22 marca, 10:44
Narracja Cary
Gdy otworzyłam oczy, Harry spał, spojrzałam na zegarek. Była 9:05. Moja głowa leżała na klatce piersiowej Hazzy. Palcem wskazującym malowałam kwiatki na jego brzuchu. Na jego delikatnej skórze, po moim dotyku pojawiała się gęsia skórka. Bawiło mnie to. Bardzo. Zachichotałam i kładłam mojego palca w nowych to miejscach na jego brzuchu, aż mnie trzęsło tak zaczęłam sie śmiać. Jednocześnie to jest takie słodkie i zabawne. Wzdrygnął się i położył swoją dużo rękę na swoim brzuchu. Teraz jeździłam palcem wokół jego dłoni. Uniosłam lekko głowę i pocałowałam go w obydwa wytatuowane ptaki. Nagle chłopak przewrócił się i byłam pod nim.
-Taki obrót sytuacji też mi się podoba...- powiedziałam, przygryzając wargę.
Uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie. Przekształciłam to w coś fajnego, jednak burczenie w brzuchu Harry'ego przerwało całą zabawę.
-Jesteś głodny?- spytałam.
-Nie, ja nie.
-Właśnie słyszałam.
-To był twój...
-Serio?
-Mhmm.
-To co robimy?- spytałam.
Chłopak nachylił się nade mną i dał mokrego całusa.
-Idziemy robić śniadanie.
Wstał i nałożył bokserki.
-Że co?- spytałam podnosząc głowę w niezadowoleniu.
-Właśnie to, możesz wziąć prysznic, a ja przygotuję coś.
-No dobra.
Harry wyszedł z pokoju, wstałam i sięgnęłam po czystą bieliznę. Odwróciłam się w stronę drzwi. Zboczuś wystawił głowę do pokoju i podglądał mnie. Rzuciłam w niego drugim stanikiem. Uciekł, ale krzyknął: Ten czarny byłby lepszy...
Wzięłam prysznic i zmazałam wczorajszy makijaż. Od razu czułam się lepiej. Ubrałam czarny koronkowy stanik z różowymi wstawkami. Nałożyłam na siebie jego koszulę i zapięłam jeden guzik w okolicach pępka. Weszłam do kuchni. Poczułam śliczny zapach bekonu. Jajecznica a'la Harold Styles... Usiadłam na blacie. Loczek spojrzał na mnie i uśmiechnął się do siebie.
-Chcesz kawy czy herbaty?
-Obojętnie.
Podał mi kubek z kawą. Nałożył na talerzyki porcję jajecznicy. Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Zjadłam w ciągu kilki minut i włożyłam talerzyk do zmywarki.
-Camille zaprasza nas dzisiaj do siebie na 19:00.
-Aha, no to muszę zrobić jakieś ciasto, albo coś. Pomożesz mi?
-Tak.
Ubrałam krótkie spodenki i koszulkę. Zrobiliśmy ciasto czekoladowe, uwielbiane przez Camille. Włożyłam je do piekarnika i nastawiłam dzwonek za 1,5 godziny. Usiadłam przed telewizorem, a Harry obok mnie. Popatrzył się przez pół minuty na ekran TV, ale potem zmienił obiekt zainteresowania. zaczął składać na mojej szyi drobne pocałunki, ale ja przesunęłam się w bok. Harry przysunął się jeszcze bardziej. Skończyła się kanapa. Wstałam i poszłam do kuchni. Loczek za mną... Wreszcie, gdy poczuł się wkurzony lataniem za mną, złapał mnie za biodra i wpił się w moje usta. Nie... no to... mnie rozbroiło. Zadzwonił telefon loczka, a ja sięgnęłam po niego nie przerywając pocałunków. Niall. Przesunęłam pasek na ekranie i rozmowa została rozpoczęta. Przyłożyłam loczkowi do ucha i oderwał się ode mnie, gdy usłyszał, że Niall czeka na odpowiedź.
-Tak, będę za 20 minut, na razie.
Harry dał mi mokrego całusa i oblizał usta. Pobiegł na górę. Oparłam się o blat i uśmiechnęłam do siebie. Poszłam do pracowni i kontynuowałam pracę nad sukienką.
Oczami Camille
Na dzisiejsze spotkanie nie wiem, jak to nazwać przyjdą
wszyscy chłopcy i do tego Cara. Kupiliśmy piwa różnego rodzaju, colę, 7up i
fantę do drinków, a także dwie butelki wina. Lily leżała na brzuszku na kanapie
w salonie. Lou pojechał na próbę, mała się śmieje sama do siebie, a ja
spokojnie robię lasagnę. Nagle mała zaczęła płakać, pobiegłam do salonu i
wzięłam ją na ręce. Niemożliwe, żeby była głodna, jadła 15 minut temu.
Kołysałam ją delikatnie, ale przez cały czas głośno płakała. Sięgnęłam po
telefon i zadzwoniłam do mamy. Uspokoiła mnie i powiedziała, że być może Lily
dostała pierwszej kolki. Kazała mi zaparzyć dla niej ziołową herbatkę i masować
brzuszek. Zrobiłam tak. Lily przez cały czas płakała, a drobne kropelki leciały
z jej oczek. Ostudziłam herbatkę i mała wypiła ją. Następnie usiadłam na fotelu
i odsłoniłam brzuszek córeczki. Delikatnie dotykałam i uciskałam. Po 10
minutach mała przestała płakać i znowu zaczęła się śmiać. Wzięła grzechotkę i
szeleściła nią głośno. Zadzwonił mi telefon. Trzymając Lily na rękach pobiegłam
do salonu i podniosłam go z szafki.
Odebrałam, ale okazało się, że to głuchy telefon.
Odłożyłam go na półkę. Małą położyłam do kołyski, która jest w salonie i
zapięłam w pasach, żeby nie wypadła. Poszłam do kuchni i kończyłam robić
posiłek.
Dochodziła 18:30. Lou przyszedł i poinformował mnie, że
wszyscy chłopcy przyjdą, Zayn weźmie ze sobą Perrie, a Harry oczywiście Carę.
Lou zaczął bawić się z Lily, która chwilkę później zasnęła w jego ramionach.
Zaniósł ją do łóżeczka i przykrył kocykiem. Poszłam wziąć prysznic. Uczesałam
włosy w kucyka i ubrałam jeansy. Do tego nałożyła białą koszulkę- bokserkę i
czarny sweterek. Louis wszedł do łazienki zaraz po mnie. Lily obudziła
się i poszłam zmienić jej pieluszkę. Zeszłam na dół i zrobiłam jej mleko.
Usiadłam na kanapie i karmiłam ją. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Odłożyłam
butelkę i poszłam z małą do drzwi. Wujek Niall.
-Hejka dziewczyny.- powiedział- jak się ma nasza słodka
Lilusia?
Mała pisnęła i uśmiechnęła się.
-To chyba znaczy dobrze.- powiedział.
Ściągnął kurtkę i buty.
-Ale pachnie… Lasagna?
-Bingo.- uśmiechnęłam się.
-Ale jestem głodny…
-Zaraz ci nałożę, ale najpierw muszę nakarmić Lily.
-A może ja mógłbym?
-Chciałbyś?
-Jasne.
-Dobra.
Podałam mu małą, wziął butelkę i zaczął ją karmić.
Poszłam do kuchni i podgrzałam Niall’owi jedzenie. Nagle rozległo się głośne
pukanie. Otworzyłam w drzwiach stała Cara z Harrym i Liamem.
-Kolędnicy!- krzyknęła, gdy otworzyłam drzwi.
Rzuciła się na mnie i przytuliła mocno. Następnie
przywitałam się z Hazzą i Liamem. Weszli do salonu.
-Na początek drinki, wino czy piwo?- spytałam
zgromadzonych.
-Wino.- powiedziała Cara.
-Drinka.- Liam
-Ja też drink.- Harry.
-Ja to samo.- odezwał się Niall.
-Gdzie jest Lou?- spytała brunetka.
-Na górze, ubiera się.
-A spoko, pomóc ci w czymś?- spytała mnie przyjaciółka.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo rozległ się dzwonek do
drzwi. Wpuściłam Zayna i Perrie do środka. Przywitałam się z nimi i dołączyli
do reszty. Louis zszedł na dół i usiadł koło Nialla na kanapie. Nagle
usłyszałam płacz Lily, poszłam na górę, a za mną podążyły Cara i Pezza.
Nakarmiłam ją wcześniej przygotowaną butelką z mlekiem. Potem doszłam do
wniosku, że wykąpię Lily. Dziewczyny podskoczyły z radości, gdy spytałam, czy
nie chcą mi pomóc. Cara nalała ciepłej wody do wanienki, a Perrie przeniosła
przewijak do łazienki. Wzięłam pieluchę, zasypkę i ciuszki. Rozebrałam Lily i
włożyłam ją do wanienki. Podtrzymywałam jej głowę, ochlapywałam jej tłuściutkie
ciałko wodą. Cieszyła się i co chwilkę śmiała. W pewnym momencie uderzyła
rączką o taflę wody i ochlapała ciocie. Dziewczyny zaczęły się śmiać. Potem
wytarłam małą puszystym ręcznikiem i nałożyłam pieluszkę. Potem założyłam jej
żółte śpioszki i futrzaste zielone skarpetki. Owinęłam ją kocykiem. Cara wylała
wodę z wanienki, a ja zaniosłam przewijak do pokoiku, gdy Perrie trzymała Lily.
Potem oddała mi ją i zeszłyśmy we czwórkę na dół. Wszyscy chłopcy, gdy
zobaczyli małą uśmiechnęli się szeroko. Louis wyciągnął ręce i podałam mu naszą
córkę. Nalałam sobie wina do kieliszka i upiłam małego łyczka. Gadaliśmy o
wszystkim, od spraw politycznych, po sprawy zawodowe i prywatne. Mała zasnęła
tym razem w ramionach Zayna. Szczerzył się do Perrie i do niej. Poprosiłam go,
żeby poszedł ze mną i włożył ją do łóżeczka. Mulat posłusznie zrobił to, o co
go poprosiłam. Włożył ostrożnie małą do łóżeczka, a ja przykryłam ją kocykiem.
Zeszliśmy na dół.
-Pijesz jeszcze?- spytała Cara, która trzymała butelkę
wina w prawej ręce i nalewała biały płyn do kieliszka Pezzy.
-Nie, muszę być przytomna.
-Racja.
-Jesteście głodni?- spytałam zgrai.
-No.- odpowiedzieli wszyscy.
-To zaraz nie będziecie.
Wstałam i poszłam do kuchni. Zapaliłam światło, bo na
zewnątrz było ciemno. Nagrzałam piekarnik, po 20 minutach na stół weszła duża
brytfanna z lasagną. Wszyscy jedli, aż im się uszy trzęsły. Chłopcy wypili
jeszcze po kilka piw i po 2 drinki. Ja już nie piłam, a Cara z Perrie
delektowały się smakiem włoskiego białego wina.
Około 2 wszyscy się ulotnili. Pozbierałam wszelkie
naczynia i pozmywałam. Lou był trochę podpity i zaczął się do mnie przystawiać.
-Chcę zobaczyć
twoje nogi, nogi, nogi, nogi…- bełkotał pod nosem.
Zaczęłam się śmiać.
-Jak będziesz trzeźwy, to wtedy, teraz idziesz spać.
-… chcę żebyś
założyła mini, mini, mini, mini…
-Na górę, do wyra, spać…
Posłusznie
poszedł na górę. Ściągnął koszulkę i spodnie, rzucił się na łóżko i za jakieś 2
minuty zaczął donośnie chrapać. Uchyliłam lekko okno, żeby rano miał czym
oddychać. Przykryłam go kołdrą. Sama wyjęłam drugą kołdrę i położyłam się w
jednym z pokoi gościnnych. W nocy
obudził mnie płacz Lily. Nakarmiłam ją i już chciałam ją położyć do łóżeczka, gdy
znowu zaczęła płakać. Kołysałam ją i kołysałam i znów miałam ją włożyć do
łóżeczka, gdy zaczęła płakać. W domu było strasznie gorąco, ściągnęłam z niej
śpioszki i skarpetki. Postanowiłam, że będzie dziś spała ze mną. Od ściany
położyłam poduszki, żeby się nie uderzyła. W ciągu kilku minut Lily zasnęła.
Gdy obudziłam się koło 6:30, mała dalej spała. Wyglądała ślicznie, zrobiłam jej
zdjęcie. Położyłam się znowu i spałam dopóki mała nie pisnęła z radości, gdy
zobaczyła latającą niedaleko niej muchę… Gdy wstałam, Lily na tyle, ile mogła
śledziła mnie wzrokiem. Ubrałam ją i nakarmiłam. Zeszłyśmy na dół i posadziłam
ją w bujanej kołysce. Grzechotała zabawką od Hazzy i zaczęła wkładać ją do
buzi. Zrobiłam tosty i dwa kubki gorącej kawy. Lou zszedł na dół z worami pod
oczami. Pocałował mnie w usta, a Lily pisnęła i zrobiła fffffffff…
Chłopak migiem zjadł i wypił.
-Boli cię głowa?
-Nie…
-Na którą masz próbę?
-Na 12:30.
-Aha. Ja pojadę dziś do Syco, muszę podpisać jakieś
papiery.
-No dobrze.
Lou poszedł na górę i ubrał się. Pobawił się chwilkę z
małą, gdy brałam prysznic i ubierałam się. Około 12:15, wyszedł i pojechał na
próbę. Przebrałam małą i około 13:00 zapakowałam ją z nosidełkiem do samochodu.
Okazało się, że Eddie też tam był. Mała akurat nie spała, tylko albo piszczała,
albo robiła fffffffff…
Podpisałam to, co miałam podpisać i około 14:30
wróciłyśmy do domu. Uprzednio jednak zatrzymałyśmy się i zrobiłyśmy zakupy, w
sensie ja, Lily spała. Podchodziły do mnie fanki i dawałam im autografy. Bardzo
chciały zobaczyć Lily na żywo, ale zasłonięte chustą nosidełko utrudniło im to.
Rozebrałam małą z kurteczki i ściągnęłam jej grube skarpetki. Nie spała, ale
miała markotną minę. Wzięłam ją na ręce i zrobiłam jej herbatkę. Nalałam do
butelki i moja córeczka zaraz ssała smoczek. Gdy już skończyła, usiadłam na
fotelu i kołysałam ją lekko. Przyglądała mi się. Palca wskazującego lewej
rączki włożyła do buźki. Drugą ręką złapała za moje blond włosy. Uśmiechała się
lekko. Chwilkę później zamknęła oczy i zasnęła. Włożyłam ją do kołyski, która
była na dole, a sama włączyłam cicho telewizor. Na nie wiem kiedy przysnęłam.
Obudziło mnie ciche mruczenie Lily. W rączce miała piszczącego pieska od Zayna
i Perrie. Podniosła główkę, gdy zobaczyła wchodzącą przez drzwi Carę.
Wstałam i spojrzałam na nią.
-Sorry, że nie pukałam, ale wcześniej dzwoniłam i
myślałam, że śpicie.
-Nie ma sprawy.
Ściągnęła zamszowe czarne botki i kurtkę. Podeszła do
małej i wyciągnęła ją. Mała łapała za jej okulary.
-Kawa, czy herbata?- spytałam.
-Kawa.- powiedziała uśmiechając się do Lily.
Cara musiała zrobić jakąś głupią minę, bo mała parsknęła
śmiechem. Położyłam na stoliku dwa kubki kawy, Cara odłożyła małą do kołyski i
usiadła na kanapie. Gadałyśmy o
wszystkim i o niczym.
-Pokłóciłam się dziś z Harrym.- powiedziała.
Retrospekcja 23 marca,
8:11
Rano wstałam i ubrałam
się, Harry spał jak zabity po wczorajszym. Zjadłam szybkie śniadanie i
zadzwonił dzwonek do drzwi. Finn Hutler, mój klient przyszedł na zmierzenie.
Szyję mu bowiem garnitur na randkę z narzeczoną.
-To chyba przejdziemy
do sedna.- powiedziałam.
-Tak, chyba tak.
-W salonie jest więcej
miejsca. Tam pana zmierzę.
-Ok.
-Proszę tu zaczekać.-
powiedziałam.
Poszłam po miarkę i
wróciłam z powrotem. Zmierzyłam go w ramionach, w biodrach w pasie, zmierzyłam
ramiona i przeszłam do nóg. Ukucnęłam i zaczęłam mierzyć nogi od bioder do
kostek, wtedy wszedł Harry.
-Cara co ty robisz?!
-Cześć Harry, to jest
mój klient, Finn Hutler będę mu szyła garnitur.
-Dlaczego ty klęczysz
przed nim?- powiedział z obrzydzeniem.
-Mierzę mu nogi… Harry
o co ci chodzi?
-Jakim prawem klęczysz
przed obcym facetem?!
-Kurde, Harry, jak mam
go inaczej zmierzyć?
-Nijak, w ogóle go nie
mierz.
Zwróciłam się do
Finn’a.
-Chyba dziś nam się nie
uda, zadzwonię do pana, dobrze?
-Nie ma sprawy.
Mężczyzna podszedł do
drzwi, wziął kurtkę i wyszedł.
-Co ty za
przedstawienia robisz?
-Ja nic nie zrobiłem,
to ty klękałaś przed nim.
-Harry jak miałam
ściągnąć z niego miarę?!
-Szkoda, że nic innego
mu nie ściągnęłaś…
-Co? Czy ty sądzisz, że
ja bym coś takiego zrobiła?!
Popatrzyłam na niego,
rzuciłam miarkę i pobiegłam na górę.
-Czemu się ciebie czepiał?- spytałam, gdy Cara skończyła
opowiadać.
-Bo ja wiem…
Za jakieś 10 minut Cara powiedziała.
-Ja się będę zbierała… Mam dużo roboty i muszę wziąć się
za to.
-No dobrze.
Odprowadziłam ją do drzwi, ubrała się i w tym momencie,
Louis z Harrym i Niallem weszli do środka. Dałyśmy sobie po całusku w policzek
i dziewczyna nie patrząc na loczka wyszła. Harry popatrzył na moją skwaszoną
minę. Patrzyłam wzrokiem w stronę drzwi, żeby pobiegł za nią. Zrozumiał.
Macie dzień wcześniej... Miłego czytania kochane!!!
Macie dzień wcześniej... Miłego czytania kochane!!!
Cóż mogę powiedzieć, jak zwykle świetny rozdział! ;-) MAsz talent, kochana.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Trochę mnie martwi zachowanie Harrego, no, bo obraża się o takie za przeproszeniem gówno?! Ona tylko tego KLIENTA mierzyła, by uszyć mu garnitur no, kto rozumie mężczyzn oprócz ich samych na wzajem, bo ja na pewno nie. Tak jak teraz nie rozumiem zachowania Harrego (nie powinien być aż tak zazdrosny) to w szkole nie rozumiem swoich kolegów no, ale cóż takie życie. Dziękuje Ci, że dodałaś ten rozdział wcześniej, tak milo się odpieprzyć przed szkolą, która nie rozpieszcza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Kocham Marzena ze Ślaska
Zaczepiasty :*
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć mine Harrego gdyby wtedy dowiedział się, że Cara szyje garnitur na randkę z narzeczoną tego klienta
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuper
Hej :) Na swoim blogu prowadzę zakładkę 'Polecam' w której polecam (xD) różne opowiadania :) Ostatnio zaczęłam czytać Twoją historię i bardzo mi się podoba, więck postanowiłam zapytać czy nie chciałabyś abyd napisała krótką notkę o twoim blogu, tak na miesiąc. Wiesz, użyłabym fragmentów opowiadania, żeby pokazać o czym jest blog. A zresztą zobaczysz jeśli się zgodzisz. O odpowiedź proszę na moim blog: chec-zemsty.blogspot.com Dzięki xx
OdpowiedzUsuń