robimy coś?
-A na co masz ochotę?
-Hmmm… No nie wiem, może coś zaproponujesz?
-Nie wiem czy chcesz tego, czego ja chcę?
-Bardzo.
***Oczami Cary***
-Kochanie idziemy dzisiaj do kina?- spytał mnie Hazza.
-Możemy iść, a grają coś fajnego?- wyjrzałam z łazienki.
-No właśnie nie.- odpowiedział mi Harry, patrząc w ekran monitora.
-To może, zamówimy pizzę na obiad, nie chce mi się gotować. Jesteś głodny?
-Z tą pizzą to dobry pomysł, ale teraz nie jestem głodny.- powiedział Hazza.
-Ja też.
-Co robimy słonko?
-Nie wiem.
-Gdzie jest Lou?- zapytał loczek.
-A jak myślisz?
-Znowu?- powiedział, wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku.
-Oj przestań, nie widzieli się długo…
-My się też nie widzieliśmy…
-Coś sugerujesz?
-Może tak- poprawił mi sweter tak, abym miała gołe ramię- może nie- myślałam, że chce mnie pocałować w szyję, ale ten złapał zębami na ramiączko stanika, które zaraz opadło.
-Chyba jednak coś sugerujesz…- Harry ściągnął mi sweter, a ja jego koszulkę, pozostałam tylko w staniku i krótkich spodenkach.
Nagle zadzwonił dzwonek, nie przejęłam się nim, drugi, trzeci, piąty, dziesiąty. Ja pieprzę, wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam na dół. Podbiegłam do drzwi i otworzyłam je.
-CZEGO?!
-Sprzedajemy ciaste…- zamknęłam z hukiem drzwi i znowu wbiegłam na górę do mojego pokoju, zamknęłam go na klucz.
Wskoczyłam na Hazzę i znowu się całowaliśmy zerwał ze mnie spodenki (nie wiem, jak to zrobił).
-Kto to był?- spytał pomiędzy pocałunkami.
-Nikt ważny.
Wiadomo, co stało się później…
***Oczami Camille***
Leżeliśmy z Louisem, nagle zaburczało mi w brzuchu, zaśmiałam się.
-Chyba ktoś domaga się jedzenia. Znowu.- powiedziałam.
-Zamówimy coś?- spytał mnie mój chłopak.
-Pizzę?
-Chętnie.
Wstałam i ubrałam się, poszłam na dół i zamówiłam dwie pizze giganty, nawet nie pytałam Cary o zdanie, bo było słychać, że jest zajęta…
Zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi. Stała przed nimi kobieta z małymi dziewczynkami, jedna z nich płakała.
-Przepraszam, czy coś się stało?- spytałam.
-Pani, nie wie co się stało?! Dlaczego zamyka pani drzwi, dziewczynkom przed nosem, nawet ich nie wysłuchując, co?!
-Ale to jest jakaś pomyłka, te dziewczynki tu nie były… Ja im drzwi nie otwierałam.
-Alice- zwróciła się do uroczej mulatki z kręconymi włosami- czy to w tym domu byłyście z Rose.
-Tak w tym.
-A czy ta pani wam otworzyła.
-Tamta miała ciemne włosy i była niższa.
Cara.
-To na pewno jest pomyłka, bo nikt taki tu nie mieszka.-powiedziałam.
-Jeżeli tak, to przepraszam za problem. Do widzenia.
-Do widzenia.- odpowiedziałam i kobieta z dziewczynkami poszła.
Za 10 minut przybyła pizza. Cała trójka zeszła na dół, a loczek i Cara byli niezwykle uśmiechnięci, ciekawe, czemu…
-Cam, kto dzwonił?- spytał Louis.
-Do drzwi?
-No.
-Do drzwi dzwoniła przemiła pani, która wydarła się na mnie, że źle traktuje małe dziewczynki, które sprzedają ciasteczka… A wiecie co było najdziwniejsze? Że nie pamiętam, żebym farbowała włosy na ciemny brąz i skurczyła się, prawda Cara?
-Oj, no bo, dzwoniły 10 razy, a ja byłam trochę zajęta-Harry uśmiechnął się szeroko- no i śpieszyłam, więc zamknęłam drzwi.
-Dobijasz mnie.
-O, pizza!- krzyknęła- zgłodniałam…
-To jedz.
Po zjedzeniu.
-Co robimy?- spytała Cara.
-Nudzi mi się.- powiedziałam.
-Wy to macie problemy.- powiedział Harry, który odnosił talerze do zmywarki.
-No, ale nudzi mi się.- oparłam głowę o ramię Louisa.
-Mi też.- westchnęła Cara.
-Dziewczyny, my tu przyjeżdżamy, a wam się nudzi, co wy macie za pracę, że wam się nudzi?- zapytał Hazza.
-Mam dzień wolny, a Cara nie wiem…
-Ja zaprojektowałam już drugą sukienkę, a trzeciej mam wizję, daję potem do szycia i gotowe.-odpowiedziała brunetka- to jest cała filozofia projektowania ciuchów.
-Nie wiem, może zróbmy domówkę?- zaproponowałam.
-U nas?- spytała Cara.
-No, to jest dobry pomysł. Zaprosimy chłopaków, Cam, możesz zadzwonić do koleżanek, Cara tak samo… 19:00 to chyba będzie dobra godzina.- stwierdził loczek.
-Ja jestem za.- powiedział Louis.
-Ja też.- powiedziała Cara
-I ja.-przytaknęłam.
Rozdzieliliśmy zadania. Louis kupuje dużo alkoholu, Hazza jedzie po przekąski, ja i Cara ogarniamy dom i gości. Spojrzałam na zegarek 15:00. Niewiele czasu. Sięgnęłam po telefon. Zadzwoniłam do Liama, powiedział, że zabierze ze sobą Danielle, potem do Zayna, który przyjdzie z Pezzą, poprosiłam go, żeby przekazał dziewczynie, żeby ta zaprosiła koleżanki z zespołu, Nialler też przyjdzie. Następnie wybrałam numer do Cary Delevigne, mojej dobrej koleżanki z agencji, powiedziała, że wpadnie i weźmie ze sobą Alexę Chung, jej przyjaciółkę, także modelkę. Cara zadzwoniła do koleżanek i kolegów. Następnie zabrałam się za odkurzanie, Cara umyła łazienki, zebrała suche pranie z suszarki. O 18:00 skończyłam i poszłam wybrać coś do ubrania. Chłopcy przyszli 10 minut później z całym ekwipunkiem. Przeraziłam się jak to zobaczyłam, hektolitry wódki, Lou się postarał, Hazza musiał 2 razy wracać do samochodu, tyle tego nakupował. Z jednym butem przybiegłam na dół i wyjęłam im miski, a także szklanki do drinków. Kazali mi iść na górę przygotowywać się, powiedzieli, że dadzą sobie radę, ubrałam się, natomiast Cara, równo o 19:00 zadzwonił pierwszy dzwonek, Louis zakładał koszulkę, a ja dokańczałam pudrować nosek. Zbiegłam na dół, Niall, przywitał się i ruszył ku wiecie czemu… Cara zeszła na dół, jej strój był wyzywający, nie poznałam jej, z otwartą gębą patrzyłam się na nią, tak jej do twarzy w czerwonej szmince, a prawie nigdy się tak nie maluje.
-Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.
-Sorry.
Za 5 minut przyjechał Zayn z czwórką dziewczyn, jak domyślałam się z całym Little Mix, przedstawiły się, mulat zatarł ręce i ruszył ku sprzętowi(chłopcy ułożyli na podeście, który miałyśmy w salonie, głośniki i wieżę, do dyspozycji był również laptop). DJ Malik jest w swoim żywiole. Potem Liam z Danielle, która przyprowadziła ze sobą koleżankę. Nie miałam nic przeciwko temu. Następnie znajomi Cary, dwóch niezwykle przystojnych chłopaków(nie dziwię się, że ona kocha swoją pracę J), a z nimi 4 dziewczyny Lisa, Justine, Charlotte i Mel. Zabawa rozkręcała się, gdy do drzwi zadzwoniła Cara D.(tak ją będę nazywać) z Alexą.
Przeprosiła mnie za spóźnienie, nie mogła się zdecydować w co się ubrać. Wszyscy, którzy zostali zaproszeni przyszli. Tańczyłyśmy z dziewczynami, że parkiet się palił, rozbolały mnie stopy, więc ściągnęłam buty, lało się bardzo, ale to bardzo dużo alkoholu, prawie wszystkie przekąski zjedzone. Jak zwykle to bywa koledzy Cary podrywali samą Carę okropnie bezczelnie, aż Hazza musiał interweniować, około 5 nad ranem goście wyszli, a ja zasnęłam na podłodze…
~3 października(czyli następny dzień) ~
Moja głowa, Jezu, jak mi skronie pulsują, przesadziłam, zdecydowanie przesadziłam. Przez kolejny miesiąc zero alkoholu, matko, jaką ja mam beznadziejną głowę do picia…
Otworzyłam oczy, słońce było już wysoko, podniosłam lekko głowę czując przy tym okropny ból. Wstałam z ziemi i chwiejąc się poszłam powoli do kuchni, wyjęłam z apteczki paletę tabletek i popiłam zimną wodą, sięgnęłam po czystą szmatkę z kredensu, zamoczyłam ją w lodowatej wodzie i położyłam na głowie, o tak, co za ulga. Dopiero, gdy ponownie weszłam do pokoju, oprzytomniałam. Klejąca podłoga od drinków, wszędzie chipsy, krakersy, ciastka i kto wie co jeszcze, a co najlepsze, kanapa z salonu, była postawiona w pionie, nie wiem jak to się stało, ani kto to zrobił, ale to było bardzo dziwne. Nic nie pamiętam z wczoraj, chyba naprawdę przesadziłam. Weszłam powoli na górę, Lou spał w naszym łóżku w ubraniach, Cara na kanapie u siebie, a Hazza w łóżku. Wzięłam czysty ręcznik i poszłam wziąć prysznic. Zimny prysznic działa na kaca kojąco… Włosy uczesałam w koński ogon, zmazałam pozostałości z wczoraj (zresztą tragiczne) i pomalowałam rzęsy. Weszłam do pokoju po czyste ciuchy. Zamierzam dzisiaj leżeć, leżeć i leżeć… Napisałam Sam sms-a, że sesję do Vogue’a przenoszę na jutro, bo zatrułam się czymś… Ubrałam się na luzie, poszłam na taras i położyłam się na bujanej kanapie, oczywiście z okładem na głowie. Zasnęłam,  obudziłam się chwilę później zachciało mi się jeść, weszłam niechętnie do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę z masłem, na nic innego nie miałam ochoty, Cara weszła do pomieszczenia i wzięła tabletkę.
-Hej!- powiedziała trzymając się za głowę.
-Cześć!- znowu głowa zaczęła mi pulsować, alkoholu nigdy więcej- chcesz coś zjeść?
-Nie, na razie nie, pójdę wziąć prysznic i idę spać.
-Dobranoc.
Słońce mocno dzisiaj świeciło, co było bardzo dziwne, jak na październik w Londynie. Wzięłam ze sobą kanapkę i usiadłam na bujanej kanapie. Zjadłam i znowu się położyłam. Bujało mnie jak kołyska. Znowu zasnęłam. Obudził mnie Hazza, który wszedł na taras.
-Gdzie macie apteczkę?- spytał mocno zachrypniętym głosem.
-Nad kuchenką w czerwonym opakowaniu, niebieskie tabletki.
-Dzięki.
Słońce zaszło i zrobiło mi się zimno, weszłam do domu zrobić sobie gorącą czekoladę. Louis wszedł dał mi całusa, wziął tabletkę i powiedział, że idzie wziąć prysznic. Poszłam na górę z kubkiem i usiadłam na łóżku. Za jakieś 30 minut Louis wrócił z mokrą głową. Znowu się położył. Odłożyłam kubek i także zasnęłam, gdy się obudziłam, było już ciemno, Cara wraz z Harrym robili coś do jedzenia, było to czuć, Louis spał, więc wstałam i wyszłam z pokoju uprzednio zamykając do niego drzwi. Zeszłam na dół, robili coś co zostało w zamrażalniku, frytki i paluszki rybne. Usiadłam na krześle w kuchni i przyglądałam im się, nie odzywali się, czasem tylko coś pomrukiwali.
-Ej ludzie co się z wami dzieje?
-A co się ma dziać?- spytała Cara, łapiąc się przy tym za brzuch. Wybiegła z kuchni jak z procy i pobiegła do łazienki, gdzie wymiotowała. Wyszła i powiedziała do siebie: Ja pierdziele, znowu.
-Cara, co ci jest?
-Przedawkowałam wódkę…
-To zdążyłam zauważyć. Pokłóciłaś się z Harrym?
-Nie, no co ty, po prostu mamy obydwoje kaca i boli nas głowa. To wszystko. Chodź bo jedzenie jest gotowe.
Weszłyśmy, loczek nakładał ostatnią, trzecią porcję frytek i paluszków rybnych, nie czułam tego, ale byłam tak głodna, że zjadłam obiad w trymiga. Doszłam do wniosku, że trzeba położyć tą kanapę z powrotem na ziemię. Zabraliśmy się do tego we trójkę i załatwiliśmy sprawę. Chwilę później Hazza powiedział, że Liam napisał sms-a, żeby przyjechał, więc loczek pojechał. Usiadłyśmy z Carą i zaczęłyśmy oglądać jakiś film, nawet nie wiem jak się nazywał. Około godziny 21:00, poszłyśmy spać. Louis wstał, napił się wody i znowu do wyra, ale ten chłopak mnie intryguje, cały dzień śpi, i jeszcze noc przed nim…

2 komentarze:

  1. Boze świetny ! czekam na kolejny ! nie mogę się doczekać !

    OdpowiedzUsuń
  2. lofff ;**** świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń