Obudził mnie dźwięk telefonu.
-Halo?- spytałam
przecierając lekko oczy.
-Obudziłem
cię, przepraszam…
-Nic
się nie stało, słonko…
-Myślałem,
że jesteście już na nogach.
-Prawie…
Powiedziałam i wstałam z łóżka.
-Już
tak.- dodałam.
-Co
dziś macie w planach?
-Będziemy
siedzieć w domu, nie?- powiedziałam do Lily, która zaśmiała
się.
-My
mamy w Dublinie wywiad i oczywiście wieczorem koncert.
-Fajnie
masz.
-Wolałbym
być z wami…
-Louis…
-Dobra…
-No,
przynajmniej się nauczyłeś…
Zaśmiał się po cichu.
-Kocham
cię, Camille…
-Ja
ciebie też…
-Muszę
kończyć, zaraz jedziemy do studia, mamy wywiad.
-Ok.,
kotku, kocham cię, papa.
-Na
razie.
Wzięłam Lily na ręce i zeszłyśmy na dół, zrobiłam jej
śniadanko, a gdy mała była najedzona i zajęta zabawkami, ja wzięłam się za
siebie. Gdy już zjadła kanapkę z serem i wypiłam kawę, poszłyśmy na ogródek.
Tam ja wzięłam się za wyrywanie chwastów, a mała leżała na kocu na trawie. Po
jakichś dwóch godzinach, spakowałam małą do wózka i poszłyśmy piechotą do cioci
Cary, której akurat nie było w domu. Wróciłyśmy się i przechodząc koło cukierni
kupiłam sobie drożdżówkę z kruszonką. Zjadłam ją po drodze, a Lily przez cały
czas mi się przyglądała. Potem mała bawiła się grzechotką, około 15:40 Lily
zasnęła, a ja miałam chwilkę spokoju i oddechu dla siebie. Gdy mała spała w
łóżeczku u siebie, usiadłam przy telewizorze i włączyłam sobie film. Za jakieś
40 minut Lily obudziła się i zaczęła płakać. Nakarmiłam ją kaszką i zaczęłam
czytać małej książeczkę.
Około 19:00 wykąpałam Lily i położyłam ją do łóżeczka.
Weszłam do sypialni mojej i Louisa. Zaciągnęłam się zapachem, świeżej mięty
zmieszanej z jego perfumami, chociaż nie było go tu od prawie 3 tygodni dalej
go czuję. Położyłam się na łóżku i skierowałam oczy w sufit. Nawet nie wiem,
kiedy zasnęłam.
29
lipca, 9:11
Wyspałam się jak cholera… Lily moja mała córeczka siedzi
już samodzielnie i potrafi gadać, ale oczywiście nie jak normalny człowiek,
tylko gaworzy. Weszłam po cichu z telefonem do jej pokoiku, tak żeby mnie nie
widziała. Trzymała w prawej dłoni ulubionego pieska od cioci Perrie i wujka
Zayna, a w lewej różowego słonia od Harry’ego i Cary. Z kolei naprzeciwko niej
siedział Kubuś Puchatek od wujka- głodomorka. Włączyłam nagrywanie, Lily gadała
coś do siebie i niektóre słowa kierowała do pluszaków, nagrywałam tak chyba z
pięć minut, dopóki mnie nie zauważyła, wtedy, spróbowała wstać na nóżkach,
trzymając się poręczy łóżeczka, ale spadła na pupę i zaczęła się śmiać,
powiedziałam do niej: Pomachaj do taty.
A ona uniosła rączkę i machnęła raz ręką, bo tak według Lily wygląda machanie.
Wysłałam Louisowi nagranie, jest teraz we Włoszech z chłopakami. Wzięłam Lily
na ręce i zeszłam na dół zrobić jej śniadanie. Posadziłam ją na krzesełku koło
stołu w jadalni, a talerzyk z jedzeniem położyłam na stole. Nakarmiłam ją, choć
wypaćkała całą podłogę…
Potem zrobiłam jej herbatkę do butelki i mała wypiła ją,
ja w tym czasie posprzątałam i sama zjadłam musli z jogurtem truskawkowym.
Ubrałam się i około godziny 12:00 wybrałam się z
Lily na spacer, mała pałaszowała chrupki kukurydziane. Usiadłam na ławce w
parku i zauważyłam grupkę dziewczyn, które zmierzały w moją stronę, zakryłam
Lily kocykiem, bo akurat zasnęła.
-Boże, Rosie, jesteśmy twoimi wielkimi fankami, proszę
cię, pozwól nam zrobić z tobą zdjęcie.
-Nie ma problemu.
Wstałam z ławki, uprzednio zerkając na Lily.
-Matko jedyna, czy to jest Lianna?- spytała dziewczyna z
krótkimi rudymi włosami i blond ombre od połowy głowy… Masakra…
-Tak, ale cicho, bo zasnęła.
-Możemy na nią spojrzeć?- spytała inna.
-Tak, ale żadnych zdjęć.
-Matko, jak słodka, podobna do ciebie, ale usta ma
Louisa…
Dałam autografy dziewczynom i z każdą zrobiłam sobie
zdjęcie. Potem znów usiadłam na ławce, facet po drugiej stronie parku z masywną
lustrzanką robił mi zdjęcie. Ubrałam okulary przeciwsłoneczne i złapałam za
rączkę wózka, żeby lekko nim pokołysać.
-Nie wierzę…- usłyszałam głos kobiety za sobą- Camille?
Odwróciłam się i opuściłam lekko okulary.
-Alice…
Brunetka o długich mahoniowych włosach podjechała z
wózkiem niedaleko mnie.
-Ile my się nie widziałyśmy?- spytała przytulając mnie.
-Z 2 lata…- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Oderwała się ode mnie i postawiła wózek z jej córką, obok
wózka z Lily. Darcy także spała.
-Tak coś czułam, że cię spotkam.
-No widzisz…
Pogadałyśmy z 2 godziny, Darcy obudziła się pierwsza i
zaczęła wsuwać jabłko, które wyjęła z pudełka Alice. Lily obserwowała ze
skupieniem nową koleżankę. Mała nadgryzła chrupka i podała go Darcy, która
wzięła do ręki i zjadła. Wybuchłyśmy z Alice śmiechem. Potem moja koleżanka
musiała iść, pożegnałam się z nią. Sama też się już zbierałam. Wstąpiłam jednak
na targ po świeże warzywa i owoce. Około 15:00 wróciłyśmy do domu. Zrobiłam
Lily zupkę pomidorową i zmiksowałam ją. Mała siedząc na huśtawce w ogródku
pałaszowała aż jej się uszy trzęsły. Potem nalałam trochę wody do baseniku.
Ściągnęłam z małej różową sukienkę i pampersa. Włożyłam ją i mała usiadła. Była
trochę zdezorientowana, robiłam jej zdjęcia aparatem. Lily potem przekonała się
i chlapała wodą na wszystkie strony. A ja miałam ubaw jak nigdy. Gdy około
17:00 trochę się oziębiło, wzięłam moją małą kluskę w ręcznik i wytarłam ją do
sucha. Założyłam jej pieluszkę i koszulkę z napisem: I Love Uncle Liam
Lily dostała od chłopaków ostatnio 7 koszulek na 7 dni w
tygodniu z napisem: I Love Uncle Harry, I Love Uncle Niall, I Love Aunt Cara, I
Love Mummy itd.
Dzisiaj padło na wujka Liama.
Zrobiłam zdjęcie aparatem, a potem telefonem i wysłałam
wujkowi Liam’owi. Ten przysłał napis XD.
Mała była trochę zmęczona, więc nakarmiłam ją tylko papką
z banana i około 19:00 Lily zasnęła mi na rękach. Zaniosłam ją do łóżeczka.
Ja zrobiłam sobie herbatę mrożoną i usiadłam na fotelu w
ogrodzie. Nie było zimno, była wymarzona temperatura. Wsłuchiwałam się w ciszę,
od czasu do czasu podlatywała jakaś mucha, albo komar. Moje „medytowanie”
przerwał wibrację mojego telefonu, który leżał w salonie na stole.
-Halo?
-Hej,
kochana, co słychać u pysiaczka zwanym Lianną?
-Danielle…
-Poznałaś…
-Jak
mogłabym nie poznać mojej ulubionej tancerki i choreografki…
Zaśmiała się.
-Więc?
-U
pysiaczka zwanego Lianną nic ciekawego śpi.
-Masz
wolną chatę?
-No.
Poza śpiącym potworkiem.
-To
wpadnę do ciebie, jeśli chcesz?
-Jesteś
gdzieś w pobliżu?
-Przed
twoim domem…
-Jezu,
trzeba mnie było uprzedzić wcześniej, przygotowałabym coś.
-Nie
denerwuj mnie, przychodzę na kawę, tylko tyle.
-Już
idę ci otworzyć.
Wzięłam szklankę z napojem i położyłam go na stole.
Podeszłam do drzwi. Mulatka z bladymi ustami stała i uśmiechała się. Miała
wyprostowane włosy, chyba zmieniła kolor na bardziej blond, ale może mi się
tylko tak wydawało…
-Moja…- wyciągnęła do mnie ręce i przytuliła, ja
odwzajemniłam ten uścisk.
Oderwała się i weszła do środka, ściągnęła białe sandałki
na obcasie.
-Ale masz tu ładnie…
-Louis wszystko urządził, sam…
-No to ma chłopak styl.
Uśmiechnęłam się. Weszłyśmy do kuchni i włączyłam wodę na
herbatę, bo Danielle zrezygnowała, mając wzgląd na to, że cierpi na bezsenność.
-No właśnie, a jak układa ci się z Louisem?
-Jest pięknie, jest fantastycznie, jest bosko.
-I jest miłość…- dodała.
-Tak…
Mulatka zamoczyła usta w herbacie truskawkowej i
przeniosłyśmy się do ogrodu, spojrzałam na okno w pokoiku Lily, było otwarte.
-Gadałaś z Liamem?- spytałam zaraz, jak skończyła
opowiadać o nowych choreografiach do moich piosenek.
-Nie…- opuściła głowę.
-Czemu?
-Nie mam odwagi…
-Dani…
-Cam, to wygląda tak dziwnie, on niby chce do mnie
wrócić, ale co rusz widzę jego zdjęcia z jakimiś dziewczynami, na przykład
wczoraj, na pocztę e-mailową, ktoś wysłał mi takie zdjęcie, Liam trzymał za
rękę jakąś dziewczynę, brunetkę, nawet nie wiem co to za jedna.
-Nie wiedziałam, że umawia się z innymi.
-Teraz wiesz.- powiedziała wpatrując się w czarny kubek,
który trzymała w prawej dłoni.
Nagle usłyszałam płacz Lily. Przeprosiłam koleżankę i
poszłam na górę. Wzięłam ją na ręce i zeszłam na dół, na wszelki wypadek
wzięłam kocyk, żebym mogła przykryć córeczkę, gdyby zasnęła mi na rękach.
Dani uśmiechnęła się szeroko, gdy zobaczyła mnie niosącą
na rękach Lily.
Wyciągnęła ręce i podałam jej małą. Uważnie się
przyglądała jej, ale potem zaczęła się śmiać. Zrobiłam Lily herbatkę w butelce,
Dani trzymała butelkę, żeby nie wypadła małej z ust. Mulatka zauważyła koszulkę
i uśmiechnęła się.
-I Love Uncle Liam…- powiedziała.
Wpadłam na pewien pomysł.
-Zrobię wam razem zdjęcie, ślicznie razem wyglądacie.
-Oki.
Wzięłam butelkę od Dani i dziewczyna ułożyła Lily tak,
żeby siedziała prosto do telefonu. Było bardzo dobrze widać napis na koszulce
Lily, chyba macie świadomość, komu potem to wyślę…
-Pięknie.- uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon na
stolik. Lily zasnęła u Dani na rękach i spała tam, dopóki dziewczyna nie
musiała iść. Około 23:00 zaczęła się zbierać. Podała mi małą i poszłam
odprowadzić ją do drzwi. Dziewczyna założyła sandałki i sięgnęła po torebkę.
Przytuliła mnie i poszła.
Wzięłam telefon ze stolika i zamknęłam balkon, zaniosłam
Lily do łóżeczka i sama poszłam wziąć prysznic, przebrałam się i związałam
włosy w warkocza na boku. Wysłałam Liamowi zdjęcie, wzięłam laptopa i położyłam
się do łóżka. Lou był dostępny na Skype, więc zadzwoniłam do niego.
-Hej…- powiedział uśmiechnięty i poprawił się na łóżku,
był bez koszulki…
-No cześć…
-Co robisz?
-Gadam z Tobą.
-Fajnie masz…
-Wiem… Jak koncert?
-Świetny, zresztą jak wszystkie, ale jestem tak
masakrycznie zmęczony, jak nigdy.
-To może ja zadzwonię jutro.
-Przestań, na rozmowę z tobą zawsze znajdę siłę.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Lily śpi?- dodał.
-Tak.
-Ej, to prawda, że Danielle była dziś u ciebie?-
powiedział przyciszonym głosem i co chwilę patrzył na drzwi.
Kiwnęłam głową.
-O ty swatko…- powiedział- po co wysłałaś mu to zdjęcie?-
zapytał z szerokim uśmiechem.
-Bo chcę, żeby do siebie wrócili, a tak poza tym miałam
się ciebie spytać.
-O co?
-Czy Liam umawia się z jakimiś laskami?
-Nie, to tylko koleżanki…
-Ale jedną trzymał za rękę.
-No tak, ale to była tygodniowa sprawa, doszli do
wniosku, że jednak do siebie nie pasują…
-Boshhhh…
-No wiem.
Usłyszałam głos Liama: Lou, rozmawiasz z Camille?
A on spojrzał na mnie i na Liama, nie zdążył nic
odpowiedzieć, gdy na łóżku obok usiadł Liam i zabrał Louisowi komputer.
-Cam, chyba musimy pogadać…
-Tak? A o czym?
-O Danielle.
-Aha. Więc słucham?
-Czy ty specjalnie wysłałaś mi to zdjęcie?- spojrzałam
się na prawo i lewo.
-Tak.- odpowiedziałam.
-Po co?
-Żebyś oprzytomniał, Li ja dziś z nią gadałam, ona nie
chce wrócić, bo nie widzi w tobie żadnej chęci, boli ją, że uganiasz się za
innymi.
Usłyszałam śmiech Nialla.
-To nie jest śmieszne…- powiedziałam głośniej.
-Ale to był tydzień.
-I ona to widziała, zauważyłeś, że usunęła wszystkie
wasze wspólne zdjęcia z Instagrama?
-Nie…
-Przejrzyj je.
-No ale co ja mam zrobić?
-Nie wiem… Trochę inwencji twórczej…
-Może do niej zadzwonię, wytłumaczę…
-Zadzwoń, ale dopiero jak będziesz w Londynie, tak będzie
najlepiej.
-Racja, dzięki Cami, a i Lily miała świetną koszulkę.
Widać, że bardzo kocha wujka Liama.
-Bardzo go kocha i bardzo za nim tęskni.
-A za tatą?- spytał Louis
-Jeszcze bardziej…
-A za wujkiem Niallem?- spytał blondyn.
-Też.
-A za wujkiem Zaynem…
-Także…
-A za wujkiem Harrym?- spytał się loczek i pokazał się na
ekranie.
-Też…
-Pokaż nam ją…- powiedział Zayn.
Miłego czytania dziewczyny, ja wracam do nauki z Alice chemii... :)
Please comment, even if you're not from Poland :))
Miłego czytania dziewczyny, ja wracam do nauki z Alice chemii... :)
Please comment, even if you're not from Poland :))