28
kwietnia, 9:19
Zdecydowałam. Pojadę odwiedzić Adama w więzieniu. No i
chyba nie powiem tego Louisowi… Nakarmiłam Lily mlekiem i przebrałam ją. Mama
wzięła ją i Lizzie na spacer. Tata od rana pracuje na posterunku.
-Jak to jedziesz go odwiedzić?!- powiedziała
zbulwersowana mama.
-On jest tam sam…
-… Camille nie możesz się zadawać z kryminalistą,
szczególnie teraz, gdy masz dziecko, poza tym on kiedyś porwał ciebie i
Carę, nie pamiętasz? …
-… mamo, ja go kiedyś kochałam, on dalej coś do mnie
czuję, muszę go odwiedzić…
-Masz zamiar powiedzieć to Louisowi?
Moja mina wyraziła zakłopotanie.
-Tak myślałam, on ma na pewno takie samo zdanie, co ja…
-Proszę nie mów mu nic, ja powiem mu sama, jak wróci.
Złość na jej twarzy przeszła na zrezygnowanie.
-Dobrze, nic mu nie powiem, ale nie siedź tam długo.
Zjadłam i ubrałam się, wzięłam torebkę i wyszłam. Po 40
minutach zaparkowałam na tyłach więzienia w Cheshire. Zapukałam w metalowe
drzwi. Otworzyła się klapka na oczy i ukazały się w niej dwie czarne patrzały.
-Słucham?
-Ja na widzenie.
-Do kogo?
-Do Adama Templetona.
-Proszę.
Policjant zaprowadził mnie koło placu, gdzie stały
wielkie basiory z łysymi głowami i rękami pełnymi tatuaży. Gwizdnęli gdy mnie
zobaczyli, a mi momentalnie podskoczyło ciśnienie. Pokazał mi miejsce na
obskurnym krześle. Stało ono koło szyby, naprzeciwko stał policjant, który
czekał na moją gotowość. Usiadłam i powiesiłam torebkę na oparciu. Lekki
stresie mnie dopadł. Policjant podszedł do drzwi i krzyknął do drugiego: Wprowadzić.
Przez drzwi wszedł ubrany w czarny kombinezon mężczyzna,
nie wyglądał jak Adam. Głowę miał opuszczoną. Jego czarne włosy, były trochę
przydługie, zawsze je miał bardzo krótko ścięte. Podniósł głowę i stanął jak
wryty, gdy mnie zobaczył. Sięgnął po słuchawkę, tak samo zrobiłam ja.
-Camille, jak dobrze cię znowu widzieć…- powiedział
cicho.
-Jak się masz, Adam?
-W miarę dobrze, ale wiesz w kiciu wesoło nie jest… Nie
ważne, co u ciebie? Jesteś dalej z Louisem? Jak Cara? Jak modeling? Opowiadaj…
-Nie jestem już modelką, a piosenkarką… Cara ma się
dobrze… Jestem z Louisem i…
-… masz z nim dziecko…- powiedział.
-Skąd wiesz?
-Tarabanili o tym w radiu i w telewizji, czasami
pozwalają nam posłuchać, czy pooglądać. Jak ma na imię?
-Li… Li… Lianna.
-Śliczne, oryginalne. Mam nadzieję, że kiedyś pokażesz mi
ją, jak wyjdę…
Kiwnęłam głową i opuściłam ją.
-Zmieniłaś się przez te dwa lata…
-Tak?- odgarnęłam sobie kosmyk włosów za ucho.
-Jesteś jeszcze piękniejsza niż kiedyś, nowa miłość ci
służy…
Uśmiechnęłam się.
-Ile ci jeszcze zostało?- spytałam.
-2,5 roku. Camille, ja… chciałem cię jeszcze raz
przeprosić, za to co zrobiłem.
Już miałam odpowiedzieć, gdy policjant powiedział: Koniec widzenia.
-Jeszcze chwilę.- powiedziałam do funkcjonariusza.
Zwróciłam się znów do Adama.
-Nie chcę poruszać tego, co kiedyś zrobiłeś…
-Dobrze, to zmieńmy temat, planujecie z Louisem ślub?
-Nawet o tym nie myślałam, szczerze mówiąc…
-Nigdy nie lubiłaś długich związków, ale przyznaję, że z
Louisem jesteś już naprawdę długo, ze mną byłaś 9 miesięcy, a potem chciałaś
iść do modelingu i ja się zmieniłem…
-Zmieniłeś się nie do poznania, dalej nie wiem, co wtedy
się z Tobą stało…
-Zacząłem brać.- szepnął do słuchawki- a poza tym, gdy
wyjechałaś do Londynu i znalazłaś sobie chłopaka, byłem zazdrosny, cholernie
zazdrosny…
Koniec
widzenia.
Mężczyzna złapał Adama za ramię, chłopak wstał, ale dalej
miał słuchawkę przy uchu.
-Camille, chciałem ci jeszcze powiedzieć, że… że… że… że
bardzo za Tobą tęsknię.
Odłożył białą słuchawkę i wraz z policjantem wyszedł z
pomieszczenia. Przymknęłam oczy i poleciała z niej pojedyncza łza. Odłożyłam
słuchawkę na swoje miejsce i wyszłam z Sali widzeń. Szłam długim korytarzem,
potem znowu koło placu. Adam usiadł na ławce i pomachał mi. Uśmiechnęłam się i wyszłam, usiadłam za kierownicą
samochodu. Za około godzinę byłam z powrotem w domu. Mama karmiła Lily, a Liz
jadła sałatkę owocową. Odłożyłam torebkę i ściągnęłam buty.
-Jak było?- spytała.
-Pogadałam z nim
trochę. Warunki ma tam beznadziejne…
-W końcu to więzienie…
Wzięłam Lily na ręce i zaczęłam ją karmić. Gdy zjadła
zaczęła płakać i wkładać paluszki do buzi. Sięgnęłam po żel, który leżał na
szafce i posmarowałam jej dziąsła, od razu przestała płakać.
Zadzwonił mój telefon. Louis.
Wzięłam go i poszłam na górę trzymając Lily na rękach.
-Halo?
-No
nareszcie do ciebie to się dodzwonić…
-Miałam
wyciszony telefon. Lily spała.
-Aha.
Co dziś robiłyście?
-Byłyśmy
na spacerze.
-A
mała tęskni za mną?
-Bardzo.
-A
ty?
-Bardzo.
-Chciałbym
być z wami…
-Ale
spełniasz marzenia i ja to rozumiem.
-Czasami
mam tego po dziurki w nosie…
-Louis…
-Dobra,
już się zamykam… Kocham Was, zadzwonię jutro.
-Dobrze,
kotku, papa.
-Pa.
-I co my zrobimy?- spytałam Lily, ale właściwie
skierowałam to pytanie do siebie.
Usiadłam na moim łóżku i pogłaskałam córcię po policzku.
Ta uśmiechnęła się i wtuliła w moją pierś. Chwilę później przysnęła. Po 10
minutach otworzyła oczka. Zeszłyśmy na dół. Lizzie oglądała Spongeboba,
usiadłam z Lily na kanapie obok i wpatrywałam się w TV. Lily leżała w pozycji
pół-siedzącej. Obserwowała mnie i Lizzie, która śmiała się co chwilę z
serowatego stworka. Mama robiła obiad, który mniej więcej koło 16:00 spoczął na
stole. Zapiekanka z serem i szpinakiem. Nałożyłam sobie porcję i zjadłam ją w ciągu
10 minut. Lily bawiła się grzechotką, leżąc w nosidełku. Około 18:00 przyszedł
tata, a wraz z nim ciocia Anne i Robin. Przywitałam się z nimi.
-Matko, jaka Lily jest podobna do Camille.- zwróciła się
ciocia do mojej mamy- niebieskie oczka, blond włoski, ale usta bezwzględnie ma
Louisa, nos też twój.
Uśmiechnęłam się.
Ciocia wypiła herbatę i zjadła kawałek sernika, który
mama zrobiła dzień wcześniej. Około 21:30 wyszli z domu i poszli do siebie.
Lily zasypiała mi na rękach, więc nie kąpałam ją. Przebrałam jej pieluszkę i
śpioszki. Położyłam ją na łóżku. Sama też się przebrałam i położyłam.
Wróciłam z imprezy urodzinowej koleżanki i... kręci mi się w głowie... Dokańczamy matmę i angielski, miłego czytania!
Następny rozdział będzie dłuższy...
Wróciłam z imprezy urodzinowej koleżanki i... kręci mi się w głowie... Dokańczamy matmę i angielski, miłego czytania!
Następny rozdział będzie dłuższy...
I znów pierwsza !!! JEEEEJ !!! Świetny jak zwykle z resztą, czekam na kolejny <333
OdpowiedzUsuń<33333
UsuńTeoretycznie druga!!! Rozdział niesamowity. Bardzo ciekawi mnie ciąg dalszy więc pisz szybko nexta ;)
OdpowiedzUsuńHhhmm. Jeju niech ona nie wraca do tego Adma, czy jak tam się zwie. Fajnie jakby wzięli ślub z Lou. A bez ty zbędnych zdań rozdział Najlepszy <3
OdpowiedzUsuńJa chcę następny rozdział<3
OdpowiedzUsuń