poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 50



Ja natomiast przysnęłam sobie. Obudziło mnie szturchanie. Podniosłam głowę. Lucas tykał mnie w ramię.
-Co jest? –zapytałam zaspana.
-Jest obiad, idziesz?
-Tak, zaraz przyjdę.
Zawiązałam sobie sznurki od stanika na szyi i poszłam na górny pokład. Kucharz podał nam zapiekane krewetki z różnymi sosami i ryż z curry. Matko, jakie to było genialne, zjadłam chyba najwięcej z wszystkich. Dochodziła 18:00 wreszcie zobaczyłam ląd. Woda dookoła była błękitna, było w niej widać wszystkie stworzenia. Dopłynęliśmy do portu, przebrałam się w sukienkę. Obsługa hotelu, która przyjechała po nas, wzięła walizki. Usiadłam w samochodziku z Lucasem, Nathanem, Jimmy’m, Eddiem i Jake’em. Sami faceci, Cara byłaby wniebowzięta, gdyby siedziała obok Eddiego, uśmiechnęłam się do siebie. Samochodzik ruszył gwałtownie, a ja prawie z niego nie wyleciałam. Dzieci goniły nas, śmiały się i machały do nas. Po 20 minutach jazdy stanęliśmy przy pięknym hotelu. Chociaż właściwie nie wiem jak to nazwać były to drewniane domy z pali, położone za przeproszeniem w kupie. Oczywiście widok na ocean indyjski, bajka. Wpadłam na pewien pomysł, W podróż poślubną przyjadę właśnie tu. Zaniesiono mi torbę, dzieliłam domek z Patty, a obok nas zakwaterowały się Raviva i Mary. Chyba się najbardziej ze sobą dogadujemy…
Postanowiłyśmy w czwórkę, że pójdziemy jeszcze popływać, nałożyłyśmy stroje i skoczyłyśmy na bombę do oceanu. Woda była prawie tak ciepła, jak ta w której kąpię się w wannie. Po godzinie postanowiłam wrócić do domku. Wzięłam zimny prysznic i przebrałam się w piżamkę. Wskoczyłam do łóżka i momentalnie zasnęłam.
25 stycznia 8:06
-Camille, Camille, Camille, musisz wstawać za godzinę zaczynamy kręcić…- szturchała mnie Patty.
Otworzyłam oko.
-Nie chcę.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
-Mi się też nie chciało, ale Derreck (reżyser), kazał mi przekazać, że za godzinę zaczynamy.
-Już wstaję.
Ubrałam bralet i spódniczkę z wysokim stanem, zrobiłam sobie koka na czubku głowy. Założyłam sandałki i wyszłyśmy obydwie z pokoju. Zjadłam szybko naleśniki i pobiegłam w stronę plaży, gdzie miał być kręcony teledysk. Mary posadziła mnie na krześle i zaczęła robić makijaż. Derreck podszedł do mnie i zaczął wszystko tłumaczyć.
-Camille, więc tak, Variation, to głównie impreza nad morzem i full zalotników. Cała filozofia.
-To wszystko?
-Tak.
-Skończyłam.- powiedziała Mary- biegnij do Ravivy.
 Dziewczyna uplotła mi kłosa na boku. Zdziwiłam się.
-Tylko tyle?
-Cytuję Derrecka: Ma wyglądać ładnie, luzacko i elektryzująco.
-Aha.
Przebrałam się w strój, który podkreślał, chyba wszystkie atuty mojego ciała. Stylista kazał mi ubrać jeszcze taką super ultra krótką sukienkę.
-Dobra ludzie na miejsca. Camille idziesz wzdłuż mostku. Niesiesz ze sobą radio, kładziesz je na ławce, ściągasz sukienkę, to będzie pierwsza scena. Spróbujmy.
Poszłam na koniec mostku. Idę powoli, w rękach trzymam czarne radio. Kładę je na ławce rozpinam sukienkę z boku i ściągam ją.
-Dobrze, ale powtórzmy to.
-Wiecie, co, muszę mieć tą sukienkę? Bo dla mnie wygląda to trochę ja striptiz dla ubogich.
Cała ekipa zaczęła się śmiać.
-Masz elektryzować.- powiedział uśmiechnięty Jimmy.
-No dobra, ale proszę was, bez tej sukienki.
-Dobra.- machnął ręką Derreck.
Podskoczyłam z radości. Tym razem w stroju poszłam na górę mostku i znowu zeszłam położyłam radio i włączyłam piosenkę.
-Super, masz rację z tą sukienką, tak jest jeszcze lepiej.
-Mówiłam.- krzyknęłam biegnąc znowu w górę mostka.
Tą scenę powtórzyliśmy jeszcze trzy razy, aż wyszła perfekcyjnie. Kolejna. Teraz w wodzie. Leżę na wodzie, a wokół mnie pływają faceci i łaszą się do mnie… Szkoda, że tu Cary nie ma.
Śpiewam drugą zwrotkę, poruszam rękoma w wodzie, a dookoła wiadomo kto :)
Powtórzyliśmy to kolejne kilka razy, ale ci w wodzie, gadali przez cały czas jakieś głupoty, z których ja jak głupia się śmiałam…
Godzinna przerwa na posiłek. Oczywiście rzucanie się jedzeniem, bo jak przystało na londyńczyków, to jest tradycja. Nagrałam filmik na vine, gdzie każdy robi głupią minę z makaronem w ustach. Po chwili zobaczyłam, że ponad 3 000 osób oglądnęło to.
Potem wróciliśmy do sceny w wodzie, kolejne dwie godziny męczenia się. Około 18:00 skończyliśmy, bo wszyscy byli zmęczeni skwarem jaki był dzisiaj, a do tego mnie zaczął boleć brzuch. Pobiegłam do domku po telefon. Zadzwoniłam do Louisa.
-Halo?
-Hej, miśku.
-Hej, kochanie…- był czymś zdenerwowany- Jak tam?
-Dzięki, mam już nagrane dwie sceny… A ty co robisz?
-Eeeee… No ja jestem w domu…
W tle usłyszałam głos kobiety: Idziesz już? Musimy dokończyć. Serce mi zabiło mocno, myślałam, że zaraz wyleci.
-Muszę kończyć…
-Słyszę, że zajęty jesteś…- powiedziałam z wściekłością- zajmij się koleżanką, a mną się nie przejmuj.
Połączenie zakończone. Ekran się zapalił i pojawiło się na nim zdjęcie Cary.
-Halo?
-No nareszcie, ile można do ciebie dzwonić, raz jesteś niedostępna, a raz nie odbierasz…
-Przepraszam, ale na nagraniach nie mogłam mieć telefonu i został w pokoju.
-Jakie masz widoki?
-Świetne.- powiedziałam.
-No właśnie słyszę. Co jest?
-Jak gadałam z Louisem, w tle usłyszałam głos kobiety, która mówiła: Idziesz już? Musimy dokończyć.
Carę chyba zatkało, bo przez dobrą minutę się nie odzywała.
-Musiałaś się przesłyszeć, bo Louis jest w domu…
-Cara słyszałam.
-Cami przesłyszałaś się.- niezbyt dobrze usłyszałam głos Cary, bo gdy mówiła towarzyszyło jej echo.
-Gdzie ty jesteś?
-No w domu.
-Serio?
-A gdzie miałabym być?
-Nie wiem.
-Wiesz, Cami muszę kończyć, bo zabieram się za poprawki w sukienkach… Pa.
-Pa.
Połączenie zakończone. Odłożyłam telefon, serce dalej biło mi jak szalone… Ubrałam się i poszłam do baru. Siedzieli tam wszyscy instrumentaliści wraz z Eddiem. Popijali sobie zimno piwo. Mnie też naszła ochota, więc zamówiłam sobie.
-Ty i piwo?- zdziwił się Eddie.
-Tak, dzisiaj tak.
Wzięłam łyka i odetchnęłam z ulgą.
-Nie wiem, jak wy, ale ja uważam, że z niej to będzie dobry partner do picia.- powiedział Nathan.
-Przeliczyłeś się.- powiedziałam.
Raviva podeszła do baru i zaprosiła nas wszystkich na ognisko o 20:00. Dopiłam zimny napój i poszłam ubrać krótkie spodenki i luźną koszulkę. Do ogniska miałam, jeszcze 20 minut.
Poszłam na plażę, drewno było przygotowane, napoje także. Ten kto chciał mógł również piec pianki. Wszyscy przyszli, siedzieliśmy na krzesełkach i gadaliśmy. Każdy z nas coś pił, jak nie drinki, to piwo, jak nie piwo to drinki. Mieliśmy barmana na wyłączność, więc ten kto coś chciał dostawał. Ale po kilku zaczęło nam odbijać… Jimmy przyniósł radio, z którego puścił muzykę. Wymyślałyśmy do niego układy. Przyszedł czas na I Knew You Were Trouble. Nathan, który wybierał piosenki, spojrzał się na mnie, a ja machnęłam ręką i tańczyłam dalej. Zamiast historycznego OŁ w piosence Tay śpiewałyśmy jak koza… :) Ja uwielbiam tę wersję. Natomiast potem nie pamiętam co było dalej.
26 stycznia, 7:00
Obudziłam się w swoim łóżku, ale tak naprawdę nie wiem, jak się tu znalazłam. Patty spała. Wzięłam ręcznik i poszłam wziąć prysznic, miałam we włosach dużo piasku… Owinęłam je w turban i wyszłam z pomieszczenia w kremowej sukience.
Z tego co wiem, to dzisiaj kręcimy refrenową imprezę. Ściągnęłam z włosów ręcznik i lekko je roztrzepałam. Patty w międzyczasie się obudziła. Zajęła łazienkę. Po tym ja dziewczyna załatwiła poranną toaletę poszłyśmy na śniadanie. Zjadłyśmy i poszłam już na charakteryzację. Najpierw Mary, która dzisiaj postawiła na grube kreski linerem, mocno pomalowane rzęsy i czerwona szminka, Raviva natomiast włosy uplotła warkocza, bo uważała, że to dodaje mi uroku…
 Stylista kazał mi się ubrać.
Około 9:00 zaczęliśmy. Najpierw przećwiczyłyśmy taniec. Kamera, Akcja!
Ta scena, była najgorsza ze wszystkich, ćwiczyliśmy ją przez calutki dzień. Dosłownie od 9:00 dopóki się nie ściemniło…
Byłam głodna i padnięta, do tego jutro z rana znowu zaczynamy kręcić. Masakra.
Kolejnego dnia, tak wczoraj wstałam wcześnie ubrałam się i rozczesałam włosy. Patty weszła do pokoju z suszarką Ravivy, bo jej się zepsuła. Wysuszyła swoje krótkie blond włosy i we czwórkę poszłyśmy na śniadanie. Zaraz po nim znowu na plan i znowu od rana do wieczora kręciliśmy jedną scenę, coś powoli mnie zaczyna to irytować. Na maxa.

Muszę się pochwalić wam dziewczyny, byłam na spotkaniu z Eweliną Lisowską:
Spotkanie w Empiku (sorry za jakość zdjęć ale mam zryty telefon)






Autograf na deser... Miłego czytania kochane, a jutro napad na karuzele na Wałach Chrobrego !!!

2 komentarze: