25
kwietnia, 6:50
Zadzwonił budzik w moim telefonie. Wyłączyłam go i
zeszłam na dół. Zrobiłam jajecznicę i zaparzyłam dwa kubki kawy. Brunetka
zeszła za jakieś 20 minut na dół. Usiadłam na krześle i przypomniałam sobie
wczorajszy dzień…
Ubrałam się i zrobiłam
sobie wysokiego koka. Oczy maznęłam tylko tuszem, a oczy błyszczykiem.
Punktualnie o 8:00 Eddie wraz z całą ekipą przyjechał, wziął moją walizkę i
spakował ją do busa. Włożyłam do torebki telefon, portfel, dokumenty, zeszyt z
piosenkami i długopis. Cara stanęła w drzwiach, pożegnałam się z nią i kazałam
jej codziennie do mnie dzwonić. Zostawiłam jej klucze, jakby co…
Wsiadłam do busa i pojazd ruszył. Pomachałam mojej
przyjaciółce. Ta uśmiechnęła się lekko.
-Co ty taka nie w humorze?- spytał mnie Lucas.
-Tęsknota bywa okrutna.
-To prawda.- westchnęła Raviva.
Po dwóch godzinach jazdy zatrzymaliśmy się pod hotelem w
Brighton. Zameldowaliśmy się i poszliśmy do swoich pokoi. Przebrałam się i około 12:00 pojechaliśmy do Centrum
Handlowego, gdzie miało się odbyć spotkanie z fanami i promocja płyty. Pojechaliśmy
tam, wielka chmara wymalowanych dziewczyn z wielkim R na policzkach. Facet,
który organizował to spotkanie, powiedział wcześniej, żeby ustawić się w
kolejkę po autografy. Pisk, gdy weszłam na scenę.
Hej!
Jako odpowiedź PISK…
Jak
się macie?
Jako odpowiedź PISK…
Ale
jesteście głośni…
Jako odpowiedź PISK…
Jak
podoba się wam moja płyta?
Jako odpowiedź MEGA PISK!!!
To
dobrze, właśnie o to mi chodziło. Dobra, nie będę was zanudzać, niech kolejka
rusza.
Pierwsza dziewczyna podeszła.
-O mój Boże, o mój boże, O mój Boże, o mój boże, ROSIE,
kocham cię i twój głos. Tworzysz z Louisem świetną parę.
-Dzięki, kochana.
Podała mi płytę.
-Jak masz na imię?
-Elisabeth.
-Jak moja siostra…
Podpisałam jej:
Dla wspaniałej fanki
Elisabeth. Rosie :)
-Dziękuję bardzo.
-Proszę. Cześć.
Kolejna tak samo, taka sama gadka, o moim śpiewaniu o
mojej płycie i o Louisie. Chyba to mnie najbardziej przytłaczało. Następne
siedem dziewczyn to samo. Po dwóch godzinach podpisywania skończyła się
kolejka, ale dziewczyny ustawiły się w kupie, jakby na coś czekały. Wstałam z
miejsca i poczułam ból w biodrze.
-Nie powinnam tak długo siedzieć…- powiedziałam do
siebie.
Wzięłam do ręki mikrofon i powiedziałam: Macie ochotę na jakąś piosenkę?
PISK…
Może
Blind of Feelings?
PISK…
Pierwsze nuty, pierwsze słowa, wszyscy zaczęli śpiewać ze
mną.
Gdy skończyłam zaczęły znowu piszczeć… A potem krzyczeć: Variation…
Variation… Variation… Variation…
Variation…
Spojrzałam na muzyków, uśmiechnęli się i Jimmy zaczął
ostro na elektrycznej. Potem mocna perkusja…
Tak. Ochroniarze wyprowadzili nas i wróciliśmy do hotelu.
Od razu wzięłam prysznic, przebrałam się i poszłam coś zjeść wraz z Patty.
Około 20:00 położyłam się spać. Byłam zmęczona i chyba
mam uraz dłoni… Od podpisywania...
Kilka
dni później…
10 maja,
17:00
Już po podpisywaniu i krótkim koncercie, wróciłam do
hotelu. Z Louisem się nie widziałam już od miesiąca, nocami płaczę w poduszkę,
widziałam się z nim tylko przez dwie godziny dwa tygodnie temu. Siedziałam w
pokoju i gadałam z Carą przez telefon. Ktoś zapukał do drzwi, byłam pewna, że to
chłopaki, bo umówiliśmy się, żeby wyjść na miasto. Otworzyłam drzwi trzymając w
ręce trzymając telefon, a w drugiej trzymałam szczoteczkę do zębów i szorowałam
zęby. Otworzyłam drzwi łokciem i poszłam do łazienki zostawiając drzwi otwarte.
Wyplułam pianę z ust.
-Halo, jest tu kto?- ktoś krzyknął.
-W kiblu jestem.- krzyknęłam poprawiając usta
błyszczykiem.
Ktoś otworzył drzwi, rzuciłam wzrokiem w bok i spojrzałam
wielkimi oczami we własne odbicie w lustrze. Odwróciłam wzrok na uśmiechniętego
Louisa.
-Zadzwonię później.- powiedziałam do Cary.
-Ale co…- rozłączyłam ją.
Chłopak przytulił mnie, a ja wtuliłam się w jego białą
koszulkę.
-Matko, jak tęskniłam co ty tu robisz?
-Mamy jutro koncert tutaj.
-Lou.- zatraciłam się w jego słodkich ustach.
-Camille, Camille, idziemy na żarcie.- krzyczał Eddie.
Oderwałam się od Louisa. Wyleciałam
z łazienki, jak z procy.
-O, chłopaki przyszliście. Wiecie co, chyba będziecie
musieli iść beze mnie, bo tego, no, no, boli mnie głowa.- wypaliłam.
-Potrzebujesz czegoś?- spytał Nathan.
-Nie, nic nie chce. Prześpię się, idźcie.
Wyszli.
-Kto to był?- spytał zdezorientowany Louis.
-Instrumentaliści.
Położyliśmy się na łóżku i przytuliłam się do niego.
Zaciągnęłam się zapachem ulubionych perfum Louisa i zapachu mięty. Zasnęłam.
Spałam dalej w niego wtulona. On też przysnął. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Wreszcie był przy mnie.
Ja dziś kończę promocję płyty. Lou ma jutro koncert w
Berlinie. Potem wyjeżdżamy razem na tygodniowe wakacje na wyspy kanaryjskie.
Nie mogę się doczekać… Wracamy z wakacji, będzie to kilka dni przed ślubem
cioci Anne. Kilka dni po ślubie wyruszam w trasę… A Louis kontynuuje swoją.
Zgłodniałam trochę.
-Może pójdziemy gdzieś? Na miasto? A potem pojedziemy do
hotelu, gdzie są chłopaki?
-OK.OK.OK.
-Ok.
Przebrałam się, założyłam buty i
zadzwonił mi telefon.
-Jak się czujesz Camille?
Eddie.
-Dobrze.
-A nie potrzebujesz czegoś?
-Nie. Louis do mnie przyjechał i teraz z nim wychodzę.
-Aha. No to nie przeszkadzam wam.
-Pa.
Trzymając się za rękę wyszliśmy z pokoju. Zamknęłam go.
Chłopak objął mnie jedną ręką w biodrach i wyszliśmy z hotelu. Minęłam Ravivę,
która uśmiechnęła się do mnie. Poszliśmy pod wieżę telewizyjną. Tam zrobiliśmy
sobie kilka zdjęć. Louis kupił sobie hot doga i wybrudził się cały. Brzuch mnie
rozbolał od śmiania. Potem podjechaliśmy kawałek metrem pod Bramę
Brandenburską. Około 20:00 pojechałam do hotelu, gdzie byli chłopcy. Gdy
wysiedliśmy z Louisem z windy usłyszałam drącego się Nialla. Louis wpuścił mnie
pierwszy do środka. Harry z Zaynem podawali do siebie piłkę. Liam sprzątał
wylany sok, a Niall krzyczał, że się popcorn skończył. Do tego grała głośna
muzyka.
Popatrzyłam na nich jak na jakich dziwaków. Niall aż
podskoczył, jak mnie zobaczył.
Zayn wyłączył muzykę.
-Camille!- krzyknął Harry.
-Hej. Co wy tu zrobiliście?
-Boisko.- powiedział Hazza z Zaynem.
-Parkiet.- powiedział Nialler.
-Śmietnik.- odezwał się Liam.
-Fajnie. Podaj piłkę.- wzruszył ramionami Lou.
Ściągnęłam kurtkę.
-Muszę się napić?
Podeszłam do Liama.
-Niestety soku już nie ma.- powiedział Liam.
-Wolę coś mocniejszego.- uśmiechnęłam się.
-Dołączę do ciebie.
Usiadłam na stoliku, zadzwoniła do mnie Cara.
-Czemu się rozłączyłaś?
-Jestem u chłopaków i nic nie słyszę, bo Niall śpiewa…
Poszłam do pokoju jednego z chłopaków.
-No teraz.
-Jutro w nocy, z chłopakami, ekipa wraca jutro z rana, ale
ja zostanę na ich jutrzejszy koncert.
-Aha.
Pogadałam chwilkę jeszcze z Carą i wróciłam do Liama.
Chłopak siedział smutny.
-Ej, Daddy co jest?
-Nic.
-Widzę przecież…
-Mogę z Tobą pogadać?
-Jasne.
-To chodź.
Weszliśmy do pokoju usiadłam na fotelu i podkurczyłam
nogi. On usiadł naprzeciwko mnie.
-Chodzi o Danielle.- westchnął- wczoraj z nią gadałem.
-I?
-Powiedziała, że chce się spotkać w sprawie naszego
mieszkania. Zamknąć wszystkie sprawy…
-Chciałbyś do niej wrócić?
-Tak, ale ona nie chce. Powiedziała, że poświęcam jej za
mało czasu, że ona nie czuje się dobrze w tym związku… Ale… ale… ale… ja ją
kocham.
-Musisz o nią walczyć, jeżeli ci tak na niej zależy…
Liam, o miłość trzeba walczyć do końca. Myślisz, że jej jest łatwo? Ona cierpi
tak samo jak ty… A przede wszystkim ona cię kocha.
-Rozmawiałaś z nią?
-Jakiś czas temu przez Skype.
-Jeżeli tak cierpi, to dlaczego jest wobec mnie taka
oschła, wręcz nie pozwoliła mi dojść do słowa.
-Ona myśli, że tobie za przeproszeniem wisi ten związek.
-To jest nieprawda. Walczyłem o nią na początku i będę
walczył teraz.
-Umów się z nią na kawę i nie gadaj z nią o zakończeniu
związku, tylko o tym, żeby wrócić do siebie.
-Ok.
Uśmiechnął się.
-Macie teraz tydzień wolnego, wykorzystaj ten czas.
Niall z hot dogiem w dłoni wszedł do pokoju.
-Co wy tu robicie?
-Rozmawiamy.
-O czym?
-O życiu.
Wyszliśmy z pokoju i usiedliśmy na kanapie. Liam otworzył
okno, bo było tu bardzo duszno. Zayn wziął zamach i kopnął piłkę za okno.
Chłopaki patrzyły przerażeni, a ja zaczęłam się tak głośno śmiać, że myślałam,
że się zapowietrzę…
-Po co ty otworzyłeś te okno?- darł się mulat
-Jak byście nie grali, to by nie wyleciała…
-Ja pierdziele.- śmiałam się dalej.
Około 22:30 wyszłam od chłopaków. Louis odprowadził mnie
do hotelu.
-O której macie jutro koncert?
-O 17:00, ale przyjedź wcześniej najlepiej gdzieś koło
13-14.
-Ok. Zostaniesz jeszcze chwilę?
-Nie, będę już wracał, muszę kupić jakąś piłkę.
-Spoko. To do jutra.
Dał mi całusa i poszedł. Zamknęłam drzwi, ale ktoś za
chwilkę do nich zapukał. Nathan.
-Co tam?- spytał.
-Dobrze, a co?
-Tak się pytam, wiesz, że jedziemy jutro po śniadaniu…
-Ja nie pojadę z wami. Louis ma tu jutro koncert, a potem
wracam z chłopakami z One Direction do Londynu.
-Aha, no dobra, nie będę ci przeszkadzał, tak tylko
chciałem się spytać.
-Ok.
-No to dobranoc.
-Dobranoc.
Wyszedł, poszłam wziąć prysznic, przebrałam się w piżamy
i momentalnie zasnęłam.
11 maja, 10:57
Obudziłam się, usiadłam i napiłam się łyka wody z butelki,
która stała na szafce nocnej. Odgarnęłam włosy z grzywki i wstałam. Ubrałam się. Zamówiłam sobie śniadanie do pokoju.
Zjadłam. Uczesałam się, oczy maznęłam linerem, a usta szminką. Spakowałam się i
zamknęłam walizkę. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 14:00, więc wzięłam żakiet
i wyszłam z pokoju uprzednio go zamykając. Zawołałam taksówkę i wsiadłam do
niej. Zawiozła mnie na tyły areny O2. Wysiadłam i zapłaciłam taksówkarzowi.
Paul stał przed wejściem.
-Hejka Paul.
-Cześć Camille.
Weszłam do środka i zapukałam do garderoby chłopaków.
-Proszę- krzyknęła Lou.
-Hej, blondynko!- krzyknęła widząc mnie
-Hej blondynko!- odkrzyknęłam- gdzie chłopcy?
-Mają próbę dźwiękową. Chcesz coś do picia? Mam tu kawę,
herbatę, sok pomidorowy, ale to Zayna i sok jabłkowy.
-Herbatkę.
Nagle wparował Niall. Był bardzo zdenerwowany.
-Co się stało?- spytała stylistka.
-Chłopaki z 5SOS utknęli na lotnisku w Glasgow i nie
dadzą rady przylecieć do Berlina.
-Cholera, czyli nie macie suportu.- Lou aż usiadła.
-No nie mamy.
Niall usiadł przy ścianie i gorąco myślał. Nagle
dziewczyna wpadła na pomysł i spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się.
-Nie.- powiedziałam.
-Czemu?
-Nie wiem, ale nie…
Niall dopiero po chwili zrozumiał.
-Ale dlaczego?- zbulwersował się.
-Nie wiem, ale nie.
-Proszę, zrób to dla mnie i chłopaków.
-Nieee….
-Cam…
-Nie…
-Proszę…
-Nieee…
-Błagam…
-No dobra…
Blondyn podskoczył z radości i pocałował mnie w policzek.
-No to chyba muszę cię zacząć przygotowywać.
-Tsaaa…
Rozplątała mi kłosa.
-Ale masz ładne włosy…
-Wiesz, jak byłam modelką, używałam prawie ośmiu różnych
odżywek, a to robi swoje. Na długo.
Lou uczesała mi wysokiego koka. Zmazała szminkę i
pomalowała różowym błyszczykiem.
-Hmmm… Chyba mam jakieś ciuchy dla kobiety… Poszperała w
szarym kartonie. Jest.
Wyciągnęła rzeczy, kazała mi je ubrać, więc schowałam się
kącie i je założyłam.
Gdy zapinałam buty przyszli chłopcy. Pierwszy wszedł Liam, potem Zayn,
następnie Niall, Harry i Louis. Szczęka im opadła, gdy mnie zobaczyli,
blondynka puściła mi oko, a ja się uśmiechnęłam.
-I jak?- spytałam kładąc rękę na biodrze.
-Świetnie.
-Pięknie.
-Do twarzy ci w tym.
-Ładnie.
-Seksownie.- chyba tylko to usłyszałam.
-Muszę trochę te buty rozchodzić.- powiedziałam.
Ominęłam chłopaków, śmiejąc się pod nosem. Pochodziłam
kilka razy w te i z powrotem. Przywitałam się z Joshem i innymi
instrumentalistami.
-Znacie jakieś moje kawałki?
-Oczywiście Niall puszcza sobie przez cały czas
Variation, Back i Stay Tonight.
-Zagramy je?
-Pewnie.
-Nie potrzebujecie nut, albo coś?
-Nie, znamy je na pamięć.
-To dobrze.
Wróciłam do garderoby. Usiadłam obok Hazzy. Odblokował
swojego I-Phona. Na tapecie miał zdjęcie Cary.
-Tęsknisz za nią?- spytałam.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo, codziennie jak patrzę na to
zdjęcie, to aż mi się płakać chce…
Uśmiechnął się delikatnie i zaszkliły mu się oczy.
-Weź, bo ja się rozpłaczę.- szepnęłam.
Pokazał swoje dołeczki.
-Dzisiaj już ją zobaczysz…
-Tak, nie mogę się doczekać.
Zbliżała
się 16:20. Technik dźwiękowy przyszedł i zaprosił mnie na scenę. Chłopcy poszli
za mną, podłączyli ich, mi podał mikrofon i weszłam na scenę. Na ekranie za mną
pojawił się napis Rosie z
małą różyczką pod spodem. Zaczęli od Back. Potem Stay Tonight. Na końcu
Variation. Wszyscy ze mną śpiewali, to było takie fajne. Zeszłam ze sceny i
pojawił się filmik poprzedzający koncert. 3, 2, 1 ONE DIRECTION. Louis
wychodząc na scenę minął mnie i uszczypnął w tyłek…
Po prawie dwóch godzinach, chłopcy zmęczeni weszli do
garderoby i walnęli się na kanapach. Jednak musieli się szybko zbierać, bo
20:40 odlatuje nam samolot z Berlina. Przebrałam się. Pojechaliśmy jeszcze do
mojego hotelu, zabrałam walizkę, wymeldowałam się i pojechaliśmy prosto na
lotnisko. Po 2 godzinach byliśmy na Heathrow. Pojechaliśmy taksówkami w różne
strony. Harry do Cary, ja z Louisem do naszego domu, Zayn do mieszkania jego i
Perrie, Niall do swojego i Liam do swojego. Ich wspólny dom został sprzedany
jakiś miesiąc temu.
Oczami Cary
Puściłam sobie muzykę głośno w słuchawkach i odkurzałam.
Byłam właśnie w kuchni. Leciało właśnie One Republic- Counting Stars. Wyjęłam z
odkurzacza rurę i śpiewałam do niej. Harry wszedł do pomieszczenia i uśmiechnął
się szeroko. Wyjęłam z uszu słuchawki i położyłam je na stole. Jednym
kopnięciem wyłączyłam odkurzacz. Przeskoczyłam stolik i przytuliłam mojego
buszmena. Podniósł mnie i posadził na wyspie. Było mu wygodniej. Dotknęłam
swoim nosem jego i chłopak połączył nasze usta w nieziemskim pocałunku.
Oderwałam się tylko, żeby wziąć oddech. Leżałam na blatach, a on nade mną. Pragnęłam
go coraz mocniej. Usiadłam i przyciągnęłam go do siebie jeszcze bardziej. Wziął
mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Love you All XX.
Love you All XX.
świetny, już nie mogę doczekać się następnego dodaj go szybko
OdpowiedzUsuńczytam wiele blogów..... ALE TEN JEST ZDECYDOWANIE JEDNYM Z MOICH ULUBIONYCH <3 codziennie sprawdzam czy nie dodałaś kolejnego rozdziału ;* niecierpliwie czekam na następny >3/ aguu
OdpowiedzUsuńBoski ^^ Czekam z na nn
OdpowiedzUsuń