środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 29



8 października, sobota, 17:58
***Wracamy do perspektywy Camille***
Gdy skończył mi się wywiad, pojechałam od razu do szpitala, był okropny korek, bo ktoś wpadł pod samochód, czy coś, dwie karetki, policja. Musiało być nieźle. Nagle zobaczyłam coś co przyprawiło mnie o drgawki. Na trawniku leżały połamane okulary, takie same jak miała … Cara. Wysiadłam z samochodu, zostawiając go na pastwę losu. Podeszłam do ratowników, ci odsunęli mnie, powiedziałam, że to moja przyjaciółka, zapytali jak ma na imię i nazwisko. Cara Galderman. Uklęknęłam przy noszach, dotknęłam jej zakrwawionej twarzy, po chwili wstałam, bo podszedł do mnie policjant, żebym wzięła samochód z ulicy, ja jednak podałam mu kluczyki i rób ta z nim co chceta. Zanieśli ją do szpitala, tego, w którym był Harry. Zbadali, opatrzyli i położyli w łóżku szpitalnym. Miała być przez kilka dni w śpiączce, żeby jej mózg się zregenerował (Cara miała wstrząs mózgu i lekkie potłuczenia, lekarz powiedział, że z takiego zderzenia z samochodem mogła nawet nie przeżyć…). Przez ten cały czas siedziałam przy Carze. Louis nie wiedział nawet gdzie jestem, nie miałam do tego głowy, żeby do niego dzwonić. Przyszedł do sali Cary, przytulił mnie. Lekarz pytał się mnie, czy ona ma jeszcze jakąś rodzinę. Zaprzeczyłam, a on zbadał Carę.
Harry po trzech dniach leżenia, mógł wstać choć z wielkim bólem w klatce piersiowej. Wszedł powoli do Sali gdzie leżała Cara, miał podkrążone oczy, płakał na 100%. Usiadł z bólem na krześle i szepnął, patrząc na nią.
-To moja wina…
-Harry, to nieprawda.- powiedziałam.
-Prawda Camille, to wszystko jest moja wina, gdyby tego nie usłyszała, na pewno by się tak nie stało.
-Ale czego?- spojrzałam na chłopaków zdezorientowana.
-Powiedz jej.- zachęcił go Lou.
-Gdy byliśmy w Stanach, mieliśmy tam spotkanie z menadżerem Taylor Swift…
Zrobiło mi się gorąco, zaczęło we mnie bulgotać, nienawidzę tego blond pawiana, bo ja wiem czemu, na samym początku, gdy zaczęła śpiewać, nie było źle, ale potem coś się stało, że gdy patrzyłam na te 2 kg tapety i bordowe usta, robiło mi się nie dobrze. Cara też jej nie lubiła, miała takie samo zdanie o niej.
Harry wiedział dobrze, że jej nie lubię, pomyłka, nienawidzę, zająknął się, ale zachęcony przez Louisa, zaczął mówić dalej.
-… mieliśmy z nią krótkie spotkanie, gdy ktoś do niej zadzwonił z zaproszeniem na imprezę, ta osoba powiedziała także, że może przyprowadzić ze sobą przyjaciół. Zaprosiła naszą piątkę, ale poszła tylko czwórka, bo Louis’a bolał brzuch, więc został w hotelu, bardzo dużo wypiłem, okropnie dużo…
-…i…?- zapytałam
-… wylądowałem w łóżku, z nią…
Popatrzyłam na loczka skrzywiając głowę, patrzyłam na niego z taką żałością, jaką mogłam z siebie wykrzesać, po 5 minutach ciszy, powiedziałam.
-Nie zrobię ci krzywdy, ponieważ jesteś połamany.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je na całą szerokość, mówiąc przy tym.
-Sądzę, że Cara nie chciałaby, żebyś siedział w tym pomieszczeniu.
Wstał i powoli wyszedł. Podeszłam do okna i wpatrywałam się w niebo. Zwróciłam się do Louisa.
-Wiedziałeś o tym?
-Cam…
-Pytam się, czy wiedziałeś o tym?- warknęłam.
-Tak.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-Bo Harry, to mój przyjaciel…
-a Cara to moja przyjaciółka…- wtrąciłam.
-Powinienem wyjść?
-Masz rację, powinieneś, a poza tym nie chce kończyć tego co zaczęliśmy w ten sposób, ale nie umiem, nie byłeś wobec mnie szczery, dlatego też, to koniec.
-Koniec?! Jak to koniec!
-Normalnie.
-Czy ty się słyszysz?!
-Tak i jestem w pełni świadoma tego co mówię.
-Mamy zrywać, bo przyrzekłem przyjacielowi, że nic nie powiem?! Gdybym tobie powiedział, zdradziłbym przyjaciela!
-Sądzisz, że mi jest łatwo, że mój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, zdradził moją kochaną przyjaciółkę z tym czymś?! Nie, Louis, ja nie wiem, jak to się potoczy, straciłam do was obydwu zaufanie, i ciebie i jego, a teraz przepraszam cię, ale musisz iść.
-Ku***, przecież to się kupy nie trzyma. Będziemy ze sobą zrywać, jak się okłamiemy?!
-Już nie będziemy ze sobą zrywać, nigdy, bo to już koniec!!! WYJDŹ!!!
Z trzaskiem drzwi wyszedł. Usiadłam na parapecie i zaczęłam gorzko płakać. Zaczął padać deszcz, a kropelki powolutku spływały po szybie. Siedziałam tak przez kilka godzin, aż zdrętwiał mi tyłek, wstałam i rozprostowałam kości. Wszedł lekarz i powiedział, że badania, które robili wcześniej Carze, są dobre, jej organizm szybko się regeneruje. Powiedziałam mu, że pojadę na godzinę do domu przebrać się. Powiedział, że będzie zaglądał do Cary. Sięgnęłam po torebkę, wytarłam oczy chusteczką. Gdzie jest mój samochód? O cholera! Przecież dałam kluczyki policjantowi. Nie ważne, wsiadłam w taksówkę, która zawiozła mnie pod dom, zapłaciłam i wysiadłam. Wzięłam prysznic, przebrałam się, zjadłam coś, nawet nie wiem co. Spojrzałam na telefon, w tle menu było zdjęcie Louisa… Rozpłakałam się na dobre, zbiłam wazon i kilka talerzy. Usiadłam w kącie i ryczałam. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Wstałam, sprawnie ominęłam zbite talerze i wystawiłam głowę z kuchni. Liam. Co on tu robi? Podbiegł do mnie i przytulił. Znowu płakałam. Usiedliśmy na kanapie, głaskał mi głowę, a ja kurczowo trzymałam się jego koszuli. Po jakichś 10 minutach, oderwałam się od niego.
-Przykro mi.- szepnął.
-Mnie też.
-Jak się czujesz?
-Chyba widać to dobrze na mojej twarzy…
-Tak, sorki.
-Nie ma za co.
-Chcesz pogadać?
-Nie wiem, czego chcę, Liam. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Niczego nie jestem pewna.
-Dobrze, wiesz, bo ja przyszedłem po rzeczy L…, męskie rzeczy.
-Dlaczego nie przyszedł sam?
-Nie wiem… Poprosił mnie, więc…
-Rozumiem…
-Pokażesz mi gdzie masz szafę?
-Tak, chodź.
Wyjęłam mu torbę i pokazałam, gdzie leżą rzeczy L…, znaczy Jego. Przeprosiłam Liama i poszłam ogarnąć twarz, a potem szkło w salonie. Pół godziny później na dole było czysto, a Liam spakował rzeczy. Ja też się zbierałam, więc Liam podwiózł mnie do szpitala, kazał dzwonić, podziękowałam mu i weszłam do środka.
***Kilka dni później***
Cara już się wybudziła, ale mam wrażenie, że tego nie chciała. Leży cały czas, łzy jej lecą z oczu, patrzy w okno, a gdy ją o coś pytam, mówi tylko: tak albo nie. Strasznie przeżywa zdradę Hazzy. Czytałam książkę na fotelu, gdy szepnęła do mnie.
-Cam?
-Tak?
-Czy ty wiedziałaś o tym?
-Nie. –usiadłam na krześle koło łóżka szpitalnego.
-A czy Louis wiedział o tym?
Zamknęłam oczy, poleciała pierwsza łza, przełknęłam gulę w gardle.
-Tak.- odpowiedziałam łamiącym się głosem.
-A jak ty na to zareagowałaś?
-Zerwałam z nim.
-Z mojego powodu?
-Nie, ty nie byłaś powodem, a kłamstwo.
-Czy możesz mi opowiedzieć, jak to się stało?
-Nie powinnam ci tego teraz mówić, musisz odpoczywać.
-Proszę, Camille, to dla mnie ważne.
Opowiedziałam całą historię, Cara z trudem powstrzymywała łzy. Ja zresztą też. Potem rozmawiałyśmy, wnet Cara poprosiła mnie, żebym kupiła jej wodę w sklepie. Wzięłam portfel i poszłam zakupić napój. Minął mnie lekarz Hazzy. Kupiłam to, co miałam kupić.
Otworzyłam drzwi do Sali Cary, na krześle siedział Harry.
-Co ty tu robisz?
-Camille powiedz mu, żeby wyszedł.
-Harry wyjdź stąd, nie możesz tak sobie wchodzić, ona nie chce z Tobą rozmawiać.
-Muszę jej to wyjaśnić…
-Ale co wyjaśnić?!- zbulwersowała się Cara- Że przespałeś się z tym blond pawianem?! Po co mi ostatnio mówiłeś, że nigdy ze mną nie zerwiesz, że nigdy mnie nie zranisz, no po co?! Szkoda twojego czasu, zniszczyłeś wszystko to, o co walczyłam. Dałeś mi tyle do myślenia i podjęłam decyzję w sprawie pracy.
 -Jakiej pracy?- spytał.
-Chcą mnie przenieść do NY.
-Zgodziłaś się?
-Do tej pory byłam niepewna, ale teraz podjęłam decyzję.
-Nie możesz…
-… owszem mogę, a teraz wyjdź.
Wyszedł, podeszłam do Cary, ułożyła sobie łóżko do pozycji siedzącej. Przytuliła się do mnie, zaczęła płakać, weszła pielęgniarka i dała jej leki uspokajające. Pomogły. Cara włożyła sobie słuchawki i patrzyła w sufit. Ja usiadłam w fotelu i zmieniłam zdjęcie w tle menu. Weszłam na Twittera. Zadzwoniłam do mamy. Chwilę później, dostałam sms-a od Gemmy.
-Czy to prawda, że Harry zdradził Carę?
Na co ja jej odpisałam.
-Niestety tak.
***Tydzień później***
Cara wraca do domu, wyniki badań są bardzo dobre, spakowałam ją i około 12:30 wyszłyśmy ze szpitala, wcześniej zadzwoniłam po kilku ochroniarzy, którzy stali przy wejściu szpitala, zbierali się tam od wypadku Cary. Wyszłyśmy powoli w okularach słonecznych i taksówką, która była podstawiona pod szpital, wsiadłyśmy i odjechałyśmy. Dziennikarze krzyczeli: Cara czy to Harry wepchnął cię pod samochód?; Kiedy ślub? Itp. Taksówka zaparkowała przy naszym domu, tam czekali kolejni dziennikarze, jednak ze spokojem przeszłyśmy obok i weszłyśmy do domu.
-Nareszcie w domu…- westchnęła.
-Tęskniłaś ?
-Oj, bardzo…
-Jesteś głodna?
-Nie, ale marzę o gorącej kąpieli.
-Łazienka jest twoja.
-To idę.- weszła na górę.
Wzięłam jej walizkę i położyłam w pokoju. Postanowiłam trochę posprzątać dom, zrobiłam pranie, poodkurzałam, starłam kurze, ogarnęłam kuchnię. Cara zeszła w różowym szlafroku, postanowiła, że cały dzień chodzi w piżamach. Zadzwoniła do szefowej wyjaśnić całą sytuację, jednak ta wiedziała o wszystkim, bo dzwoniłam do niej. Pytała o przyjęcie pracy, Cara wymigiwała się od odpowiedzi, myślałam, że podjęła decyzję, ale coś ją tu trzymało, albo ktoś…
Moja przyjaciółka trochę rysowała, w sensie projektowała, ja oglądałam filmy różnego rodzaju. Tak zleciał cały dzień, bardzo spokojnie zresztą.
***Następny dzień***
22 października, 10:04
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Krzyknęłam.
-Cara, ktoś dzwoni.
-Słyszę!
-To otwórz!
-Ty otwórz!
-Nie chce mi się!
-Mi też się nie chce!
-Cam, no idź, proszę!
-Cara, to ja cię proszę!
-No weź!
Dzwonek po raz kolejny się odezwał. Cara wyskoczyła z łóżka i pobiegła na dół. Otworzyła, podziękowała i zamknęła drzwi. Wyszłam z łóżka, żeby zobaczyć, kto to był. Zeszłam na dół, Cara trzymała w ręce kwiaty, zresztą, były przepiękne, bukiet kremowych róż, a z boku wisiała mała karteczka z literą I, a pod spodem PS. Nie wyrzucaj karteczek.
-Jest podpis?- spytałam.
-Nie ma, tylko litera „I”.
-Jak myślisz od kogo?
-A ty jak myślisz?
-Myślimy tak samo?
-Tak.
-Głodna jestem…
-Ja też…
-Ale nie chcę mi się nic robić…
-Nie wytrzymuje z Tobą…
-Kocham cię- pobiegłam na górę, a Cara poszła robić swoje super ultra dobre naleśniki.
Ubrałam się  i rozpuściłam włosy, oczy pociągnęłam linerem i rzęsy tuszem. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Cara spojrzała na mnie.
-Gdzie ty się wybierasz?
-Idziemy na zakupy.
-O niczym nie wiem.
-Teraz już wiesz. Zamówisz sobie nowe okulary. Kupimy trochę ciuszków, bucików, szminek, lakierów i…
-Ty się tak nie rozpędzaj, bo zbankrutujesz.
-Bez przesady…
-Dobra, śniadanie gotowe, jedz, a ja pójdę się ubiorę.
-Ty nie jesz?
-Nie jestem głodna.
Zasiadłam do naleśników z syropem klonowym, mniam…
Cara za jakieś pół godziny zeszła gotowa, poganiała mnie. Na dworze słońce próbowało się przebić przez chmury, wiatr wiał od czasu do czasu, było gdzieś około 12 stopni. Zimno, nienawidzę jesieni w Londynie. Wyszłyśmy z domu, pojechałyśmy taksówką (bo mój samochód dalej był pod opieką policji), do centrum handlowego. Tam pochodziłyśmy sobie, Cara zamówiła nowe okulary, kupiłyśmy frappuccino ze Starbucksa. Potem pojechałyśmy ku komendzie policji, ale tam powiedzieli, że nikt nie wziął mojego samochodu, zjechali tylko z ulicy na parking.
-Nie no to jest chyba jakiś żart -powiedziałam.
-Pani auto stoi pod Cromwell Hospital.


Znowu taksówką pod szpital. Przez godzinę szukałyśmy samochodu, i co? I jajco, nie znalazłyśmy, rozbolała mnie głowa, Carę zaczęło boleć kolano, a do tego zaczął padać deszcz, grubo, nie? Zadzwoniłam jeszcze raz do komendy, ale oni nic nie wiedzieli, ja pierdziele wkurzyłam się. Weszłam do szpitala, spytałam się, czy po wypadku … października, nie został zaprowadzony gdzieś czarny Qashqai. Pani powiedziała, że zabrała go laweta. Nie no normalnie, wyprowadzam się z tego kraju, czy tak trudno zaparkować samochód na parkingu? Pojechałyśmy z Carą do pogotowia drogowego. To co tam usłyszałam wbiło mnie w ścianę, dosłownie…

6 komentarzy:

  1. I znów MOMENT ! Zgaduje że to louis jej zapiepszył auto. Dawaj szybko next najlepiej już dzisiaj, bo ciekawość mnie zrzera

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim momencie?? Jak mogłaś? Jestem taka ciekawa,że zaraz pęknę. Kiedy next bo aż się nie mogę doczekać następnego xD super rozdział jak zwykle

    OdpowiedzUsuń
  3. NEXT dawaj, szybko,szybko

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Rozdział super, szybko dawaj następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty *,* dawaj nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak tak można dlaczego przerwałaś w takim momencie szybko dawaj następny bo pęknę zaraz z ciekawości!

    OdpowiedzUsuń