sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 4



Niedziela, rano.
O kurde, ale bolą mnie nogi, beznadziejnie się śpi w rurkach. Właściwie to co ja tu robię, z tego co pamiętam to oglądaliśmy film. Dzisiaj nie było słońca, niebo było zachmurzone, pewnie będzie padać. Podeszłam do lustra, włosy miałam powykręcane, rozczesałam je i związałam w koka. Ściągnęłam spodnie i założyłam szorty, ale ulga. Zeszłam na dół. Było cicho zerknęłam na zegarek, 9:00, mój rekord. Zaburczało mi w brzuchu, więc postanowiłam, że zrobię omleta. Lecz najpierw sprawdziłam lodówkę, to co było potrzebne, znalazłam, zaczęłam gotować. Minęło 30 min omlety były zrobione dla wszystkich. Nastawiłam wodę na herbatę. Wzięłam swoją porcję na talerz i zaczęłam jeść. Usłyszałam kroki na schodach, a czajnik zaczął gwizdać. Wyłączyłam go i zalałam kubek. To był Niall. Przywitał się ze mną i usiadł do swojego talerza z omletem.
-Wyspałaś się?
-Niby tak, niby nie. Trochę nogi mnie bolą, bo spałam w jeansach.
-Ciekawe, czemu Louis nie obudził cię i nie kazał ci ich ściągnąć. Przecież wie, jak to jest spać w rurkach.- zakrztusiłam się.
-Proszę?
-No, bo zasnęłaś na filmie i Harry chciał cię zanieść, ale Lou powiedział, że on chce, więc mu ustąpił.
-I on mnie zaniósł?
-No i potem sam poszedł spać.
-Aha. Dobrze wiedzieć. Chcesz kawy czy herbaty?
- Nie chce mi się pić, pozwolisz, że pójdę się jeszcze kimnąć.
-Pewnie, kolorowych snów.
A to dziwne, niby jesteśmy z Louisem, że tak powiem znajomymi, ale on nie pozwolił Harryemu mnie zanieść. Nie wiem co o tym myśleć. Weszłam do salonu, na stoliku walały się puszki piwa, dość pokaźna ilość, a do tego 2 puste butelki po whisky. Zabawili się jeszcze wczoraj. Zgarnęłam je wszystkie do śmietnika. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Oglądałam jakiś sitcom, od czasu do czasu śmiałam się, ale ze zwykłej głupoty bohaterów. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziły mnie szepty.
-Ty ona chyba śpi.
-Ale ja ją przecież zanosiłem.
- Pamiętam. Ona chyba zrobiła sobie śniadanie i położyła się na chwilę.
-Chyba tak.
Nagle Zayn zaczął się drzeć.
-VAS HAPPENIN?
-Zamknij się barania łąko. Camille tu śpi-powiedział Louis
-Sorry- szepnął Zayn.
-Weź sobie tam żarcie- powiedział Harry, a Zayn pobiegł.
Potem znowu cisza, zasnęłam, co się ze mną dzieje. Znowu słyszę szepty.
-Która godzina?- zapytała Cara.
-13, a ona śpi.- powiedział Louis, było słychać, że jest uśmiechnięty.
-Może była zmęczona, ściągnąłeś jej spodnie? - wtrącił Harry.
-Co ty pogięło cię, ledwie ją znam, a mam jej ściągać spodnie - westchnął Louis.
Aha.
-Trzeba było ją chociaż obudzić, żeby się przebrała. Spałeś w rurkach?
-No nieraz.
-Jak się potem czułeś?
-Nie miałem władzy nogach. Oooo…
-Nooo, teraz mr. Carrot rozumie?
-Tak.
Cara się z nich śmiała, ja zresztą też, ale w duszy.
Przez następne 5 minut nie odzywali się, a ja zaczęłam się kręcić i otworzyłam oczy. Wszyscy stali nade mną.
-Chyba powinnam się przestraszyć.- powiedziałam.
-Kobieto, ile ty możesz spać, jest 14:30.
-Sorki, ale mnie jakoś tak zmuliło. Cara my się już będziemy zbierać, chyba co?
-Ja też tak uważam. Pójdę na górę po rzeczy.
-Ja też- wstałam, ale zakręciło mi się w głowie i upadłabym, gdyby nie to, że Louis złapał mnie w pasie.
Któryś z chłopców gwizdnął, a Harry dodał.
-My się zmywamy.
Louis pomógł mi stanąć prosto, na co mu podziękowałam całusem w policzek, a potem poszłam na górę. Wzięłam swoje rzeczy do torby i zamówiłam taksówkę. Cara weszła do mojego pokoju, a ja powiedziałam, że jestem gotowa. I wyszłyśmy z niego. Podążyłyśmy na dół, gdzie stali chłopcy. Przytuliłam się do każdego z nich. Wyszłyśmy, wsiadłyśmy do taksówki, pomachałyśmy im i ruszyłyśmy w drogę. Zaczęłam rozmowę.
-Jak tam ci się układa z Harrym ?
-Na razie dużo gadamy, a tobie jak idzie z Louisem?
-Co?
-Jajco. Przecież widzę, pocałowałaś go dzisiaj w policzek.
-Ale to tylko dlatego, że nie pozwolił na to, żebym upadła.
-Camille, ja wiem, że ty wszystko słyszałaś, jak gadaliśmy.
-Ja nic nie słyszałam, spałam.
-Mhmm, tu mi jedzie czołg, a tu strzela. Ja wiem jak śpisz, a jak kiedy udajesz. Nie powiedziałam nic chłopakom, myślałam, że Lou powie coś ciekawego.
Dojechałyśmy do domu i weszłyśmy do środka.
-Co ty byś chciała usłyszeć? Że co, że mi się podoba?
-No.
-Wal się.
- Ale Louis cię lubi, Harry też tak twierdzi.
-Cieszę się, ale ja ci powtarzam nic do niego nie czuję. Idę na górę.
Rozebrałam się do bielizny i włożyłam brudne rzeczy do prania. Usłyszałam jakieś głosy, ale to pewnie telewizor. Zeszłam na dół, a na środku salonu stał Louis, z otwartą gębą  trzymał w ręce moją szczotkę do włosów, podszedł do mnie i powiedział: to chyba twoje- jeszcze raz lustrując mnie od góry do dołu, mało nie spaliłam się ze wstydu, odburknęłam tylko: dzięki i poszłam na górę. Cara ledwo wytrzymała. Louis wyszedł. Wtedy usłyszałam wybuch. Cara po prostu leżała na ziemi tarzając się ze śmiechu, ja poszłam wziąć kąpiel. Przesiedziałam w niej prawie 2 godziny. Umyłam głowę i ubrałam się. Wysuszyłam włosy i rozpuściłam.
-Cara ja wychodzę, Sam mi napisała, że wychodzi Bazaar i idę kupić, może jeszcze pójdę do sklepu. Chcesz coś?
-Kup mi zmywacz do paznokci. I idź weź coś na obiad, bo lodówka pusta.
-Dobra- wzięłam torebkę i wyszłam, rozpogodziło się, słońce zaczęło świecić. Po drugiej stronie ulicy zauważyłam jakiegoś fotografa, który robił mi zdjęcia. Wkurza mnie to, że wszędzie za tobą łażą.
Weszłam do sklepu, kupiłam gazetę, i poszłam jeszcze do Tesco po zmywacz, makaron, chleb, szynkę, jakiś dżem, żelki, ser, sos pomidorowy i chipsy, mam zamiar oglądnąć dobry film. Wróciłam do domu, Cara gadała z kimś telefon o materiale na garnitury dla chłopców. Weszłam do kuchni, rozpakowałam zakupy. Cara pożegnała się z tym kimś.
-Cam, co ty na to, żeby zaprosić chłopaków do nas. Wiem, że chcesz zobaczyć Louiska.- uśmiechnęła się szyderczo, na co ja odpowiedziałam  jej ketchupem na bluzce.
-OMG, coś ty zrobiła. Ty wiesz jak trudno to sprać.
- Trzeba mnie było nie denerwować. Sorry, za ten ketchup, ale to był przypadek.
-Mhmm, Taa na pewno.
-O coś mnie pytałaś?
-Tak, czy chłopaki mogą przyjść do nas?
-Mi tam bez różnicy, ale ja dzisiaj wam nie potowarzyszę, jestem zmęczona i chcę się położyć spać. Jutro mam sesję do Elle. Więc, przeproś ich ode mnie.
-Eee, to sama będę siedzieć? Może pójdziemy do kina, grają coś fajnego?
-Ja nie wiem- poszłam na górę, weszłam jeszcze na Twittera i zasnęłam.

2 komentarze: