sobota, 26 października 2013

Rozdział 76.



27 maja, 04:58
Usłyszałam płacz Lily, zerwałam się z łóżka, aż mi się w głowie zakręciło. Lou otworzył oczy przestraszony, że coś się stało. Uspokoiłam go i poszłam do pokoiku małej. Jej dziąsła były znowu nabrzmiałe, ale czułam coś szorstkiego pod nimi. Ząbek jest już blisko. Pomasowałam jej dziąsła i posmarowałam żelem, usiadłam na fotelu bujanym w rogu pokoju i przytuliłam małą do siebie. Pokwękała jeszcze chwilkę i zasnęła. Położyłam ją z powrotem do łóżeczka i wróciłam do sypialni. Lou spał jak zabity. Zasnęłam obok niego.
10:27
Otworzyłam oczy. Lou gadał coś do Lily, która leżała w naszym łóżku. Jej malutka dłoń trzymała się kurczowo małego palca u ręki Louisa. Wydawała jakieś dźwięki, a czasami śmiała się donośnie. Spojrzała na mnie i wnet jej różowe dziąsełka pokazały się.
-Dzień dobry, słonko!- powiedziałam do Lily- dzień dobry, kotku- zwróciłam się do chłopaka podnosząc na niego wzrok.
Patrzył się na mnie kochającym wzrokiem, aż mi się na sercu ciepło zrobiło.
-Czemu mi się przyglądasz?- spytałam.
-Bo cię kocham.
Spletliśmy nasze palce prawych rąk, Lily patrzyła raz na mnie, raz na Louisa. Kiedyś się dowie, co znaczy miłość do chłopaka i oby trafiła na takiego jak Louis.
-Chyba brzuszek mojej księżniczki zrobił się głodny?
Wstałam i wzięłam Lily na ręce. Zeszłyśmy na dół i zrobiłam jej kaszkę. Nakarmiłam ją i posadziłam w huśtawce, która dostała od cioci Cary i wujka Harry’ego. Zaczęłam robić tosty i herbatę. Gdy były już gotowe zawołałam Louisa, który za chwilę był na dole. Zjedliśmy i wypiliśmy. Spojrzałam do lodówki. Świeciła pustkami.
-Musimy iść na zakupy.- oznajmiłam.
Gdy wszyscy się ubraliśmy, Louis zapakował Lily do wózka i wyszliśmy na dwór. Na niebie było widać szarawe chmury, ale nie wróżyły one deszczu. Spacerem doszliśmy do pobliskiego Tesco i zrobiliśmy zakupy. Za około godzinę byliśmy w domu. Rozpakowałam torby, a Lou rozebrał Lily z bluzy. Na 14:00 umówiona byłam na kolejną sesję ćwiczeń do Winstona. Dochodziła 13:20, więc przebrałam się, sięgnęłam po torbę.
-Kotku?- powiedział Lou.
-Tak?- odwróciłam się w jego stronę.
-Czy chłopaki mogą przyjść dziś oglądać mecz?
-Jasne, czemu się pytasz…
-Nie, no jakoś tak, wiesz, żebyś nie czuła się zaskoczona.
-Ok., powiedz Hazzie, żeby wziął ze sobą Carę.
-Dobrze.
Dałam mu całusa, a potem córeczce.
Wyszłam z domu i wyjechałam samochodem z podjazdu. Przed 14:00 byłam na sali, 3 godzinny trening. Ale zakwasy już mi nie dokuczają, wszystko idzie w dobrym kierunku. Wróciłam do domu. Lily leżała w kołysce i bawiła się grzechotką. Na stole w salonie leżały trzy miski z chrupkami, popcornem i krakersami, a poza tym kilkanaście puszek piwa. Lou właśnie schodził na dół.
-Jak tam?- spytał całując mnie w policzek.
-Coraz lepiej się czuję po ćwiczeniach.
Poszłam wziąć prysznic, wilgotne włosy związałam w luźnego warkocza. Ubrałam dresy i bluzę.
Odgrzałam sobie przygotowanego przez Louisa kurczaka z warzywami. Wzięłam Lily na ręce i zaczęłam karmić ją papką z banana i jabłka.
Dzwonek do drzwi.
Poszłam otworzyć. Liam z Zaynem. Przywitałam się z chłopakami, potem oni przywitali się z Louisem i zaczęli dawać nowe to zabawki Lily. Prezentów od samego Harry’ego miała jeden kosz. Od Liama i Nialla drugi kosz, a od Zayna kolejny kosz. Szczerze mówiąc powoli musiałam wynosić te zabawki do innego pokoju, bo z pokoiku Lily zrobiłaby się graciarnia. Córcia przytuliła różowego słonia od Liama do siebie i uśmiechnęła się szeroko.
-Camille, czemu nic nie mówisz, że ząb jej rośnie…- powiedział Zayn.
-Już wyszedł?
Podeszłam i spojrzałam na dziąsełko Lily.
-Nareszcie się przebił.- powiedziałam.
Chwilkę potem przyszedł Niall, a zaraz potem Harry z Carą. O 20:00 rozpoczął się mecz, chłopcy obsypali małą prezentami. Carze nudziło się oglądanie meczu, więc poszła mi pomóc umyć Lily. Gdy mała była gotowa do spania, położyłam ją. Zrobiłam dwa kubki herbaty. Usiadłyśmy z Carą na moim łóżku. Dziewczyna opowiadała to i tamto.
-Ostatnio dzwonili do mnie z Vogue’a.- powiedziała zobojętniałym głosem.
-I?
-Zaproponowali mi sesję?
-Żartujesz?- spytałam z uśmiechem na twarzy.
-Nie żartuję.- dodała uśmiechając się od ucha do ucha.
-Zgodziłaś się?
-Jasne, że tak.
-Kiedy?
-Powiedzieli, że zadzwonią.
-Ale fajnie.
Harry zapukał lekko w drzwi od sypialni.
-Cara idziemy? Mecz się już skończył…
-Zaraz przyjdę.
Harry poszedł.
-Jak zadzwonią, od razu dzwoń do mnie.
-Oki.
Zeszłyśmy na dół, chłopcy pożegnali się ze mną i poszli, Cara z Harrym żegnali się z nami jakies pół godziny. Potem pojechali.
-Idziemy spać?- spytał Lou.
-Yhym.
Lou wziął prysznic i położył się obok na łóżku.
3 czerwca, 8:45
Obudziłam się pierwsza i od razu zeszłam na dół zrobić śniadanie. Omlet piekł się powoli na patelni. Zalałam kubki z kawą.
Lou ma dzisiaj koncert otwierający trasę koncertową. Znowu będę go widywała raz na 2-3 tygodnie. Poprosiłam Debbie, żeby dzisiaj także przyszła do nas na kilka godzin, oczywiście zgodziła się. Z kolei Lily wychodzi kolejny ząb, jest z deka markotna, ale to takie wesołe dziecko, że humorki trwają maksymalnie 15 minut.  Weszłam na górę, wzięłam na ręce Lily, która nie spała już. Zeszłam z nią na dół i zrobiłam kaszkę. Zjadła i posadziłam ją na huśtawce, bawiła się grzechotką. Louis zszedł na dół i pocałował mnie namiętnie w usta. Zjedliśmy wspólnie śniadanie. Potem Lou pomógł mi sprzątać dom. Gdy skończyliśmy około 12:00, chłopak musiał jechać na O2, żeby się przygotować do występu, ja powiedziałam, że przyjadę około 16:00. Poszłam z Lily na spacer, zrobiłam zakupy i oczywiście stanęłam w centrum obiektywów wkurzających fotografów. Około 14:00 wróciłyśmy. Nakarmiłam ją, Debbie przyszła o 15:00, więc mogłam spokojnie się wykąpać i przygotować. Włosy rozpuściłam, a oczy maznęłam lekko tuszem. Usta poprawiłam brzoskwiniową szminką. Pożegnałam się z Lily i wyszłam. Za około 30 minut zaparkowałam na tyłach areny, jak zwykle przy drzwiach stał Paul.
-Cześć, Paul.
-Cześć Camille.
Strzeliliśmy sobie żółwika. Weszłam do środka. Liam prawie mnie przewrócił na korytarzu, bo Niall go gonił, chłopak wybiegł na parking, gdzie stał mój samochód i samochody chłopców. Wielki pisk fanek stojących tam skłonił ich do kilku zdjęć i autografów. W garderobie Lou robiła fryzurę Zaynowi, a Louis się ubierał. Harry leżał na kanapie i uśmiechnął się, gdy weszłam do środka. Lou ogarnął, że weszłam, gdy powiedziałam donośne: Hej! Zapiął spodnie i podszedł do mnie, dałam mu całuska. Harry zrobił mi miejsce na kanapie i usiadłam obok niego. Gdy Lou zrobiła fryzurę Zaynowi na fotel usiadł Louis.
Gadałam z Hazzą i przypomniało mi się zdjęcie, które zobaczyłam w domu.
-Zaraz ci coś pokażę, wyciągnęłam telefon i włączyłam podgląd zdjęcia.
-Skąd ty masz to zdjęcie?
-Znalazłam w albumie. Zobacz, ty tam podnosisz rękę, ja jestem w różowej sukience i przytula mnie Gemma,
-Nawet nie wiedziałem, że takie zdjęcie istnieje.
-Tsaaa…
-Matko, jacy my byliśmy mali…
-Aż się w głowie nie mieści, że tyle lat się znamy.
-Powinniśmy kupić sobie naszyjniki z BFF…
-Jasne…
Harry zaśmiał się.
Przez drzwi wszedł zmachany Liam.
-Gdzie zgubiłeś Nialla?- spytał Zayn, połykając łyk wody.
-Zamknąłem go w kiblu.
Liam usiadł i wziął wodę od Zayna, wypił ją do końca i wyrzucił pustą butelkę do śmietnika. Niall wszedł do środka.
Lou skończyła robić fryzurę Louis'owi, a jego miejsce zajął blondyn.
Cara weszła przez drzwi do garderoby i przywitała się ze wszystkimi. Harry poprawił się na kanapie i Cara usiadła mu na kolanach.
-Do was się dostać, to ja nie wiem.
-To tam się dzieje?
-Fanki zatorowały wjazd na parking…  Porażka, natrąbiłam się jak nigdy, a jak już mnie zobaczyły, że to ja, to myślałam, że szyby wybiją.
Pocałowała Hazzę i zwróciła się do mnie.
-Dzwonili…- wypaliła.
-Kiedy?- spytałam.
-Jakąś godzinę temu.
-I?
-Za tydzień lecę do Sydney na sesję do Vogue’a.
Zaczęłam piszczeć z radości i ona też. Chłopcy się popatrzyli na nas dziwnie, więc usiadłyśmy spokojnie.
Technik muzyczny wszedł do pomieszczenia.
-Chłopaki, robimy próbę dźwięku, chodźcie…
-Niall zaraz przyjdzie, dokończę tylko…- powiedziała Lou.
Cała czwórka poszła. Usiadłam koło Cary.
-Aż do Sydney? Myślałam, że sesja będzie w Londynie…
-Nie, powiedzieli, że sesja do Australijskiego Vogue’a, jest w Australii, więc wiesz…
-Matko to jest prawie doba lotu samolotem…
-Ale wiesz, zobaczę Australię… Podobno to piękny kontynent.
-Mało powiedziane, że tam jest pięknie, to ziemia bogów.- powiedział Niall starając się zagłuszyć suszarkę.
Zadzwonił mój telefon. Wyszłam z pomieszczenia. Na ekranie pojawił się napis: Alice Foutley.
-Halo?- spytałam lekko zszokowana.
-Camille?
-Boże, Alice, wieki cię nie słyszałam.
-Ja ciebie też… Jak tam? Co słychać?
-Jakoś leci, wiesz, że nie jestem już modelką…
-Nie rozumiem czemu…- wydała się oburzona.
-Problemy z agencją, ale teraz śpiewam, nie ważne co u ciebie?
-Urodziłam córeczkę…
-No właśnie, coś mi Candice mówiła…
-Tak, powoli wracam do modelingu…
-To fajnie…
-A ja słyszałam, że też urodziłaś córeczkę.
-Tak. Urlop macierzyński trwa.
-A jak ci się układa z Louisem?
-Bardzo dobrze.
-Gdzie jesteś?
-Na backstage’u.
-Masz koncert?
-Nie, Louis, ale jak będę miała w Londynie to zadzwonię.
-Kupię sobie bilet M&G.
-A proszę bardzo…- zaśmiałam się.
-Dobrze kochana, nie przeszkadzam, papa i do zobaczenia. A Cam, jak będziesz miała czas to dzwoń, wybierzemy się na spacer z córeczkami.
-Czemu nie.
-No dobrze, to nie przeszkadzam pozdrów Carę, na pewno tam jest z Tobą.
-Jest i przekaże.
-To na razie, kochana.
-Pa, Ali.
Połączenie zakończone.
Weszłam z powrotem. Lou siedziała na fotelu, który wcześniej zajmował Niall i popijała kawę z kubka. Cara rozłożyła nogi na kanapie, ale widząc, że wróciłam, wzięła je na drugą stronę, żeby zrobić mi miejsce. Za jakieś pół godziny chłopcy wrócili. Lou wzięła się za fryzurę Liama, a na końcu Harry’ego, któremu tylko postawiła do góry grzywkę, żeby było mu wygodnie. Przed 19:00 technik zamontował chłopakom mikroporty i punktualnie o 19:00 wyszli na scenę. MEGA PISK!!! Razem z Carą wyszłyśmy do pierwszego rzędu i usiadłyśmy na fotelach. Chłopcy dali niesamowite 2,5 godzinne show, zaśpiewali stare i nowe hity. Bawiłyśmy się świetnie. O 21:40 chłopcy zeszli cali mokrzy ze sceny, pożegnali się ze wszystkimi i każdy wrócił do swoich domów. Zapłaciłam Debbie i kobieta wyszła. Lou poszedł się wykąpać. Ja poszłam zaraz po nim. Następnie położyliśmy się spać…

Kolejny rozdział, jak się podoba? Komentujcie i pamiętajcie, że możecie mi zadawać pytania na Ask.fm. Miłego czytania dziewczyny!!!

3 komentarze:

  1. Nie wiedziałam, że dzwoniłam do ciebie Camille <3. Hhahahah xd. świetny jak zwykle !

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń