środa, 2 października 2013

Rozdział 69.



Ktoś zapukał do drzwi, staliśmy z Louisem w tej samej pozycji co wcześniej, ale teraz chłopak przyciągnął mnie bardziej do siebie. Delikatne pocałunki w szyję były rozkoszne. Znów pukanie…
-Tak?
-Camille śniadanie już na stole i przestańcie się z Louisem miziać.- powiedział Niall, a reszta zaczęła się śmiać.
-Jeszcze chwilkę…- powiedziałam.
Odgarnęłam Louisowi grzywkę, bo spadła mu na oczy. Dałam całusa w nos i podeszłam do walizki.
Ubrałam się w kremowy sweter, a pod niego białą podkoszulkę na ramiączkach, do tego czarne jeansy. Chłopcy pojechali po stroje do pralni, a ja zostałam sama. Oglądałam film, gdy ktoś zapukał do drzwi, poprawiłam sweter i otworzyłam.
-Matko, jaka ty gruba jesteś…
-Fajne powitanie, Raviva…
-I tak wiesz, że cię kocham…
Przytuliłam dziewczynę, a zaraz potem Mary, która stała za nią.
-Moja kochana…- powiedziała i dała mi całuska w policzek.
-Zabieramy się od razu do roboty, nie Mary?- powiedziała Raviva ściągając płaszcz.
-Tak.
Odstawiły odzienia na wieszak i ruszyłyśmy do sypialni.
-Sorki, za bałagan.
-Przestań…- powiedziała Mary.
-Tak sobie myślę, że lepiej nam będzie w salonie, a jak nie to przeniesiemy się do łazienki.
-Ok.
Raviva otworzyła walizkę z cieniami, tuszami, korektorami, linerami różnego typu, pudrami… Aż mi się w głowie zakręciło.
-Mogę zobaczyć sukienkę?- spytała.
-Tak, w sypialni w białym ochraniaczu.
Poszła.
-Masz jakiś wieszak?- krzyknęła.
-Z boku w brązowej walizce.
-Dobra, mam.
Powiesiła ją na drzwiach.
-Śliczna, kto projektował?- spytała Mary rozczesując mi włosy.
-Jak myślisz?
-Rzeczywiście, po co się pytam…
-Wiecie, że widziałam zdjęcia Cary w Harpers Bazaar?
-Miała sesję jakieś pół roku temu…
-Zjawiskowo wyszła. Pięknie… Dobra, muszę się skupić…
Mniej więcej po pół godzinie przyszli chłopcy, Mary, tak jak sądziłam pozostawiła mi włosy rozpuszczone, jedynie nałożyła grube wałki, żeby były puszyste… Raviva, pomalowała mi paznokcie na czerwono, a potem wzięła się za makijaż, cienie powiększające oczy i tusz do rzęs. Czerwona szminka…
Po prawie 3,5 godzinie byłam gotowa. Dochodziła 17:00. O 19:00 miała się rozpocząć gala, a pół godziny przed jeszcze tzw. Czerwony Dywan. Chłopcy mieli powoli robione fryzury, dziewczyny pomogły mi założyć sukienkę, żeby nie rozwalić fryzury itd. Raviva zapięła ją, a Mary pomogła włożyć stopy do butów. Stanęłam przed lustrem. Mary poprawiła jeszcze włosy i popsikała lekko lakierem. Raviva pomalowała mi usta. Byłam gotowa. Przeszłam się kilka razy po pokoju, dziewczyny pochwaliły mnie i musiały się zbierać, w końcu one też mają teraz wolne, przynajmniej do końca roku, pożegnałam się z nimi, spakowały manatki i poszły. Wyszłam z sypialni. Chłopcy siedzieli już ubrani i przygotowani. Chciałam jeszcze sprawdzić się w lustrze w łazience, gdy cała piątka gwizdnęła. Spojrzałam się na nich.
-Ślicznie…- westchnął Hazza.
-Pięknie.- powiedział Niall.
-Genialnie.- Liam.
-Zarąbiście.- Zayn.
-Seksownie- chyba wiecie kto….
-Dzięki.- powiedziałam i podeszłam do lustra, poprawiłam się i wyszłam z powrotem do salonu- to, co idziemy?
-Tak.
Wyszliśmy z apartamentu i zjechaliśmy windą na dół. Lou wplótł swoją rękę w moją. Na chłopców czekała limuzyna i na mnie druga. Szofer otworzył im i każdy do mnie pomachał. Pojechali. Mój szofer z kolei postąpił tak samo. Otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść. Poczekał kilka minut i zapytał mnie, czy może już jechać, kiwnęłam głową, ruszył. Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Zza ciemnych szyb widziałam chłopców wchodzących po schodach do areny. Szofer wysiadł i otworzył mi drzwi, podał rękę i pomógł wyjść. Podziękowałam mu szerokim uśmiechem. A on tylko powiedział: Nie ma za co.
Ruszyłam kilka kroków i stanęłam w stronę fotoreporterów. Flesze błyskały wszędzie. Krzyczeli coś, ale jakoś miałam to gdzieś… Po dwóch minutach ciągłego uśmiechania ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyły się same i ujrzałam wiele kamer reporterów z mikrofonami itd. Jeden z nich zauważył mnie.
-Rosie, Rosie…
Podszedł do mnie.
-Jakie uczucia przed galą?
-Jestem bardzo szczęśliwa, że zostałam nominowana w czterech kategoriach…
-Czy to prawda, że będziesz zapowiadać Przystojniaka roku?
Uśmiechnęłam się.
-Tak, to dla mnie zaszczyt…
-Wygryzłaś z tej roboty Taylor Swift…
-Jakoś tak wyszło…
-Ok. Dzięki za rozmowę.
Poszłam dalej. Kolejny mnie zaczepił i kolejny. Wreszcie doszłam do drzwi. Jakaś kobieta zaprowadziła mnie na miejsce i posadziła koło Simona Cowella, Britney Spears i Mel C.
Punktualnie o 19:00 rozpoczęła się gala. Wyszedł prowadzący.
Brawa.
(…)
Najlepszy Pop wykonawca: Justin Bieber
Najlepsza wokalistka: Rihanna
Singiel roku: Variation.
Debiut Roku: Rosie.
Wyszłam na środek podziękowałam i wróciłam na miejsce jednak za chwilkę musiałam wstawać, bo nadchodził czas na przystojniaka roku.
Nominowani w tej kategorii:
Justin Bieber
Harry Styles
Cody Simpson
James Maslow OMG, nie wiedziałam, że tu jest.
Stoję na podeście. Lily kopie co dodatkowo utrudnia mi robotę.
Zwycięzcą w tej kategorii jest Justin Bieber.
Wręczyłam mu statuetkę i wróciłam na miejsce.(…)
Mniej więcej z bankietu po gali wyszłam koło 3 nad ranem. Chłopcy wygrali we wszystkich kategoriach, ale najbardziej cieszyli się z nagrody najlepszych fanów. Ja z kolei wyszłam z dwiema statuetkami: Singiel roku i debiut roku. Jest super. Zayn Z Niallem byli tak nawaleni, że ze śmiechu mało co rodzić nie zaczęłam. Liam wsadził ich do taksówki. Louis wypił kilka drinków, ale on się trzymał bardzo dobrze. Hazza coś tam mruczał pod nosem i przez cały czas trzymał się mojego ramienia. Wsiedliśmy do taksówki. Loczek zasnął. Chrapał tak głośno, że myślałam, że mi bębenki pójdą. Obsługa hotelu wprowadziła chłopaków przez tylnie wejście, poprosiłam ich o to dzwoniąc pół godziny wcześniej. Dowlekliśmy chłopaków na górę. Rozebrali się i poszli spać. Lou pomógł mi ściągnąć sukienkę. Powiesiłam ją na wieszaku, a później włożyłam do ochraniacza. Wzięłam szybki prysznic i zasnęłam.

6 grudnia, 14:57
Ziewnęłam i usiadłam powoli lekko podtrzymując się rękoma. Lou śpi jak zabity. Dobrze, że samolot mamy dopiero o 19:00. Wstałam i weszłam do salonu. Niall siedział na fotelu, jakiś taki przybity. Małymi łyczkami wypijał zawartość butelki z wodą. Chłopak ma kaca, ale ja się nie dziwię… Z łazienki wyszedł Harry owinięty ręcznikiem. Wziął od Nialla wodę i upił kilka łyków. Blondyn protestował, ale Hazza go uciszył. Liam wyszedł ze swojego pokoju i przywitał się cichym: Cześć.
Blondyn zwrócił się do mnie.
-Masz jakąś tabletkę, czy coś?
-Tak, zaraz ci przyniosę.
-To dla mnie też przy okazji.- powiedział Hazza bardzo zachrypniętym głosem.
Poszłam do sypialni i wyciągnęłam z torebki dwie małe pastylki. Chłopcy połknęli je. Byłam głodna, więc zadzwoniłam do kuchni. Zamówiłam 6 dużych porcji jajecznicy z bekonem, 5 mocnych kaw i  szklankę świeżo wyciskanego soku z grapefruitów. Po 15 minutach mężczyzna z wózeczkiem stanął pod drzwiami i lekko zapukał. Wzięłam od niego wózek i powiedziałam, żeby przyszedł za pół godziny. Położyłam na stoliku talerze i na każdy nałożyłam trochę jedzenia. Kawy stały obok talerzy, a obok mojego różowy sok. Cała piątka już nie spała. Zjedli szybko, wypili kawę, która z pewnością postawiła ich na nogi, ich twarze były świeższe… Mężczyzna posłusznie przyszedł i odebrał wózek z naczyniami. Poszliśmy się pakować. Schowałam wszystkie rzeczy do walizki, Louis zrobił tak samo.
Około 18:00 wszyscy byliśmy gotowi i spakowani. Wymeldowaliśmy się i czarnym busem pojechaliśmy na lotnisko. Oddali bagaże (Lou wziął mój). Przeszliśmy przez odprawę i zaraz siedzieliśmy na fotelach w samolocie. Zachciało mi się spać. Położyłam głowę na ramieniu Louisa i zasnęłam. Była 23:00 gdy się obudziłam. Harry gadał z Niallem o jakichś błahostkach. Liam spał, a Zayn słuchał muzyki. Lou nie spał, ale przynajmniej próbował. Gdy podniosłam głowę, od razu otworzył oczy.
-Śpij, wiem, że jesteś zmęczony…
-Spać to będę w łóżku w domu, a poza tym za półtorej godziny lądujemy…
-Aż tak długo spałam?
-Prawie 6,5 godziny…
-Boże…
-Ale to dobrze odpoczywaj ile wlezie.
Zamknęłam oczy, a chłopak włączył sobie muzykę na telefonie i podłączył słuchawki. Jedną włożył do jednego ucha, a drugą do drugiego. Gdy się ponownie obudziłam akurat lądowaliśmy. Zatkały mi się uszy. Przełknęłam ślinę, a Liam dał mi gumę do żucia. Odpięłam pasy i wysiedliśmy. Moją twarz otulił potwornie zimny wiatr. Otuliłam się szalikiem i weszliśmy odebrać bagaże, potem po pożegnaniu się każdy pojechał taksówką do siebie. Otworzyłam drzwi , a Louis wziął walizki i zamknął drzwi. Rozebrałam się z kurtki i ściągnęłam buty.
-Zrobię herbaty.- powiedziałam.
-Ok.
Chłopak zaniósł do sypialni najpierw moją, a potem swoją walizkę. Czajnik zaczął gwizdać. Zalał dwa kubki i poczułam zapach dzikiej róży. Wzięłam kubek do ręki i zamoczyłam usta w gorącym płynie. Ciepło rozpostarło się po całym moim ciele. Chłopak przyszedł za chwilkę. Wziął do ręki swój i upił łyk.
-A jak ze świętami?- spytałam.
-Właśnie chciałem o tym z Tobą pogadać… Co byś powiedziała, gdybyśmy pojechali sobie gdzieś do ciepłych krajów…
-Gdzie dokładnie?
-Hawaje.
Uśmiechnęłam się.
-Byłoby fajnie.
-Pojechalibyśmy jakoś dwa dni przed wigilią, a wrócili po nowym roku. Potem odwiedzilibyśmy twoich rodziców na kilka dni, a następnie moich…  
-Ok.
Dałam mu całusa i odstawiłam kubek do zlewu. Wzięłam ciepły prysznic, przebrałam się w pidżamę i zasnęłam.

7 grudnia
Obudziło mnie dopiero ciche chrapanie Louisa. Świtało. Spojrzałam na zegarek. 8:07.
Wstałam powoli i naciągnęłam swoje stare dresy i za dużą bluzę. Wsunęłam stopy do kapci i zeszłam na dół. Było zimno. Włożyłam kilka drewienek do kominka i rozpaliłam ogień. Zamknęłam klapę i poszłam do kuchni. Włączyłam czajnik z wodą i zabrałam się na robienie gofrów. Wyrobiłam ciasto i nalałam je na gofrownicę. Czajnik zagwizdał i zalałam do kubka wrzątku, do którego potem wrzuciłam torebkę z herbatą waniliową. Louisowi zrobię później, jak wstanie. Zjadłam trzy gofry z bitą śmietaną i brzoskwiniami, trzymając w dłoni kubek podeszłam do okna w salonie. Na ogródku trawa pokryta była białym nalotem. Jak sądziłam w nocy, musiał być mróz. Zamoczyłam wargi w ciepłym płynie. Potem usiadłam na moim ulubionym fotelu i sięgnęłam po książkę. Przewijałam kolejne strony, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
Odłożyłam i kubek i książkę i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je. Stała tam zmarznięta Cara.
-Wiedziałam, że nie śpisz. Zrobiłam ci zakupy.
-O dziękuję, wejdź.
Dziewczyna zsunęła czarną kurtkę i długie beżowe emu.
-Jesteś głodna…
-Odrobinkę.
-Zrobię ci gofry, a chcesz coś do picia?
-Może kawy.
-Gdzie zgubiłaś Hazzę?
-Śpi i dobudzić go nie mogłam, a że przejeżdżałam postanowiłam sprawdzić, co u was, tak coś czułam, że nie śpisz.
Podałam jej kubek z kawą. Wyciągnęłam z lodówki śmietankę i podałam cukier. Gofrownica grzała się i wkrótce nalałam ciasto na nią. Usłyszałam odgłos bosych stóp, więc doszłam do wniosku, że Louis już nie śpi. Zaparzyłam dla niego kawę i posłodziłam łyżeczkę. Cara zjadła w trymiga swoje trzy gofry z bitą śmietaną. Lou natomiast zszedł dopiero za 10 minut. Wypił kawę i zjadł swoje.
-Jakie plany na święta?- spytała Cara.
Lou uśmiechnął się i odpowiedział.
-Hawaje.
-Serio?
-Tak.
-A wiecie, że ja z Hazzą też jedziemy…
-Serio?!
-Serio.
-Ale fajnie.- uśmiechnęłam się szeroko.
-Tylko, że my wyjeżdżamy pojutrze, jedziemy tam na 2 tygodnie i potem pojedziemy do H.CH.
-My z kolei dwudziestego drugiego i wracamy po nowym roku.
-No to miniemy się…
-Niestety.
Carze zadzwonił telefon.
Halo? Masz w lodówce… Na trzeciej półce… U Camille i Louisa… Przyszłam ich odwiedzić… Za pół godziny… Dobra kupię… Pa.
-Muszę iść.
Wstała i podziękowała za śniadanie. Ubrała się i wyszła.
Teraz to telefon Louisa zadzwonił.
Halo? Cześć. Kiedy? Ale dokładnie… Dzwoniłeś do chłopaków? No dobra, no to do zobaczenia po nowym roku.
-Kto to?
-Nasz menager.
-Co chciał?
-Powiedział, że jakoś 11 stycznia jedziemy do Dublina, bo mamy kilka umówionych wywiadów.
-Aha. Lou dzisiaj o 14:00 mam umówioną wizytę u lekarza, jedziesz ze mną?
-Oczywiście.
Uśmiechnął się. 

Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła... Krótko mówiąc cholera by ją wzięła... 
Nie ważne.... Bardzo się cieszę, że w ostatnim czasie tak dużo osób odwiedziło mojego bloga, jestem zaskoczona... Miłego czytania i uczenia się, jeśli macie tak jak ja... :)


4 komentarze:

  1. haaaa !! znowu PIERWSZA <3333 ja zwykle MEGA ZARĄBISTY ! nie moge sie doczekać dalszej części ! na kiedy ją przewidujesz słońce ?/ aguu

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem, mam teraz masakrę w szkole... w sobotę próby, a w niedzielę jadę śpiewać na koncercie... tsaaa... jak wrócę, to wstawię...

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne. Nie mogę się doczekać nexra

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem Cię. Ja też mam cały tydzień zawalony tylko weekendy wolne ale wtedy trochę odpoczywam i robię zadnie. Nauka i koledzy debile, za przeproszeniem też dają popalić, ale cóż szkoła trzeba jakoś przeżyć.

    Rozdział BOSKI! Nie mogę się doczekać kiedy Camille urodzi!
    Hawaje też bym chciała! Dziękuje Ci że dodałaś rozdział, mimo że masz zawalony tydzień!
    Pozdrawiam Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń