sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 3



Najważniejsze teraz, ciepła woda i ja. O tak! Wyszłam spod prysznica, włosy owinęłam się ręcznikiem i ubrałam się w koszulkę i jeansy. Dobrze, że je wzięłam. Postanowiłam, że zadzwonię do mamy.
-Halo?- w tle usłyszałam- do widzenia i zapraszam ponownie- czyli mama była jeszcze w pracy.
-Hej, Mamo jak tam u was?
-O cześć słoneczko, u nas wszystko dobrze, ja pracuje, Lizzie chodzi do przedszkola, Eric przyjedzie.
-Naprawdę? Nie widziałam go chyba pół roku, a tak często jeżdżę do NY.
-No właśnie, a wiesz, że nie będzie sam, przyjedzie z dziewczyną.
-Mam nadzieję, że jakaś ładna.
-No, dobrze, że znalazł sobie kogoś.
-Już się nie mogę doczekać.
-Kiedy przyjedziesz?
-Nie wiem, za 2 tygodnie lecę do Nowego Jorku, bo będę miała jakieś sesje, w tym tygodniu mam wolne, ale chcę posiedzieć w domu.
-Gdzie teraz jesteś?
-U Harryego razem z Carą.
-Odnowiłaś kontakt z Harrym?
-Tak jakoś wyszło no i poznałam jego zespół.
-Córcia strasznie za tobą tęsknie
-Ja za tobą też. Ucałuj wszystkich. Będę dzwonić.
-Na urodzinkach Lizzie będziesz?
-Nie mogłabym tego opuścić.
-Ok. No to papa.
-Pa.
Dostałam smsa:
Jutro wyjdzie Bazaar. A i w poniedziałek sesja do ELLE o 10 w siedzibie Agencji. Sam. Xx
Odłożyłam telefon pod poduszkę i zeszłam na dół, chłopcy kłócili się co mamy oglądać. Louis w tym samym momencie wyszedł z kuchni, uśmiechnął się do mnie, a ja do niego. Weszliśmy razem do pokoju. Harry nas uciszył.
-Ja wiem co powinniśmy oglądać- uśmiechnął się szeroko.
W tym momencie ja z Louisem krzyknęliśmy: NIE!!!. Zerknęliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
-Ale czemu? Love Actually to ciekawy film.
-Popieram- wtrąciła Cara, a ja tylko popatrzyłam się, jakbym miała powiedzieć: wiedziałam.
-Harry, posłuchaj za każdym razem, jak przychodziłeś do mnie na wieczorki filmowe, oglądaliśmy Love Actually, gdyby tak podliczyć to oglądałam to ponad 40 razy i ani raza więcej. Połowę kwestii to znam na pamięć!!!
-Co powiecie na Mrocznego rycerza? Coś zupełnie innego niż wiecie co.- zaproponował Zayn.
-Tak, ja jestem za. Dawno nie oglądałam tej przystojnej twarzyczki Jokera- powiedziałam.
Zaczęliśmy oglądać, minęło 15 minut filmu, gdy zadzwonił dzwonek.
-To pewnie pizza- powiedział Harry- Camille tam są pieniądze- wskazał palcem na 100 £- zapłacisz.
Podeszłam do drzwi, stał tam chłopak, jakiś placek trzymał w ręce cztery pizze.  Nie ukrywał tego, że mu się podobam.
-Witam piękną panią, z taką figurą, to ja nie wiem, czy zmieści pani cztery pizze. Ja z chęcią mogę pomóc, właśnie kończę robotę.
-Niech się pan nie martwi, dam sobie radę. Poza tym nie jestem sama. Louis, chodź na chwilę.
-Co tam?
-A to państwo jesteście razem?
-Ale w jakim sensie?
-No parą.
-Nie, my nie- pokiwaliśmy przecząco głową- czemu pan tak sądzi?
-No bo ładnie razem wyglądacie.
Popatrzyliśmy na siebie, chyba się zarumieniłam, a Lou się zmieszał.
-Da mi pan wreszcie te pizze- zniecierpliwił się chłopak.
-Tak, przepraszam, proszę- podał Louisowi-a tu jest jeszcze pokwitowanie- uśmiechnął się do mnie, a ja podziękowałam i pożegnałam go. Zerknęłam na nie, z tyłu napisany był numer telefonu z serduszkiem, warto dodać. Wszyscy szukali swoich pizz, a ja wbiegłam do pokoju. Położyłam pokwitowanie na stoliku. Harry spojrzał na nie i wziął do ręki.
-A co to jest?- Harry wskazał na numer i serduszko- szykuje się nowy romans Uuuuu.
-Tak, oczywiście, chyba u ciebie.
-A czemu nie. Mógłbym sobie znaleźć jakąś dziewczynę, ale taką wiecie fajną.
Ja popatrzyłam się na Carę, która uśmiechnęła się szeroko, co zauważył Louis i prawdopodobnie zrozumiał. Wszyscy znaleźli swoje pizze i dokończyliśmy film. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale obudziłam się już w swoim pokoju. 

1 komentarz: