sobota, 18 maja 2013

Rozdział 19



Obudziłem się rano, mojej dziewczyny nie było, zdziwiłem się trochę, spojrzałem na krzesło, gdzie zawsze kładła swoją torebkę, a bez niej nigdy nie wychodziła. Krzesło było puste. Wziąłem do ręki swój telefon i zadzwoniłem do niej, nie odbierała, po raz kolejny, kolejny, kolejny, kolejny i kolejny. Coś musiało się stać.
-Mamo, nie widziałaś Cary- powiedziałem, gdy tylko zszedłem na dół.
-Widziałam, wzięła rower i gdzieś pojechała.
-Gdzie?
-Mówiła coś, o szukaniu Camille.
-Co? O szukaniu Camille?
-No tak, zbiegła na dół, wzięła rower i pojechała.
-Dziwne, po co miałaby szukać Camille…
-Nie wiem, może idź do Lindy i popytaj się.
-Dobry pomysł.- ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy i zapukałem do drzwi. Otworzyła Kristen.
-O cześć Harry! Co cię sprowadza?
-Szukam cioci Lindy.
-Jest w kuchni.
-Mogę?
-Tak, proszę.
Wbiegłem, gdzie ciocia gotowała śniadanie szlafroku.
-Ooo witaj Harry!
-Ciociu, gdzie jest Camille?
-Pewnie jeszcze śpi.
Pobiegłem na górę i wparowałem do jej pokoju: pusto, wszedłem do gościnnego, gdzie spał Lou.
-Louis, Louis wstawaj, Camille nie wróciła do domu.
-Co? O czym ty mówisz?- pytał zaspany.
-Wstań i musimy ich szukać.
-Ich?
-Camille i Cary.
-Cara też nie wróciła?
-Nie, ona pojechała ją szukać.
Lou wstał i ubrał się.
-Gdzie będziemy ich szukać?
-Nie wiem.- chodziłem zdenerwowany po pokoju.
-Może najpierw w klubie. Pojedziemy do twoich znajomych, poprosimy ich o pomoc.
-Dobry pomysł.
Ubrał się pośpiesznie. Zaraz wybiegliśmy z pokoju.
-Louis, Harry gdzie idziecie?- zawołała ciocia.
-Szukać dziewczyn.
 -A gdzie one są?.
-Tego nie wiemy…
-Dzwoniliście do nich?
-Nie jeden raz…
- Jak to jest możliwe, przecież byliście wczoraj na tej całej imprezie.
-Wiem ciociu, przepraszam cię, ale nie mamy czasu, mam telefon, więc jakby co to będę dzwonił.
-Dobrze, uważajcie na siebie.
Wsiedliśmy do samochodu mojej mamy i ruszyliśmy ku Over Party. Sprzątali tam, a Jim chował ostatni sprzęt.
-Jim.
-O cześć chłopaki, impreza będzie dopiero o 19:00.
-My nie na imprezę, Camille gdzieś zaginęła po niej, a Cara poszła ją szukać, nie wiemy gdzie obydwie teraz są.
-Cholera, czekajcie, może na monitoringu coś jest.
Weszliśmy na zaplecze, Jim włączył nagrania, przewertowaliśmy nagrania od 3:00 do 7:00. O 5:30, zauważyliśmy Camille, która trzymała w ręku żakiet i kierowała się ku domowi, szła, zaciekawiła nas jedna rzecz bardzo wolno jechał za nią samochód, miał on otwarte okno, a z ciemności ukazała się wytatuowana ręka. Jechał, jechał, i zniknął z pola widzenia kamery.
-Jim, kto ma taki samochód tu?
-Nie wiem, przyjechałem tu tylko na kilka dni, poprosili mnie żebym poprowadził dyskę…
-Cholera, co robić?
-Jedźcie do Evelin, przecież to dobra koleżanka Camille, może poszła u niej przenocować.
-Tak, chodź Louis.-wyszliśmy.
Gdy byliśmy już w samochodzie.
-Mogłem z nią zostać…
-To nie jest twoja wina…
-Ale tak się czuję…
-Lou, one się odnajdą, obydwie, ja nieźle nakrzyczę na Carę, jak ją tylko znajdę, będzie miała karę.
Lou zaśmiał się, ale widać było, że się bał, bał się o Camille, na dodatek Cara, chciała się bawić w bohatera. Jak ja ją dorwę… Dojechaliśmy. Zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzyła siostra Evelin.
-Ooo Harry, cześć.
-Witaj Natalie, czy jest Evelin.
-Śpi.
-Koniecznie ją obudź. To bardzo pilne.
Już dziewczyny nie było, Evelin zeszła w piżamach na dół.
-Co się stało chłopaki?
-Camille zaginęła.
-Co?
-A wraz z nią Cara…
-CO?!
-Czy ty nie wiesz, gdzie ona może być?
-Matko Boska, nie wiem, wyszłam wcześniej od niej, tańczyła jak wychodziłam… Gdzie one mogą być? A co się stało z Carą?
-Pojechała szukać Camille…
-Poczekajcie na mnie, ubiorę się i jadę z wami.
-Czekamy w samochodzie.- wyszliśmy.
Spojrzałem na telefon, wykręciłem numer Cary, kliknąłem w wybierane, moje oczy otworzyły się bardzo szeroko:10:11- Camille. Ja do niej nie dzwoniłem, jeżeli to nie ja…, to Cara o tej porze musiała jeszcze być w moim pokoju, ja pierdziele. Evelin wybiegła z domu, wsiadła do auta i z piskiem opon ruszyliśmy, najpierw postanowiliśmy pojechać do Daniela, dobrego kumpla dziewczyn. Jednak on widział tylko, jak Camille wychodzi z klubu nic więcej. Evelin przy okazji, gdy ja z Lou odwiedzaliśmy kolejnych znajomych, dzwoniła do osób, które były na imprezie. Jednak nikt, nic nie widział, nie słyszał. Tak minął cały dzień, wszyscy z naszych rodzin chodzili poddenerwowani, Lizzie rozumiała już pewne rzeczy, usiadła na kolanach Louisowi, przytuliła blond główkę i klepała go po dłoni w geście pocieszającym. Tata Cam przyszedł do ich domu koło 23:00.
-Jeździliśmy po całym Holmes Chapel sześcioma radiowozami, nigdzie ich nie ma.
Mama Camille płakała, a Kristen przytulała ją. Nagle Gemma wstała.
-Pytanie pierwsze: Jakie miejsce jest ulubionym Camille?
-Domek na Drzewie- powiedzieliśmy jednocześnie z Lou, a chłopak rzucił się ku drzwiom tylnim i pobiegł ścieżką, podążyłem za nim, tam dziewczyn nie było. Wróciliśmy.
-I co?
-Nic.- odpowiedziałem szeptem, byłem bliski płaczu. Poszedłem do mojego domu, do pokoju. Nagle zadzwonił mój telefon… 


Dzisiaj 2 rozdziały( ten i niżej). Miłego czytania!

 

3 komentarze:

  1. Kurcze wkurzyłaś mnie! Przerwał w takim fajnym momencie a i świetne są te dwa rozdziały(lubię jak coś się dzieje) ale ty przerwałaś w takim fajnym momencie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosze cię dalej to jest genialne:-)
    Jestem cholernie ciekawa kto zadzwonił
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadanie dawaj nexta ;)

    OdpowiedzUsuń