Kilka dni później…
Dziś nas wypisują, mnie i moją małą córeczkę. Mama moja i
Louisa przyjechały na kilka dni, żeby mi pomóc w opiece. Same chciały. Nie
zabrały ze sobą dzieci. Lekarka podała mi wszystkie dokumenty związane z Lily.
Ubrałam ją w puszysty kombinezon i powoli włożyłam do nosidełka. Dziwnie czuję
się bez brzucha. Jestem taka szczupła… Moje słoneczko jest tak bardzo grzeczne,
w ogóle nie płacze, oczywiście jeżeli chodzi o jedzenie to drze się na całe
gardło. Dojechaliśmy do domu. Przed szpitalem wielki tłum fanek Louisa i moich
oraz paparazzi, którzy koniecznie chcą zrobić zdjęcie mojego maleństwa. Ale
trzymam nosidełko przy sobie, zakryłam je kocem. Wsiadamy do Range Rovera
Hazzy. Cara siedzi z przodu i chłopak rusza. Fani pukają w szyby i jedziemy
dalej. Po 30 minutach byliśmy w naszym domu, tam także była taka sama sytuacja
co w domu, a nawet gorsza. Ochroniarze podeszli do drzwi i wyszłam z
nosidełkiem w ręku. Czterech okrążyło mnie i wprowadziło do domu, Lou wszedł do
środka z dwoma, a Cara z Hazzą pojechali do siebie. Powiedzieli, że wpadną za
kilka dni. Podziękowaliśmy ochroniarzom i mężczyźni poszli. Tutaj byliśmy już
bezpieczni. Moja mama przywitała nas, a potem mama Louisa. Brunetka wzięła
nosidełko i ściągnęła z Lily kombinezon i uśmiechnęła się szeroko.
-Moja wnusia…
Ściągnęłam kurtkę i weszłam do salonu. Było tu cieplutko.
Mała oczywiście spała. Moja mama i Johanna stały i patrzyły się na nią. Gdy
Lily się poruszyła westchnęły obie, jakby miały się rozpłakać. Zaraz jednak
rozległ się ryk.
-Głos ma po tobie.- powiedziała mama.
Wzięłam ją na ręce i poszłam do sypialni nakarmiłam i
położyłam sobie chusteczkę materiałową na ramieniu, żeby jej się odbiło.
Weszłam do sypialni. Wszystko było urządzone, tak jak chciałam. Jagodowe
ściany, białe łóżeczko na środku, przewijak przy ścianie, a obok komódka z
ubrankami. Usłyszałam za uchem odbicie córeczki i położyłam ją do łóżeczka. Na
ścianie wisiał napis Welcome Home,
sweetie !
Otworzyłam na szerokość drzwi, żeby słyszeć jej płacz.
Zeszłam na dół. Johanna coś gotowała, a moja mama
wkładała pranie do suszarki.
Lou stał zrezygnowany pod ścianą.
-Co jest?- spytałam łapiąc go w biodrach.
-Przejęły nasz dom.
-Spokojnie, to tylko kilka dni, przynajmniej się wyśpimy.
Pocałował mnie w usta i poszedł na górę. Wzięłam
nosidełko i zaniosłam na górę. Lou stał wpatrzony w Lily. Odłożyłam nosidełko i
stanęłam po drugiej stronie. Mała sapnęła.
-Udała nam się…
-Tak, udała.
Podszedł do mnie i pocałował, stanęłam na palcach, żeby
było mi wygodnie. Wplotłam dłonie w jego włosy, były takie gęste i przyjemne w dotyku.
Pachniały jabłkiem z aloesem. Przerwało nam ciche pukanie. Oderwaliśmy się od
siebie.
-Przepraszam, ale jesteście głodni?- spytała Johanna
-Ja nie.
-Ja też nie.
-No dobrze.
-Umeblowałeś z chłopakami?
-Tak, pomogli mi we wszystkich poprawkach.
-Kochani są.
Przykryłam małą kocykiem.
Około 19:00 przyszedł czas na pierwszą kąpiel, obydwie
kobiety wytłumaczyły mi wszystko i Lou kamerował. Poradziłam sobie doskonale,
ale z kolei za ubranie małej odpowiadał chłopak teraz to ja stałam za kamerą.
On też był w tym świetny. Cztery baby w końcu miał w domu…
Teraz ma dwie. Lou założył małej cienką czapeczkę i
włożył do łóżeczka, wcześniej ją nakarmiłam. Przykryłam ją kocykiem i włączyłam
pozytywkę, która grała piękną kołysankę. Wzięłam szybki prysznic i położyłam
się. Lou zrobił tak samo. W nocy obudził mnie płacz Lily około 3 nad ranem.
Nakarmiłam ją i poszłam znowu spać.
7
lutego, 7:22
Jutro
moje urodziny, ale nie robię żadnej imprezy, zamierzam spędzić ten czas z
najbliższymi mi przyjaciółmi. Louis powiedział, że kupi tort jakieś przekąski i
alkohol dla gości.
Jakieś
2 tygodnie temu po narodzinach wujkowie wraz z ciocią Carą przyszli zobaczyć
małą. Robiliśmy im zdjęcia, żeby miała na pamiątkę. Harry wraz z Carą zakochali
się w niej, gdy tylko nie była na rękach u mnie lub Louisa, spała na ramionach
loczka, albo mojej przyjaciółki. Gdy któryś z chłopaków, chciał małą, Hazza
zabijał wzrokiem. Dosłownie…
Obudziłam się i od razu wstałam. Mała nie spała, miała
otwarte oczka, zrobiłam jej mleko w butelce. Wsypałam łyżkę i proszku i zalałam
ciepłą wodą, rozmieszałam i zakręciłam smoczek. Weszłam po schodach na górę.
Wzięłam ją na ręce i usiadłam na fotelu bujanym w rogu pokoju. Włożyłam je
smoczek od butelki do buzi i mała zaczęła jeść. Jadła tak zachłannie, że aż się
zakrztusiła położyłam ją pionowo i lekko poklepałam po pleckach. Potem Lily
dokończyła i położyłam ją z powrotem do łóżeczka. Momentalnie zasnęła. Zeszłam
na dół i zaparzyłam sobie kawę, delektowałam się jej smakiem, tak dawno nie
miałam jej w ustach. Zrobiłam jajecznicę i grzanki. Louis zszedł strasznie
zaspany na dół.
-Czemu mnie zostawiłaś?
-Dałam Lily jeść i sama też zgłodniałam…
-Mi też coś zrobiłaś?
-Tak.
Chłopak oparł głowę o stół w jadalni.
-Kawa czy herbata?- spytałam.
-Kawa.- powiedział stłumionym przez rękę głosem.
Postawiłam kubek, a Louis podniósł głowę i upił łyk.
-Kiedy będziemy mogli?
-Na pewno nie teraz… Wszystko mnie jeszcze boli…
-Słonko, ale ja już nie mogę…
-Niewyżyty jesteś…
-Ej.

-Daj mi ją…- powiedział Lou i wyciągnął ręce przed
siebie. Podałam mu naszą córkę.
Mała lekko otworzyła oczy. Jej niebieskie oczka, przyglądała
mu się i trzymała jego rękę. Poruszyła lekko noskiem i mrugnęła. Louis patrzył
na nią jak zahipnotyzowany. Uśmiechnął się, mała zamknęła oczy i znów zasnęła.
21
marca, 15:00

-Pewnie wrócił tatuś…- powiedziałam do Lily.
Spojrzałam na drzwi. Loczek wraz z Louisem weszli do
środka, a gdy Harry zobaczył małą dojrzałam błysk w jego oczach. Ściągnął
szybko kurtkę i buty i podszedł do nas. Podałam mu ją.
-Ale się wujek za tobą stęsknił…- dał jej buziaczka w
policzek- i mam dla ciebie prezent, słonko.
Podszedł do wieszaka i wyciągnął z kieszeni różową
grzechotkę. Zagrzechotał nią i mała uśmiechnęła się, wzięła do ręki i zaczęła
szeleścić.
-Cara została w domu?
-Tak, ma bardzo dużo pracy.
-A jak próba?- spytałam Louisa.
-Dobrze.
-Jedliście coś?
-Tak, byliśmy w Maku.
-Aha.
Hazza usiadł i uśmiechał się do Lily, a ona tylko
potrząsała grzechotką. Nagle zaczęła płakać i zrobiła podkówkę.
Wzięłam ją na ręce.
-Ma towar w pampersie.- powiedziałam.
Zaniosłam ją na górę i
zmieniłam pieluszkę. Ubrałam ją w śpioszki i zeszłyśmy na dół. Jak widać, moja
córcia, ma już prawie blond włoski, czyli odziedziczyła to mamusi. Uśmiechnięta
Lily wzięła do ręki zabaweczkę i grzechotała. Spodobało jej się to. Gdy zeszłam
na dół, zadzwonił mój telefon, miałam zajęte ręce, więc poprosiłam Hazzę, żeby
odebrał. -Halo? A kto mówi? Poczekaj chwilkę...
-Jakiś Jeremy dzwoni do ciebie...
Jeremy, Jeremy, kto to jest?
Aaaaa... Jeremy. Chłopak, z którym zakolegowałam się lecąc do NY, gdy Kristen rodziła. Louis wziął Lily i złapała tatę za nos.
-Halo?
-Camille?
-Cześć Jeremy.
-Nie przeszkadzam ci?
-Nie, nie, nie.
-Słuchaj jestem w Londynie, może chciałabyś się spotkać?
-Ok.
Chłopak odetchnął.
-Masz czas koło 17?
-Raczej tak.
-To w Cafe de Flore, wiesz gdzie to jest?
-Jasne. No to do zobaczenia...
-Na razie.
-Kto to był?- spytał Louis całując Lily w policzek.
-Kolega.
-Znam go?
-Nie znasz.
Lily uśmiechnęła się do mnie ukazując różowe dziąsła. Moja malutka księżniczka.
-Gdzie go poznałaś?
-Jak leciałam samolotem do NY, dobrze nam się rozmawiało.
-Wie kim jesteś?
-Wie, że jestem tylko Camille.
-Ok.
Chłopak spojrzał na mnie lekko podejrzliwie.
-Chyba o nic mnie nie podejrzewasz?
Spojrzałam na niego i wzięłam Lily na ręce.
-Nie, o nic.
-To dobrze.
Harry
siedział na fotelu i patrzył się na mnie i na małą. Gdy Lily wyciągnęła ręce w
stronę wujka, podałam mu ją. Dochodziła 13:00. Zrobiłam Lily jedzenie i
wręczyłam Hazzie butelkę. Nakarmił ją, a ja usiadłam i sięgnęłam po jakieś
kolorowe czasopismo. Przekartkowałam ją i odłożyłam. Teraz to Harry'emu
zadzwonił telefon. Wyjął go delikatnie z kieszeni, przyłożył sobie słuchawkę do
ucha i skrzywił głowę, żeby telefon nie spadł mu. Lily łapała za jego loki i
śmiała się co chwilę, potem wzięła grzechotkę i szeleściła nią bardzo głośno.
Poszłam na górę i wzięłam kąpiel. Louis szedł za mną, weszłam do sypialni i
ściągnęłam z siebie dresy i bluzę. W samej bieliźnie poszłam do łazienki,
wiedziałam, że chłopak zaraz przyjdzie. Napuściłam gorącą wodę i wlałam do niej
olejki. Uniósł się w powietrzu słodki zapach wanilii i cynamonu. Rozebrałam się
do naga i weszłam do wielkiej wanny, siadając w niej tyłem do drzwi. Spojrzałam
w lustro i zobaczyłam Louisa opierał się o framugę. Zmoczyłam włosy i lekko
zanurkowałam. Wszedł do łazienki i kucnął na podłodze za mną. Moje włosy
przełożył na jedno stronę. Pocałował mnie w szyję, potem w szczękę, a na końcu
w usta, gdy przekręciłam głowę w jego stronę. Dotknęłam mokrą dłonią jego
policzka i przekręciłam się, żeby mi wygodnie go całować. Złapałam za jego
koszulkę i ściągnęłam mu ją. Wstał. Poszedł na dół i powiedział Harry'emu, że
przez jakieś 2 godziny nas nie ma. Loczek zaśmiał się i powiedział, że Lily
jest w dobrych rękach. Louis wrócił na górę, teraz do łazienki wszedł tylko w
czarnych bokserkach od Calvina Kleina. Przygryzłam lekko wargę. Chwilkę później
wszedł do wanny. Położyłam się koło niego. Pocałował mnie w czoło, a potem w
usta. Gdy się ode mnie oderwał położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
Spojrzałam na niego podnosząc do góry oczy. Był zamyślony, ale i szczęśliwy.
Mokrymi od wody palcami przejechałam po suchych ustach, spojrzał w dół i lekko
uśmiechnął się. Leżałam w tej samej pozycji co chwilę wcześniej. Zamknęłam oczy
i wróciłam myślami do momentu, gdy pierwszy raz zobaczyłam. Przystojny
mężczyzna z drinkiem w dłoni wpatrywał się, jak prezentuje swoje atuty w stroju
kąpielowym. Potem grill z chłopakami i jak lałyśmy się z Carą zimną wodą z węża
ogrodowego, potem Batman i pizza zamówiona przez Hazzę, dostawca pizzy- podrywacz
itd. To sprawiło, że jestem teraz w tym miejscu, w którym jestem, mam świetnych
przyjaciół, kochanego chłopaka i śliczną córkę. Szczęście we mnie kipi, mimo
tego, że Lou jest zapracowany, staram się spędzać z nim i Lily każdą wolną
chwilkę. Podniosłam się lekko i zatopiłam swoje wargi w ustach Louisa. Moja
prawa dłoń przeczesywała mu włosy, a lewa przesuwała się lekko po plecach.
Chłopak robił się coraz bardziej zachłanny.
Wiedziałam
o co mu chodzi... Gdy zaczął się do tego przymierzać, oderwałam się i sięgnęłam
po słuchawkę prysznica. Zmoczyłam sobie włosy, a potem Louisowi. Nałożyłam
sobie szampon na głowę i rozmasowałam go po całej głowie, gdy spłukałam swoje
sięgnęłam po szampon Louisa i nalałam sobie trochę na dłoń. Umyłam mu włosy i
spłukałam je. Pojedyncze krople spływały mu po skroniach i czole, odgarnęłam
jego grzywkę do góry i znów zatopiłam się w jego czerwonych wargach. Uśmiechał
się pomiędzy oddechami z resztą ja też. Jego prawa dłoń wędrowała po moich
plecach, zatrzymała się na pośladku, oderwałam się od niego. Uśmiechnęłam się i
powiedziałam mu do ucha: Jeszcze nie teraz. Wyszłam z wanny,
owinęłam włosy ręcznikiem, a potem całe ciało. Wyszłam z łazienki i weszłam do
sypialni. Nałożyłam czystą bieliznę i spojrzałam na lekko wystający brzuch.
Stanęłam bokiem do lustra i spojrzałam się. Wystający brzuch, trzeba będzie
zacząć ćwiczyć. Piosenkarka musi jakoś wyglądać. Ubrałam się i zeszłam na dół. Moje wilgotne włosy opadały na prawy
bok. Harry trzymał na rękach śpiącą Lily i nucił jej kołysankę. Uśmiechał się
przez cały czas. Pocałował ją w czółko i podał mi ją, gdy mnie zobaczył.
Zaniosłam małą do łóżeczka. Harry zaczął się zbierać.
-Będę odgrzewała obiad, może
zostaniesz?-Wiesz co, chętnie bym został, ale razem z Carą idziemy dziś na kolację. Chcę ją trochę oderwać od roboty, bo ma jej naprawdę bardzo dużo.
-Ok, to może przyjdziecie jutro do nas wieczorem, zaproszę jeszcze chłopaków?
-Będziemy około 19:00.
-Będziemy czekać.
Harry ubrał kurtkę i buty. Pożegnaliśmy się przytulaskiem i chłopak z uśmiechem na ustach wyszedł.
-Ucałuj ode mnie Carę.- powiedziałam otwierając drzwi.
-Dobra, pa Cam.
-Na razie.
Louis zszedł w lekko wilgotnych włosach, miał na sobie obcisłe rurki i białą luźną koszulkę, objął mnie od tyłu i pocałował w szyję.
-Co pichcisz?
-Odgrzewam obiad dla ciebie.
-A ty?
-Nie jestem głodna... A poza tym muszę już wychodzić...
-Zostawisz mnie samego?
-Nie będzie mnie najwyżej godzinę, może półtorej.
-Potem wrócisz?
-Prosto do ciebie, słonko.
-A co będziemy robić, gdy Lily zaśnie w nocy?
-Na pewno nie to, co masz na myśli...
-Czemu?
-Jest jeszcze za wcześnie, nie mogę.
-Słonko.
-Będzie mnie bolało...
-No dobrze, jakoś to przeżyję.
Nałożyłam
Louisowi na talerz ryż, smażonego kurczaka i sałatkę warzywną. Wszystko polałam
sosem czosnkowym i położyłam naczynie na stole w jadalni. Rozczesałam włosy i
wysuszyłam je.. Pomalowałam oczy i rzęsy, usta przejechałam pomadką ochronną,
tak aby usta tylko błyszczały. Nałożyłam sweterek i dałam całuska Lily w czółko
i przykryłam ją kocykiem. Otworzyłam jej drzwi od pokoju, tak aby Lou słyszał
płacz małej. Zeszłam na dół, dałam Louisowi całusa i ubrałam buty, wzięłam
kluczyki od samochodu i wyszłam domu. Po 40 minutach byłam w Cafe de
Flore. Jeremy siedział już przy stoliku. Zaparkowałam i weszłam do środka,
usiadłam obok niego. Zamówił dwie kawy. Opowiedział mi, że był na moim
koncercie w Londynie, ale nie było możliwości się ze mną spotkać itd.
Oczami Cary [LINK] Ta i poczekaj aż skończy się reklama, dopiero wtedy zacznij czytać :)
-Jesteś już gotowa?- zawołał Harry.
-Jeszcze nie, po co my tam idziemy, mogliśmy zjeść w domu?
-Całymi dniami siedzisz w domu, muszę cię gdzieś wyciągnąć.
Ubrałam się, włosy ułożyłam w koka, a oczy pomalowałam jasnym cieniem. Maznęłam rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem. Zeszłam na dół, Harry siedział na kanapie i czytał gazetę. Gdy usłyszał stukot szpilek wstał i odłożył czasopismo. Był ubrany w białą koszulę zapiętą pod samą szyję, czarne rurki i czarną marynarkę.
-Wyglądasz przepięknie.- powiedział i pokazał dołeczki.
Na ich widok sama się uśmiechnęłam.
-A ty bardzo elegancko.- powiedziałam.
-Jakoś tak wyszło.
Wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do Range Rovera i po 30 minutach byliśmy pod restauracją. Harry otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Podeszliśmy do kelnera, który stał przy brązowym pulpicie.
-Dzień dobry, mieliśmy rezerwację na nazwisko Styles.
-Tak, proszę za mną.
Lekko łysawy mężczyzna zaprowadził nas na piętro. Wszędzie paliły się świeczki, byliśmy tam sami, całkiem sami. Stolik był zapełniony różnorodnym jedzeniem, a stał on przy wielkim oknie, z którego był widok na Tamizę.
-H... H... H... co to... boże, jak tu pięknie... czy ty to...
-Tak, kotku dla ciebie...
-Ale czy dziś jest jakaś specjalna okazja?
-Nie, ale chciałem spędzić z Tobą czas nie w domu...
-Ja też już nie wytrzymuję.
Podeszliśmy do stołu, Harry pomógł mi usiąść na krześle, nalał mi i sobie po kieliszku czerwonego wina. Stuknęliśmy po cichu kieliszkami i upiliśmy łyk. Zjedliśmy. Podczas gdy pałaszowałam ostatnią porcję krewetek Harry przyglądał mi się uważnie.
-Co jest?- spytałam biorąc do ust kieliszek z winem.
-Dalej nie mogę uwierzyć, że jesteś moja.
Wytarłam usta serwetką i wstałam z miejsca. Usiadłam na jego kolanach i zanuciłam piosenkę:
And they’ll tell you now
You’re the lucky one
Yeah, they’ll tell you now
You’re the lucky one
But can you tell me now
You’re the lucky one
-Wiesz czyja jest ta piosenka, kotku?- spytał.
-Wiem, ale piosenka jest fajna. Niekoniecznie wykonawczyni.
Dotknął
swoim czołem mojego, zamknął lekko oczy, jakby delektował się chwilą. Po chwili
je otworzył i spojrzał głęboko w moje. Mimo, że robiło się ciemno, to światło
świeczek sprawiało, że dobrze widziałam głębię jego pięknych zielonych oczu.
Moją bladą dłonią dotknęłam zarumienionego policzka, było tu strasznie ciepło.
Ściągnęłam marynarkę. Odpięłam guzik w koszuli Harry'ego. Cały czas obserwował
mnie, przełknął spokojnie ślinę. Znów spojrzałam w jego oczy. Odpięłam kolejne
dwa guziki. Pokazała się główka ptaka narysowanego na klatce piersiowej
Harry'ego. Położyłam dłoń i czułam bicie jego serca. Pukało równomiernie,
zauważyłam, że przeszedł go dreszcz, przymknął lekko oczy, a ja złapałam za
kolejny guzik. Opuszkiem palca dotknęłam jego malinowych ust. Następnie
złapałam za jego ucho i pocałowałam je, z drugim zrobiłam tak samo. Potem
pocałowałam go w czoło, następnie w następnie w prawe i w lewe oko. Musnęłam
ustami nos, policzki, szczękę, szyję, a na końcu usta. Harry złapał mnie w
biodrach, żebym była bliżej niego. Moje dłonie błądziły po jego klatce
piersiowej, od czasu do czasu zatapiały się w pachnących truskawkami brązowych
włosach. Loczek odpiął mi koszulę i ukazał mu się czerwony koronkowy stanik,
który tak bardzo mu się podoba. Chłopak całował mnie coraz namiętniej. Gdy moje
dłonie przeniosły się na plecy, czerwone paznokcie zaczęły wbijać się w jego
skórę. Spodobało mu się to. Zabrał się do odpinania stanika. Jednak ja
oderwałam się.
-Co jest?- spytał
zdezorientowany.-Nie tu, w domu.- powiedziałam mając przymknięte oczy.
-To chodź.
Wstałam i zapięłam koszulę, chłopak zrobił tak samo.
-Specjalnie założyłaś ten stanik, prawda?
Ja
tylko się uśmiechnęłam. Poszłam do toalety i poprawiłam się. W tym czasie Harry
zapłacił i pojechaliśmy do domu. Wracając do domu uśmiechaliśmy się do siebie
przez cały czas. Pobiegłam i szybko otworzyłam drzwi. Ściągnęłam buty i
pomogłam loczkowi ściągnąć marynarkę. Przycisnął mnie do ściany i spojrzał się
do mojej lekko odpiętej koszuli. Jego zawadiacki uśmiech mówił wszystko.
Pocałował mnie namiętnie, nie przerywając odpięłam mu koszulę, wylądowała na
podłodze, moja też chwilkę później leżała. Harry rozpuścił moje gęste brązowe
włosy i spojrzał na mnie od góry do dołu. Jednak ja w połowie przerwałam mu, bo
zaczęłam biec na górę, podążył za mną. Ściągnęłam spódniczkę i rzuciłam ją na
ziemię. Loczek zdjął pospiesznie spodnie, ale nie wychodziło mu to, więc
puszczał siarczyste wiązanki.
Po minucie, lub dwóch, pozbył sie dolnego
odzienia, rzuciliśmy się na łóżko...
Przepraszam, ale coś ubzdurało mi się, że dodałam w środę, a poza tym wiecie, że co do terminów dodawania jestem skrupulatna. Przez ten tydzień miałam 5 sprawdzianów i 11 kartkówek. POZDRO DLA SZKOŁY!!!
Miłego czytania :)
Przepraszam, ale coś ubzdurało mi się, że dodałam w środę, a poza tym wiecie, że co do terminów dodawania jestem skrupulatna. Przez ten tydzień miałam 5 sprawdzianów i 11 kartkówek. POZDRO DLA SZKOŁY!!!
Miłego czytania :)
Ha ha tym razem ja jestem pierwsza <3. Rozdział bardzo mi się podoba, ale Camille to dobrze o tym już wiesz ;D. Czekam na kolejny . xx
OdpowiedzUsuńJeśli jesteś z komputera tzn. że piszesz... To bardzo mnie cieszy... Xx.
UsuńMuszę Ci powiedzieć, że poczytałam różne blogi z udziałem chłopców, ale żaden nie zaciekawił mnie tak jak Twój. Odkryłam go niedawno, ale teraz chyba będę regularnie go czytać.
OdpowiedzUsuńP.S. Jestem nowa i nie wiem, kiedy dodajesz nowe rozdziały. Mogłabyś napisać? Proszę.
Dodaję co cztery dni...
UsuńJa chcę następny ! A ten to anhscgsui nie ma słów *_________*
OdpowiedzUsuń