poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 13



Odłożył ręcznik i położył się obok mnie najpierw gadaliśmy, o wszystkim dosłownie. Pytał o moją rodzinę, ja o jego. Pytał mnie czy miałam kiedyś chłopaka, opowiedziałam mu historię z Adamem. W pewnym momencie usłyszałam pochrapywanie, chyba go zanudziłam, odechciało mi się spać, więc wyszłam na taras. Będąc jeszcze w pokoju nalałam sobie szklankę wody. Obserwowałam jak bawią się ludzie w pobliskich klubach. Księżyc tak ładnie odbijał się od tafli wody. Zamyśliłam się. Chwilę później znowu dostałam ataku senności, odłożyłam szklankę i poszłam spać. W nocy było cholernie gorąco, podejrzewam, że klimatyzacja się zepsuła. Ściągnęłam koszulkę (spokojnie miałam stanik), rzuciłam ją na podłogę i znowu zasnęłam. Obudziły mnie głosy. Cara i Harry stali naprzeciwko naszego łóżka i się śmiali. Nie wiedziałam z czego. Okazało się, że Louisowi też w nocy było gorąco no i ściągnął koszulkę i spodnie, czyli oboje byliśmy w samej bieliźnie. Co najlepsze moja noga była na jego nodze, a głowę trzymałam na jego klatce piersiowej. Zrobiło mi się trochę głupio, że tak go „oplotłam”.
-Ludzie o co wam chodzi?- szepnęłam, bo Lou jeszcze spał.
-Czemu mi nie powiedziałaś?- powiedziała Cara.
-O czym?
-Że jesteś z Louisem.
-CO?!- zerwałam się.
-Kurde leżycie przytuleni w samej bieliźnie, co ja mam myśleć?
-My nie jesteśmy razem, on chciał spać na kanapie, ja go w pewnym sensie wyśmiałam i położyliśmy się razem, poza tym tu się klima zepsuła i było strasznie gorąco.
-Taa jasne.-śmiał się Hazza.
-Styles bo zaraz w gębę dostaniesz.-warknęłam.
-Co tu się dzieje?- otworzył oczy Louis- spojrzał na mnie, na siebie. Przestraszył się.
-Cam, czy my?
-Nie.
-Uff, to dobrze.
-Jestem głodna możemy iść coś zjeść.- spytała Cara.
-Tak.-powiedział Harry- dajmy im chwilę.
-Zabiję cię Styles!- krzyknęliśmy z Louisem oboje.
Ubraliśmy się i w czwórkę poszliśmy na śniadanie. Potem kierunek plaża. Było fantastycznie Postanowiliśmy pójść wieczorem na jakąś imprezę, ale dużo nie pijemy bo rano musimy wstać, o 9:20 mamy samolot do Londynu. Leżałyśmy z Carą na plaży, gdy jeden z naszych towarzyszy, a konkretnie Harry, podszedł do swojej dziewczyny i rozpiął jej stanik od stroju, dziewczyna złapała się za piersi i wbiegła w ocean, chciała sobie tam zapiąć go, ale Harry wbiegł za nią i wyrwał jej go, w tym momencie, Cara była bez stanika, a Hazza szczęśliwy biegał z nim w ręku. Przyjaciółka zawołała mnie, żebym odzyskała jej mienie. Rzuciłam się na Hazzę, wyrwałam mu go i pomogłam zapiąć Carze.  Zjedliśmy homary w przymorskiej restauracji i wróciliśmy do hotelu, była 17:30. Ubrałam się trochę elegancko, trochę na luzie.
Padło na klub karaoke, tam zawsze można się pośmiać. Piłyśmy sobie spokojnie mohito, kiedy podszedł do mnie DJ i zaprosił na scenę, Cara tylko zachęciła mnie do tego. Zostawiłam szklankę i weszłam na podest. Wylosowałam piosenkę nr 25. Coś wolnego i starego. You’re so beautiful. Znałam słowa i poprosiłam wersję profesjonalną. Ludzie dobierali się parami, tańczyli było wspaniale, tak dawno tego nie śpiewałam, nie wiele ludzi wie w ogóle, że umiem śpiewać. Jak byliśmy z Harrym młodsi, kręciliśmy filmiki i wstawialiśmy je na Youtube. Skończyłam, dostałam głośne oklaski, niektórzy krzyczeli bis. Zeszłam i sięgnęłam po moje picie. Lou podszedł do mnie lekko zdziwiony.
-Kobieto ty powinnaś śpiewać.
-Ja jestem modelką, nie piosenkarką…
Naszą rozmowę przerwał mi jakiś mężczyzna.
-Ale mogłabyś nią zostać.
-Słucham?
-Nazywam się Rick Robbin, jestem prezesem Columbia Records, masz niesamowity głos, poczucie rytmu. Tu jest moja wizytówka- podał mi karteczkę- jeśli kiedykolwiek zmierzyłabyś w tym kierunku to zadzwoń.

-Dziękuję, ale jak na razie podoba mi się bycie modelką i nie zrezygnuję z tego.
-Jeśli jednak zmienisz zdanie, dzwoń.
-Dzięki.- poszedł.
-Zazdroszczę ci…- westchnął Lou, popijając drinka.
-Czego?
-Moim marzeniem zawsze było śpiewać w Columbia Records, to jedna z najlepszych firm fonograficznych, Adele, Beyonce, są stamtąd.
-To fajnie, ale ja jestem modelką, napracowałam się na to. Śpiew traktuję jako rozrywkę.
Potańczyliśmy jeszcze trochę i postanowiliśmy iść. Cara z Harrym tańczyli, a gdy zobaczyli, że się zbieramy, wzięli rzeczy i wróciliśmy wszyscy razem. Byłam zmęczona wzięłam szybki prysznic, położyłam się spać, momentalnie zasnęłam. Obudził mnie budzik o 7:00. Wstałam i ubrałam się poszłam do pokoju obok obudzić śpiochy. Siedzieli i śmiali się do siebie. Tak ślicznie razem wyglądali. Zapukałam się i wskazałam na zegarek. Pośpiesznie wstali i zaczęli się ubierać, wróciłam do pokoju. Louis też się już ubierał, więc dałam mu chwilę prywatności. Gdy wszyscy byli gotowi wyszliśmy na śniadanie. Była 7:40. Spakowaliśmy się i o 8:15 gotowi wymeldowaliśmy się z hotelu, taksówką pojechaliśmy na lotnisko. Oddaliśmy bagaże i ruszyliśmy ku odprawie. O 9:00 siedzieliśmy w samolocie, czekał nas 8-godzinny lot do Londynu, a potem samochodem do Holmes Chapel. Dużo spałam w samolocie, pozostała trójka, tylko gadała ze sobą. Prawdopodobnie potem będą zmęczeni i ja będę prowadzić. O 16:30 byliśmy już w Londynie, postanowiliśmy, że w miarę możliwości wyjdziemy osobno, ja, Cara, a Hazza z Louisem. Odebraliśmy bagaże i dwiema taksówkami, my pojechałyśmy do siebie, a chłopcy do siebie. Zjadłyśmy coś i wymieniłyśmy ubrania z walizek, ja wzięłam część do domu, tam wypiorę je. Umówiłyśmy się z chłopakami, że o 17:15, będą u nas. Jedziemy moim samochodem i tak jak podejrzewałam, ja prowadzę. Ekstra. Spakowałam prezent dla Lizzie.
Punktualnie o podanej godzinie, Louis i Harry przybyli. Spakowali nasze walizki do bagażnika. Zamknęłam dom i ruszyliśmy, czekała nas 3,5 godzinna droga. Uprzedziłam mamę, że będziemy mieli jeszcze jednego gościa, w sensie Louis, będzie spał u mnie w domu. Mama Harry’ego powiedziała, że Cara będzie spać u niego. W końcu chcą ją poznać. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, ja nalewałam paliwa, Louis poszedł do toalety, a Cara i Harry poszli kupić coś do picia. Zrobiło się trochę ciemno. Na nasze nieszczęście ktoś zauważył ich i zaczął robić zdjęcia. Kupili to co mieli kupić, ja zapłaciłam, Lou wrócił i pojechaliśmy dalej. Zostało nam około 100 km. Cara przysnęła z Harrym, a ja z Louisem gadaliśmy. Wreszcie pojawiła się tabliczka Welcome In Holmes Chapel.


Nareszcie, tak strasznie dawno nie byłam w domu. Zaparkowałam, moja mama wyleciała jak z procy z drzwi, tak się za nią stęskniłam, Harry witał się ze swoją mamą, tata przytulił mnie, Lizzie przybiegła z wielkim piskiem, prawie oderwała mi głowę. Za chwilę wyszedł Eric ze swoją dziewczyną, zresztą śliczną. Przedstawiła mi się jako Kristen. Tata wziął moją walizkę. Przedstawiłam wszystkim Louisa, czuł się bardzo nieśmiało. Ale kiedy dorwał go mój brat gadali o wszystkim. Ja za to świetnie się dogadywałam z Kristen. Urodziny Lizzie były pojutrze. Usiedliśmy do późnej kolacji, mama zaserwowała swoją popisową pieczeń. Zaczęła się rozmowa.
Eric: A ile wy się czasu znacie?
Lou: Właściwie to od półtora miesiąca.
Cam: Czemu się pytasz?
E:Tak z ciekawości. Mała, a jak tam ci idzie w tym całym modelingu?
C: Człowieku, nie rób mi siary przed gośćmi, nie jestem mała.
E: Dla mnie zawsze będziesz mała.
C: Kristen, a ty jak poznałaś starego.
Kristen się zaśmiała, wiedziała, że chodzi o Erica.
K:Właściwie to na imprezie, moi koledzy poznali mnie z nim, zaczął mnie podrywać, no i wiesz…
C:Nic się nie zmieniłeś.
E:Ej, no przecież nie wyrywam każdej laski na imprezie.
Mama zrobiła facepalma. Zaśmiałam się.
Wszyscy skończyli jeść. Mama poszła położyć Lizzie, Eric poszedł z Kristen do jego starego pokoju, a ja zaprowadziłam Louisa, do jego pokoju, gdy otworzyłam drzwi, wspomnienia z dzieciństwa wróciły moje łóżko ściany całe w obrazach Marilyn Monroe, gdy byłam młodsza była moim wzorem do naśladowania. Wskoczyłam na łóżko, które głośno zaskrzypiało. Jak brakowało mi tego dźwięku. Nagle usłyszałam ciche pukanie, mama. Uśmiechnęła się do mnie szeroko, wiedziała, jak bardzo kocham ten dom i wspomnienia z nim związane.
-Córciu, a czy ty z tym chłopakiem to jesteście razem?- ostatnie słowo podkreśliła.
-On bardzo mi się podoba, ale ja jestem dla niego tylko przyjaciółką. Szczerze mówiąc, to spróbowałabym z nim być, bardzo chętnie, ale nie chcę być nachalna.
-Ja w stosunku do twojego ojca, byłam nachalna i co? 25 lat małżeństwa.
-Teraz są inne czasy.
-Oj tam, oj tam nie musisz mi wypominać, że jestem taka stara.
-Przecież nie jesteś stara.
-Idź zobacz co u twojego lovelaska, a jutro zabierz go na wycieczkę, w jakieś ładne, romantyczne miejsce.
-A co ty mnie tak próbujesz zeswatać?
-Wygląda… nieźle…
-Bo powiem tacie…
-Sprawia wrażenie miłego, uczynnego i sympatycznego.
Mama poszła spać, a ja rzuciłam kamyczkiem w okno Harryego, w końcu był moim sąsiadem. Cara spojrzała przez okno i je otworzyła.
-Jak pani idzie pani Styles?
-Chyba mnie polubili. Gemma powiedziała, że pamięta mnie jak do ciebie przychodziłam, mama Harry’ego mówiła, że masz jutro przyjść do nich. A jak twoi rodzice?
-Eric zrobił mi siarę przed Louisem…
-Czyli jak zwykle…
-Tak. Gadałam trochę z mamą, doradziła mi w paru sprawach.
-Powiesz mu co do niego czujesz?
-Nie wiem, a skąd ty wiesz, że ja w ogóle coś do niego czuję.
-Bo cię znam.
-Może on zrobi pierwszy krok.
Do pokoju Cary weszła Gemma.
-Nie przeszkadzam?- zapytała.
-Nie, wchodź.
-Z kim rozmawiasz?
-Z Camille.
Gemma weszła na balkon i zwróciła się do mnie.
-CZEMU NIE PRZYSZŁAŚ DO NAS, WIESZ JAK SIĘ ZA TOBĄ STĘSKNIŁAM?!
-Przepraszam, ale wiesz rodzina, stęskniłam się za nimi.
-A za mną?
-To w pierwszej kolejności.
-No, ja mam nadzieję. Dobra idę, muszę pomóc mamie. Cara powiedziałaś jej?
-Tak wszystko wie.
-No to do jutra, dobranoc.
-Pa. Caruś ja idę do niego, posiedzę trochę i pójdę spać.
-No dobra, ja też idę bo mój BOYFRIEND przyjdzie za chwilę. I to w samych bokserkach.
-Nie spóźnij się. Papa.
Usiadłam na łóżku, sprawdziłam godzinę dochodziła 22:00, więc położyłam się.







Ten rozdział dedykuję mojej najlepszej przyjaciółce :-*

1 komentarz:

  1. Piszesz świetne opowiadanie nie przejmuj się zbytnio brakiem komentarzy bo to opowiadanie jest naprawdę dobre pisz je dalej!

    OdpowiedzUsuń